Tłumacz

26 lutego 2024

Latynoskie wojny cz. 2

    XIX wiek w Boliwii to pasmo krwawych przewrotów i rewolucji (o czym wie każdy, kto za dzieciaka czytał przygody Tomka Wilmowskiego; nawet jednego z bohaterów pan Szklarski uczynił był mimowolnym watażką) – co dla państwa leżącego na kontynencie na którym wszyscy zaczynają się rozpychać nie było zbyt korzystne. Owszem, Boliwia zaczęła ze sporym przytupem – na chwilę podbiła Peru (stworzono federację w skład której wchodziło oprócz Boliwii także Peru Północne i Peru Południowe), ale potem poszło już z górki – brak stabilizacji wewnętrznej i nieustanne bęcki od sąsiadów sprawiły, że ten dość bogaty w surowce kraj jest dziś jednym z najbiedniejszych krajów Ameryki Południowej.
Cmentarzysko pociągów w Uyuni - ślady prób zdobycia dobrobytu
    Choć – o czym wspominałem – dość bezpiecznym. Nawet niedawne obalenie Evo Moralesa przebiegło całkiem nie po latynosku, zginęły zaledwie trzy osoby. Byłem w kraju przed upadkiem długoletniego dyktatora i teraz, po kilku latach: dla mnie nic się nie zmieniło, może poza tym, że poznikały z urzędów portrety prezydenta. Dlaczego zaś go obalono? Moim zdaniem może chodzić o dostęp do jednych z najbogatszych na Ziemi złóż litu znajdujących się pod Salarem de Uyuni, ale to tylko prywatne dywagacje. W każdym razie Evo do dziś cieszy się dużą popularnością w kraju – może za wyjątkiem prowincji La Paz (przypominam: stolica Boliwii to urocze Sucre, lecz siedzibą władz jest La Paz).
Protesty w La Paz w czasach Evo
    - Jakbyś zapytał kogoś z innej części kraju – rozpoczął mój rozmówca, pracujący w niewielkim pazańskim Muzeum Koki – zapewne miałby inne zdanie, ale ja uważam, że Evo zrobił wiele złego dla Boliwii. Owszem, taka Cochabamba znacznie się rozwinęła, Morales wybudował tam lotnisko nawet, ale jakim kosztem.
    - Jakim?
    - Wiesz, u nas wolno uprawiać kokę tylko w dwóch prowincjach: tu u nas i w Cochabambie. Evo zwiększył limity upraw czterokrotnie.
    - No tak, zaczynał swoją karierę w związkach producentów koki...
    - Owszem, ale większość nowych upraw powstała w rejonie Cochabamby. A tamte krzaki mają liście duże i twarde, źle się je żuje, i ogólnie są nie smaczne. U nas w prowincji listki są drobne, słodkie i doskonałe do żucia. Kto więc skorzystał na zwiększeniu areału upraw? No właśnie.
    W każdym razie Evo Morales przeminął (nie wiadomo czy ostatecznie) dość łagodnie jak na lokalne warunki. W XIX wieku raczej tak by się nie stało – co pewnie jeszcze bardziej osłabiło by państwo. Dość powiedzieć, że – o czym w pierwszej części wpisu było – Boliwia utraciła część terytorium na rzecz zniszczonego Paragwaju (mimo, że wcale nie było tam ropy naftowej) – owszem, było to Gran Chaco, kraina niemal bezludna i niegościnna, ale przecież wspominałem, że także z niej da się coś wycisnąć. I nie, nie chodzi tu o setki nielegalnych lotnisk leżących na kokainowym szlaku, a o rancza – latyfundia na których uprawia się wołowinę (w myśl powiedzenia "jesteś tym co jesz" krowa jest trawą, a więc powinna być zjadana także przez jaroszy, dziś zwanych wegetarianami).
Ranczo w boliwijskiej części Gran Chaco
    Dużo bardziej bolesna była utrata terenów na pierwszy rzut oka równie niegościnnych – bo fragmentów amazońskiej dżungli, i to tej najbardziej nieprzyjaznej, podmokłej. Czemu? W takim środowisku najlepiej rośnie pewne drzewo, które na przełomie XIX i XX wieku było jedną z najbardziej strategicznych roślin Świata – a mianowicie kauczukowiec. Była to roślina ważna jeszcze w połowie XX wieku, ale największe kokosy (czy tam jakieś inne frukta, nie wiem co rodzi kauczukowiec) zbijano właśnie na przełomie wieków. O Fitzcaraldo słyszał każdy miłośnik kina (jego oryginalny parowiec tkwi w dżungli podle Puerto Maldonado), a o Iquitos czy Manaus, wyrosłych nad Amazonką na surowym korzeniu myślę, że coś na blogu będzie. Dzisiejsza brazylijska prowincja Acre to właśnie dawne terytorium Boliwii.
Wioska zbieraczy kauczuku w amazońskiej dżungli
    Ale to nie te straty okazały się dla Boliwii najgorsze. Ropę i tak znaleziono, kauczuk po wynalezieniu syntetycznej gumy został tylko lokalną ciekawostką – ale utrata prowincji Litoral (każdy kto zna języki romańskie albo uważał na geografii/biologii już wie o co chodzi), no, to problem, który całemu państwu odbija się czkawką do dziś. Dzięki temu bowiem Boliwia została krajem śródlądowym – i jedyną marynarkę wojenną trzyma na jeziorze Titicaca.
Titicaca
    Tak, wiem: opisywałem na blogu już obchody boliwijskich Dni Morza – byłem świadkiem nawoływania, iż po 150 latach należy wrócić nad ocean. Było to za panowania Evo Moralesa – czy nowa władza kultywuję tą tradycję: nie wiem.
Obchody Dni Morza w Boliwii
    Widziałem natomiast w zeszłym jeden z nielicznych pociągów towarowych wlokący się przez Altiplano do dziś chilijskiej Antofagasty (z lekcji geografii – jedno z najsuchszych miejsc na Ziemi, leżące na Atacamie; podawano zawsze wykresy opadów i temperatur, przynajmniej dawno temu kiedy Słońce podpierano kołkami, bramy trojańskie zamykano na zatrzaski). Co prawda – znów nie będzie to zaskoczenie dla fanów dzieł pana Szklarskiego – w traktacie pokojowym to utracona przez Peru Arica została strefą wolnocłową (stamtąd zdaje się w Andy rusza Tomek Wilmowski z przyjaciółmi, albo tam podróż kończy, musicie sobie doczytać), ale Boliwijczycy dziś wolą eksportować przez swój dawny port.
    Sama zaś wojna – to już W. Sz. Czytelnicy wiedzą – wybuchła o kupę. A raczej o tony ptasiego guana, przez tysiąclecia zgromadzonego na południowopacyficznym wybrzeżu Ameryki.
Kopalnie guana na pacyficznych wyspach
    Zimny prąd Humboldta przynosi bowiem obfitość ryb – co za tym idzie obfitość ptactwa rybożernego, nawet tego najbardziej egzotycznego.
Egzotyczne ptactwo na wybrzeżu Pacyfiku
    A że akurat mamy XIX wiek, rewolucja przemysłowa napędza rewolucję agrarną, to nagle wzrasta zapotrzebowanie na nawozy – a zanim nie wynajdziemy nawozów sztucznych to guano, zalegające na pacyficznym wybrzeżu, zostaje najważniejszym źródłem azotanów dla rolnictwa (i dla innych gałęzi ludzkiej działalności). Nic tylko zacząć wydobywać i się bogacić. Przez duże B. A jak B – to i Boliwia, która (napaść na północnego sąsiada jest już historią) sprzymierzona z Peru wpadła na pomysł poszerzenia kosztem Chile swoich pełnych guana włości...
Twórcy guana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...