Jakiś czas temu, we wieloczęściowym
wpisie, relacjonowałem wyprawę w poszukiwaniu najstarszych zachowanych budowli na terenie współczesnej Polski – mianowicie
tzw. żalków, czyli kopców kujawskich. Zaliczane do budowli
megalitycznych kamienno-ziemne grobowce są największą
pozostałością po kwitnącej w neolicie 5500 lat BP zaginionej cywilizacji zwanej Kulturą Pucharów Lejkowatych (od kształtu naczyń
glinianych przezeń produkowanych; dzbanów, znaczy się) – nazwa
niezbyt chwytliwa, więc będę używał skrótowca: Kapeelowie (albo
Kapeeleni? Eleni?).
|
Puchary lejkowate, ziarno i krzemień
|
|
Grobowce w Wietrzychowicach
|
Dysponując szeroką siecią informatorów
dowiedziałem się, że w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w
mieście Łodzi (u mnie właśnie tak się mówi – "w mieście
Łodzi", żeby odróżnić jednostkę osadniczą od pojazdu
wodnego, wszak to istotne dla kogoś, kto mieszka nad rzeką; samo
muzeum znajduje się na jednym z niewielu na Świecie ośmiokątnych
rynków, do tego w budynku byłej Szkoły Powiatowej Realnej
Niemiecko-Rosyjskiej; takie multi-kulti) na przełomie 1. i 2. Roku Pandemicznego Roku Pańskiego 2020 i 2021 działać będzie wystawa
czasowa poświęcona właśnie owym kujawskim grobowcom z Sarnowa i
Wietrzychowic. Jako, że akurat pojawiłem się w okolicy grzechem
byłoby nie skorzystać. A jak jeszcze dowiedziałem się (znów
dzięki szerokiej sieci informatorów, dzięki, Ida), że możliwe
jest zwiedzanie z oprowadzaniem kuratorskim (kuratorem wystawy jest
jeden z archeologów od wielu lat badający pozostałości po
Kapeelach) to już całkiem się ucieszyłem. Zarezerwowałem termin
(bo w związku z paniką koronawirusową oprowadzanie odbywać się
miało w nielicznych grupach – ot, taki plus obostrzeń) i
dawaj.
|
Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi
|
Okazało się, że wbrew podtytułowi (Sarnowo i
Wietrzychowice) wystawa "Monumentalne Grobowce z Epoki Kamienia"
skupia się głównie na grobowcu nr 2 z Gaju Stolarskiego (sensu
stricte stanowisko w Gaju podlega pod Park Kulturowy Wietrzychowice,
ale dziś składa się tylko z grobowca nr 1, onegdaj największego z
zachowanych, zrekonstruowanego w jakiejś 1/3 długości). O Sarnowie
i Wietrzychowicach nie było tam za wiele, ale rychło okazało się,
że nasz cicerone także o nich może coś powiedzieć, a ponadto
brał udział w badaniach obiektu w Gaju – zbadanego chyba
najlepiej i dającego największy wgląd w zaginioną cywilizację
Kapeelów.
|
Makieta stanowiska w Gaju
|
Okazało się bowiem (znaczy, ja się dowiedziałem),
że konstrukcja kopców kujawskich była dużo bardziej skomplikowana
niż się wydawało. Ktoś powie: zaro, zaro, jak to? Co
skomplikowanego może być w ułożeniu kamulców i usypaniu pomiędzy
nimi pryzmy piochu?
Pomijając kilkutonową wagę wielkich głazów
(dobra, znano koło i wóz, ale nadal nie było łatwo znaleźć i
dostarczyć kamyczki) oraz sporą ilość gliny potrzebną do
stworzenia nasypu badania wykazały, że istniejąca w czole grobowca
drewniana budowla miała dość skomplikowaną konstrukcję –
starożytni cieśle i dekarze za pomocą krzemiennych siekierek i
toporków wykonywali naprawdę zacną robotę. Sama zaś drewniana konstrukcja była użytkowana (i naprawiana) jeszcze kilkaset lat po
zgonie pochowanego weń mężczyzny. Było to więc takie mauzoleum,
sanktuarium i miejsce kultu. Sam zaś nasyp grobowy też nie był
jednolity. Po splantowaniu i wyrównaniu terenu pod budowę grobowca,
dostarczeniu głazów i gliny potrzebnych do budowy niedaleko komory
grobowej stworzono niewielkie poletko (potem przysypane kopcem). Nie
wiadomo, czy było ono zasiane, czy ziarno zdążyło wzejść przed
ukończeniem budowli, ale jedno jest pewne – musiał być to ważny
element wierzeń Kapeelów – byli to rolnicy, więc wzrost ziarna
mógłby być symbolem odradzającego się życia (jak było w
Sumerze, Palestynie czy Grecji). A może takie pole miało być przez
zmarłego uprawiane w zaświatach (co znajduje analogie w
wyposażeniach grobowców nad Nilem)? Nie wiadomo – choć akurat
zaorane pole jako symbol rozwoju i pomyślności tej kultury daje się
jakoś wytłumaczyć. Dużo bardziej zagadkowe są złożone w kilku
miejscach gliniastego nasypu pryzmy torfu – tutaj nie mam koncepcji
po co je tam zostawiono.
|
Grobowiec nr 1 w Gaju Stolarskim
|
Grobowiec nr 2 krył jeszcze dwie
ciekawostki – oprócz głównej komory grobowej znajdowała się
tam również dodatkowa, z podobnego okresu, zawierająca pochówek
dwuletniego dziecka. Jest to jedyne takie znalezisko w naszej części
Świata, i to nie tylko dlatego, że kości dzieci zachowują się
gorzej – w okresie, kiedy śmiertelność wśród najmłodszych
była niezwykle wysoka ekonomicznego punktu widzenia wystawne
pochówki dzieci byłyby totalnie bezsensowne – musiał więc ów
berbeć być kimś bardzo szczególnym – może następcą tronu,
może pogrobowcem-królem – nie dowiemy się już nigdy. Drugą
ciekawostką był znaleziony na wyposażeniu grobu
miedziany sztylet – pochodzący z rejonu Morza Czarnego,
wkraczającego powoli w epokę chalkolitu (czyli epokę miedzi,
preludium do epoki brązu). Świadczyło to o szerokich kontaktach
cywilizacji Kapeelów.
|
Miedziany sztylet i Autor
|
W komorach grobowych zapewne znajdowało
się dziś już nie zachowane wyposażenie – próbę rekonstrukcji
takiej komory przedstawiono też w muzeum. Jest to trochę licentia
poetica, ale poparta wnikliwą analizą znanych zwyczajów Kapeelów.
Skoro rolnictwo było tak ważne (a było, bo gwarantowało rozwój społeczności) dla
mieszkańców, że konstruując grobowiec przygotowywano w nim pole,
to zapewne do grobu składano wraz ze zmarłym płody rolne (komora
grobowa jest dużo większa niźli byłaby potrzebna zwykłym
zwłokom). Oraz makówki.
|
Rekonstrukcja komory grobowej
|
Byli bowiem Kapeelowie pierwszą w
naszej okolicy cywilizacją siejącą mak. Papaver somniferum dziś co prawda
kojarzy się nam głównie z twórczością Ryśka Riedla z opium,
ale jest to także roślina lecznicza, tak więc medycyna... Nie
oszukujmy się. Mak uprawiano z powodu jego właściwości
odurzających. Większość kultur potrzebuje substancji psychoaktywnych do kontaktu z duchami/bogami/zaświatami, a mak ma
takie działanie. W grobowcach składano naczynia z wyciągiem z
maku, więc i pewnie same makówki. Sam napar makowy ma właściwości
usypiające, więc kojarzenie maku ze śmiercią/zaśnięciem i
obudzeniem się w zaświatach jest całkiem logiczne. A flaszeczka
włożona zmarłemu mogła – tu już moje majaczenia – być
wykorzystana w życiu pozagrobowym do zaśnięcia TAM i wrócenia TU,
tak jak ziarno kiełkujące na zaoranym polu niedaleko komory
grobowej. Tak przy okazji – Kapeelowie produkowali także piwo, a
alkohol też jest substancją psychoaktywną...
|
Mak
|
|
Naczynia w kształcie makówek
|
Pozostają
jeszcze dwa pytania – i oba zadałem na koniec zwiedzania – skąd
się Kapeelowie wzięli i co się z nimi stało (bo to kim byli na
zawsze pozostanie tajemnicą)?
Otóż jedna z koncepcji –
ponieważ na przykład osady Kapeelów znalezione w Sarnowie są
starsze niż grobowce – mówi, że rozwinęła się właśnie u
nas, na Kujawach, i stąd rozpoczęła ekspansję na okoliczne
terytoria – we wszystkich kierunkach (ha! Turbosłowianie!). Kwestią nierozstrzygniętą
jest, czy nowe techniki uprawy ziemi zostały wynalezione tutaj czy
ktoś je przyniósł – ale umożliwiły uprawę żyznych kujawskich
gleb (jeszcze dziś to ważny region rolniczy) i ekspansję demograficzną (a co za tym idzie – i
geograficzną/polityczną; patrząc na współczynnik dzietności
naszej, zachodnioeuropejskiej cywilizacji nie ma się co dziwić, że
wchodzimy w jej fazę schyłkową).
|
Grobowce w Sarnowie
|
Co zaś się z nimi stało?
Ktoś ich najechał (i zjadł)? Wprowadzono socjalizm? Nie. Otóż
skończyło się tzw. optimum klimatyczne. Nastąpiła – co wbrew
krzykom dzisiejszych tzw. ekologów nie jest niczym dziwnym –
gwałtowna zmiana klimatu. Jego kontynentalizacja. Zimy zaczęły
robić się zimne i śnieżne, lata upalne, a żyjący w dobrobycie
Kapeelowie nie zdołali się dostosować do zmieniającego się
Świata. Na to nałożyło się coś co zwie się "zmęczeniem
cywilizacyjnym" – po okresach rozwoju kultura staje się
skostniała i odchodzi do lamusa. Upadek Imperium Rzymskiego czy
dzisiejsza inwazja marksistów na kulturę Zachodu nie jest niczym
szczególnym w dziejach Świata. Podobnie jak zmiany
klimatu.
Następcy Kapeelów, półkoczownicy, pasterze, lepiej
poradzili sobie w nowej sytuacji – choć oczywiście poziom ich
techniki, życia był dużo niższy. Niemniej na pozostałości po
Kapeelach patrzeć musieli z podziwem – podobnie jak człowiek
Średniowiecza na pozostałości Imperium Rzymskiego. Oczywiście,
cześć nie była nabożna. Tak jak w Pałacu Dioklecjana w Splicie
wyrosło średniowieczne miasto, tak jak rozbierano Forum Romanum
jako źródło budulca, tak następcy Kapeelów używali ich
grobowców – stąd pochówki intruzyjne, stąd ślady rytuałów
odprawianych wiele lat później znalezionych w grobowcu w Sarnowie –
o tym już pisałem: miały to być kanibalistyczne uczty. Niestety,
okazało się, że raczej następcy Kapeelów zmarłych nie zjadali
(chociaż może...) - nie mniej ich zwyczaje pogrzebowe były dosyć
dziwne, stąd posądzenie o zjadanie przodów: ciała w grobach
(użytkowanych przez wiele lat) były składane we fragmentach –
wyglądało na to, że każdy chciał mieć (albo zjeść) kawałek
swojego dziadka na pamiątkę.
|
Ruiny rzymskiego amfiteatru w Puli
|
Łódzka wystawa czynna jest – o
ile panika koronawirusowa nie sprawi inaczej – do końca maja 2021
AD – warto tam zajrzeć (a potem/przedtem jechać na Kujawy) i
zapoznać się z zaawansowaną zaginioną cywilizacją epoki
kamienia. I trzeba to zrobić, póki nasza cywilizacja jeszcze istnieje.
Polskie megality opisywałem też tu:
- Gaj Stolarski
- Sarnowo
- Wietrzychowice
- Borkowice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz