Oto znowu byliśmy na wysokości około
3,5 tysiąca metrów ponad poziomem morza w dawnej inkaskiej stolicy
– Cuzco.
Cuzco |
Oddychało się – jak zwykle na początku pobytu w
wysokich Andach – ciężko (to znaczy: kiedy szło się po płaskim
było w porządku, ale nie daj Bóg wejść na schodek: zadyszka
gwarantowana; didaskalia – Cuzco leży w niecce, więc ulice czasem
pną się w górę całkiem stromo), ale posileni świnką morską
mogliśmy dalej eksplorować okolice miasta.
Odświętna świnka |
Najbardziej znaną
okoliczną prekolumbijską ruiną jest oczywiście Sacsayhuaman ze
swymi cyklopowymi murami (które prawdopodobnie mogły być w
oryginale pomalowane na czerwono, farbą na bazie rud żelaza,
możliwe, że ochry), ale oczywiście takich ścian w okolicy jest
dużo więcej.
Mury Sacsayhuaman |
I oczywiście to nie prawda, że nie da się
wcisnąć pomiędzy nie nawet kartki papieru – sprawdziłem
organoleptycznie, że się da.
Archeologia eksperymentalna (foto: M. Piech) |
Dużo dokładniej są dopasowane
(i obrobione) kamienie budujące najważniejszą inkaską świątynię
Qoricanchę – o której zresztą na blogu był osobny wpis – tam
faktycznie nie da się nic wetknąć. Pozostałe inkaskie ściany są
nieco bardziej niechlujne, i często pomiędzy dwoma warstwami
nieobrobionych kamulców znajduje się warstwa ziemi. Dodajmy, że o
cyklopowych ścianach Sacsayhuaman Inkowie opowiadali, że są
preinkaskie. Jak wiadomo, nie da się wydatować bezwzględnie wieku
kamiennych konstrukcji.
Coricancha współcześnie |
Tak przynajmniej przekazały nam
hiszpańskie kroniki – spisywane po konkwiście nierzadko przez
zeuropeizowanych już potomków inkaskiej szlachty.
Inkaska szlachta po konkwiście |
Prekolumbijskich
notatek z Peru nie mamy – a raczej, jeśli przyjąć, że kipu, tak
zwane pismo węzełkowe, było nie tylko li systemem bieżących
notatek skarbowych (niezwykle potrzebnych w Tahuantinsuyu,
socjalistycznym państwie inkaskim; o tym zrobię wpis, a co do kipu,
ma rodowód dużo bardziej antyczny niż Inkowie).
Kipu |
- Ależ
Inkowie posiadali pismo! - stanowczo stwierdził Jamel, nasz
kuzkański przyjaciel; dodajmy, że powiedział to z
charakterystyczną dla miejscowych wiarą w to co się mówi – Są
relacje zdobywców Qusqu, którzy kiedy wtargnęli do Qoricanchy
widzieli złote płyty okrywające ściany pokryte symbolami pisma.
Pisma!
Cóż, prawdziwość tego stwierdzenia jest
nieweryfikowalna, można tylko wierzyć (jak Jamel) lub nie – złote
płyty rychło zostały przez żądnych bogactw Kastylijczyków
przetopione i wysłane do Hiszpanii, a wizerunek jednej z takich
płyt, podobno opisującej inkaską kosmologię, jest, w moim
odczuciu, dość infantylny.
Kopia złotej płyty z Coricanchy według kronikarzy z epoki |
- Tahuantinsuyu zamieszkiwali
Indianie Quechua (Keczua, Kicze) – perorował potomek owych Indian –
Ale sami Inkowie mówili własnym językiem: Qhapaq Simi. I
zapisywali ten język własnym pismem. Po powstaniu Tupaca Amaru II
Hiszpanie wyłapywali wszystkich mówiących tym "tajnym"
językiem szlachty, innym niż Runa Simi, język ludu, którym była
keczua.
Qhapaq Simi, język panów, miał być językiem Puquina
(albo Pukina), używanym do XVIII wieku (czyli do czasu powstania
Jose Gabriela Condorcanqui y Noguery, Tupaca Amaru II) w okolicach Jeziora Titicaca.
Titicaca |
Lingwiści, korzystając z nielicznych pozostałości
po pukinie łączą ją czasem z właściwie już wymarłą mową
Indian Uros czy z innymi lokalnymi językami, niektórymi jeszcze
istniejącymi. Czasem uważa się go za język izolowany. Generalnie
ilu lingwistów, tyle teorii, musi to być niezwykle polska dziedzina
nauki. Niektórzy nawet, dopatrując się śladów pukiny w toponimii
całych Andów (od Chile po Kolumbię), uważają go za język
kultury Tiwanaku, dużo wcześniejszej od inkaskiego Tahuantinsuyu.
Swoją drogą taka koncepcja, lingua franca Ameryki Południowej,
może być wodą na młyn dla zwolenników Teorii Starożytnych
Kosmitów.
Brama Słońca w Tiwanaku, emblematyczna dla całej kultury |
Smaczku dodają legendy Inków, wywodzące pochodzenie
tej grupy właśnie znad Titicaca, miejsca gdzie rozkwitała kultura
Tiwanaku-Huari. I gdzie prawdopodobnie najdłużej, w okolicy
Arequipy, przetrwał ów tajemniczy język (w dzisiejszej Arequipie
nie ma większych śladów po pukinie, ale jest za to jeden z
nietypowych śladów po Inkach, też warty osobnego
wpisu).
Arequipa |
Niestety, żadnych namacalnych śladów pisma Qhapaq Simi
nie ma – bądź się nie zachowały. Jedynym znanym systemem zapisu
z regionu Andów jest kipu – przypominam, że znajduje się je w
kulturach o wiele starszych od Imperium Inków. Do tego po podbiciu
sąsiednich plemion mieszkańcy Świętej Doliny prawdopodobnie
zaczęli niszczyć spuściznę kulturową podbitych grup, często też
przesiedlając je w różne inne miejsca Tahuantinsuyu. Jeżeli
dołożymy do tego centralnie planowaną gospodarkę i tradycyjny
andyjski sposób życia (niewielkie komuny iście socjalistyczne), to
Pachaqutec, uznawany za historycznego twórcę państwa, jako żywo
przypominać zaczyna Lenina lub Stalina. Zresztą po śmierci też
został zmumifikowany.
Pachaqutec |
I o Inkach w takim razie będą następne
wpisy właśnie. Zaś wracając do tajemniczego – lub tajemnego –
języka pukina to zastanawia mnie, czy nasza Umina z zamku Dunajec
mogła znać ten język, i czy dlatego zginęła? Jeżeli oczywiście
rację mają ci lingwiści, którzy twierdzą, że mowa ta istniała.
Są bowiem tacy, którzy uważają Qhapaq Simi za kryptydę. Coś jak
językową Nessie.
Zamek Dunajec, miejsce śmierci Uminy z rodu Inków |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz