Miasto Prypeć istniało zaledwie 16
lat. Założone w 1970 roku – wedle najlepszych socjalistycznych
(tak, to oksymoron) planów urbanizacyjnych – i już w 1986 roku zniknęło. To znaczy tkanka miejska została – zniknęli ludzie.
50000 obywateli radzieckich w 3 dni zostało rozwiezionych po –
nieraz odległej – okolicy. Dla części zbudowano po drugiej
stronie Dniepru nowe miasto, Sławutycz, ale reszta musiała
przystosować się do nowych warunków życia.
 |
Centrum Prypeci |
Na pewno mniej komfortowych.
Jak na warunki radzieckie był bowiem
(była?) Prypeć miastem wyjątkowo luksusowym. Obywatele mieli dostęp
do rekreacji, kultury, sztuki... Gorzej było z oświatą – jeżeli
zamknie się gdzieś 50 tysięcy młodych ludzi (takich głównie
zatrudniano w elektrowni) to nie ma sposobu, żeby nie nastąpiła
eksplozja demograficzna – liczne przedszkola i szkoły w Prypeci
pracowały na dwie zmiany, a i tak brakowało miejsc.
 |
Dom Kultury Energetyk |
Spacerując po wymarłym mieście –
wtedy jeszcze nie było tam rzeszy turystów – co i rusz
napotykaliśmy się na ślady tej onegdaj tętniącej życiem
metropolii.
Trudno sobie wyobrazić, jak mogło
wyglądać to miejsce, pełne młodych, roześmianych ludzi otoczonych
gromadami – stadami – dzieci.
Dla mnie pozostałości po tym życiu
wyglądają dość upiornie, zresztą niech każdy sobie zobaczy sam.
Wpis będzie więc trochę inny – mniej mojej przemądrzałej
gadki, więcej zdjęć.
Oczywiście z komentarzami, nie byłbym
sobą jakbym nie skomentował, nie?
 |
Kompleks sportowy Lazur |
Standard życia – co już mówiłem
– był w Prypeci dużo wyższy niż w pozostałych rejonach Państwa
Szczęśliwości (tj. Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich)
– mieszkańcy mieli wszystko, co jest potrzebne do życia
(oczywiście poza świątyniami – w Sowietach rolę cerkwi czy
kościoła przejmowały domy partii; rolę Biblii przejął Kapitał
Marksa i Engelsa – proroków socjalizmu; świętymi byli Pawlik
Morozow czy Andriej Stachanow; wychodzi, że Wojujący Ateiści
stworzyli własną zinstytucjonalizowaną religię, choć bez Boga).
Świetnie wykształceni mieszkańcy mieli do swej dyspozycji ośrodki
wypoczynkowe, baseny, sale koncertowe – nie mieli za to łagrów i
niedożywienia.
 |
Sala koncertowa |
 |
Sklep z pianinami |
Słynne wesołe miasteczko nie zostało
nigdy uruchomione – miało być otwarte z wielką pompą 1. maja,
ale... No nie zdążyli. Jak głosi urban (urbex właściwie) legend
słynny diabelski młyn raz jeden został uruchomiony. Miejscowi –
to jest osoby żyjące wtedy w Prypeci – nie potwierdzają tej
wersji.
 |
Diabelski Młyn |
Wspominałem o boomie demograficznym.
Całe piętro szpitala zajmował oddział położniczy. Dziś sprawia
raczej ponure wrażenie (kilka gabinetów ginekologicznych zachowało
się w niemal nienaruszonym stanie), ale kiedyś te puste łóżeczka
pełne były nowych obywateli.
 |
Porodówka |
Zachowało się kilka szkół i
przedszkoli – w dość dobrym stanie, choć one także są
rozkradane (rozkradzione zostało wyposażenie większości mieszkań
– choć to akurat w głównej mierze zasługa dawnych mieszkańców
– po wysiedleniu potajemnie wracali i zabierali swój dobytek;
resztę rozszabrowali stalkerzy, turyści i łowcy pamiątek, będzie
o tym słowo w następnym wpisie).
 |
Szkoła |
Te ślady życia zapewne zostaną
niedługo zadeptane przez turystów (lub pochłonięte przez coraz
bardziej napierającą przyrodę) i skansen ostatnich lat ZSRS
przeminie na wieki. Sic transit gloria mundi.
A o pewnych tajemnicach miasta - kiedyś żywego, dziś (jak widać) bezludnego - 24. lipca. Czyli w piątek.
 |
Przedszkole |
 |
Szkoła |
 |
Szkoła |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz