Tłumacz

23 października 2020

Kolberg - czyli sól cz. 4

    O tym jak bardzo sól jest potrzebna – i gdzie jest wydobywana – pisałem już między innymi tu i tu. Ba, nawet takie cuda jak Salar de Uyuni na Altiplano w Boliwii doczekały się osobnego wpisu. Nic więc dziwnego, że w jednej z opowiastek wspominałem też o Kołobrzegu – mieście, które powstało właśnie dzięki soli – i dzięki której zbudowało w Średniowieczu swoją potęgę.

Naczynia do uzyskiwania soli
    Słowianie przyszli na te tereny w okolicach VII/VIII wieku naszej ery i od razu w miejscu zwanym dziś Wyspą Solną założono osadę pozyskującą sól z gorących solankowych źródeł. W IX wieku osada rozrosła się do warownego grodu, a w X Mieszko I przyłączył gród do Państwa Gnieźnieńskiego. Jak ważny to był ośrodek może świadczyć to, że w 1000 roku Bolesław I Wielki i Otton III Rudy umieszczają w dzisiejszym Kołobrzegu jednego z trzech nowych biskupów podległych nowoerygowanej Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Biskupem Solca Kołobrzeskiego (Salsa Cholbergiensis po łacinie), jak wtedy zwał się gród, został niejaki Reinbern (niepobiskupił długo, kilka lat później biskupstwo upada, a Pomorzan trwale nawróci dopiero św Otton z Brambergu). Potem nazwa została skrócona do samego Kołobrzegu (czyli Nadbrzeżnej Fortecy w wolnym tłumaczeniu na współczesny polski) – zresztą takie skrócenia zdarzały się częściej: Magna Sal – Wielka Sól – to dziś Wieliczka.
Port
    W XII wieku ostatecznie miejscowi Gryfici uzyskują niezależność od Polski (na rzecz Danii) ale na bogate, hanzeatyckie miasto chrapkę mają i Szwedzi, i Brandenburczycy. Po Wojnie Trzydziestoletniej miasto na stałe wchodzi w orbitę wpływów niemieckich i finalnie – jako Kolberg – od 1701 do 1945 należy do Prus.
    W międzyczasie zostaje zamienione w twierdzę – tak potężną, że opiera się w 1807 roku wojskom napoleońskim (wielomiesięczną obronę jako symbol oporu wykorzystają pod koniec II wojny światowej Niemcy naziści – ostatnim i najdroższym filmem III Rzeszy będzie "Kolberg" – jak każda socjalistyczna propagandówka zakłamujący historię i rzeczywistość) – a potem zostaje modnym nadbałtyckim uzdrowiskiem.
Fort Morast w Twierdzy Kolberg
    Wszystko zmienia się wraz z nadejściem Armii Czerwonej... Wiem, wiem, w poprzednich kilku wpisach co i rusz było "czerwonoarmiści zniszczyli", "krasnoarmiejcy splądrowali"... To może być nudne – ale takie są fakty. Akurat taka seria wpisów o terenach zdewastowanych przez Sowietów. Na sam koniec inwazji miejscowi sami niszczyli swój dobytek, by tylko nie wpadł w ręce sołdaterki. Podobno rzekami Przymorza w lutym 1945 do Bałtyku spływało wszystko – od drogich futer po krzesła – wrzucane tam przez miejscowych Niemców i potomków Słowińców – byle tylko nie wpadło w radzieckie łapy. Spora liczba kobiet – tak na wszelki wypadek – popełniła samobójstwa. Uchroniło je to przed dużo bardziej hańbiącą śmiercią z

rąk socjalistycznych oprawców. Ale o tym przecież w czasach sowieckiej okupacji Polski nie wolno było mówić.
Latarnia morska
    W każdym razie spokojne uzdrowisko jakim był Kolberg zostało zniszczone w 90%. Dziś już odbudowana średniowieczna Bazylika Mariacka dostała serię z katiuszy a resztki obrońców skapitulowały w Forcie Ujście w miejscu gdzie dziś wznosi się latarnia morska.
    Miejscowe – bardzo przyjazne i ciekawe – Muzeum Oręża Polskiego jest współorganizatorem rekonstrukcji historycznej "Zdobycie Kołobrzegu". Jak mówił mi pracownik placówki – w 2020 roku zabawa się nie odbyła "bo wirus". Po cichu wszyscy liczą, że uda się w październiku.
    - Pogoda podobna jak w marcu, a mieliśmy naprawdę liczne zgłoszenia grup rekonstrukcyjnych. Ile pieniędzy poszło na promocję! Reklamy. Ech. Oby nam wyszło.
Muzeum Oręża Polskiego
    W Kołobrzegu odbyły się też zaślubiny Polski z morzem upamiętnione socrealistycznym pomnikiem (A.D. 1945 – konkurencyjny pomnik jest w pobliskim Mrzeżynie) oraz – w roku 1000 – wypędzenie z Bałtyku diabłów i innych złych duchów (biskup Reinbern wrzucił w toń wodną cztery kamienie namaszczone świętymi olejami w znak krzyża).
Torfowisko niskie w Dźwirzynie
    Dziś Kołobrzeg wraca do formy – znowu jest uzdrowiskiem (nastawionym, podobnie jak Świnoujście, na klienta z Niemiec, a więc jest drogi) gdzie wykorzystuje się borowiny (w okolicy jest sporo torfowisk niskich) oraz solankę – będącą przecież powodem założenia miasta te kilkanaście wieków temu.
    Obecnie na Wyspie Solnej znajduje się niewielki publiczny zdrój skąd można nabrać leczniczej wody. Kiedy oglądałem instalację i robiłem jej niezbyt udane zdjęcie zagadał mnie miejscowy – i chwilę poopowiadał o tym miejskim skarbie:
    - No tak, używana jest w uzdrowiskach, zgadza się. Ale my pożytkujemy ją głównie do kiszenia ogórków.
Zdrój solankowy
    I tym wesołym akcentem powinienem zakończyć, ale przypomniało mi się, że w odbudowanej bazylice znajduje się jeden z najcenniejszych średniowiecznych zabytków – jeden z pięciu zachowanych na Świecie gotyckich kandelabrów. Stoi sobie w nawie bocznej i waży kilka ton – a mało brakło a poszedłby na złom. W czasie oblężenia przez Sowietów świecznik rozkręcono i ukryto.
Katedra
    Został znaleziony
przypadkiem w czasie odbudowy kościoła i jako jakieś żelastwo spieniężony przez robotników na złom. W ostatniej chwili jeden ze znawców sztuki odkupił bezcenne arcydzieło i dziś można je podziwiać w bazylice – podobnie jak dwa niezwykle cenne żyrandole, chrzcielnicę, stele i kilka obrazów – ale o tym można sobie przeczytać w Internetach. Ja zachęcam do odwiedzenia Kołobrzegu – bo bardzo mnie zaskoczył. Przyjeżdżając nastawiałem się na komunistyczne blokowisko (owszem, jest w tym trochę prawdy), a tu całkiem się zdziwiłem. Przypomina normalne, nie post-sowieckie, miasto. Serendypność.
Gotycki świecznik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...