Tłumacz

4 lutego 2022

Piwo

    Hipolit Aldobrandini, rzymski papież Klemens VIII leżał na łożu boleści, a dookoła klęczeli książęta Kościoła, kardynałowie, i z oddaniem modlili się o zdrowie głowy całej konfesji. W pewnym momencie Klemens uchylił powieki i westchnął:
    - Pivo di Varca.
    Kardynałowie popatrzyli po sobie: najwyraźniej papież w tej ciężkiej godzinie wzywał jakąś świętą orędowniczkę, nieznaną książętom Kościoła. Dostojnicy wykazali się jednak nieprawdopodobnym refleksem i zaintonowali:
    - Santa Piva di Varca, ora pro nobis! - Święta Piwo z Warki, módl się za nami!

Bazylika św Piotra, budowana w czasie pontyfikatu Klemensa VIII
    Tak oto wareckie piwo, owo "Pivo di Varca" uratowało papieżowi życie (Klemens VIII słysząc tą modlitwę buchnął śmiechem, przez co wrzód męczący papę pękł) i zostało kanonizowane. Skąd zaś warecki (nazwa miejscowości, Warka, pochodzi od warki, miary uczestniczącej w procesie – nomen omen – warzenia piwa) specjał znalazł się w odległym Rzymie? Otóż papież, wtedy jeszcze kardynał Hipolit Aldobrandini, przebywał w Rzeczypospolitej jako legat papieski, i wtedy najwyraźniej zasmakował w polski piwie tak bardzo, że nawet złożony ciężką chorobą wspominał ten złocisty napój. A był on w dawnej Polsce napojem codziennym – i to tak codziennym, że jeden ze średniowiecznych polskich książąt – Leszek Biały – wymawiał się od udziału w krucjatach pisząc do papieża, że nie byłby w stanie przeżyć w Ziemi Świętej, jako, że nie ma tam piwa, o on pije tylko to. Władze kościelne przyjęły tą argumentację.
Jerozolima
Współczesne piwa z Bliskiego Wschodu
    Piwo bowiem – jak wskazuje nazwa w językach słowiańskich – służy do picia. Także w Polsce, po latach rozbiorów i innych okupacji, wzrasta powoli spożycie tego trunku – może dzieje się tak też dlatego, że na rynku oprócz ohydnych piw produkowanych przez wielkie koncerny coraz więcej jest małych browarów tworzących napoje wysokiej jakości (gdzie nam jednak do Belgii, królestwa piwnej różnorodności). I to chyba całkiem dobrze. Warto też pamiętać, że onegdaj piwo – zawierające niewielki procent alkoholu – było bezpieczniejsze do picia niż woda: procenty zabijały zarazki ograniczając różnego rodzaju zarazy i epidemie. A ponieważ piwo zawiera wiele witamin spożywane było także przez dzieci (był to jednak napój dużo słabszy od naszego, warto pamiętać).
    Był ohydnie upalny sierpień – 40 stopni Celsjusza w cieniu – jechaliśmy do przepięknego Przemyśla (masa zabytków, między innymi jedyny w Polsce most autorstwa Eiffela) a po drodze był Leżajsk.
Klasztor oo bernardynów w Leżajsku

    Niewielka mieścina znana jest przede wszystkim ze wspaniałych barokowych organów umieszczonych w warownych murach klasztoru bernardynów. To rzeczywiście jest wspaniały instrument, ale ma też Leżajsk inne, niezwykle turystyczne miejsce. Mianowicie: browar.

Organy leżajskie

    Tak, wiem, są w Polsce inne, większe, muzea browarnictwa (chyba tu na pierwsze miejsce wysuwa się Arcyksiążęcy Browar w Tychach), ale wpis będzie o browarze w Leżajsku. Dlaczego? No, pewnie dlatego, że jak na piwo komercyjne Leżajskie jest całkiem smaczne, ale i z powodów sentymentalnych: na festiwalach w Jarocinie w latach 80-tych XX wieku (czyli w czasach sowieckiej okupacji) występował zespół punk-rockowy Wańka Wstańka & The Ludojades, a jednym z ich szlagierów był utwór "Leżajski Full" – wystawiający w prostych słowach niezwykle dobre świadectwo temu napitkowi. Dobra, zespół nie zrobił wielkiej kariery, już zresztą nie istnieje, ale, jako były frontman zespołu punk-rockowego mam wielki sentyment do takiej muzyki. Prosto, rytmicznie, a nie jakieś kilkuminutowe wydumane gitarowe suity. Kto by chciał słuchać tego na dłuższą metę?

Dwór Starościński - siedziba muzeum

    W każdym razie zajechaliśmy pod Muzeum Regionalne, przy którym właśnie zlokalizowany był ów niewielki pokazowy browar. Oczywiście, nie produkowano tam dostępnego w sklepach Leżajskiego, ale można było się zapoznać z tradycjami miejscowego piwowarstwa.

Kadzie browarnicze

    Wszystkie te tradycje można oczywiście – do czego zachęcam – obejrzeć właśnie w muzeum (oraz wysłuchać kilka opowiastek, w tym i o produkcji w Leżajsku piwa koszernego – koszernego prawdziwie, z certyfikatem wystawionym przez rabina; produkcję zarzucono, gdyż się nie opłacała). Co jednak najważniejsze – można skosztować piwa "świeżego" produkowanego na miejscu. Takie piwo, robione na bieżąco, niepasteryzowane, pito przez całe tysiąclecia. Do tego kiedy ja je kosztowałem na dworze było, jak już pisałem, 40 stopni. W cieniu. Wiem, że niby niezdrowo jest pić zimne i gazowane napoje w taki upał, ale powiem tak: warto było.

Etykiety dawnych piw

    Niezwykłe orzeźwienie i niezbyt gorzki smak pozwalają zrozumieć, dlaczego Leszek Biały odmówił udziału w krucjacie, a papież Klemens VIII tak wzdychał złożony niemocą. Lekki, delikatny napój w upalny dzień jest czymś wspaniałym (niemal tak wspaniałym jak kwas chlebowy).

Piwo

    O ile jednak picie zimniutkiego ojojoj piwa w upał może być lekko niezdrowe, to picie takiegoż trunku w zimie całkiem zdaje się być bez sensu. Trudno jednak uwierzyć, że nasi przodkowie rezygnowali z piwa zimą. Oczywistym jest, że tego nie robili – a że dawna Rzeczpospolita miała bardzo łatwy dostęp do korzennych przypraw to zapewne dodawano ich także do napojów: miodu, piwa czy wina.

Korzenna potrawa kuchni staropolskiej: ryba w sosie szarym

    Ja osobiście za grzanym piwem nie przepadam, ale korzenna piwna polewka (biermuszka), przez wieki jedno z głównych dań śniadaniowych w Polsce, to już całkiem inna sprawa. Bazą tej zupy są śmietana i żółtka (oczywiście z cukrem), delikatnie utarte, podgrzane i połączone z piwem. A że to potrawa staropolska, to oczywiste jest, że trzeba dodać jakichś piernych przypraw (przypominam wpis o Rybie w pierniku) – rozgrzewające goździki i cynamon. I do takiej lekko podgrzanej kremowej zupy można wrzucić białego sera (znaczy się, lekko kwaskowatego twarogu). Niestety, w procesie podgrzewania zupy większość alkoholu się ulatnia, ale i tak danie rozgrzewa. Warto spróbować, bo to dużo smaczniejsze śniadanie niż kawa i krosanty.

Piwna polewka

2 komentarze:

  1. Prince Leszek the White was quite right to excuse himself from participating in crusades. Unlike Poland, the Holy Land's weather is very hot and very dry. It would have been very difficult to survive without beer there, especially with a lot of running around or riding horses.

    Israeli beer is now a major industry, but too late for the prince :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lack of beer was just one reason of excuse, perhaps more important was fact, that polish princes had their own crusde, agaist pagans in Prussia :)

      And, funny fact, now one of popular beer in Israel is Van Pur, which is imported from... Poland :)

      Usuń

Najchętniej czytane

Enver i never

     Oczywiście wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO Linie z Nazca to nie jedyne geoglify w Ameryce Południowej. Geogli...