Hipolit Aldobrandini, rzymski papież
Klemens VIII leżał na łożu boleści, a dookoła klęczeli
książęta Kościoła, kardynałowie, i z oddaniem modlili się o
zdrowie głowy całej konfesji. W pewnym momencie Klemens uchylił powieki
i westchnął:
- Pivo di Varca.
Kardynałowie popatrzyli po
sobie: najwyraźniej papież w tej ciężkiej godzinie wzywał jakąś
świętą orędowniczkę, nieznaną książętom Kościoła.
Dostojnicy wykazali się jednak nieprawdopodobnym refleksem i
zaintonowali:
- Santa Piva di Varca, ora pro nobis! - Święta
Piwo z Warki, módl się za nami!
 |
Bazylika św Piotra, budowana w czasie pontyfikatu Klemensa VIII
|
Tak oto wareckie piwo, owo
"Pivo di Varca" uratowało papieżowi życie (Klemens VIII słysząc tą modlitwę buchnął śmiechem, przez co wrzód męczący papę pękł) i zostało kanonizowane. Skąd zaś warecki
(nazwa miejscowości, Warka, pochodzi od warki, miary uczestniczącej
w procesie – nomen omen – warzenia piwa) specjał znalazł się w
odległym Rzymie? Otóż papież, wtedy jeszcze kardynał Hipolit Aldobrandini, przebywał w Rzeczypospolitej jako legat papieski, i
wtedy najwyraźniej zasmakował w polski piwie tak bardzo, że nawet
złożony ciężką chorobą wspominał ten złocisty napój. A był
on w dawnej Polsce napojem codziennym – i to tak codziennym, że
jeden ze średniowiecznych polskich książąt – Leszek Biały –
wymawiał się od udziału w krucjatach pisząc do papieża, że nie
byłby w stanie przeżyć w Ziemi Świętej, jako, że nie ma tam piwa, o on pije tylko to. Władze kościelne przyjęły tą
argumentację.  |
Jerozolima |
 |
Współczesne piwa z Bliskiego Wschodu
|
Piwo bowiem – jak wskazuje nazwa w językach
słowiańskich – służy do picia. Także w Polsce, po latach rozbiorów i innych okupacji, wzrasta powoli spożycie tego trunku –
może dzieje się tak też dlatego, że na rynku oprócz ohydnych piw
produkowanych przez wielkie koncerny coraz więcej jest małych
browarów tworzących napoje wysokiej jakości (gdzie nam jednak do
Belgii, królestwa piwnej różnorodności). I to chyba całkiem
dobrze. Warto też pamiętać, że onegdaj piwo – zawierające
niewielki procent alkoholu – było bezpieczniejsze do picia niż
woda: procenty zabijały zarazki ograniczając różnego rodzaju
zarazy i epidemie. A ponieważ piwo zawiera wiele witamin spożywane
było także przez dzieci (był to jednak napój dużo słabszy od
naszego, warto pamiętać). Był ohydnie upalny sierpień – 40
stopni Celsjusza w cieniu – jechaliśmy do przepięknego Przemyśla
(masa zabytków, między innymi jedyny w Polsce most autorstwa
Eiffela) a po drodze był Leżajsk.
 |
Klasztor oo bernardynów w Leżajsku
|
Niewielka mieścina znana
jest przede wszystkim ze wspaniałych barokowych organów
umieszczonych w warownych murach klasztoru bernardynów. To
rzeczywiście jest wspaniały instrument, ale ma też Leżajsk inne,
niezwykle turystyczne miejsce. Mianowicie: browar.
 |
Organy leżajskie
|
Tak, wiem, są
w Polsce inne, większe, muzea browarnictwa (chyba tu na pierwsze
miejsce wysuwa się Arcyksiążęcy Browar w Tychach), ale wpis
będzie o browarze w Leżajsku. Dlaczego? No, pewnie dlatego, że jak
na piwo komercyjne Leżajskie jest całkiem smaczne, ale i z powodów
sentymentalnych: na festiwalach w Jarocinie w latach 80-tych XX wieku
(czyli w czasach sowieckiej okupacji) występował zespół
punk-rockowy Wańka Wstańka & The Ludojades, a jednym z ich
szlagierów był utwór "Leżajski Full" – wystawiający
w prostych słowach niezwykle dobre świadectwo temu napitkowi.
Dobra, zespół nie zrobił wielkiej kariery, już zresztą nie
istnieje, ale, jako były frontman zespołu punk-rockowego mam wielki
sentyment do takiej muzyki. Prosto, rytmicznie, a nie jakieś
kilkuminutowe wydumane gitarowe suity. Kto by chciał słuchać tego
na dłuższą metę?
 |
Dwór Starościński - siedziba muzeum
|
W każdym razie zajechaliśmy pod
Muzeum Regionalne, przy którym właśnie zlokalizowany był ów
niewielki pokazowy browar. Oczywiście, nie produkowano tam
dostępnego w sklepach Leżajskiego, ale można było się zapoznać
z tradycjami miejscowego piwowarstwa.
 |
Kadzie browarnicze
|
Wszystkie te tradycje można
oczywiście – do czego zachęcam – obejrzeć właśnie w muzeum
(oraz wysłuchać kilka opowiastek, w tym i o produkcji w Leżajsku
piwa koszernego – koszernego prawdziwie, z certyfikatem wystawionym
przez rabina; produkcję zarzucono, gdyż się nie opłacała). Co
jednak najważniejsze – można skosztować piwa "świeżego"
produkowanego na miejscu. Takie piwo, robione na bieżąco,
niepasteryzowane, pito przez całe tysiąclecia. Do tego kiedy ja je
kosztowałem na dworze było, jak już pisałem, 40 stopni. W cieniu.
Wiem, że niby niezdrowo jest pić zimne i gazowane napoje w taki
upał, ale powiem tak: warto było.
 |
Etykiety dawnych piw
|
Niezwykłe orzeźwienie i
niezbyt gorzki smak pozwalają zrozumieć, dlaczego Leszek Biały
odmówił udziału w krucjacie, a papież Klemens VIII tak wzdychał
złożony niemocą. Lekki, delikatny napój w upalny dzień jest
czymś wspaniałym (niemal tak wspaniałym jak kwas chlebowy).
 |
Piwo |
O
ile jednak picie zimniutkiego ojojoj piwa w upał może być lekko
niezdrowe, to picie takiegoż trunku w zimie całkiem zdaje się być
bez sensu. Trudno jednak uwierzyć, że nasi przodkowie rezygnowali z
piwa zimą. Oczywistym jest, że tego nie robili – a że dawna
Rzeczpospolita miała bardzo łatwy dostęp do korzennych przypraw to
zapewne dodawano ich także do napojów: miodu, piwa czy wina.
 |
Korzenna potrawa kuchni staropolskiej: ryba w sosie szarym
|
Ja
osobiście za grzanym piwem nie przepadam, ale korzenna piwna
polewka (biermuszka), przez wieki jedno z głównych dań śniadaniowych w Polsce,
to już całkiem inna sprawa. Bazą tej zupy są śmietana i żółtka
(oczywiście z cukrem), delikatnie utarte, podgrzane i połączone z
piwem. A że to potrawa staropolska, to oczywiste jest, że trzeba
dodać jakichś piernych przypraw (przypominam wpis o Rybie w pierniku) – rozgrzewające goździki i cynamon. I do takiej lekko
podgrzanej kremowej zupy można wrzucić białego sera (znaczy się,
lekko kwaskowatego twarogu). Niestety, w procesie podgrzewania zupy
większość alkoholu się ulatnia, ale i tak danie rozgrzewa. Warto
spróbować, bo to dużo smaczniejsze śniadanie niż kawa i krosanty.
 |
Piwna polewka
|
Prince Leszek the White was quite right to excuse himself from participating in crusades. Unlike Poland, the Holy Land's weather is very hot and very dry. It would have been very difficult to survive without beer there, especially with a lot of running around or riding horses.
OdpowiedzUsuńIsraeli beer is now a major industry, but too late for the prince :)
Lack of beer was just one reason of excuse, perhaps more important was fact, that polish princes had their own crusde, agaist pagans in Prussia :)
UsuńAnd, funny fact, now one of popular beer in Israel is Van Pur, which is imported from... Poland :)