Tłumacz

28 lutego 2021

Kujawskie megality cz. 5

    Jakiś czas temu, we wieloczęściowym wpisie, relacjonowałem wyprawę w poszukiwaniu najstarszych zachowanych budowli na terenie współczesnej Polski – mianowicie tzw. żalków, czyli kopców kujawskich. Zaliczane do budowli megalitycznych kamienno-ziemne grobowce są największą pozostałością po kwitnącej w neolicie 5500 lat BP zaginionej cywilizacji zwanej Kulturą Pucharów Lejkowatych (od kształtu naczyń glinianych przezeń produkowanych; dzbanów, znaczy się) – nazwa niezbyt chwytliwa, więc będę używał skrótowca: Kapeelowie (albo Kapeeleni? Eleni?).

Puchary lejkowate, ziarno i krzemień
Grobowce w Wietrzychowicach

    Dysponując szeroką siecią informatorów dowiedziałem się, że w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w mieście Łodzi (u mnie właśnie tak się mówi – "w mieście Łodzi", żeby odróżnić jednostkę osadniczą od pojazdu wodnego, wszak to istotne dla kogoś, kto mieszka nad rzeką; samo muzeum znajduje się na jednym z niewielu na Świecie ośmiokątnych rynków, do tego w budynku byłej Szkoły Powiatowej Realnej Niemiecko-Rosyjskiej; takie multi-kulti) na przełomie 1. i 2. Roku Pandemicznego Roku Pańskiego 2020 i 2021 działać będzie wystawa czasowa poświęcona właśnie owym kujawskim grobowcom z Sarnowa i Wietrzychowic. Jako, że akurat pojawiłem się w okolicy grzechem byłoby nie skorzystać. A jak jeszcze dowiedziałem się (znów dzięki szerokiej sieci informatorów, dzięki, Ida), że możliwe jest zwiedzanie z oprowadzaniem kuratorskim (kuratorem wystawy jest jeden z archeologów od wielu lat badający pozostałości po Kapeelach) to już całkiem się ucieszyłem. Zarezerwowałem termin (bo w związku z paniką koronawirusową oprowadzanie odbywać się miało w nielicznych grupach – ot, taki plus obostrzeń) i dawaj.

Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi

    Okazało się, że wbrew podtytułowi (Sarnowo i Wietrzychowice) wystawa "Monumentalne Grobowce z Epoki Kamienia" skupia się głównie na grobowcu nr 2 z Gaju Stolarskiego (sensu stricte stanowisko w Gaju podlega pod Park Kulturowy Wietrzychowice, ale dziś składa się tylko z grobowca nr 1, onegdaj największego z zachowanych, zrekonstruowanego w jakiejś 1/3 długości). O Sarnowie i Wietrzychowicach nie było tam za wiele, ale rychło okazało się, że nasz cicerone także o nich może coś powiedzieć, a ponadto brał udział w badaniach obiektu w Gaju – zbadanego chyba najlepiej i dającego największy wgląd w zaginioną cywilizację Kapeelów.

Makieta stanowiska w Gaju

    Okazało się bowiem (znaczy, ja się dowiedziałem), że konstrukcja kopców kujawskich była dużo bardziej skomplikowana niż się wydawało. Ktoś powie: zaro, zaro, jak to? Co skomplikowanego może być w ułożeniu kamulców i usypaniu pomiędzy nimi pryzmy piochu?
    Pomijając kilkutonową wagę wielkich głazów (dobra, znano koło i wóz, ale nadal nie było łatwo znaleźć i dostarczyć kamyczki) oraz sporą ilość gliny potrzebną do stworzenia nasypu badania wykazały, że istniejąca w czole grobowca drewniana budowla miała dość skomplikowaną konstrukcję – starożytni cieśle i dekarze za pomocą krzemiennych siekierek i toporków wykonywali naprawdę zacną robotę. Sama zaś drewniana konstrukcja była użytkowana (i naprawiana) jeszcze kilkaset lat po zgonie pochowanego weń mężczyzny. Było to więc takie mauzoleum, sanktuarium i miejsce kultu. Sam zaś nasyp grobowy też nie był jednolity. Po splantowaniu i wyrównaniu terenu pod budowę grobowca, dostarczeniu głazów i gliny potrzebnych do budowy niedaleko komory grobowej stworzono niewielkie poletko (potem przysypane kopcem). Nie wiadomo, czy było ono zasiane, czy ziarno zdążyło wzejść przed ukończeniem budowli, ale jedno jest pewne – musiał być to ważny element wierzeń Kapeelów – byli to rolnicy, więc wzrost ziarna mógłby być symbolem odradzającego się życia (jak było w Sumerze, Palestynie czy Grecji). A może takie pole miało być przez zmarłego uprawiane w zaświatach (co znajduje analogie w wyposażeniach grobowców nad Nilem)? Nie wiadomo – choć akurat zaorane pole jako symbol rozwoju i pomyślności tej kultury daje się jakoś wytłumaczyć. Dużo bardziej zagadkowe są złożone w kilku miejscach gliniastego nasypu pryzmy torfu – tutaj nie mam koncepcji po co je tam zostawiono.

Grobowiec nr 1 w Gaju Stolarskim

    Grobowiec nr 2 krył jeszcze dwie ciekawostki – oprócz głównej komory grobowej znajdowała się tam również dodatkowa, z podobnego okresu, zawierająca pochówek dwuletniego dziecka. Jest to jedyne takie znalezisko w naszej części Świata, i to nie tylko dlatego, że kości dzieci zachowują się gorzej – w okresie, kiedy śmiertelność wśród najmłodszych była niezwykle wysoka  ekonomicznego punktu widzenia wystawne pochówki dzieci byłyby totalnie bezsensowne – musiał więc ów berbeć być kimś bardzo szczególnym – może następcą tronu, może pogrobowcem-królem – nie dowiemy się już nigdy. Drugą ciekawostką był znaleziony na wyposażeniu grobu miedziany sztylet – pochodzący z rejonu Morza Czarnego, wkraczającego powoli w epokę chalkolitu (czyli epokę miedzi, preludium do epoki brązu). Świadczyło to o szerokich kontaktach cywilizacji Kapeelów.

Miedziany sztylet i Autor

    W komorach grobowych zapewne znajdowało się dziś już nie zachowane wyposażenie – próbę rekonstrukcji takiej komory przedstawiono też w muzeum. Jest to trochę licentia poetica, ale poparta wnikliwą analizą znanych zwyczajów Kapeelów. Skoro rolnictwo było tak ważne (a było, bo gwarantowało rozwój społeczności) dla mieszkańców, że konstruując grobowiec przygotowywano w nim pole, to zapewne do grobu składano wraz ze zmarłym płody rolne (komora grobowa jest dużo większa niźli byłaby potrzebna zwykłym zwłokom). Oraz makówki.

Rekonstrukcja komory grobowej

    Byli bowiem Kapeelowie pierwszą w naszej okolicy cywilizacją siejącą mak. Papaver somniferum dziś co prawda kojarzy się nam głównie z twórczością Ryśka Riedla z opium, ale jest to także roślina lecznicza, tak więc medycyna... Nie oszukujmy się. Mak uprawiano z powodu jego właściwości odurzających. Większość kultur potrzebuje substancji psychoaktywnych do kontaktu z duchami/bogami/zaświatami, a mak ma takie działanie. W grobowcach składano naczynia z wyciągiem z maku, więc i pewnie same makówki. Sam napar makowy ma właściwości usypiające, więc kojarzenie maku ze śmiercią/zaśnięciem i obudzeniem się w zaświatach jest całkiem logiczne. A flaszeczka włożona zmarłemu mogła – tu już moje majaczenia – być wykorzystana w życiu pozagrobowym do zaśnięcia TAM i wrócenia TU, tak jak ziarno kiełkujące na zaoranym polu niedaleko komory grobowej. Tak przy okazji – Kapeelowie produkowali także piwo, a alkohol też jest substancją psychoaktywną...

Mak
Naczynia w kształcie makówek

    Pozostają jeszcze dwa pytania – i oba zadałem na koniec zwiedzania – skąd się Kapeelowie wzięli i co się z nimi stało (bo to kim byli na zawsze pozostanie tajemnicą)?
    Otóż jedna z koncepcji – ponieważ na przykład osady Kapeelów znalezione w Sarnowie są starsze niż grobowce – mówi, że rozwinęła się właśnie u nas, na Kujawach, i stąd rozpoczęła ekspansję na okoliczne terytoria – we wszystkich kierunkach (ha! Turbosłowianie!). Kwestią nierozstrzygniętą jest, czy nowe techniki uprawy ziemi zostały wynalezione tutaj czy ktoś je przyniósł – ale umożliwiły uprawę żyznych kujawskich gleb (jeszcze dziś to ważny region rolniczy) i ekspansję demograficzną (a co za tym idzie – i geograficzną/polityczną; patrząc na współczynnik dzietności naszej, zachodnioeuropejskiej cywilizacji nie ma się co dziwić, że wchodzimy w jej fazę schyłkową).

Grobowce w Sarnowie

    Co zaś się z nimi stało? Ktoś ich najechał (i zjadł)? Wprowadzono socjalizm? Nie. Otóż skończyło się tzw. optimum klimatyczne. Nastąpiła – co wbrew krzykom dzisiejszych tzw. ekologów nie jest niczym dziwnym – gwałtowna zmiana klimatu. Jego kontynentalizacja. Zimy zaczęły robić się zimne i śnieżne, lata upalne, a żyjący w dobrobycie Kapeelowie nie zdołali się dostosować do zmieniającego się Świata. Na to nałożyło się coś co zwie się "zmęczeniem cywilizacyjnym" – po okresach rozwoju kultura staje się skostniała i odchodzi do lamusa. Upadek Imperium Rzymskiego czy dzisiejsza inwazja marksistów na kulturę Zachodu nie jest niczym szczególnym w dziejach Świata. Podobnie jak zmiany klimatu.
    Następcy Kapeelów, półkoczownicy, pasterze, lepiej poradzili sobie w nowej sytuacji – choć oczywiście poziom ich techniki, życia był dużo niższy. Niemniej na pozostałości po Kapeelach patrzeć musieli z podziwem – podobnie jak człowiek Średniowiecza na pozostałości Imperium Rzymskiego. Oczywiście, cześć nie była nabożna. Tak jak w Pałacu Dioklecjana w Splicie wyrosło średniowieczne miasto, tak jak rozbierano Forum Romanum jako źródło budulca, tak następcy Kapeelów używali ich grobowców – stąd pochówki intruzyjne, stąd ślady rytuałów odprawianych wiele lat później znalezionych w grobowcu w Sarnowie – o tym już pisałem: miały to być kanibalistyczne uczty. Niestety, okazało się, że raczej następcy Kapeelów zmarłych nie zjadali (chociaż może...) - nie mniej ich zwyczaje pogrzebowe były dosyć dziwne, stąd posądzenie o zjadanie przodów: ciała w grobach (użytkowanych przez wiele lat) były składane we fragmentach – wyglądało na to, że każdy chciał mieć (albo zjeść) kawałek swojego dziadka na pamiątkę.

Ruiny rzymskiego amfiteatru w Puli

    Łódzka wystawa czynna jest – o ile panika koronawirusowa nie sprawi inaczej – do końca maja 2021 AD – warto tam zajrzeć (a potem/przedtem jechać na Kujawy) i zapoznać się z zaawansowaną zaginioną cywilizacją epoki kamienia. I trzeba to zrobić, póki nasza cywilizacja jeszcze istnieje.

Polskie megality opisywałem też tu:
- Gaj Stolarski
- Sarnowo
- Wietrzychowice
- Borkowice

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...