Mięsko musisz zjeść, ale ziemniaczki
możesz zostawić – któż z nas będąc dzieckiem nie słyszał
tej frazy (albo – będąc dziadkiem czy rodzicem jej nie
wypowiadał)?
 |
Prekolumbijskie pola ziemniaczane
|
No właśnie. To pokazuje tylko, jak gargantuiczną
rolę – rolę wypełniacza, takiego biblijnego chleba
powszedniego – w polskiej świadomości, kuchni i kulturze
spełnia ta zamorska bulwa z rodziny psiankowatych, psianka ziemniak,
Solanum tuberosum. Ziemniaki znane są też u nas jako pyry, pyrki czy
perki (od miejsca pochodzenia, Peru), grule, bulwy albo bulby,
barabole (nijak z czeskimi bramborkami nie powiązane), kompery,
swapki... Jest więc o co się kłócić. Popularna nazwa to także
pochodzące z Niemczyzny kartofle – tu źródłosłowem są trufle,
grzyby dziś nieco bardziej cenne od poczciwych kartofelków.
Francuzi w swym językowym prymitywizmie zwą je ziemnymi jabłkami.
Fakt, i te, i te można w ognisku upiec. Same ziemniaki można podać
na różne sposoby – oprócz wspominanych pieczonych – nie tylko z
wody (a i tak inaczej w wodzie się gotuje obrane i pokrojone, inaczej
w mundurkach – można je i uparować – inaczej młode). Dajmy na
to: babka ziemniaczana, zwana kuglem. Frytki (pono w Belgii
wynalezione, ale mi w Holandii bardziej smakują). Albo weźmy placki
ziemniaczane – które dzieci i dziwacy jedzą z cukrem, dorośli na
wytrawnie, niekoniecznie z mięsem - czy puree. Nie tylko u nas –
tradycyjny colcannon zjadany z irish stew w dniu Świętego Patryka
to przecież danie ziemniaczane (arcyziemniaczane, jak rzekłby Makłowicz spacerując po klifach Moheru). Zresztą Irlandczycy to nacja co
najmniej tak samo zupno-ziemniaczana jak Polacy, a epidemia zarazy
ziemniaczanej, fitoftory, spowodowała olbrzymi głód u
ziemniakozależnej społeczności i wywołała masową migrację do
Ameryki Północnej. Dało to USA drużynę Boston Celtics i jednego
zastrzelonego prezydenta. Ba, nawet w krajach, gdzie ziemniak jest
tylko kulinarnym dodatkiem można spotkać sympatyczną bulwę w
najmniej spodziewanych momentach. Niedawno wspominałem o spotkaniu w
Syrakuzach: kawałki ziemniaka leżały na pizzy.
 |
Frytki belgijskie w Amsterdamie
|
 |
Sycylijska pizza z ziemniakami
|
Za naszą
zachodnią granicą, w kraju także ziemniaczanym, hitem jest
Kartoffelsalad, sałatka ziemniaczana. Ale i u nas trafia on jako
baza do sałatki warzywnej (zwanej też rosołową, a w krajach
Dzikiego Zachodu rosyjską) – bez względu na rodzaj użytego do
niej majonezu. Jeśli zaś już jesteśmy przy kulinarnych
konfliktach (placki ziemniaczane z cukrem, wojny majonezowe) przypominam, że
osoby szkalujące dodawanie jabłka do sałatki nomen omen warzywnej
używając argumentu, że to przecież owoc są w całkowitym błędzie
– jabłoń rodzi szupinki, owoce rzekome.
 |
Kwiat jabłoni, dający owoce rzekome
|
Jedna szkoda, że udana ofensywa
ziemniaka na polskie stoły ograniczyła rolę tych cudownych
polskich kasz w diecie. Co prawda wybroniły się, ale sporo gatunków
kasz zniknęło w mrokach dziejów. Warto dodać, że kartofle i
zboża konkurują również w przemyśle spirytusowym – wódka
ziemniaczana w mojej opinii jest smaczniejsza od zbożowej. Póki co
nikt nie wynalazł piwa albo wina z pyrek robionego.
 |
Bulwy ziemniaczane w Muzeum Przyrodniczym w Cuzco
|
 |
Jakaś andyjska psianka, nie wiem, czy jadalna
|
Jakie było
więc moje zaskoczenie gdy
trafiłem do ojczyzny ziemniaka – w
Andy. W
Peru bowiem istniej podobno 4000 tysiące (a w czasach
prekolumbijskich pono jeszcze więcej ich było) odmian (czy też
może gatunków/podgatunków) onej psianki (ogólnie Ameryka
Południowa psiankowatymi stoi – weźmy pomidory czy papryki), a
podstawą
diety jest importowany ryż. Nawet nie lokalna komosa,
quinoa, krewna naszej
lebiody, tylko azjatyckie zboże (technicznie i
ryż i komosę można by uważać w kuchni za rodzaj kaszy).
Najczęściej ryż z kurczakiem – zamiast z dużo smaczniejszą
kawią domową.
Świnką morską znaczy.
 |
Gryzoń z ziemniaczkami
|
Do tego ryżu z
kurczakiem czy innych ceviche albo anticuchos ziemniak trafia
niezwykle rzadko – i to tylko li wyłącznie jako warzywko.
Piochtanina taka, jak u nas buraczek czy marchewka. Szpinak. Warto
dodać, że na talerzu wtedy i tak przegrywa z batatami czy
maniokiem (albo i bananem). Przyznam, że było to dla mnie niepojęte.
 |
Bulwy na targu nad Titicaca - prawdopodobnie nie tylko ziemniaki
|
 |
Coś. Może szczawik bulwiasty, może ziemniak. Może coś innego.
|
Może była
to kwestia ekonomiczna, może element zagranicznych nowości?
Przecież w Europie też dużo bardziej popularna jest dziś fasola
niż ten cudowny – najlepsze warzywo – bób. A
potomkowie Inków
naszego strączkowego giganta przedkładają nad rodzimą fasolę.
Swoją drogą hitem jest bób suszony, przegenialny w smaku. Trzeba
tylko uważać, by nie ukruszyć sobie na nim zęba, co Autor był
któregoś razu wziął i sobie uczynił.
 |
Lima beans - jeden z gatunków fasoli jeszcze używany w Peru, w rejonie Icy. Nie łamie zębów.
|
W Peru ziemniak nie
został pokonany definitywnie tylko w wysokich górach – gdzie
oprócz niego nic właściwie nie chce wyrosnąć. Tam też
wyhodowano odmiany które poddają się liofilizacji – klimat
wysokich
Andów sprawia, że bulwy bardzo łatwo przemrozić i usunąć
zeń wodę. Takie suszone ziemniaki długo się przechowują – a
jake są w smaku to
wspominałem zdaje się w czasie przeprawy po
inkaskim wiszącym moście.
 |
Tradycyjny andyjski most wiszący
|
Jak nie wspominałem, to już mówię:
takie w sumie średnie.
 |
Tradycyjne liofilizowane indiańskie ziemniaki (czarne) wraz ze zwykłym kolegą
|
Co ciekawe andyjska bulwa doczekała się
w Polsce własnego pomnika – w Biesiekierzu na Pomorzu stoi sobie
dumnie rzeźba ziemniaka.
 |
Pomnik Ziemniaka
|
Z
czasów młodości pamiętam też, że zawsze wrzesień/październik pachniał
dymem gorajek z łyntów (łęciny, łęty), czyli z ognisk
tworzonych z suchych nadziemnych pozostałości ziemniaczanych
krzaków. Nawdychał się tego człowiek sporo, i tylko mam nadzieję,
że wyziewy te nie były trujące – jak trujące są pełne
toksycznej solaniny jagody psianki ziemniaka. Dziś zresztą łyntów
się już nie wypala, a i wykopki (przypominam, że ziemniaki
tradycyjnie kopie się dziabką!) zmieniły termin – pierwsze plony
ziemniaka potrafimy uzyskać już na początku maja, w czasie gdy
kiedyś dopiero bulwy wyjmowało się z kopców (pamiętam, że w
dniach awarii w
elektrowni w Czarnobylu właśnie wyjmowaliśmy pyrki
przygotowując je do sadzenia). Dziś zresztą ziemniaków też się
nie kopcuje. Ot,
nowoczesność w domu i zagrodzie.
 |
Wesołe ziemniaczki w knajpie serwującej turecki/bałkański kumpir - nadziewanego pieczonego ziemniaka - w Luksemburgu
|
I tylko
ziemniaczki dalej można zostawić – jak się zje mięsko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz