Tłumacz

18 lipca 2025

Wino

    Skoro było o serze to – żeby być w zgodzie ze sztuką kulinarną – powinno też być o winie. Tak, wiem, na blogu już wspominałem o tym starożytnym, pochodzącym prawdopodobnie z Kaukazu, trunku, i to zarówno w czasie podróży po Nowym, jak i Starym Świecie.
Winnice w Ameryce Południowej - dolina Pisco
    Wspominałem też, że powoli odradzają się nasze polskie winnice (w końcu jesteśmy piątym w Europie producentem sera), zarówno te w dolinie Odry, zniszczone przez sowietów w XX wieku, jak i te tradycyjne, w Małopolsce, spalone przez Szwedów i wymrożone przez zmiany klimatu i Małą Epokę Lodowcową.
Odradzające się winnice Małopolski
    Nasze winnice powstały w czasie Średniowiecznego Optimum Klimatycznego w X wieku, ale tu – w dawnym Lotharii Regnum, sercu Imperium Karolingów (gdzie ten ser z poprzedniego wpisu spotkałem), Alzacji konkretnie – winnice swoimi korzeniami sięgają czasów rzymskich.
Rzymskie Argentoratum - dziś Strasburg
    Starożytni bowiem Rzymianie, rodem ze Śródziemiomorza, nijak nie mogli przekonać się do celtyckich czy germańskich piw i cydrów (a o miodzie pitnym chyba nawet nie słyszeli, trzeba by zerknąć do jakichś antycznych książek kucharskich, De re coquinaria libri decem prawdopodobnego Apicjusza czy do Pliniusza Starszego), i wszędzie, gdzie tylko mogli sadzili winorośl. Próbowali robić to nawet w deszczowej Brytanii – ale trunek tam produkowany był niezwykle podłej jakości. Alzackie winnice znajdowały się takoż na peryferiach Imperium Romanum, ale – w przeciwieństwie do bałkańskich, prześladowanych przez muzułmańskich tureckich najeźdźców – przetrwały aż do XIX wieku i inwazji grzyba filoksery. W międzyczasie, jako wina reńskie, zdołały wyrobić sobie dość uznaną markę. Dziś Alzacja słynie z produkcji delikatnych win białych (w tym i z mojego chyba ulubionego szczepu – muskatu) oraz musujących trunków typu szampańskiego – szampanami nie mogących się zwać, bo ta zastrzeżona jest tylko li dla tych powstałych w Szampanii. Kataloński dom perignon czy postradzieckie igristoje także w myśl prawa nie mogą się szampanami zwać. Ot, taka sytuacja, nieodosobniona przecież. Słoweńcy dla przykładu musieli zrezygnować z nazwy swojego tokaju (i Włosi też: tocai friulano; Słoweńcy na swój mówią dziś jakot), bo ta zastrzeżona jest tylko dla win z innego regionu dawnej Monarchii Habsburskiej, dziś, ku zgryzocie Madziarów, podzielonego między Węgry i Słowację.
Grecka winnica na Santorynie
Skład wina na Balearach
    Ale wracając do Alzacji – w celach promocji lokalnych produktów spod znaku bociana (symbol tej krainy) stworzono Alzacki Szlak Win – trasę turystyczno-kulinarną. Tą trasą – mniej więcej – ostatnimi czasy podróżowałem, choć przyznam się, że dość wybiórczo. I nie na raz. Taka praca.
Colmar
Selestat
    Strasznie mnie też smuci, że wciąż – mimo znacznego postępu – my tak nie potrafimy się promować. A przecież weźmy taką typową alzacką tarte flambee (Flammkuchen). Toć to zwykła maca, podpłomyk – za dzieciaka zawsze wypiekało się u mnie takie placki na piecu z pozostałości po cieście makaronowym. Z tym, że nigdy nie wpadłem na pomysł rzucić na ciasto boczku i cebuli. A alzacki bigos, choucrote garnie? Do naszego się nawet nie umywa (a Alzatczycy, z racji niemieckich korzeni, jako nieliczni z Francuzów znają i szanują kiszoną kapustę, Sauerkraut; niby współczesna kuchnia została stworzona we Francji, ale – by Jove – jak oni mało wiedzą o intensywnych doznaniach smakowych kuchni reszty Europy). Ale nie mieli sowieckiej okupacji. Ech.

Alzacki podpłomyk
Alzacki bigos
   
Ale oprócz znanych i ludnych miast oraz znośnej jak na Francję kuchni Alzacki Szlak Win przebiega także przez kilka małych miasteczek i wiosek, położonych między szparagowymi polami nadreńskich równin i winnicami leżącymi na stokach Wogezów. Te są dużo mniej znane – a przez to dość puste i wolne od turystów, co zawsze sprawia mi olbrzymią radość. Dość często posiadają też całkiem starą metrykę – nawet jeśli nie starożytną, to przynajmniej średniowieczną. Nierzadko też ich rozkwit przypadł na czasy świetności Państwa Gnieźnieńskiego, czyli na XI wiek.

Poznań - relikty palatium i kaplicy z II połowy X i XI wieku
    Weźmy taki Selestat (czy – jakby powiedzieli miejscowi i Niemcy – Schlettstadt). Kiedy tam wpadłem turystów było jak na lekarstwo – zabytkowe uliczki można było oglądać bez przeszkód.
Selestat
    Nikt też nie zaglądał do romańskiego kościoła Sainte-Foy – czyli świętej Fides z Agen (albo, żeby być bardziej wzniosłym, Świętej Wiary). U nas takich zabytków – w tej skali – zwyczajnie nie ma, a po obu stronach Renu zachowało się ich całkiem sporo, do tej pory widziałem jednak tylko te po stronie niemieckiej. A tu proszę – świątynia wypisz wymaluj jak któraś z licznych budowli sakralnych Kolonii.

Kościół Sainte-Foy
    Ta niemieckość (o której już kiedyś wspominałem) przestaje dziwić, jeśli zorientujemy się, że w XI wieku miasto to należało do Hildegardy z Egisheim, (tu potrzebne didaskalia) żony niejakiego Fryderyka z Büren (i kolejne) oraz matki Fryderyka Szwabskiego, pierwszego z Hohenstaufów. Tak, to ta dynastia, która po wygaśnięciu dynastii ottońskiej wżeniła się w przejmującej ster władzy w Świętym Cesarstwie Rzymskim (Narodu Niemieckiego – tak nieco ahistorycznie dodam) dynastię salicką, następnie samemu przejmując tron. Spór o Inwestyturę, Fryderyk Barbarossa, sycylijskie awantury Fryderyka II, ścięty mieczem Konradyn, Manfred czy wojny gwelfów z gibelinami których uczestnikiem był Dante to przecież dziedzictwo tej pochodzącej po kądzieli z Alzacji dynastii.

Castello Maniace Fryderyka II w Syrakuzach
    Samo zaś Egisheim – dziś Eguisheim – niewielka wioska zwana Balkonem Wogezów (i uznawana za jedną z najładniejszych we Francji) zaskoczyła mnie jeszcze bardziej (i nie chodzi tu o ceny lokalnego wina, całkiem przystępne jak na taką jakość). Okazała się być bowiem miejscem narodzin innej ważnej persony XI-wiecznej Europy, także niemieckojęzycznej, także związanej z rodami panującymi, ale zmieniającej historię naszego kontynentu chyba bardziej niż jakikolwiek - spokrewniony wszak przez Hildegardę -  Hohenstauf.
Eguisheim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Wino

     Skoro było o serze to – żeby być w zgodzie ze sztuką kulinarną – powinno też być o winie. Tak, wiem, na blogu już wspominałem o tym s...