Tłumacz

17 stycznia 2025

Objawienie

    Dopiero co wspominałem, że jedną z legend mojej gminy (i przy okazji parafii w której zostałem ochrzczony) jest nagrobek Krysty, kochanki Bolesława Krzywoustego.
Domniemany grób Krysty, żony Mścisława z Burzenina, metresy Bolesława Krzywoustego
    W owym wpisie wspominałem, że raczej nie jest to prawda, i ową Krystę wiązać należy z Ziemią Rudzką, dziś zwaną Wieluńską, niż z leżącą w okolicy Sieradza wioską Rudą. W której, w przeciwieństwie do jej podwieluńskiej imienniczki, nie było siedziby kasztelańskiej, dziś grodziska. W związku z tym wcale się tam nie wybierałem. Ale.

Ziemia Rudzka - zabarwiona żelazem
    Ale doczytałem, że stolica Księstwa Sieradzkiego (z jakiegoś powodu jest to Sieradz, nie Warta) pierwotnie nie znajdowała się przy ujściu Żegliny do Warty, a na drugim brzegu rzeki, na terenie dzisiejszej wsi Mnichów.
    Takiej okazji przepuścić już nie mogłem, choć sama wioska jeszcze mniejsza była niz owa Ruda. Wsiadłem więc w samochód i ruszyłem do Mnichowa. Grodzisko znalazłem – przyznam, że z niejakim trudem. Owszem, jest jeszcze widoczne w terenie, ale jeśli ktoś nie wie czego szuka, i niezbyt się czasami chyba jeszcze przedpiastowskimi interesuje, to może przejść obojętnie, kwitując to sieradzkim określeniem "jakieś chynchy tu zarosły".

Relikty grodziska w Mnichowie
    Żeby nie było – obiekt wzniesiony nad Żegliną jeszcze do niedawna wyglądał jeszcze gorzej, dopiero kilka lat temu na Wzgórzu Zamkowym wycięto krzaki i pokrzywy tworząc niewielki teren spacerowy z zaznaczonymi w terenie śladami murów zamku i wczesnopiastowskiej kaplicy. Odsłonięto też liczne bunkry – o czym zresztą wspominałem już na blogu. Gród w Mnichowie leży na prywatnej posesji i nie kryje w sobie takich skarbów, więc raczej nic się tam nie zmieni. Ma też małe szanse na zostanie obiektem znanym turystycznie.
Miejsce po dawnym grodzie sieradzkim
    I to tyle, jeśli chodzi o Mnichów. Żeby jednak doń dotrzeć musiałem przejechać przez ową wspomnianą na początku Rudę. Trudno tu o jakąś zapierającą dech w piersiach historię – gdyby nie to, że tuż za wsią niewielki znak obwieścił – tędy do miejsca objawień maryjnych. Przyznam się, że zostałem tym zaskoczony. Nasza lokalna NMP zwana Księżną Sieradzką ma swoje sanktuarium w Charłupii Małej – cel pielgrzymek lokalsów, zwłaszcza 8. września, w święto Narodzenia NMP. A tu jakieś objawienie...
    Wracając z Miechowa – było duszno, zbierało się na burzę – postanowiłem nadrobić drogi i zobaczyć co to za miejsce. Droga dojazdowa była polna. Ot, typowa dróżka, dukt z trawiastą burtą między koleinami. W końcu dotarłem jednak na niewielką polaną otoczoną zagajnikami z olchy czarnej (czyli terenami nieco podmokłymi). Stał na niej spory krzyż, pomnik, kilka kapliczek i niewielka budka z wiatą. Miejsce urocze.

Miejsce objawień w Rudzie
    I nie byłem tu sam. Pod wiatą siedział staruszek.
    - Szczęść Boże – przywitałem się i rozpoczęliśmy konwersację.
    Pan był miejscowy, mówił po naszemu (obszar dawnego Księstwa Sieradzkiego to językowo teren mazurzący) i był, jak sam wyznał, zapładniaczem. Znaczy, inseminatorem – kiedyś ważna fucha na każdej wsi, dziś zarezerwowana właściwie tylko dla specjalistów i właścicieli stad; bo kto dziś trzyma jedną krowę czy konia? Albo kurę – tych co prawda się nie inseminuje, ale dokumenty i tak trzeba jej wyrobić (o, mores, o tempora... niedługo będzie jak w latach 40-tych i 50-tych zeszłego wieku, chłopstwo będzie do lasu wyganiać inwentarz na widok urzędnika).
    - Co to za miejsce? - zapytałem – Nigdy o nim nie słyszałem. Czy ktoś tu przyjeżdża?
    - A przyjeżdżają, przyjeżdżają – zaprzeczył Pan Zapładniacz – Masa ludzi tu przyjeżdża, do tych naszych objawień.
    Przyznam się, że miejsce ewidentnie nie wyglądało na jakoś przesadnie uczęszczane, ale z drugiej strony ilość pielgrzymów też może być relatywna. Na samej polanie zaś specjalnie oznaczone jest miejsce, w którym Matka Boska stała – sama poprosiła pana Stanisława Ślipka o to, by zadbał o ten kawałek ziemi. Same objawienia miały miejsce w latach 1985-2002, i, jak to zwykle w takich razach, nie są uznawane przez Kościół Katolicki. Nawet nie jestem pewien, czy jakoś przesadnie były badane.

Miejsce w którym stać miała Najświętsza Panienka
    Cóż, Ruda koło Sieradza to nie jest Medjugorie, które zresztą ostatnio – mimo wielu niezgodności i innych wątpliwości – Watykan postanowił przynajmniej częściowo uznać. Znaczy, zdaje się, że powiedział mniej więcej: jak pielgrzymują, to dobrze, bierzemy to. Roma locuta, causa finita, a św Grzegorz Wielki tylko wzdycha gdzieś tam w Niebiesiech.
Kościół w Medjugorie
    Nie wnikam w to, czy objawienia są prawdziwe, czy nie. Zwyczajnie nie mam ku temu plenipotencji – ale skoro się zdarzają, to przecież zdarzać się muszą. Wiadomo, że komuniści chętnie (wszak taka jest podstawa wszystkich tak zwanych oświeconych filozofii) wyrugowaliby religię z umysłów ludzi i zastąpili własną, jakże zbrodniczą ideologią.
Bolszewicy rugujący religię
    Tylko tak zresztą mogą zwyciężyć. Bo Człowiek jest Homo religious, istotą religijną, i wierzyć w coś musi. Nawet niech to będzie zasuszona mumia czy antropogeniczne ocieplenie klimatu. Musi, i basta.

El Niño Compartido - nieusankcjonowany przez Kościół obiekt kultu w Cuzco
    Bardzo się ucieszyłem tego letniego dnia, że mam na to dowód w najbliższej okolicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Objawienie

     Dopiero co wspominałem , że jedną z legend mojej gminy (i przy okazji parafii w której zostałem ochrzczony) jest nagrobek Krysty, kocha...