Tłumacz

30 lipca 2021

Banany

    We wpisie o jedzeniu owadów wspominałem o tacacho, regionalnym daniu z peruwiańskiej części Amazonii, składającym się głównie z bananów (z niewielkim dodatkiem innych składników, w tym – jakżeby inaczej – mięsa). Czyli – jakby nie patrzeć – o daniu z tropików.

Banany

    A jakby (ponownie) nie patrzeć – banany są tym owocem, który chyba najbardziej kojarzy się z tropikami. Słyszysz banan – widzisz Dzikie Kraje o gorącym klimacie.
    Wielka szkoda, że w naszych sklepach dostępny jest tylko jeden rodzaj (no, odmiana) tej jagody, choć muszę przyznać, że ostatnio się to zmienia i oprócz tych typowych bananów można dostać także te przeznaczone do obróbki termicznej (to te czerwone).

Dostawa świeżych bananów

    Właśnie – jako, że to blog edukacyjno-podróżniczy – banan, owoc bananowca to jagoda, a sam bananowiec nie jest drzewem. Ba, nie jest nawet palmą: z botanicznego punktu widzenia to bylina – jak, dajmy na to, krokus. Albo żonkil.
    A teraz drobne didaskalia: jagodami oprócz bananów są też pomidor, dynia, ogórek, papryka, bakłażan – czyli coś, co zwykliśmy nazywać warzywami. Z biologicznego punktu widzenia sałatkę z pomidorów i ogórków możemy nazwać owocową. Kiedy nauczałem w (nieistniejącym już, na szczęście) gimnazjum takie stwierdzenie wywoływało mętlik w młodych głowach:
    - Panie, co pan? Pomidor to warzywo, nie owoc!
    A już kompletny zamęt powodowało stwierdzenie, że jabłko i truskawka nie są owocami.

Kwiaty jabłoni

    Bo – z punktu widzenia nauki – nie są. Owoc powstaje z owocni, części słupka (to żeńska część kwiatu), wewnątrz której znajduje się zalążnia z zalążkami – po zapłodnieniu przekształcającymi się w nasiono. Jeśli zalążek jest jeden – mamy pestkowca (śliwka) czy orzeszki (te kropki na powierzchni truskawki), jeśli kilka – powstaje jagoda (klasyczny przykład to przekrojony pomidor, ale także owoc ziemniaka), strąk (orzeszki ziemne, fasola); jest wiele typów owoców. Nie jest nim jabłko – to szupinka, owoc rzekomy, gdyż u jabłoni, jarzębiny, gruszy w wytworzeniu "owocu" bierze udział także inny element kwiatu – dno kwiatowe (u truskawki to ta czerwona część).
    - A warzywo? Jak pomidor to owoc, to co jest warzywem?
    Ano: nic. Z punktu widzenia nauki, oczywiście (tak, tak, tej samej, która twierdziła kiedyś, że nic cięższego od powietrza nie jest w stanie latać, a koronawirus powstał dzięki jedzeniu nietoperzy).
    Ja prywatnie oczywiście stosuję to nienaukowe rozróżnienie na owoce i warzywa – "owocem" jest dla mnie to, z czego można zrobić kompot – a więc na przykład mak rabarbar; pozostałe owoce (pomidor, ogórek, dynia) zaliczam do warzyw – razem z bulwami, korzeniami i innymi cudami natury.
    Z tego wniosek, że banan jedzony na surowo, słodki (suszony nada się pewnie na wigilijny kompot z suszu) jest owocem, a ten pieczony, używany na przykład w tacacho, będzie warzywem. Faktycznie, pieczony, gotowany, smażony banan jest w swojej konsystencji podobny do ziemniaka, kłączy juki czy batatów – choć delikatniejszy w konsystencji.

Tacacho i suri
Anticuchos (wołowe serca) z bananami

    Oprócz owoców w krajach tropikalnych nagminnie używa się liści bananowca – zastępują one na przykład talerze, opakowania (w liście zawijane są chociażby tamale – tamales – to temat na jeszcze inną historię), elementy budowlane (dachy), garderoba (tylko wśród naprawdę Dzikich Plemion i w hollywodzkich produkcjach) – generalnie jest to niezwykle ważna roślina, występująca wszędzie w szeroko pojętych tropikach. Przez tą kosmopolityczność nie wiemy dokładnie, skąd się bananowiec wywodzi.

Ryż z kurczakiem pakowany w liście bananowca
Bananowy dach
Banany i piranie

    Wiemy za to, gdzie rośnie go najwięcej – w Ekwadorze. Ten niewielki południowoamerykański kraj jest największym producentem bananów na Świecie. Rzeczywiście, jadąc przez ekwadorskie niziny plantacje bananowców ciągną się po horyzont i za horyzont. No, właściwie po Andy – te najwyższe, ponieważ bananowce w niższych (tak do, bo ja wiem, 2000 metrów, może lepiej) partiach gór radzą sobie doskonale. Mogę to organoleptycznie potwierdzić – choć w związku z ewakuacją z Ekwadoru w ramach paniki koronawirusowej (o czym pisałem) spacer po miejscowych plantacjach zostawiłem sobie na kolejną wizytę.

Ekwador - bananowce po horyzont i za horyzont

    A jak rosną? No, wiadomo: w ziemi, zielonym do góry.
    Na wielkich plantacjach, w przydomowych ogródkach, w dżungli.
    Sporo tego jest – nie trzeba jechać do Ameryki Południowej, żeby zobaczyć je na żywo: Wyspy Kanaryjskie, geograficznie leżące w Afryce, są największym producentem bananów w Unii E***pejskiej – a dostać się tam jest bardzo łatwo (zwłaszcza, że na dzień dzisiejszy panika koronawirusowa mija powoli) i zobaczyć. Na Teneryfie mówią, że najlepsze są z Teneryfy (wytwarza się z nich także bananowy likier, całkiem słodki).

Bananowce na Teneryfie
Uprawa w dżungli

    Co może zaskakiwać – kanaryjskie plantacje bananowców, niewielkie w porównaniu z ekwadorskimi hektarami, rosną w cieniu: są przykryte włókniną. Dziwne, niby roślina tropikalna, a słońca się boi. No, właściwie to tak. Młode bananowce, odbijające od korzenia starszej rośliny, są dość wrażliwe na światło. W naturalnych warunkach ta niewielka bylina była ocieniana przez wyższe drzewa – tak do dziś rośnie w dżungli, często na niewielkich poletkach – jeśli można tak powiedzieć – lub starsze osobniki. Na dużych plantacjach dalej tak jest, ale na mniejszych stare bananowce wycina się, a na ich miejscu wyrastają nowe – choć z tego samego korzenia. Tak więc na plantacji znajdują się bananowce w różnym wieku – część dorasta, część kwitnie, część owocuje, część obumiera.

Tunele z bananowcami

    Bananowe kwiaty i kiście potrafią być przeogromne, czasem wielkości całej rośliny. I – co pewnie ktoś już słyszał – banany rosną do góry nogami. To znaczy – wyginają się w rogalika do góry.

Kwiatostan

    I na koniec jeszcze kilka słów o odmianach bananowca. Faktycznie, te które kupujemy w naszych sklepach, zrywane jeszcze zielone, dojrzewające w czasie podróży (najsmaczniejsze są takie o brązowiejącej już skórce – nie dajcie się zwieść, że w sklepach są w promocji: najsłodsze, rozpływają się w ustach, a bywa, że już w dłoni) są w krajach pochodzenia niezbyt poważane. Ba, czasem uznawane za pastewne. Cóż z tego, skoro najlepiej znoszą transport – i mogą być sprzedawane za granicę.
    Tam, gdzie bananowce rosną permanentnie najczęściej używa się odmian zdatnych do obróbki termicznej. Oraz specyficznych, krótkich bananów, znanych w Ameryce Południowej jako manzanillas, jabłuszka, a w Australii queen's fingers, palcami królowej. Faktycznie są bowiem całkiem twarde w konsystencji, lekko kwaskowate – niczym jabłko (które, jak wiemy, nie jest owocem) – oraz kluseczkowate, jak palce dobrze usytuowanej kobiety o rubensowskich kształtach i pyknicznym typie budowy (jak na przykład Wiktoria Hanowerska, władczyni Australii i połowy Świata).

Manzanilki na straganie

    I takie manzanilki kupuję zawsze gdy tylko je zobaczę, na każdym bazarze, targu, sklepie (o ile mam czas i pieniądze oczywiście). Najsympatyczniejszym miejscem, w jakim je znalazłem była niewielka budka stojąca przy drodze gdzieś w Nowej Południowej Walii (albo Queenslandzie – w każdym razie w Australii). Dookoła nie było żywego ducha – choć możliwe, że gdzieś czaiły się, jak to na tym kontynencie, jakieś kangury owce – a kiosk był otwarty, towar wyłożony na ladę.

Budka z owocami

    Budkę ozdabiała tabliczka informująca, że to produkty miejscowego farmera, i miło by było, jakbyś zapłacił za płody rolne jeśli chcesz je wziąć. No worries, mate. Wspomożesz tym lokalnego rolnika.
    Nie będę ukrywał, że razem z Koleżanką wspomogliśmy owego lokalsa – i z bananem na buzi – dalszą część drogi do Sydney zajadaliśmy się właśnie australijskimi manzanilkami. Zaufanie to świetna sprawa.

Spora bananowa kiść

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...