Tłumacz

13 listopada 2020

Kujawskie megality cz. 1

    Jakiś czas temu opisywałem swoją wizytę w jedynym polskim dolmenie (czyli archaicznym grobowcu korytarzowym) w Borkowie na Pomorzu, ale przecież śladów przeszłości – bardzo odległej – na naszych ziemiach jest dużo więcej.
    Sztandarowym przykładem niechże będą tzw. Kopce kujawskie – czyli neolityczne grobowce zaliczane do megalitów.

Grobowiec w Wietrzychowicach
    Zacznijmy jednak ab ovo – czyli od samego początku.
    A ów ginie w pomroce dziejów.

Dolmen z Borkowa
    To znaczy: jakieś 5,5 tysiąca lat przed tym, zanim wsiadłem w samochód i w czasach zarazy pojechałem na Kujawy oglądać te najstarsze w Polsce zachowane budowle (niezachowanych, wiadomo, obaczyć nie lza) ziemie te zajęła tzw kultura pucharów lejkowych. Nazwa niezbyt chwytliwa, trzeba przyznać – i na dodatek niezbyt wpadająca w ucho. Istniejące w tym samym czasie cywilizacje Sumeru, Egiptu czy Harappy brzmią dużo lepiej – i sporo więcej po nich zostało, aczkolwiek KPL – Kapeelowie – Kultura Pucharów Lejkowatych – też nie ma się czego wstydzić. O tym jednak za chwilę.
    Nazwę tej cywilizacji (a co – niechże będę trochę megalomanem, w dzisiejszych czasach, kiedy wielu zwolenników ma teoria tzw. Turbosłowian, Lechitów panujących onegdaj nad połową Eurazji, można trochę zaszaleć) wymyślili archeolodzy – ponieważ ludzie ci lepili – znali bowiem garncarstwo – ozdobne naczynia o lejkowatych kształtach. Cóż, czasem archeologom brak miodu w sercach fantazji.
    Ci pierwsi rolnicy na naszych ziemiach (samo rolnictwo – według obecnych danych – w naszej części Świata odkryto w Gobekli Tepe; to pogranicze dzisiejszej Turcji i Syrii) okazali się nadzwyczaj łepskimi kolesiami – oprócz lepienia dzbanów z gliny stosowali także orkę sprzężajną czy – i tu prawdziwa bomba – koło. Na wazie znalezionej w Bronocicach (a przechowywanej w krakowskim Muzeum Archeologicznym) widnieje najstarszy znany wizerunek wozu czterokołowego. Z dyszlem. I jarzmem (zapewne narożnym – takie bowiem, poobcierane, rogi turów znaleziono w czasie pracy wykopaliskowych w Bronocicach). Kto chce zobaczyć – niech, nie zważając na smog, jedzie do Krakowa – waza (a raczej jej kopia udostępniona zwiedzającym) to zdecydowanie najcenniejszy zabytek tego muzeum (a przecież znaleźć tam można egipskie mumie czy niezwykle zagadkowego Światowida ze Zbrucza), i w mojej opinii, jeden z cenniejszych w Polsce (albo – megalomanii ciąg dalszy – na Świecie).
Swiatowid ze Zbrucza
    No dobrze – ktoś powie – ale jaka jest pewność, że właśnie tutaj po raz pierwszy wynaleziono koło.
    Odpowiem – żadna. Właściwie to ten epokowy wynalazek powstał niezależnie w wielu miejscach na Świecie. Dajmy na to andyjskich górali, którzy przez wieki tworzyli jedną po drugiej peruwiańskie cywilizacje. Odkryli także koło, ale w związku z niezbyt zdatnym terenem i brakiem odpowiednich zwierząt pociągowych pomysł zarzucono – ostatnia z andyjskich cywilizacji, Tahuantinsuyu, Imperium Inków, miała wspaniale rozgałęzioną sieć dróg, Qhapac Nan, ale poruszały się nimi karawany jucznych indiańskich żon lam czy alpak – oraz chasqi, szybkonodzy posłańcy. Wynalazek się nie sprawdził.
Andyjska droga
    Dlaczego jednak uważam, że to na naszych ziemiach doszło – mimo wszystko – do pierwszego, jednego z pierwszych, zastosowań wozu? O jednym czynniku już wspominałem – były tu odpowiednie zwierzęta. Oczywiście, ktoś zripostuje, że przecież Sumer, Egipt czy Mohendżo Daro (mówię tu tylko o bliższych nam kulturach – nie o istniejących już w tym czasie zalążkach kultury chińskiej) też mieli krowy, woły czy inne zebu. Owszem. Ale tu przychodzi z pomocą archeologia eksperymentalna (to ta gałąź nauki, którą rozpropagował niezrównany Thor Heyerdal – wyszedł z założenia, że nie ma co mówić, że archaiczne ludy czegoś nie umiały, należy spróbować ich metodami; tak z Peru dopłynął na Polinezję a z Afryki do Ameryki – na – odpowiednio – tratwie z drewna balsy i trzcinowej łódce). I to taka, w którą każdy może się pobawić.
    Potrzebne będą: pustynia, nadrzeczny muł i las pierwotny (wbrew pozorom nie jest on gęstwiną – w przeciwnym razie żubry czy wymarłe tury nie miałyby lekkiego życia; polecam jechać do Białowieży i przespacerować się po rezerwatach Parku Narodowego; puszcza jest przestronna niczym gotycka katedra). No, w ostateczności wystarczy piaskownica, trochę błota i zagajnik. Oraz załadowana po brzegi taczka. Ciekawe, po jakim podłożu najłatwiej będzie się na kole poruszać?

Las pierwotny w Białowieskim Parku Narodowym (foto z arch. Autora)

    No właśnie. Logicznym się wydaje, że pod względem zaawansowania użytkowania pojazdów kołowych Kapeelowie wcale nie odstawali od starszych i bardziej rozwiniętych cywilizacji. Można śmiało założyć, że byli w awangardzie rozwoju tego środka transportu (cóż, wypada tylko smutno westchnąć, że pięć tysięcy lat później na tych samych terenach szczytem rodzimej myśli technicznej był niezgrabny i paliwożerny polonez; syrena przynajmniej miała ładną linię).
    Z innych ciekawostek – najstarsze znane ślady serowarstwa też pochodzą z Kujaw.

Leszczyna
    Czemu z Kujaw właśnie? Tam bowiem były (nadal są) niezwykle urodzajne i lekkie gleby, które z łatwością można było – po wykarczowaniu lasu – uprawiać (lasy karczowano głównie ogniem i krzemiennymi siekierkami – krzemień mógł pochodzić z neolitycznego zagłębia przemysłowego w dzisiejszych Krzemionkach Opatowskich). Dietę zapewne uzupełniano korzystając z darów lasu, ale podstawą egzystencji było rolnictwo – bardzo wydajne (jak na tamtejsze standardy) – zapewniało wyżywienie olbrzymiej liczbie ludności. Podobne zaludnienie na tych terenach to dopiero czasy kultury łużyckiej (czyli pierwsze tysiąclecie przed Chr.; Biskupin powstał w tym samym czasie co pierwsze osady na terenie Rzymu).
    Miały Kujawy jeszcze jedną ważną dla Kapeelów rzecz: liczne głazy narzutowe. Czemu ważną? Bowiem ówcześni rolnicy nie odbiegali w swojej umysłowości od reszty neolitycznych mieszkańców Europy – lubili wznosić olbrzymie, kamienne konstrukcje – megality. Czy to na Malcie, czy innych wyspach Morza Śródziemnego, czy w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii – wszędzie budowano olbrzymie, kamienne – bądź kamienno-ziemne – struktury. Najstarsze są – o czym już pisałem – na Malcie, najbardziej znane – w Anglii (Stonehenge – o poszukiwaniach polskiego odpowiednika też już było). Chęć wznoszenia monumentalnych budowli była tak silna, że tam, gdzie łatwo dostępnych głazów nie było – na przykład bardziej na południu Polski, gdzie lodowiec nie dotarł – budowano analogiczne konstrukcje z drewna. Jakiś czas temu znaleziono zresztą taki drewniany odpowiednik kopców kujawskich – a raczej to, co zeń zostało: megaksylony, z racji nietrwałości materiału, nie zostawiły zbyt wielu śladów.
    Megality za to – owszem. Niestety, jako, że kopce kujawskie zbudowane były na żyznych ziemiach, wielokrotnie potem zasiedlanych, niewiele ich pozostało. Podobno jeszcze w XIX wieku na Kujawach i Wielkopolsce były ich setki – ale zostały zaorane. Dziś przetrwało ich tylko kilkanaście, choć niedawno w lesie niedaleko wielkopolskiego Wilczyna znaleziono cały kompleks grobowy.
    Bo były to – na co wskazują pochówki wewnątrz – grobowce.
    5,5 tysiąca lat po ich usypaniu wsiadłem w auto i ruszyłem na Kujawy by zobaczyć co z nich zostało.

Zostało zaś to: Gaj Stolarski, Sarnowo, Wietrzychowice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...