Tłumacz

25 stycznia 2021

Na tropie polskich templariuszy cz. 2

    Templariusze, Joannici, Krzyżacy – trzy najbardziej znane zakony

chrześcijańskich mnichów – wojowników, powstałe w Ziemi Świętej na fali powodzenia I krucjaty.
Krzyżacki zamek w Swieciu
    Ale oczywiście nie były to jedyne zakony rycerskie. Takie bowiem powstawały we wszystkich miejscach w których toczono Świętą Wojnę – a więc oprócz Palestyny była to także rekonkwista na Półwyspie Iberyjskim oraz krucjaty północne – te ostatnie w dużej mierze zahaczały o ziemie współczesnej Polski, więc o nich – nim przejdziemy do templariuszy – wypadałoby coś więcej powiedzieć.
    Najpierw jednak – króciutkie – słówko o zakonach iberyjskich. Prowadzeni przez Santiago Matamorosa, Świętego Jakuba Większego, Zabójcę Maurów, apostoła, rycerze zakonni spod znaków Kalatrawy, Alcantary, Jakuba od Miecza czy mercedariuszy uczestniczyli przez stulecia w walkach z Maurami. Pozostało po nich wiele warowni w Hiszpanii i Portugalii (choć mnie najbardziej urzeka monumentalny fresk z epoki, znajdujący się na zamku w Barcelonie zatytułowany "Zdobycie Majorki" – istny gotyk na dotyk) oraz cztery królewskie hiszpańskie odznaczenia rycerskie, domowe ordery dynastii Burbonów hiszpańskich (kalatrawensi mieli – przy okazji – niewielkie nadanie w okolicach Gdańska). Swoją drogą Zakon z Montesy przejął – po zlikwidowanych templariuszach – majątki rycerzy z czerwonym krzyżem leżące na Półwyspie Iberyjskim. W reszcie Europy – o ile nie położył na nich łapy Filip IV Piękny – włości takie przechodziły najczęściej we władanie joannitów.
Zdobycie Majorki na barcelońskim zamku
    Nad Morzem Bałtyckim sprawa miała się trochę inaczej. Wieleci i Obodrzyce, siedzący na terenach dzisiejszej Meklemburgii i Brandenburgii, w czasach I krucjaty powoli organizowali się w twory protopaństwowe i co jakiś czas przyjmowali nawet chrześcijaństwo. Tacy władcy jak Gotszalk i jego syn Henryk, Niklot czy Jaksa z Kopanicy (Kopanica to dziś dzielnica Berlina, a Jaksa był lennikiem Bolesława Krzywoustego) zapisali się w historii, ale Słowianie Połabscy nie zdołali przeciwstawić się silniejszym tworom – Cesarstwu Niemieckiemu, Danii czy Polsce. Radogoszcz i Arkona zostały zniszczone – jedynym pocieszeniem jest to, że słowiańska dynastia panowała w Meklemburgii do roku 1918 (a wymarła na początku XXI wieku). Obyło się tu bez długotrwałych rajdów krucjatowych (choć Henryk Lew, Waldemar I Wielki czy Albrecht Niedźwiedź mieliby na ten temat inne zdanie). Ot, geopolityka.
    Pomorze Zachodnie (bo Pomorze Gdańskie należało do Polski) ochrzcił w 1127 roku święty Otto z Brambergu – i był to wielki sukces. Nie znaczy to oczywiście, że nie najeżdżano tych terenów. Ba, przecież i po tej dacie Bolesław Krzywousty podbija Pomorców ponownie ich chrystianizując (a w 1147 pierwsza krucjata przeciw Słowianom Połabskim oblega chrześcijański wtedy Szczecin). Przypominam też, że pierwsze biskupstwo – w Kołobrzegu – założono (na chwilę) już w 1000 roku, ale miejscowa ludność (nie tylko miejscowa, przecież Jomsborg był siedzibą skandynawskich wojowników) lekce sobie ważyła chrześcijańskie obowiązki. W końcu jednak Pomorzanie (przodkowie Kaszubów i Słowińców) znaleźli swoje miejsce na mapie chrześcijańskiej Europy – i to nieraz bardzo znaczne: Kaźko Słupski niemal został następcą naszego Kazimierza Wielkiego, a Eryk Pomorski zasiadł na tronie całej Unii Kalmarskiej.
Jomsborg -skansen
    Wielkiego problemu z Finami (i ludami pokrewnymi) nie mieli też Szwedzi – pod wodzą słynnego jarla Birgera opanowali (przynajmniej oficjalnie, bo po kątach miejscowi, zwłaszcza koczownicy, nadal trwali przy swoich zwyczajach – ba, czasem, zwłaszcza na dalekiej Północy, trwają dalej) tereny dzisiejszej Finlandii w sposób tak znaczny, że dziś – mimo upływu lat – drugim językiem urzędowym w kraju jest właśnie germański szwedzki.
Rekonstrukcja pruskiej chaty z Turso
    Prawdziwym cierniem tkwiącym w chrześcijańskiej tkance Europy były jednak ludy bałtyckie. Dosyć dzikie plemiona, chowające się po bagnach, lasach i pojezierzach zajmowały się rolnictwem, handlem (osada w podelbląskim Turso) i okazjonalnym łupieniem chrześcijańskich sąsiadów – to znaczy Polaków i Rusinów. Efektem pierwszej próby nawrócenia Prusów na chrześcijaństwo była męczeńska śmierć czeskiego biskupa Wojciecha – dziś spoczywającego w Gnieźnie i/lub Pradze (a także Rzymie, Akwizgranie, Ostrzyhomiu... prawdziwy internacjonał) patrona Polski. Potem Bałtów nikt specjalnie nie ruszał, aż przyszedł czas krucjat. Jak pisałem, jednym z elementów dzięki którym wyprawy krzyżowe mogły zaistnieć była zmiana mentalności Europejczyków – poganie zaczęli po prostu chrześcijańskiej wspólnocie przeszkadzać. A jak jeszcze do tego co jakiś czas palili chrześcijańskie wsie i miasteczka, to już w ogóle. Wyprawy odwetowe można było podciągnąć pod krucjatę. Rozkwitające na Rusi i w Polsce rozbicie dzielnicowe nie sprzyjało jednak zorganizowanym akcjom przeciwko bałtyjskim plemionom – były to w sumie łupieskie rejzy do Prus, na Jaćwież czy na Litwę. W 1166 w jednej z takich awantur, zwanej wyprawą krzyżową, śmierć ponosi m.in. książę Henryk Sandomierski, syn Bolesława Krzywoustego. Na początku XIII wieku Bałtowie – jako ostatnie pogańskie ludy w tej części Świata – skupiają na sobie uwagę krzyżowców.
Gniezno
    Najlepiej na całym zamieszaniu wychodzą Litwini – ich władca Mendog przyjmuje chrzest i zostaje królem. Nie na długo, ale Litwa zaznacza swoje położenie na mapie Europy i wkrótce – dzięki m.in inwazji Tatarów – buduje wielkie państwo finalnie współtworzące I Rzeczpospolitą.
Tallinn - Duński Gród
    Nieźle radzą sobie Duńczycy – zajmują Estonię (Estiowie to lud ugrofiński, znany z piractwa na Bałtyku) i w walce z Liwami czy innymi Łatami i Semgalami zyskują Dannebrog – dzisiejszą flagę Danii (według legendy germańscy najeźdźcy dostawali łupnia, ale z nieba spłynęła czerwona flaga z białym krzyżem – i kiedy przyjęli ten proporzec zwyciężyli). Do pomocy w podboju i utrzymaniu tych terenów sformowany zostaje w 1202 zakon rycerski – formalnie podległy arcybiskupowi Rygi, ale w rzeczywistości dość niezależny. Kawalerowie Mieczowi – bo tak często nazywa się Braci Liwońskich – rzeczywiście wnieśli spory wkład w opanowanie Inflantów (właściwie do 1945 roku Łotwę i Estonię zamieszkiwała liczna grupa Niemców Bałtyckich – m.in osadników zakonu), dostali srogiego łupnia od księcia Aleksandra Newskiego z Wielkiego Nowogrodu i na jakiś czas złączyli się z krzyżakami. Ostatni Wielki Mistrz zakonu liwońskiego, Gotthard Kettler, przyjął luteranizm i został lennikiem Rzeczypospolitej. Swoją drogą Kettlerowie prowadzili akcję kolonizacyjną w Gambii i na Tobago. Można powiedzieć, że dzięki nim I Rzeczpospolita była mocarstwem kolonialnym – choć tylko przez chwilę.
Zamek w Narwie
Ryga - zamek

    Polacy tymczasem usiłują opanować ziemie Prusów (i plemion pokrewnych, jak choćby Jaćwingów). Niby wszystko idzie dobrze – papież wyznacza cystersa Chrystiana na biskupa pruskiego, w Dobrzyniu powstaje – jedyny założony na ziemiach polskich – zakon rycerski, ale jakoś efektów nie ma. Bracia Dobrzyńscy (właściwie Pruscy Rycerze Chrystusowi) są nieliczni, a Prusowie nadal pustoszą Mazowsze.
    Owszem, na ziemiach polskich swoje komandorie mają już kalatrawersi, joannici i templariusze (wkrótce przyjdzie im wespół z naszym rycerstwem polec pod Legnicą w bitwie z Tatarami), w Miechowie siedzą bożogrobcy (zakon i rycerski, i szpitalny; bożogrobcy wprowadzają na potęgę kult Grobu Pańskiego – do dziś na Wielkanoc w każdym kościele jest budowany grób; zakon przetrwał tylko w Polsce i ma u nas swojską nazwę: miechowici), na Śląsku czeski zakon Krzyżaków z Gwiazdą, ale...

Bazylika w Miechowie - siedziba bożogrobców

    Mazowsze wciąż płonie.

Jerozolima - szpital NMP Domu Niemieckiego

    Brat Leszka Białego (to ten książę, który wzdrygał się jechać do Jerozolimy z braku piwa w Ziemi Świętej) i wnuk Bolesława Krzywoustego (a przy tym dziad Władysława Łokietka) Konrad Mazowiecki sprowadza więc na swoje ziemie Zakon Szpitala NMP Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Krzyżacy wkrótce wchłoną Braci Dobrzyńskich i Kawalerów Mieczowych i stworzą w Prusach własne korporacyjne państwo. Ale o tym jeszcze nikt nie wie. Póki co w Outremer nadal trwa walka. Jerozolima jest – może jeszcze nie do końca – stracona, ale krzyżowcy nadal dzielnie trzymają się w Akce. Templariusze jeszcze się bogacą, a joannici nie zajęli Rodos, ani tym bardziej Malty.

La Valetta
Maltańskie fortyfikacje

    To taki krótki przegląd XII i XIII-wiecznych wydarzeń związanych z krucjatami północnymi. Teraz w końcu można przejść do owego szczególnego miejsca – związanego z krzyżowcami.

   
Część I - 22.01.2021, część III - 29.01.2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...