Tłumacz

19 marca 2021

Oaza

    Podczas opisywania perypetii na trasie do Kanionu Zagubionych wspomniałem o mieście Ica. Starożytne to (właściwie: prekolumbijskie) miasto leży na peruwiańskiej pustyni w połowie mniej więcej drogi pomiędzy wybrzeżem Oceanu Spokojnego a wpisanymi na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO tajemniczymi liniami na Płaskowyżu Nazca (według najnowszej teorii były to drogi pielgrzymkowe w czasie odprawiania rytuałów, ale co niektórzy nadal winią kosmitów). I jest parchate.
Ica - centrum
    Nie wiem, czy wszystkie miasta leżące na pytaniach są takie przykurzone (i alternatywnie piękne) – nie widziałem aż tylu, ale te, które miałem okazję odwiedzić nie sprawiają pozytywnego wrażenia (nawet takie megalomańskie i nowoczesne miasto jak Abu Zabi jest przykurzone). Ica jednak jest w czołówce mojego prywatnego rankingu parchatości pustynnych miast.
Ica - ruch uliczny
    To duże i ruchliwe miasto straszy na każdym kroku – a najlepszym przykładem jest chyba zrujnowany barokowy kościół leżący tuż przy głównym placu miasta. Jakiś czas temu zawisł na nim baner: od trzęsienia ziemi (które zniszczyło m.in ową świątynię) minęło już 20 lat – najwyższa pora odbudować nasz kościół. Rok później świątynia stała w niezmienionym stanie, natomiast sam baner był już mocno wyblakły i potargany przez wiatr.
"Najwyższy czas naprawić nasz kościół"
    Po co więc przyjeżdżać do Iki?
    No, generalnie właściwie jakoś tłumnie się nie przyjeżdża. Turyści albo zostają na wybrzeżu, w Pisco czy Paracas, albo jadą prosto do Nazca. My też byśmy się w sumie tu nie zatrzymywali, gdyby nie wspomniany Canon de Los Perdidos, Kanion Zagubionych, leżący kilka godzin drogi od miasta. No i najprawdziwsza oaza.
Oaza Huacachina
    Nazywa się Huacachina i leży jakieś trzy kilometry od parchatego centrum miasta. Nie znaczy to oczywiście, że jest jakoś przesadnie zadbana, ale tutaj miejscowi chociaż próbują coś zrobić. Udaje im się to z różnym skutkiem – ale nie mam porównania z innymi oazami.
Huacachina
    To znaczy – w sumie jakieś tam mam. Byłem w kilku oazach – ale większych, w których rozwinęły się – nieraz bardzo wiekowe – osady.
Oaza w Maroko
    A tu archetypowa oaza – jezioro, kilka domków (głównie hotele), parę nasadzonych palm i naokoło potężne wydmy (z których roztacza się widok także – niestety – na Icę). Coś pięknego. Po wydmach 
można sobie pojeździć, pochodzić, pozjeżdżać, a w jeziorku można się potem przekąpać. Choć w sumie nie polecam – woda nie jest najlepszej jakości, ponieważ płynie tam z miejskich wodociągów. Oryginalny oazowy akwen został bowiem wypity przez rozrastającą się Icę – i dziś Huacachina jest trochę atrapą. Niemniej była oazą, wygląda jak oaza zachowuje się jak oaza i jako taką trzeba ją traktować. Naprawdę miłe miejsce, choć dość mocno odwiedzane – głównie przez miejscowych. Ja mam jeszcze jeden powód, dla którego lubię tu przyjeżdżać, ale o tym w następnym wpisie, o pisco.
Sandboarding
Huacachina
Pustynia
    Ha! Pisco. Już o nim wspominałem – ale jeszcze trochę zaostrzę apetyty. W okolicach Icy znajduje się kilka małych wytwórni tego trunku (mniejszych niż zakład w Ocucaje) – tak zwanych rzemieślniczych. Mieliśmy szczęście trafić do jednej z nich – której właściciel jest domorosłym archeologiem: chodzi w fedorze boi się węży z zapałem przekopuje okolice w poszukiwaniu śladów przeszłości. Jest bowiem Peru jednym z takich miejsc na Ziemi, w których gdzie byś nie zaczął kopać – coś znajdziesz. Znaczy, jakiś artefakt z przeszłości, bo są krainy w których gdzie byś nie zaczął kopać to znajdziesz minę przeciwpiechotną albo co. Sama Ica jest – jak wspominałem – miastem prekolumbijskim, niedaleko jest Paracas (miasto-eponim kultury Paracas), Nazca... Jest co znajdować. Sama więc bodega (nazwa ta właściwie dotyczyć winna winiarni, ale co tam; zresztą wino też pan archeolog robi) wygląda jak zaplecze jakiegoś muzeum – i to niekoniecznie historycznego: szable konkwistadorów sąsiadują tu z prekolumbijską ceramiką i wypchaną uchatką. Hitem zaś jest prawdziwa mumia tkwiąca w szklanej ściennej gablocie, wykopana w pobliskich piaskach. Facet znalazł – jest jego. Nikt mu na tym nie położy łapy.
"Craftowa" bodega pełna skarbów przeszłości
    A co do starożytności miasta (i bliskości linii z Nazca) – Icę odwiedzają też miłośnicy teorii spiskowych (choć nie wiem, czy AAS, stowarzyszenie zajmujące się tropieniem starożytnych kosmitów akurat tu było) – przy rynku znajduje się bowiem niecodzienne muzeum – zawiera ono zbiór tak zwanych Kamieni z Ica. Są to – bardzo liczne – petroglify przedstawiające oprócz wzorów geometrycznych charakterystycznych dla miejscowych kultur prekolumbijskich także scenki rodzajowe ukazujące żyjących razem ludzi i dinozaury. Pierwsze artefakty zostały odkryte dla nauki Świata w połowie XX wieku – i do dziś są dla wielu niezbitym dowodem na oszustwo związane z domniemaną teorią ewolucji: wszak jeśli ludzie żyli razem z dinozaurami, to cała paleontologia czy stratygrafia łże, zakłamuje historię i mami biednych ludzi. Wieść gminna niesie, że owym materiałem zainteresowali się niektórzy polscy prominenci – prawdopodobnie są to te kamienie, którymi, wedle słów naszej byłej Pani Premier, jaskiniowcy rzucali w dinozaury, żeby je zabić (kamieni jest dużo, bowiem wiadomo, że od jednego kamienia taki dinozaur nie padł).
Kamienie z Ica (nie wszystkie, część tylko)
    Mimo tych atrakcji Ica jest (była i będzie) miejscem dość parchatym – i Gringo przyzwyczajony do jakichś kurortów (sterylnych i nudnych) nie będzie zadowolony odwiedzając nawet oazę w Huacachinie.
Kanion Zagubionych
    Kto jednak chciałby skosztować chociażby lokalnej kuchni (na przykład "Lima beans" - limańskie fasolki; wbrew nazwie ten gatunek nie pochodzi z Limy, a właśnie stąd) czy zerknąć na Kanion Zagubionych – musi się przemóc. No i jest jeszcze to pisco...
Pustynne słodycze - tejas czyli orzechy pekan w lukrze

Strąki drzewa inga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Enver i never

     Oczywiście wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO Linie z Nazca to nie jedyne geoglify w Ameryce Południowej. Geogli...