Żeby dostać się z turystycznego
Paracas do – nie ukrywajmy – mniej turystycznego Pisco,
miasta-eponimu miejscowego zajzajeru trzeba było złapać zbiorczą
taksówkę, co przy wielkości kurortu nie było wielką trudnością.
Kierowcą był akurat nie Peruwiańczyk a imigrant z Wenezueli. Jak
wiadomo, państwo to, siedzące na ropie, dzięki postępowym rządom
komunistów upadło, a gros ludności w obawie przed śmiercią
głodową wybyła za granicę. Część, wbrew przypiętej łatce,
zajęła się też uczciwą pracą. Siedząc w środku zjadłem w
ramach drugiego śniadania jakiegoś batonika (może był to Milky
Way, jak w Peru nazywa się Marsa) i papierek, wbrew miejscowej
modzie, włożyłem do kieszeni zamiast wyrzucić przez okno.
Kierowcy bardzo się ta postawa, taka nieperuwiańska, bardzo
spodobała. Była więc już jakaś platforma do rozmowy – o jego
rodzinnym kraju chociażby, niezbyt znanym.
- Co jest
najładniejsze w Wenezueli? - zapytałem.
- Stary! U nas wszystko
jest najpiękniejsze! - kierowca odparł z entuzjazmem.
Cenię taką postawę – o czym
przecież pisałem na blogu prawie równo rok temu, przy okazji
wizyty w podwarszawskich Markach – choć akurat w tym wypadku nie
uzyskałem konkretnej odpowiedzi o najciekawsze zabytki.
-
Wszystko! Przyjedź i zobacz. Wszystko jest najpiękniejsze.
Nasza
mentalność (podsycana pewnie jeszcze hodowaną przez wiele lat pedagogiką wstydu) zabrania
nam jakoś chwalić to co mamy pod nosem, trafiło to zresztą i do
wspomnianego w tytule wpisu przysłowia. W związku z tym Rok Pański
2025 (czyli ten, w którym mija 1000 lat od dwóch pierwszych
piastowskich koronacji królewskich – choć oczywiście są opinie,
że Bolesława koronował cesarz Otton III ćwierć wieku wcześniej)
postanowiłem rozpocząć krótkim przewodnikiem po swoim rodzinnym
mieście. I to całkiem pro publico bono, choć chyba podrzucę linka
Burmistrzowi. Niech ma. Zresztą o Warcie już na blogu
wspominałem przy okazji poszukiwania mitycznego zamku, który
wspomniany u Długosza zniknąć miał ostatecznie w czasach
szwedzkiego Potopu. Dziś jedyną pamiątką po domniemanej budowli
jest postawiony w połowie zeszłego stulecia w Parku Miejskim
pomnik. |
Pomnik zamku
|
I ewentualnie średniowieczne grodzisko, resztki siedziby
rycerskiej z XIV wieku w pobliskim Małkowie (choć trzeba przyznać,
że wioska bardziej znana jest z klasycystycznego dworu – czy też
pałacu – w którym to obiekcie alkoholizował się na koszt
miejscowych dziedziczek Reymont; ot, przywileje artysty). |
Grodzisko w Małkowie
|
O
historii miasta świadczą za to średniowieczny układ ulic oraz
liczne kościoły – także gotyckie.
|
Układ ulic rodem ze Sredniowiecza
|
Najcenniejszym skarbem
jest chyba późnogotycki ołtarz przedstawiający Wniebowzięcie NMP
znajdujący się w gotyckiej farze św. Mikołaja (kościół
odbudowano po 1331 roku, kiedy to wcześniejszą świątynię spalili
ubogacili kulturowo Krzyżacy – taka germańska tradycja). Na
przełomie XX i XXI wieku zabytkowy ołtarz w całości wrócił do
kościoła – przez wiele lat skrzydła (bo to tryptyk – Tryptyk
Warcki sensu stricte) i predella uwięzione były na zapleczu jednego
z muzeów (drugi, podobny obraz, pochodzący tym razem z naszego
klasztoru, zdobi dziś ołtarz naszej włocławskiej katedry).
Remontując farę odkryto także polichromie z XVI wieku. Ostatnio
odnowiono także resztę barokowych ołtarzy, a znalezionymi obrazami
zapełniono białe dziś ściany naw. |
Fara pw św. Mikołaja
|
Najmniejszym z kościołów
jest przyklasztorny barokowy kościółek sióstr bernardynek,
odbudowany po pożarze w 1955. |
Klasztor bernardynek
|
Najznamienitszym z obiektów
sakralnych (wedle legendy w Warcie miało być kilkanaście kościołów
– wiem o drewnianym przyszpitalnym pw św. Łazarza, o obiekcie na
Rzeżuchowej Górze czyli na cmentarzu, oraz o świątyni na Małym
Rynku, w miejscu którego stoi dziś maryjna kapliczka) jest jednak
kościół i klasztor oo bernardynów. Zdawać by się mogło, że to
cudowny polski barok, ale początki z XV wieku są jak najbardziej
gotyckie – świadczy o tym prezbiterium, dużo niższe od nawy. Sam
kościół wewnątrz jest polichromowany, a odwiedzić go warto w
okresie Bożego Narodzenia, kiedy braciszkowie budują jedną z
największych w Polsce ruchomych szopek.
|
Warcki klasztor
|
Sam klasztor posiadał
kiedyś niezwykle bogatą bibliotekę – dziś jeśli jeszcze
istnieje zalega gdzieś w Petersburgu albo Berlinie (Rosjanie ukradli
ją w XIX wieku, a co się z nią w XX wieku stało...). Może to
właśnie potężny księgozbiór sprawił, że sługa Boży Rafał z
Proszowic, wybitny bernardyn polski z przełomu XV i XVI stulecia upodobał sobie
warcki klasztor. Tu zresztą zmarł w opinii świętości. Mimo, że
nie dostąpił zaszczytu beatyfikacji u nas znany jest jako
błogosławiony, takie miano nadano wspomnianemu już mniejszemu z
naszych rynków. |
Mały Rynek, dziś imienia Rafała z Proszowic
|
Sam Proszowita wraz z równie świątobliwym
ojcem Melchizedekiem (znaczy, nasi lokalni święci to są)
spoczywają właśnie w przyklasztornym kościele. Z którym to
związana jest legenda o tajnym przejściu prowadzącym nad rzekę
(warto dodać, że miasto leży na wzgórzach wysoko nad doliną Warty). Nikt w to w sumie nie wierzył, ale ostatnio na terenie
klasztoru odkryto niewielki kanał burzowy czy coś takiego. Niby za
mały by człowiek się przecisnął, ale kiedyś ludzie byli mniej
rośli, więc... |
Rzeka Warta
|
Nie chcąc się aż tak mocno rozpisywać o
samym mieście – bo i w okolicach trochę interesujących miejsc
jest – warto wspomnieć o samolocie TS-Bies, który dostrzeże
każdy przez miasto przejeżdżający. To pomnik postawiony na cześć
najbardziej chyba znanego obywatela miasta, pilota Stanisława
Skarżyńskiego. Mamy dwie szkoły jego imienia, ulicę (przy której
znajduje się najstarsza apteka w mieście – rodzice lotnika byli
tam aptekarzami) i popiersie na rynku. Sam Skarżyński to człowiek
który przeleciał przez Atlantyk na najmniejszym samolocie w
historii (RWD-5bis), zasłynął także z rajdu dookoła Afryki.
Weteran wojny polsko-bolszewickiej zginął w czasie powrotu z lotu
bojowego w II Wojnie Światowej. |
Stanisław Skarżyński na rynku
|
Nie zachowała się niestety
renesansowa synagoga, zniszczona ubogacona kulturowo przez Niemców
nazistów, i dziś jedyną pamiątką po starozakonnych z Warty jest
kirkut. |
Nieistniejąca synagoga (foto z arch. I. Slipka)
|
Co do atrakcji okolicznych – zapraszam na
drugą część
wpisu.
|
Zbiornik Jeziorsko - niedaleka atrakcja
|
I zaprosiłem, a zapomniałem o Dniu Targowym –
cotygodniowym lokalnym święcie i festynie, już od Średniowiecza.
Ale rozpisywać się tu o targu nie będę, bo już to uczyniłem byłem, i to dwukrotnie. |
Przedwojenny targ (foto z arch. I. Slipka)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz