Tłumacz

31 sierpnia 2022

Plecak

    Wpis taki trochę poradnikowy (life-hack, jakby powiedzieli nowocześniacy) – ale w końcu w założeniu blog jest edukacyjno-podróżniczy – o tym w jaki sposób się pakować na wyjazd. Ktoś powie, że spóźniony, bo przecież koniec wakacji, ale przecież zawsze można do niego wrócić przed przyszłym sezonem.

Ausangate - wstęp tylko z plecakiem
    Zresztą ja jeszcze w trasie, właśnie śmigam sobie – i będę cały następny miesiąc – po Bałkanach (ba, może nawet o Azję Mniejszą zahaczę) a potem, jeśli żadna nowa panika koronawirusowa nie wybuchnie wracam do Ameryki Południowej (następna seria wpisów będzie właśnie o tych cudownych Andach i dziwnościach jakie można tam spotkać – pojawi się m.in. smog i Teoretycy Starożytnej Astronautyki, a co) – a im podróż dalsza, i im głębiej w Dzikie Kraje, tym bardziej warto wiedzieć jak się pakować. Albo przynajmniej w co, bo jak chodzi o zawartość torby to u Człowieka istnieją naprawdę srogie różnice płciowe.
Bałkany. Zamek w Kruji
    Otóż zdarzało mi się podróżować z torbą przerzucaną na ramię – i zdecydowanie odradzam. Choć w Dzikich Krajach miejscowi często z bagażem przewieszonym na ramię wędrują, to jednak najczęściej jest to niewielkie obciążenie. Na dłuższą metę nie dość, że skolioza, to jeszcze jest to nie wygodne. Zresztą pomstowałem na to przy wpisie o wędrówce po marokańskiej pustyni.
Ponura pustynia koło Iki
    Nie pomstowałem za to – choć powinienem – na najgorszy wynalazek w historii podróży: walizkę na kółkach. Owszem – jeśli ktoś z lotniska do hotelu jedzie taksówką i właściwie używa tego urządzenia przez kilkanaście metrów – spoko. Tak jak kiedyś kufrów i walizek używali głównie ci, których stać było na tragarzy i bojów hotelowych, tak dziś walizek na kółkach powinni używać tylko uczestnicy wczasów all inclusive. Każde bowiem dalsze wyjście z takim neseserem kończy się tragicznie. Zwłaszcza w Dzikich Krajach.
Taksówki w Pucallpie
    Po pierwsze: często nie ma odpowiedniej nawierzchni – schody, kamienie, piasek, dziury – i walizka stawia olbrzymi opór. Męczymy się wtedy niezmiernie, tracimy wodę i energię – a to w ekstremalnych warunkach jakie panują w Dzikich Krajach jest niezwykle niebezpieczne. Mało tego: kółka i rączki (ale zwłaszcza kółka) mają tą cudowną właściwość, że właśnie wtedy, w najmniej dogodnym momencie psują się (znaczy – kółka psują się zawsze i wszędzie, ale rączki tylko wtedy gdy nie trzeba). W krańcowych przypadkach taką walizkę trzeba więc taszczyć oburącz ryzykując – na nierównej drodze – spektakularną wywrotkę. Owszem, pojawiły się już modele walizek wyposażone w coś na kształt szelek – i wtedy można je zarzucić na plecy niczym tornister. I niczym tornister są wygodne i stabilne. Znaczy: wcale. I ból pleców gwarantowany. Do tego walizki – zwłaszcza te sztywne, plastikowe – są niezwykle odporne na zmianę kształtu. Zwyczajnie nie da się ich upchnąć w jakąś dziurę – a jak już się uda, to lubią sobie pęknąć. Walizka na kółkach to największy wróg podróżnika. Raz w życiu użyłem – i musiałem się całą drogę użerać, bo oczywiście po przejechaniu pięciu metrów urwało się kółko.

Szlak w Dzikich Krajach - Andy

    Tak, że jeśli wyjazd – to tylko plecak. A jeśli wyjazd długi – to dwa: mały i duży (jeden z przodu, drugi z tyłu można założyć). Plecak (zwłaszcza duży) obowiązkowo powinien mieć pas biodrowy, a i barkowy się przydaje. Pozwala to odpowiednio rozłożyć ciężar (kłania się fizyka z wektorami i biologia z budową szkieletu; a mówią, że wiedza ze szkoły na nic się nie przydaje) – dzięki czemu można dłużej wędrować po bezdrożach. Poza tym poniżej kilka innych importantnych dla podróżnika cech plecaka:
- łatwo naprawić – jak samemu się nie umie, byle szewc w Dzikim Kraju zszyje dratwą (a napraw pan kółko od walizki);
- mamy wolne ręce, w które można na przykład coś wziąć;
- albo komuś wysprzęglić (taktyka hit&run – to nie jest nawoływanie do przemocy, to jeden ze sposobów rozwiązywania konfliktów);

- wolne ręce przydają się do łapania równowagi bądź asekuracji, jeśli już równowaga zostanie stracona;

- przy upadku chroniony jest kręgosłup;
- plecak może robić za poduszkę;
- dopasowuje się do – na przykład – luku bagażowego albo jakiejś skrytki;
- przechodząc w trudnym terenie nie zawadza tak jak torba czy walizka
- do plecaka można przytroczyć inne gadżety – śpiwór, namiot, rondel, buty – nie zajmują one wtedy rąk
- podróżnik z plecakiem – o ile nie jest to najnowszy zdalnie sterowany obiekt z teflonu – wygląda biedniej niż ktoś z walizką.

Podróż w Dzikich Krajach - Atlas Wysoki

    Oczywiście, ma też plecak swoje wady, można je jednak w jakimś stopniu zniwelować. Na przykład: jeśli spakujemy się bez głowy, albo wyniknie nieprzewidziana sytuacja – trudno jest wyciągnąć potrzebną rzecz z dna plecaka. Zazwyczaj staram się przewidywać nieprzewidziane, i takie rzeczy nagłej potrzeby umieszczać gdzieś na wierzchu albo w bocznych kieszeniach – ale czasem się nie da. Producenci plecaków turystycznych ciągle jednak pracują nad udoskonalaniem swoich produktów, i ja używam plecaka (nie powiem jakiej firmy, bo byłoby to lokowanie produktu, za który i tak nikt mi nie zapłaci) który zdjęty z pleców otwiera się jak walizka. Wtedy wszystko z głównej komory jest dużo łatwiej dostępne.
    Inna sprawa to łatwość dostania się do plecaka jakiegoś miejscowego, liczącego na poprawę swojego losu. Bardzo łatwo jest niezauważenie otworzyć nożem jakąś boczną kieszeń i wyjąć jej zawartość. Na to właściwie niewiele można poradzić – poza zachowaniem czujności i nie wkładaniem cennych rzeczy do dystalnych kieszeni. Ale jak kto ma pecha to i w drewnianym kościele mu cegła na głowę spadnie.
    Co zaś do takiego plecaka włożyć? O tym w następnym wpisie.

Krajobraz - kanion Apurimac

2 komentarze:

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...