Tłumacz

31 października 2022

Tajemnice Tiwanaku cz. 2

    Cóż, w porównaniu z Tiwanaku pobliskie Puma Punku zachowane jest dużo słabiej – właściwie jest to grupa megalitów ułożona w dość losowej kolejności.
Puma Punku współcześnie
    Archeolodzy twierdzą, że w oryginale Puma Punku wznosiło się na schodkowej platformie (coś jak Akapana) stworzonej z trzech poziomów. Cały kompleks zaś miał przypominać pałace Majów – czyli być budowlą pełną niewielkich, wąskich pomieszczeń. Majańskich budowli jeszcze nie widziałem, ale opis taki całkiem przypomina minojskie pałace na odległej Krecie (spokojnie, na łączenie Minosa z Andami teoretycy Starożytnej Astronautyki jeszcze nie wpadli – prawdopodobnie). W końcu kreteńskie pałace też były na niejakich megalitycznych platformach wznoszone.
Megalityczne podstawy pałacu w Knossos
Model pałacu Minosa
    Niemniej – jeśli Tiwanaku rozczarowuje (zwyczajnego turystę, nie teoretyka, dyfuzjonistę czy resztę bandy), to Puma Punku całkowicie zbija z pantałyku (oraz wywołuje radosne wycie wyżej wymienionych). Ot, narzucane kamulce.
    Z tym, że kształt i wykonanie owych kamulców urzekają także mnie.
    Elegancko wyszlifowane, z olbrzymią precyzją i finezją – jedyna możliwość, to, że te 12 tysięcy lat temu dysponujący pozaziemską technologią budowniczowie Tiwanaku obrobili te kamienie i przynieśli je – ważą bowiem po kilka ton – z odległego kamieniołomu. Skąd jednak pomysł na kształt? Oto okazało się, że kamienie te można ze sobą łączyć niczym klocki lego – tak są dopasowane, że spokojnie można z nich coś ułożyć. Oczywiście, żeby wsunąć jeden kamień w drugi należy mieć ową pozaziemską technologię, to jasne.
Tajemnicze H-kształtne megality
    Przerywając na chwilę wywód o pozaziemskiej technologii – kamienie te łączono ze sobą - uwaga – metalowymi klamrami. Jak to, ktoś zapyta: metalurgia w prekolumbijskiej Ameryce? To na pewno sprawka kosmitów. Otóż – nie. Kultury prekolumbijskie powoli wychodziły z Epoki Kamienia. Potrafiły już obrabiać ten najbardziej kowalny z metali, czyli złoto. Używano także wytapianych z rud srebra i miedzi – i z miedzi właśnie były tworzone owe klamry. Ba, w Mezoameryce pojawił się już nawet najważniejszy stop w dziejach Ludzkości, brąz (wynalazcami byl prawdopodobnie lud Mixtektów) – i kwestią czasu było pewnie aż największa miejscowa potęga, Mexikanie zwani Aztekami ukradną technologię swoim sąsiadom. Fakt, że Epoka Brązu w Ameryce spóźniona była w stosunku do Starego Świata o kilka tysięcy lat mocno uderza w dyfuzjonistów oraz zwolenników teorii Starożytnej Astronautyki. Zresztą znaków zapytania jest więcej – na przykład dlaczego kukurydzę uprawiano tylko w Nowym Świecie, a pszenicę w Starym? Przecież spokojnie można by się wymieniać plonami (dobra, w Pompejach jest rysunek amerykańskiego ananasa, ale może to być tylko wytwór fantazji malarza)?
Cyklopowa ściana w Tiwanaku
    Wracając do pozaziemskiej technologii: faktycznie, wycięcie i oszlifowanie bloków twardego kamienia w tak finezyjne i dokładne kształty te kilkaset (czy nawet kilka tysięcy) lat temu świadczyć musi o wielkim kunszcie budowniczych. Ja osobiście nie wiem w jaki sposób je stworzono, ale nie szukam wyjaśnienia między gwiazdami. Natomiast co do samej formy – do czego służyły owe H-kształtne kamienie?
    Tak zwani poszukiwacze prawdy odrzucają możliwość, że wyrzeźbiono je w ten sposób, żeby było ładnie. Widzą w nich a to kompozyty do budowy olbrzymich wrót do kosmodromu, a to kamienną wyrzutnię, a to rampę ułatwiającą start statkom kosmicznym. Teorii jest wiele, warto sobie poszukać na własną rękę w Internetach – tylko ostrzegam, niektórych zobaczonych nie da się już odzobaczyć.
    I jeszcze jedno: na wszystkich filmach – naukowych, pseudonaukowych, nienaukowych – kamienie z Puma Punku sprawiają wrażenie totalnie olbrzymich – potężnych niczym Brama Słońca. Widząc je człowiek faktycznie się zastanawia jakim nakładem sił je przycięto i przetransportowano te kilkadziesiąt kilometrów z pobliskich Andów. Gdy tymczasem...
Autor i tajemnice Puma Punku (foto J. Repetto)
    Tak. Tajemnicze konstrukcje z Puma Punku owszem, ważą kilka ton, ale w rzeczywistości są dużo mniejsze niż w wyobraźni. W oryginale powierzchnia do wycyklinowania znacząco maleje, ślady erozji sprawiają, że skała nie wydaje się już tak niezniszczalna jak twierdzą niektórzy, niemal niemożliwa do rozłupania. A co do transportu – owszem, nie stosowano koła (wynaleziono, ale z braku zwierząt pociągowych zarzucono tą koncepcję), ale sanie i płozy zaprzężone w żony już jak najbardziej. Czyli przy odpowiednio długim czasie kamienie przywieźć można było bez pozaziemskich technologii, podobnie jak miało to miejsce na Wyspie Wielkanocnej czy w Stonehenge.
    Ułożyć je – no tu mogło być trudno, choć nie jest to niemożliwe. Niesamowity Thor Heyerdal nakłonił tubylców na Wyspie Wielkanocnej do postawienia jednego z leżących moai – kilka osób mając odpowiednią wiedzę poradziło sobie z tym w jeden dzień. Dużo trudniej moim zdaniem było ułożyć kamienie w innej prekolumbijskiej atrakcji Ameryki Południowej, w kuzkańskim Sacsayhuaman – o czym, ponieważ kończę tym wpisem wyprawę do Tiwanaku, za chwilę.
Sacsayhuaman
    A co do układania kamieni – dlaczego elementy Puma Punku leżą jak bądź? Oto, wedle części teoretyków Starożytnych Kosmitów, kiedy Obcy czy inni Atlanci ewakuowali się z Tiwanaku rozebrali swoje konstrukcje by ich przeciwnicy (albo Ludzie) nie mogli z nich korzystać (i dziś poszukiwacze prawdy mają przed sobą ogromne puzzle 3D). Inni twierdzą, że kamulce rozrzucił potop. Jak było naprawdę nie wiemy do dzisiaj.
Tajemnicza twarz z Tiwanaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...