XIX wiek w Boliwii to pasmo krwawych przewrotów i rewolucji (o czym
wie każdy, kto za dzieciaka czytał przygody Tomka Wilmowskiego;
nawet jednego z bohaterów pan Szklarski uczynił był mimowolnym
watażką) – co dla państwa leżącego na kontynencie na którym
wszyscy zaczynają się rozpychać nie było zbyt korzystne. Owszem,
Boliwia zaczęła ze sporym przytupem – na chwilę podbiła Peru
(stworzono federację w skład której wchodziło oprócz Boliwii
także Peru Północne i Peru Południowe), ale potem poszło już z
górki – brak stabilizacji wewnętrznej i nieustanne bęcki od
sąsiadów sprawiły, że ten dość bogaty w surowce kraj jest dziś
jednym z najbiedniejszych krajów Ameryki Południowej.
Cmentarzysko pociągów w Uyuni - ślady prób zdobycia dobrobytu |
Choć –
o czym wspominałem – dość bezpiecznym. Nawet niedawne obalenie
Evo Moralesa przebiegło całkiem nie po latynosku, zginęły
zaledwie trzy osoby. Byłem w kraju przed upadkiem długoletniego
dyktatora i teraz, po kilku latach: dla mnie nic się nie zmieniło,
może poza tym, że poznikały z urzędów portrety prezydenta.
Dlaczego zaś go obalono? Moim zdaniem może chodzić o dostęp do
jednych z najbogatszych na Ziemi złóż litu znajdujących się pod
Salarem de Uyuni, ale to tylko prywatne dywagacje. W każdym razie Evo do
dziś cieszy się dużą popularnością w kraju – może za
wyjątkiem prowincji La Paz (przypominam: stolica Boliwii to urocze
Sucre, lecz siedzibą władz jest La Paz).
Protesty w La Paz w czasach Evo |
- Jakbyś zapytał
kogoś z innej części kraju – rozpoczął mój rozmówca,
pracujący w niewielkim pazańskim Muzeum Koki – zapewne miałby
inne zdanie, ale ja uważam, że Evo zrobił wiele złego dla
Boliwii. Owszem, taka Cochabamba znacznie się rozwinęła, Morales
wybudował tam lotnisko nawet, ale jakim kosztem.
- Jakim?
-
Wiesz, u nas wolno uprawiać kokę tylko w dwóch prowincjach: tu u
nas i w Cochabambie. Evo zwiększył limity upraw czterokrotnie.
-
No tak, zaczynał swoją karierę w związkach producentów
koki...
- Owszem, ale większość nowych upraw powstała w
rejonie Cochabamby. A tamte krzaki mają liście duże i twarde, źle
się je żuje, i ogólnie są nie smaczne. U nas w prowincji listki są
drobne, słodkie i doskonałe do żucia. Kto więc skorzystał na
zwiększeniu areału upraw? No właśnie.
W każdym razie Evo
Morales przeminął (nie wiadomo czy ostatecznie) dość łagodnie
jak na lokalne warunki. W XIX wieku raczej tak by się nie stało –
co pewnie jeszcze bardziej osłabiło by państwo. Dość powiedzieć,
że – o czym w pierwszej części wpisu było – Boliwia utraciła
część terytorium na rzecz zniszczonego Paragwaju (mimo, że wcale
nie było tam ropy naftowej) – owszem, było to Gran Chaco, kraina
niemal bezludna i niegościnna, ale przecież wspominałem, że także
z niej da się coś wycisnąć. I nie, nie chodzi tu o setki
nielegalnych lotnisk leżących na kokainowym szlaku, a o rancza –
latyfundia na których uprawia się wołowinę (w myśl powiedzenia
"jesteś tym co jesz" krowa jest trawą, a więc powinna
być zjadana także przez jaroszy, dziś zwanych
wegetarianami).
Ranczo w boliwijskiej części Gran Chaco |
Dużo bardziej bolesna była utrata terenów na
pierwszy rzut oka równie niegościnnych – bo fragmentów
amazońskiej dżungli, i to tej najbardziej nieprzyjaznej, podmokłej.
Czemu? W takim środowisku najlepiej rośnie pewne drzewo, które na
przełomie XIX i XX wieku było jedną z najbardziej strategicznych
roślin Świata – a mianowicie kauczukowiec. Była to roślina ważna jeszcze w połowie XX wieku, ale największe kokosy (czy
tam jakieś inne frukta, nie wiem co rodzi kauczukowiec) zbijano
właśnie na przełomie wieków. O Fitzcaraldo słyszał każdy
miłośnik kina (jego oryginalny parowiec tkwi w dżungli podle
Puerto Maldonado), a o Iquitos czy Manaus, wyrosłych nad Amazonką
na surowym korzeniu myślę, że coś na blogu będzie. Dzisiejsza
brazylijska prowincja Acre to właśnie dawne terytorium
Boliwii.
Wioska zbieraczy kauczuku w amazońskiej dżungli |
Ale to nie te straty okazały się dla Boliwii
najgorsze. Ropę i tak znaleziono, kauczuk po wynalezieniu
syntetycznej gumy został tylko lokalną ciekawostką – ale utrata
prowincji Litoral (każdy kto zna języki romańskie albo uważał na
geografii/biologii już wie o co chodzi), no, to problem, który
całemu państwu odbija się czkawką do dziś. Dzięki temu bowiem
Boliwia została krajem śródlądowym – i jedyną marynarkę
wojenną trzyma na jeziorze Titicaca.
Titicaca |
Tak, wiem: opisywałem na
blogu już obchody boliwijskich Dni Morza – byłem świadkiem
nawoływania, iż po 150 latach należy wrócić nad ocean. Było to
za panowania Evo Moralesa – czy nowa władza kultywuję tą
tradycję: nie wiem.
Obchody Dni Morza w Boliwii |
Widziałem natomiast w zeszłym jeden z
nielicznych pociągów towarowych wlokący się przez Altiplano do
dziś chilijskiej Antofagasty (z lekcji geografii – jedno z
najsuchszych miejsc na Ziemi, leżące na Atacamie; podawano zawsze
wykresy opadów i temperatur, przynajmniej dawno temu kiedy Słońce
podpierano kołkami, bramy trojańskie zamykano na zatrzaski). Co
prawda – znów nie będzie to zaskoczenie dla fanów dzieł pana
Szklarskiego – w traktacie pokojowym to utracona przez Peru Arica
została strefą wolnocłową (stamtąd zdaje się w Andy rusza Tomek
Wilmowski z przyjaciółmi, albo tam podróż kończy, musicie sobie
doczytać), ale Boliwijczycy dziś wolą eksportować przez swój
dawny port.
Sama zaś wojna – to już W. Sz. Czytelnicy
wiedzą – wybuchła o kupę. A raczej o tony ptasiego guana, przez
tysiąclecia zgromadzonego na południowopacyficznym wybrzeżu
Ameryki.
Kopalnie guana na pacyficznych wyspach |
Zimny prąd Humboldta przynosi bowiem obfitość ryb –
co za tym idzie obfitość ptactwa rybożernego, nawet tego
najbardziej egzotycznego.
Egzotyczne ptactwo na wybrzeżu Pacyfiku |
A że akurat mamy XIX wiek, rewolucja
przemysłowa napędza rewolucję agrarną, to nagle wzrasta
zapotrzebowanie na nawozy – a zanim nie wynajdziemy nawozów
sztucznych to guano, zalegające na pacyficznym wybrzeżu, zostaje
najważniejszym źródłem azotanów dla rolnictwa (i dla innych
gałęzi ludzkiej działalności). Nic tylko zacząć wydobywać i
się bogacić. Przez duże B. A jak B – to i Boliwia, która
(napaść na północnego sąsiada jest już historią) sprzymierzona
z Peru wpadła na pomysł poszerzenia kosztem Chile swoich pełnych
guana włości...
Twórcy guana |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz