Był lutowy mroczny – nie dlatego, że
akurat byłem w Niemczech, tylko po prostu: gęste chmury ograniczały
dostęp Słońca – poranek, może niezbyt śnieżny, za to równie
mało mroźny. Choć absolutnie nie było ciepło – wiatr i
zwyczajna w krajach klimatu kontynantelnego morskiego wilgoć mocno
dawała się we znaki. Ponura zima nad Dolnym Renem nie brała jeńców
– i mam nadzieję, że bywa czasami inna, choć nie postawiłbym na
to wielkich pieniędzy. Rzymianie, którzy założyli tu swoje miasto
(Aquisgranum, na cześć celtyckiego Granusa, utożsamianego z
Apollinem czy Asklepiosem) w takie dni zapewne gromadzili się przy termalnych wodach
będących do dziś bogactwem tego miasta.
Ja na termalne zabawy
nie miałem czasu – musiałem dostać się do nieodległego
Maastricht, miasta równie wiekowego co Akwizgran – Aachen – Aken
– Aix-en-Chapelle, i równie, mimo wesołych karnawałowych
dekoracji, ponurego w tych dniach. Wracałem z Teneryfy (stąd i szok termiczny), i tak zaplanowałem podróż, by oprócz przesiadki w
Niderlandach zajrzeć właśnie do dawanej stolicy Imperium
Karolingów.
A było na co popatrzeć – wszak na swoją główną
siedzibę miejsce to wybrał nie kto inny jak Karol Wielki.
Fakt,
niewiele z pałacowego założenia Imperatora zostało – ale
Pfalzkapelle, Kaplica Pałacowa, cud architektury, swego czasu
największa kamienna konstrukcja na północ od Alp i grobowiec
cesarza – dalej stoi.
Budynek wzorowany był podobno na
późnorzymskim kościele San Vitale w Rawennie, ostatniej stolicy
zachodniorzymskiej. Karol Wielki świadomie chciał nawiązać do
czasów rzymskich, i odbudować Zachodnie Cesarstwo w opozycji do
Bizancjum. Dwieście lat później ten sam plan powzięli Ottonowie,
Wielki i Rudy).
Kaplica okazała się trwalsza niż ogromne Karolowe władztwo,
rozciągające się od Hiszpanii po Węgry (choć oczywiście obu
tych tworów technicznie jeszcze nie było).
Nie ma co ukrywać,
że zabytków z czasów karolińskich nie zachowało się zbyt wiele
– 1200 lat wojen od czasu do czasu tylko przerywanych pokojem
zrobiło swoje – stąd taka moja ogromna chęć zobaczenia owej
kaplicy, będącej dziś częścią akwizgrańskiej katedry.
Rzecz
jednak nie była łatwa – wspominałem, był lutowy poranek, zaraz
musiałem wsiadać w PKS (czy tam w niemieckie PKP) na lotnisko w
Maastricht – katedra była zamknięta. Otworzyć wrota miała za
kilka godzin, kiedy już będę czekał na samolot do Polski (kraju,
gdzie macki Karolingów nie sięgnęły). Podszedłem jednak do
głównego wejścia – romańskiego, czyli nieco młodszego od
kaplicy (prezbiterium katedry to typowy gotyk). Patrzę: drzwi
uchylone. No to wchodzę cichutko do środka. Nikogo... A nie! Jednak
ktoś jest w środku. Dostrzegł mnie. To jeden z członków obsługi
tego zacnego miejsca. Zakrystianin, powiedzmy.
- Jeszcze zamknięte – stwierdza oczywistość.
- Wiem – przyznaję ze skruchą – ale zaraz mam samolot, i później nie będę mógł zobaczyć – robię słodkie oczka Kota ze Shreka, zapewne niezbyt mi się to udaje, ale zakrystianin po chwili przemyśleń kiwa głową.
- Proszę wejść, ale na chwilkę tylko. W końcu jest zamknięte.
- Oczywiście.
Nie byłem wewnątrz długo – ale za to sam. Mogłem w spokoju pokontemplować nie tylko relikwiarz ze szczątkami świętego (tak, Karola Wielkiego kanonizowano; uczynił to po prawdzie antypapież, więc jest z tym trochę przepychanek, ale otoczony jest lokalnym kultem; czci się go zresztą nie tylko tam, o czym za chwilę) ale i wspaniały tron cesarski (trochę późniejszy niż Karol), wspaniały kandelabr cesarza Fryderyka czy bizantyjskie w swej formie zdobienia. Cudna sprawa – pomijając ładunek historyczny to za sam kształt katedry należał jej się wpis na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Ciągnące się od Danii po Rzym imperium niewiele
przeżyło swojego twórcę. Na szczęście dla cesarza przeżył go tylko jeden
pretendent, syn Ludwik, ale już wnuków było trzech – i ci wzięli się za łby, o
czym zdaje się wspominałem już przy okazji wpisu o Strasburgu.
I
Brukseli – wszak pierwotne państwa Europejskiej Wspólnoty
Gospodarczej mentalnie odwoływali się właśnie do jedności Europy
w czasach pierwszych Karolingów (szkoda tylko, że nas, nijak z tą
historią niepowiązanych, na siłę chcą wtłaczać we wspólną
narrację; Europa ukształtowała się jako kontynent wielu tradycji,
nie jest jednorodna).
Dziedzictwo Karola Wielkiego – dziś
oczywiste – przez kilkaset lat wcale nie było aż tak widoczne.
Dopiero XIX wiek (i XX) jakby na nowo odkrywa tę postać.
Charlemagne staje się ojcem narodu w Republice i Cesarstwie
Francuskim – w opozycji do Ancient Regime. Karl der Gross pojawia
się u niemieckich romantyków jako źródło niemieckości Europy –
a od artystów poprzez filozofów przechodzi ta koncepcja na
niemieckojęzycznych polityków (warto dodać, że najsłynniejszy z
nich, działający w pierwszej połowie XX wieku, też był
malarzem-akwarelistą). Żeby było zabawniej sam Karol nie był ani
Niemcem ani Francuzem. Ale przecież nie o fakty chodzi w polityce
historycznej. Nam też ostatnio na potęgę bohaterów kradną nowe
państwa Europy Wschodniej, a my w sumie nic z tym nie robimy.
Smutne.
![]() |
Resztki Aquisgranum |
![]() |
Grasshaus z XIII wieku, acz na karolińskich fundamentach na akwizgrańskiej starówce |
![]() |
Karnawałowe Maastricht |
![]() |
Carolus Magnus |
![]() |
Katedra w Akwizgranie zawierająca Pfalzkapelle |
Kościół św Witalisa w Rawennie |
![]() |
Girona w pirenejskich marchiach chroniących od Zachodu Imperium Karolingów |
Stolica panońskiego Księstwa Błatneńskiego, karolińskiego lennika |
![]() |
Lindenhof w Zurychu, miejsce po karolińskim pałacu |
- Jeszcze zamknięte – stwierdza oczywistość.
- Wiem – przyznaję ze skruchą – ale zaraz mam samolot, i później nie będę mógł zobaczyć – robię słodkie oczka Kota ze Shreka, zapewne niezbyt mi się to udaje, ale zakrystianin po chwili przemyśleń kiwa głową.
- Proszę wejść, ale na chwilkę tylko. W końcu jest zamknięte.
- Oczywiście.
Nie byłem wewnątrz długo – ale za to sam. Mogłem w spokoju pokontemplować nie tylko relikwiarz ze szczątkami świętego (tak, Karola Wielkiego kanonizowano; uczynił to po prawdzie antypapież, więc jest z tym trochę przepychanek, ale otoczony jest lokalnym kultem; czci się go zresztą nie tylko tam, o czym za chwilę) ale i wspaniały tron cesarski (trochę późniejszy niż Karol), wspaniały kandelabr cesarza Fryderyka czy bizantyjskie w swej formie zdobienia. Cudna sprawa – pomijając ładunek historyczny to za sam kształt katedry należał jej się wpis na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
![]() |
Wnętrze Pfalzkapelle |
![]() |
Grób Karola Wielkiego |
![]() |
Strasburg - miejsce Przysięgi Strasburskiej młodszych wnuków Karola |
![]() |
Europarlament w Brukseli |
![]() |
Prawosławny monastyr w podlaskim Supraślu |
![]() |
Niszczejące polskie dziedzictwo na Wschodzie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz