Pech chce, że mieszkam na terenie
województwa którego stolica, do niedawna drugie pod względem
liczby ludności miasto w Polsce, uznawana jest za najbardziej (no,
chyba, że weźmiemy pod uwagę którąś ze stolic lubuskiego –
oryginalny Lubusz leży dziś niestety w Niemczech) nieatrakcyjną
turystycznie – podobnie zresztą jak całe województwo.
Pełne przecież zabytków i landszaftów.
No ale przyjęło się, że w
Łodzi nie ma nic do zobaczenia. Bo też faktycznie, jeżeli ktoś
szuka w mieście średniowiecznych uliczek jakiegoś starego miasta,
to nie znajdzie. Mimo, że miasto powstało w 1423 (wcześniejsze
próby lokacji na zboczach Wzniesień Łódzkich – jak dziś je
zwiemy – nie udały się) to było przez większość czasu
drewniane (o czym następny wpis), a po wizycie Niemców nazistów w
zeszłym stuleciu nawet jeśli coś było, to zwyczajnie się nie
zachowało – słynny Park Staromiejski (zwany Parkiem Śledzia) to
właśnie teren gdzie łódzkie stare miasto istniało. Rynek Staromiejski sowieci odbudowali, lecz w stylu
mariensztatackim.
Ale to, czym Łódź najbardziej urzeka to
czasy opisane w Ziemi Obiecanej Reymonta (kiedyś chyba była to
lektura – lecz dla nowoczesnych reformatorów oświaty w Polsce ma
stanowczo zbyt dużo liter): przełom XIX i XX wieku, kiedy miasto w
ekspresowym tempie rozrosło się w wielką metropolię.
Rozrastało
się, dodajmy, nieco chaotycznie – o czym pod koniec wpisu – choć
przecież początkowo z genialnym planem przestrzennym. Oto carscy planiści i urbaniści (może
i okupacyjni, ale to co robią w mieście współcześni ich
odpowiednicy to woła o pomstę do Nieba) wytyczyli jeden z dwóch w
Polsce ośmiokątnych rynków (dziś Plac Wolności) i długą ulicę,
wzdłuż której budowane miały być budowane kolejno gręplarnie
czy przędzalnie – tak by usprawnić proces produkcji włókienniczej,
dla której to – i czeskich oraz niemieckich specjalistów –
miasto zostało utworzone. Ulica to oczywiście słynna Piotrkowska,
ale zamysły projektantów szybko odłożono do lamusa, i trakt
został reprezentacyjną wizytówką miasta. Wzdłuż Piotrkowskiej
wytyczono równe działki – podobno koncepcja zapożyczona z Nowego
Jorku (który, podobno, zapożyczył ją z kolonialnych miast
hiszpańskiej Ameryki, których to regularną siatkę ulic
konkwistadorzy zgapili od Indian) – na których oprócz fabryk i
famuł (odpowiednik śląskich familoków, robotniczych domów
wielorodzinnych) wyrosły secesyjne kamienice i fabrykanckie
pałace.
Dzięki ich urodzie Łódź jako jedyne miasto w Polsce
zostało wpisane na Europejską Listę Architektury Secesyjnej –
choć miejscowemu art noveau bliżej do tego wiedeńskiego czy
berlińskiego niż najpiękniejszemu katalońskiemu. Miasto podobne
jest także do innych gwałtownie rozwijających się wtedy miast
Imperium Rosyjskiego: Rygi, Odessy czy Petersburga.
Do tego
wszystko jest tu oryginalne – bo w 1939 spadło tu zaledwie kilka
bomb a i w 1945 sowieci weszli bez walki, ustanawiając tu nawet
tymczasową stolicę okupowanej Polski. A przynajmniej było do
jakiegoś czasu – bo nieremontowane od wojny miasto po prostu
zaczęło się rozsypywać. Likwidacja prężnego przemysłu
włókienniczego w latach 90-tych zeszłego stulecia sprawiło nie
tylko, że Łódź została jednym z najbardziej depresyjnych miast
Polski, ale sprawiła, że potężne fabryki, godne Manchesteru,
Śląska czy Zagłębia Rhury zostały opuszczone. Dziś te zabytki
techniki w dużej mierze są już wyburzone (często nielegalnie), a
na ich miejsce postawiono bezpłciowe biurowce. Pozostałe stały się
mekką miłośników urbexu.
Dobra, trochę ubarwiłem – spora
część miejsc które są na fotografiach jest obecnie powoli
restaurowana (albo została wyburzona), ale nim rozpoczęto ratować
te cuda architektury miasto straciło sporo swojego ceglanego uroku.
Dziś najsłynniejszymi zrewitalizowanymi terenami są dawne zakłady
Izraela Poznańskiego (Manufaktura, centrum handlowe), Księży Młyn
czy Biała Fabryka z Centralnym Muzeum Włókiennictwa.
Sama zaś
tytułowa Łódź Fabryczna to jeden z dwóch głównych dworców
kolejowych w mieście (obok Łodzi Kaliskiej). Tak, chaotyczny rozwój
miasta sprawił, że nie było tu nigdy dworca głównego – choć
funkcję tą ma spełniać, gdy tylko zakończy się przekop tuneli
kolejowych pod Śródmieściem, właśnie Fabryczna. Póki co
olbrzymia hala ze szkła, żelaza i betonu stoi pusta.
A stoi na
miejscu dawnego dworca – obiektu kultowego, w czasach PRL
ubogaconego słynnym neonem oraz otoczonym dziś nieistniejącymi
rozsypującymi się kamienicami wielkomiejskimi.
Dawna Łódź
Fabryczna na przełomie XX i XXI wieku szokowała przyjezdnych –
obcokrajowcy nawet pytali, czy tu jakaś wojna dopiero co była.
Stety-niestety przeszła do historii, choć warto dodać, że nowy, na poły podziemny, dworzec, jako, że zbudowany na terenie podmokłym, funkcjonuje tylko
dzięki nieustannej pracy pomp.
Co zaś się owej podmokłości
tyczy – Łódź nazywana jest miastem wielu rzek i jednej ulicy.
Ulica to oczywiście Piotrkowska, a 17 nazwanych z imienia rzek, dziś
w dużej mierze pochowanych w kanałach umożliwiły rozwój miasta w
początkach XIX wieku (o czym więcej w następnym wpisie). Podmokłe
tereny – i pośpiech w jakim wznoszono wielopiętrowe kamienice
(czas to przecież pieniądz) – dziś stanowi pewne zagrożenie dla
zabytkowej tkanki miasta. Jest to związane z pracami przy
wspominanym tunelu średnicowym. Oto bowiem słabo osadzone kamienice
leżące na trasie pracy wydrążarek zaczynają się walić. I było
to wiadome dla wszystkich poza projektantami przekopu. Tak, że warto
jak najszybciej przyjechać zobaczyć ten polski Manchester, póki
szkody budowlane i pazerni deweloperzy nie wyburzą wszystkiego.
Pełne przecież zabytków i landszaftów.
Zabytki w Łódzkiem |
Landszafty w Łódzkiem |
Rynek Staromiejski |
Jedna z famuł na Księżym Młynie - osiedle robotnicze, świadek rozwoju miasta |
Secesyjna Kamienica Gutenberga na Pietrynie - czyli ulicy Piotrkowskiej |
Secesyjny detal z Rygi |
Secesyjna elektrownia - ocalała |
Secesyjna elektrownia - wnętrze przed rewitalizacją |
Urbex po łódzku |
Urbexowe atelier |
Urbexowe fabryki |
Manufaktura |
Nowy Fabryk, tj. Łódź Fabryczna |
Stary Fabryk |
Słynny - kiedyś - neon |
Okolice dawnego dworca Łódź Fabryczna, przez wiele lat centrum miasta |
Znak drogowy - z Łodzi, no bo skąd |
A kamienice w lusterkach?
OdpowiedzUsuńPasaż Róży. Jest. Dla mnie taki pretensjonalny, ale przyjezdnym się podoba.
Usuń