Tłumacz

13 lipca 2020

Śmierdzące pieniądze

Amfiteatr w Puli - dzisiejsza Chorwacja
   Jestem od dawna wielkim fanem Imperium Rzymskiego (oraz, co oczywiste, form wcześniejszych jak Republika i późniejszych, jak greckie Bizancjum) – jest to zrozumiałe, gdyż cywilizacja grecko-rzymska jest jednym z filarów naszej chrześcijańskiej cywilizacji europejskiej (oraz – choć w dużo mniejszym stopniu – cywilizacji muzułmańskiej). Dwa pozostałe filary to judeochrześcijańska koncepcja Boga oraz tradycje plemienne ludów Barbaricum (głównie Germanów i Słowian – choć nie jedynie). W każdym razie – gdziekolwiek się pojawię a byli tam Rzymianie staram się tropić ślady tej klasycznej cywilizacji (byłem też w jednym z dwóch miejsc, w których – bardzo szczątkowo i bardzo zmieniona – dalej żyje, ale to inna opowieść). Nie dziwota więc, że czasem się tą fascynacją dzielę z innymi – jak człowiek raz był nauczycielem, to zawsze nim pozostanie.
Wał Hadriana - dzisiejsza Wielka Brytania
   Oto krótka historyczna ciekawostka umieszczona na portalu Imperium Romanum o pierwszych rzymskich pieniądzach – do których ci naprawdę starożytni mieszkańcy Lacjum podchodzili z pewną pochwały godną rezerwą.

  Tytuł: Pecunia olet? - pierwsze rzymskie pieniądze.

   Pecunia non olet – pieniądze nie śmierdzą – wedle legendy bon mot ten popełnił cesarz Wespazjan ucinając narzekania swego syna, Tytusa, na czerpanie dochodów do cesarskiego skarbca z opodatkowania publicznych toalet.
   Etymologia słowa „pecunia” - „pieniądz” podpowiada nam jednak, że dla dzisiejszego mieszczucha wygodnie siedzącego w możliwe, że klimatyzowanym pokoju przed ekranem komputera pierwsze rzymskie pieniądze byłyby co nieco cuchnące.
   Zanim jednak przejdziemy do sedna, czyli opowieści o początkach rzymskiej waluty warto sobie przypomnieć, że początki Rzymu to zamieszkujące na nadtybrzańskich wzgórzach społeczności dość prostych rolników i pasterzy. Żyjący na zboczach Palatynu, Eskwilinu czy Kwirynału wieśniacy epoki żelaza nie byli też zbyt zasobni w kruszce – stąd ograniczona wymiana handlowa w tamtych czasach musiała opierać się na czymś innym.
   Pecus – owce i woły, bydło: oto waluta pierwszych Rzymian. Dla nieprzyzwyczajonego do naturalnych zapachów współczesnego człowieka na pewno nie jest to coś nieśmierdzącego, ale mieszkaniec antycznego Rzymu, choćby i możny senator republikański z IV wieku p.n.e. był przede wszystkim rolnikiem i nie widział nic zdrożnego w chodzeniu za pługiem. Od słowa pecus (bydło) właśnie i pecunia – pieniądze.
Pecus - bydlątka
   Agrarny charakter społeczeństwa rzymskiego utrzymał się bardzo długo – jeszcze w czasach upadku Republiki poszczególni wodzowie dbali o zapewnienie swoim weteranom nadziału ziemi po odbytej służbie. Mimo to w tych czasach nie płacono już żołdu poczciwymi owcami czy pracowitymi wołami.
   Rozwój latyńskich osad z Palatynu czy Kwirynału sprawiał, że oprócz pecus w obiegu zaczęły pojawiać się także ich – jakbyśmy dziś powiedzieli – ekwiwalenty gotówkowe. Ówczesny przedsiębiorca rolny z Eskwilinu mógł jednak z całą mocą powiedzieć, że aurum et argentum nihil me est – ponieważ walutą nie był żaden z tych drogocennych metali, a aes rude – odważona bryłka brązu. Aes – as – to także nazwa późniejszej drobnej monety rzymskiej, ale w tych czasach monet w Lacjum zwyczajnie nie było (a jeśli się pojawiały to tylko jako importy, zapewne wielkiej wartości).
   Dopiero w 289 roku p.n.e. w Rzymie powołani zostali triumviri monetales, urzędnicy mający nadzorować mennicę państwową. Późno, zważywszy, że w tym czasie w basenie Morza Śródziemnego gospodarka pieniężna miała się od dawna bardzo dobrze. Cóż, wyglądało na to, że potomków owczarzy znad Tybru w tamtym czasie handel, zwłaszcza dalekobieżny, zwyczajnie nie interesował – możliwe, że jako zapaleni rolnicy odczuwali nawet niejaki wstręt do uzyskiwania dochodu z niecnych spekulacji handlowych. Dość powiedzieć, że w traktatach z Kartaginą – wtedy jeszcze nie zaprzysięgłym wrogiem Republiki – zawieranych w IV wieku p.n.e. Rzymianie sprawy handlu zagranicznego odpuszczają, przyznając afrykańskim kupcom monopol w basenie zachodniego Morza Śródziemnego. Wkrótce miało się to zmienić, ale póki co decydentów italskiego miasta-państwa (a właściwie już sporego organizmu państwowego obejmującego większość „włoskiego buta”) jak wspominałem – to nie dotyczyło.
   Zwłaszcza, że owa rzymska mennica nie produkowała nawet monet sensu stricte. Co prawda archaiczne grudki brązu zdołały przekształcić się najpierw w bardziej regularne sztaby a potem w czworokątne oznakowane blaszki z lanego brązu (aes sigantum – taki pieniądz jako pierwszy wytwarzała owa mennica), ale nadal żeby poznać wartość owej płytki należało ją zważyć – sygnując walutę jakoś nikt nie wpadł na umieszczenie nań wartości owego środka płatniczego.
  Wkrótce jednak i to się zmieniło: mennica rozpoczęła odlewanie, jeszcze nie bicie, prawdziwych monet. Były to okrągłe aeses (aes grave), asy, o wadze jednego funta (libra = c.a. 272 gramów) i oznaczone cyfrą „I”. Poza tym monety te ozdabiane były popiersiami bóstw Janusa i Merkurego, potem zaś – i taki wzór stał się najpopularniejszy za czasów Republiki – Janusa z jednej i okrętowego dziobu z drugiej strony.
   Te monety nie śmierdziały już jak pierwotne pecus – przynajmniej w sensie dosłownym, bo wczesny rzymski rolnik miałby zapewne o tym inne zdanie – a wkrótce Rzym stał się także wiodącą potęgą handlową w basenie Morza Śródziemnego. Ale to już zupełnie inna historia.
Willa w Tossie - dzisiejsza Hiszpania

Linki do artykułu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...