Tłumacz

28 lutego 2025

Nie wszyscy święci pańscy cz. 1

    Podziwialiśmy zachód słońca nad Jeziorem Rożnowskim, sztucznym zbiorniku na rzece Dunajec, pierwotnie wijącej się między wzgórzami Pogórza Rożnowskiego. Nie pamiętam, czy komary rypały – może nie i było im za wysoko, a może tylko wyparłem jazgot tych niemiłych muchówek.

Jezioro Rożnowskie wkrótce po zachodzie Słońca
    Siedzieliśmy na terenie dawnego pracowniczego ośrodka wypoczynkowego – wyremontowanego, ale nadal noszącego ślady modernistycznej architektury dni "gierkowskiej prosperity" (znaczy, komunistycznego życia na kredyt). W czasach sowieckiej okupacji okolica dostępna była głównie dla pracowników przemysłu hutniczego ale sam Rożnów słynął z innych, dawniejszych, obiektów, pewnie niezbyt interesujących wypoczywających hutników. Chodzi oczywiście o beluardę projektu i konstrukcji hetmana Jana Amora Tarnowskiego, sławnego wojownika i teoretyka wojskowości przełomu Średniowiecza i Nowożytności. Niestety, fortyfikacje tego typu nie przyjęły się u nas, rychło zastąpione bastionami, więc zacny Leliwita nie został polskim Vaubanem (czy może Sebastian Vauban francuskim Tarnowskim).
Beluarda
    Nim jednak pan Tarnowski osiedlił się w Rożnowie ten rejon Podkarpacia znany był z czegoś całkiem innego.
    - Kto był pierwszym polskim świętym? - zapytał ni stąd ni zowąd mój towarzysz, miejscowy.
    Zastanowiłem się. Na usta cisnęło mi się święty Wojciech, ale zacny męczennik i patron Polski był przecież z pochodzenia Czechem.
Zamek w Międzyrzeczu
    - Pięciu Braci Polskich z Międzyrzecza – odpaliłem więc, bo przynajmniej trzech z nich było Polakami.
    - Ha! - odparł interlokutor – Już myślałem, że tego Czecha powiesz. Ale przed Pięcioma Braćmi Polskimi wcześniej byli nasi święci. Tu, stąd. Andrzej Świerad, Just, Benedykt
    - Kto? - zapytałem, bo faktycznie nie jest to postać zbyt znana, i wtedy nic a nic o nim nie wiedziałem.
    - Pustelnik – wyjaśnił miejscowy – Tu, niedaleko nad Dunajcem jest niewielkie sanktuarium. Święty Andrzej Świerad wraz z towarzyszami już na początku XI wieku tutaj u nas głosił chrześcijaństwo. Pochodził ze znacznego rodu, więc jak wielu musiało być tu ochrzczonych, że możni oddawali dzieci na duchownych. A przecież tu na Juście – czyli jednej z gór okolicznych – jest sanktuarium kolejnego pustelnika, ucznia świętego Andrzeja, Justa-Jodoka.
    Nie będę ukrywał, że cała ta opowieść bardzo mi się podobała, choć święty Andrzej zmarł ponad ćwierć wieku później od męczenników z Międzyrzecza – mój rozmówca koniecznie chciał udowodnić, że na Podkarpaciu chrześcijaństwo miało się wspaniale nim Mieszko I został ochrzczony. Może były to echa historii znanej z Legendy Panońskiej (Żywota Świętego Metodego), który opowiadał, jak to anonimowy "książę na Wiślech", urągający chrystianizującemu Wielkie Morawy świętemu Metodemu upomniany został, że jak nie ochrzci się dobrowolnie, to zrobią mu to Morawianie siłą, co też się stało. Tereny władztwa Wiślan znalazły się w końcu w Rzeszy Wielkomorawskiej, a i później – aż do przyjazdu Mieszka – kręciły się w orbicie wpływów czeskich. Świetnie jest, gdy ludzie potrafią się chwalić swoją Małą Ojczyzną i jej historią.

Wawel - siedziba domniemanego księcia Wiślan
    Mądrzejszy – zdawało się – o informacje o nielicznych pierwszych polskich świętych następnym razem zostałem zaskoczony w dalekim Benewencie. Oto byliśmy w odbudowanej po II Wojnie Światowej katedrze, miejscu chrztu słynnego Ojca Pio, także świętego, gdy oprowadzający nas zakrystianin, słysząc, że jesteśmy Polakami, zaprowadził nas do jednej z kaplic, i z dumą wskazał obraz przedstawiający – o czym świadczyła palma – męczennika.
    - To jeden z pierwszych polskich świętych!
    - Kto taki? - odparłem zaskoczony.
    - Benedykt z Benewentu!

Katedra w Benewencie - odbudowana po II wojnie światowej
Drzwi katedry - jedyny oryginalny element świątyni

    Rychło okazało się, że to jeden z męczenników z Międzyrzecza, który właśnie z Benewentu pochodził, i ponad 1000 lat temu na zaproszenie Bolesława Chrobrego przybył do Polski. Dlaczego ówczesny władca Państwa Gnieźnieńskiego sprowadził do Międzyrzecza akurat benedyktyńskich eremitów od świętego Romualda z Camaldoli, a nie jakichś ekspertów od chrystianizacji pozostaje w sferze domysłów – jedna z najnowszych teorii głosi, że to za sprawą pierworodnego Bolesławowica, Bezpryma. Miał on, po Zjeździe Gnieźnieńskim, towarzyszyć Ottonowi III w podróży do Italii, gdzie spotkał się z duchowym gigantem tamtych dni, świętym Romualdem, i wstąpił do jego eremu. Było to spore zaskoczenie dla Bolesława, który miał Bezpryma gotować na następcę (skoro Mieszko znał łacinę i grekę mogło to znaczyć, że pierwotnie szykowano go w tonsurę; cesarski chrześniak Otton był pewnie traktowany jak zapasowy). Władca poruszył znajomości, nie tylko cesarza, ale i Brunona z Kwerfurtu (późniejszego świętego Bonifacego, wcześniej ważną personę na dworze Ottona III) – i przywołał do Wielkopolski kamedułowych eremitów. Niestety bez Bezpryma. W końcu jednak udało się przekonać księcia do powrotu. Niestety, chwilę później młody cesarz zmarł, a że Bolesław w staraniach o koronę cesarską poparł przegranego kandydata musiał Bezprym wracać przez Czechy – akurat pogrążone w wojnie domowej, w której udział brał też Chrobry. Jeden z jego przeciwników porwał Bezpryma i – co było pewną tradycją wśród dynastii Przemyślidów, a polski następca był wszak wnukiem przemyślidowym – zmiażdżył mu jądra. Otworzyć to miało drogę do tronu Mieszkowi II.

Jedna z siedzib pierwszych Piastów - Ostrów Tumski

    To tylko teoria – a sprowadzeni z Włoch eremici osiedli niedaleko Międzyrzecza, gdzie kilka lat później zginęli w napadzie rabunkowym. Tradycja mówi, że klasztor powstał w miejscowości dziś znanej jako Święty Wojciech – ale badania archeologiczne nie wykazały żadnych śladów z początku X wieku.

Święty Wojciech - miejsce domniemanego opactwa kamedułów i męczeństwa Pięciu Braci

    Właśnie. Święty Wojciech. Członek rywalizującego z Przemyślidami rodu Sławnikowiców, praski biskup (wypędzony zresztą przez własne owieczki), przedstawiciel europejskiej elity, przyjaciel papieży i cesarzy, zwłaszcza młodego Ottona III. Bolesław Chrobry zrobił na nim świetny interes.
        Wszyscy zresztą znają legendę: biskup chcąc odpokutować opuszczenie swojej praskiej diecezji ruszył nawracać Prusów, gdzie poniósł śmierć męczeńską. Chrobry zaś wykupił jego ciało za cenę jego wagi w złocie czy tam innym srebrze.
Zespół klasztorny w Strzelnie - prawdopodobnie pierwotna lokalizacja Drzwi Gnieźnieńskich opisujących żywot i męczeństwo św. Wojciecha
    Fakt jest taki, że Wojciech-Adalbert chciał ruszać w misję na Pomorze, ale Bolesław przekonał go, by jednak wybrał – dużo groźniejszych – Prusów. Biskup do pracy misyjnej absolutnie nie był przygotowany, a jego porywczy charakter (w końcu nie bez przyczyny zbuntowali się jego prascy parafianie) tym bardziej nie ułatwiał zadania. Nie znał też języka ni obyczajów. Innymi słowy – Bolesław Chrobry posłał go na śmierć, i to mimo przyznania misjonarzowi eskorty.
Tzw. baby pruskie - pogańskie idole obalane przez św Wojciecha
    Po męczeńskiej śmierci i ekspresowej kanonizacji zwłoki Sławnikowica stały się ogromnym atutem w Weltpolitik Chrobrego – do Gniezna przybył sam cesarz, nałożył Bolesławowi diadem na głowie i ustanowił metropolię kościelną. Pierwszym arcybiskupem został brat przyrodni świętego, Radzim-Gaudenty, a oprócz niezależnego istniejącego już biskupstwa w Poznaniu utworzono jeszcze trzy: w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu.
Konkatedra w Kołobrzegu
    Ani Andrzej-Świerad z towarzyszami, ani Męczennicy Międzyrzeccy nie mają takich zasług co dość nieużyty za życia biskup. Szkoda tylko, że Brzetysław, niszcząc Państwo Gnieźnieńskie, ukradł też świętego Wojciecha, i dziś spoczywać ma w Pradze (poza ramieniem, które Otton III z Gniezna zawiózł do Rzymu). Choć nasi kronikarze twierdzą, że Czesi ukradli przez pomyłkę zwłoki Radzima-Gaudentego...
Konfesja św. Wojciecha (barokowa) w gnieźnieńskiej archikatedrze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Nie wszyscy święci pańscy cz. 1

     Podziwialiśmy zachód słońca nad Jeziorem Rożnowskim, sztucznym zbiorniku na rzece Dunajec, pierwotnie wijącej się między wzgórzami Pogó...