Tłumacz

16 sierpnia 2024

Amazońska Wisła

    Więc wylądowaliśmy w Iquitos – i pierwszy raz mogłem spojrzeć na Wisłę Ameryki Południowej – Amazonkę.
Amazonka
    Technicznie oczywiście Amazonka przypomina Narew – jest to bowiem rzeka warkoczowa: płynie wieloma korytami na raz i nie da wskazać się głównego nurtu. Różnica to głównie kwestia skali.

Wisła
    Nawet w porze suchej i 5000 kilometrów od ujścia rzeka jest potężna. Niewyobrażalnie potężna. A masy wody toczone przez nią do Atlantyku są tak gargantuiczne, że trudno je sobie wyobrazić. Jako hydrobiolog od wodnego makrozoobentosu powinienem być dodatkowo zafascynowany miejscowymi bezkręgowcami – ale przyznam się: do tej pory nie było kiedy się przyjrzeć (łezka się kręci gdym studentem będąc tropił ważki nad Narwią i na Kurpiach; i to uginające się pod nogami pło na torfowiskach – chodzenie po bagnach wciąga). W związku z kolorem wody (będącym efektem niesionych tonami osadów rzeka ma kolor – hm – sieny palonej) nie widać arapaim (największa słodkowodna ryba na Ziemi), ani delfinów słodkowodnych. Wydry też nie widziałem – a anakondę tylko na starorzeczach amazońskich dopływów.

Mniejsza odnoga Amazonki
    W następnym wpisie postaram się przybliżyć jak wygląda podróż tą największą rzeką Świata. Jakieś 2500 kilometrów, z Iquitos do Manaus. Brzmi egzotycznie, ale niech mi W. Sz. Czytelnik wierzy – wymaga bardzo indiańskiego spojrzenia na upływający czas.

Indiańskie spojrzenie na czas (foto. z arch. Autora)
    Przy okazji trasa wiodła w dużej mierze śladami Francisco de Orellany i jego konkwistadorów, pierwszego eponima rzeki. Spłynęli oni z Andów w dzisiejszym Ekwadorze rwącą i pełną wirów Rio Napo, a następnie do Atlantyku.

Rio Napo
    Rio Napo wpada do Amazonki trochę poniżej Iquitos, i tamtędy mniej więcej płynęli Hiszpanie. Mniej więcej, bo po każdej powodzi rzeka się zmienia – a te przecież występują regularnie co roku. Orellana co prawda nie musiał przesiadać się w Tabatindze (bo jeszcze nie istniała), a w miejscu Manaus widział tylko ujście Rio Negro (i fenomen nie mieszania się wód), za to na brzegach spotykał całe tłumy miejscowych – w tym i podobno wojownicze kobiety, co dało współczesną, drugą, nazwę rzeki – Amazonka. Pierwszą była Rio Orellana, ale słabo się sprzedawała.

Styk Rio Negro i Solimoes
    Mówię o nazwach europejskich, miejscowi nazywali Amazonkę po swojemu, a nazw tych było legion. Zresztą nawet dzisiaj Amazonka nie nazywa się tak na całym swoim biegu. Forma ta pojawia się w Peru, w miejscu zlania się Ukajali i Marañonu. Potem od Tabatingi (trójstyk granic Peru, Kolumbii i Brazylii) aż do Manaus i Rio Negro nazywa się Solimioes, a potem aż do ujścia na powrót Amazonka. O ile jednak ujście jest jedno, to ze źródłami jest problem. Co jakiś czas media donoszą, że znaleziono jakieś nowe źródła, i teraz rzeka ma tyle a tyle kilometrów (swoją drogą w odkryciu sporej części tych źródeł udział mieli badacze z Polski – postulowałbym, trochę żartem, nazwę Nowa Wisła; rzeka Warta jest w Ameryce uczczona, w Brazylii, w stanie Parana jest nazwana tak polska osada; swoją rzekę ma też Ernest Malinowski).

Madre de Dios w dorzeczu Amazonki, recypient dla Rio Malinowski
    Ukajali już widziałem – w Pucallpie. To też jest potężna rzeka, technicznie część Amazonki. Od razu dementuję – nie słyszałem tam żadnych śpiewających ryb. W końcu woda była tak samo mętna jak i w prawdziwej Amazonce. Wesoło za to skwierczały te wyłowione, na grillach miejscowego nadrzecznego targu.

Ukajali
    Żeby było zabawniej sama Ukajali też nie ma konkretnych źródeł – powstaje w wyniku spotkania się Urubamby i Apurimacu. Tak, mało kto z odwiedzających Machu Picchu zdaje sobie sprawę, że Święta Rzeka Urubamba, wyglądająca trochę jak nasz Dunajec, tylko trochę szersza, to kawałek Amazonki.

Swięta Rzeka Urubamba
    Dobra, to stwierdzenie chyba mija się z prawdą, ale jak tylko znajdą nowe źródła gdzieś w Andach łacno może stać się to obowiązującą wykładnią. Na tą chwile prowadzi Apurimac.

Apurimac
    Potężny i niezwykle malowniczy kanion, choć nie tak głęboki jak Colca czy Cotahuasi, wydaje się być idealną scenerią dla powstania tak potężnej rzeki. O ile oczywiście to nie będzie Colca lub Cotahauasi. W końcu wszystkie rzeki z tej strony Andów w Peru spotykają się finalnie w Amazonce (rzeki Wybrzeża, krótkie i okresowe, to zupełnie inna bajka – o czym zresztą nie raz i nie dwa pisałem).

Kanion Apurimac
    A czemu piszę tylko o dorzeczu Ukajali, a nie o Marañonie? Na tą chwilę to Rio Marañon zdaje się być o kilkadziesiąt kilometrów dłuższa, choć nadal przez większość biegu nieżeglowna. Odpowiedź jest prosta. Marañonu nie widziałem, a Ukajali tak. Najbliżej byłem nad Rio Huallaga (ponad 1000 kilometrów długości – trochę dłuższa niż Wisła), w Tingo Maria, ciekawym miasteczku w dżungli górskiej, odradzanym przez wszystkie bedekery.

Tingo Maria
    Z ciekawostek: słowo tingo znaczy tyle, co skrzyżowanie, zbieg rzek.
    Cóż. W każdym razie po powstaniu Ukajali krajobraz się wypłaszcza – przez kilka tysięcy kilometrów teren opada zaledwie o kilkaset – i staje się dosyć nudny. Tylko dżungla, po horyzont i za horyzont. Czasem wioska. Albo miasto. I dżungla (tak naprawdę wcale nie jest płasko – zmiany nurtu rzek powodują, że teren jest mocno pofałdowany; czasem też zdarzają się jakieś skały). To samo musiał chyba – choć bez miast – oglądać de Orellana, trochę przypadkiem płynący Amazonką (po prostu nurt Rio Napo dla jego czółen był zbyt silny i nie mógł zawrócić). Od Iquitos do Manaus – choć w drugą stronę – płynął też Tomek Wilmowski, choć wtedy rzeka nie była aż tak okupowana przez człowieka. No i płynął parowcem. Ja używałem statków spalinowych.
Amazonka wieczorem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...