O tym jak bardzo sól jest potrzebna –
i gdzie jest wydobywana – pisałem już między innymi tu i tu. Ba,
nawet takie cuda jak Salar de Uyuni na Altiplano w Boliwii doczekały
się osobnego wpisu. Nic więc dziwnego, że w jednej z opowiastek
wspominałem też o Kołobrzegu – mieście, które powstało
właśnie dzięki soli – i dzięki której zbudowało w
Średniowieczu swoją potęgę.
Naczynia do uzyskiwania soli |
Słowianie przyszli na te tereny w
okolicach VII/VIII wieku naszej ery i od razu w miejscu zwanym dziś
Wyspą Solną założono osadę pozyskującą sól z gorących
solankowych źródeł. W IX wieku osada rozrosła się do warownego
grodu, a w X Mieszko I przyłączył gród do Państwa
Gnieźnieńskiego. Jak ważny to był ośrodek może świadczyć to,
że w 1000 roku Bolesław I Wielki i Otton III Rudy umieszczają w
dzisiejszym Kołobrzegu jednego z trzech nowych biskupów podległych
nowoerygowanej Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Biskupem Solca
Kołobrzeskiego (Salsa Cholbergiensis po łacinie), jak wtedy zwał
się gród, został niejaki Reinbern (niepobiskupił długo, kilka
lat później biskupstwo upada, a Pomorzan trwale nawróci dopiero św
Otton z Brambergu). Potem nazwa została skrócona do samego
Kołobrzegu (czyli Nadbrzeżnej Fortecy w wolnym tłumaczeniu na
współczesny polski) – zresztą takie skrócenia zdarzały się
częściej: Magna Sal – Wielka Sól – to dziś Wieliczka.
Port |
W XII wieku ostatecznie miejscowi
Gryfici uzyskują niezależność od Polski (na rzecz Danii) ale na
bogate, hanzeatyckie miasto chrapkę mają i Szwedzi, i
Brandenburczycy. Po Wojnie Trzydziestoletniej miasto na stałe
wchodzi w orbitę wpływów niemieckich i finalnie – jako Kolberg –
od 1701 do 1945 należy do Prus.
W międzyczasie zostaje zamienione w
twierdzę – tak potężną, że opiera się w 1807 roku wojskom
napoleońskim (wielomiesięczną obronę jako symbol oporu
wykorzystają pod koniec II wojny światowej Niemcy naziści –
ostatnim i najdroższym filmem III Rzeszy będzie "Kolberg"
– jak każda socjalistyczna propagandówka zakłamujący historię
i rzeczywistość) – a potem zostaje modnym nadbałtyckim
uzdrowiskiem.
Fort Morast w Twierdzy Kolberg |
Wszystko zmienia się wraz z
nadejściem Armii Czerwonej... Wiem, wiem, w poprzednich kilku
wpisach co i rusz było "czerwonoarmiści zniszczyli",
"krasnoarmiejcy splądrowali"... To może być nudne –
ale takie są fakty. Akurat taka seria wpisów o terenach
zdewastowanych przez Sowietów. Na sam koniec inwazji miejscowi sami
niszczyli swój dobytek, by tylko nie wpadł w ręce sołdaterki.
Podobno rzekami Przymorza w lutym 1945 do Bałtyku spływało
wszystko – od drogich futer po krzesła – wrzucane tam przez
miejscowych Niemców i potomków Słowińców – byle tylko nie
wpadło w radzieckie łapy. Spora liczba kobiet – tak na wszelki
wypadek – popełniła samobójstwa. Uchroniło je to przed dużo
bardziej hańbiącą śmiercią z
rąk socjalistycznych oprawców.
Ale o tym przecież w czasach sowieckiej okupacji Polski nie wolno
było mówić.
Latarnia morska |
W każdym razie spokojne uzdrowisko
jakim był Kolberg zostało zniszczone w 90%. Dziś już odbudowana
średniowieczna Bazylika Mariacka dostała serię z katiuszy a
resztki obrońców skapitulowały w Forcie Ujście w miejscu gdzie
dziś wznosi się latarnia morska.
Miejscowe – bardzo przyjazne i
ciekawe – Muzeum Oręża Polskiego jest współorganizatorem
rekonstrukcji historycznej "Zdobycie Kołobrzegu". Jak
mówił mi pracownik placówki – w 2020 roku zabawa się nie odbyła
"bo wirus". Po cichu wszyscy liczą, że uda się w
październiku.
- Pogoda podobna jak w marcu, a
mieliśmy naprawdę liczne zgłoszenia grup rekonstrukcyjnych. Ile
pieniędzy poszło na promocję! Reklamy. Ech. Oby nam wyszło.
W Kołobrzegu odbyły się też
zaślubiny Polski z morzem upamiętnione socrealistycznym pomnikiem
(A.D. 1945 – konkurencyjny pomnik jest w pobliskim Mrzeżynie) oraz
– w roku 1000 – wypędzenie z Bałtyku diabłów i innych złych duchów (biskup Reinbern wrzucił w toń wodną cztery kamienie
namaszczone świętymi olejami w znak krzyża).
Dziś Kołobrzeg wraca do formy –
znowu jest uzdrowiskiem (nastawionym, podobnie jak Świnoujście, na
klienta z Niemiec, a więc jest drogi) gdzie wykorzystuje się
borowiny (w okolicy jest sporo torfowisk niskich) oraz solankę –
będącą przecież powodem założenia miasta te kilkanaście wieków
temu.
Obecnie na Wyspie Solnej znajduje się
niewielki publiczny zdrój skąd można nabrać leczniczej wody.
Kiedy oglądałem instalację i robiłem jej niezbyt udane zdjęcie
zagadał mnie miejscowy – i chwilę poopowiadał o tym miejskim
skarbie:
- No tak, używana jest w
uzdrowiskach, zgadza się. Ale my pożytkujemy ją głównie do
kiszenia ogórków.
Zdrój solankowy |
I tym wesołym akcentem powinienem
zakończyć, ale przypomniało mi się, że w odbudowanej bazylice
znajduje się jeden z najcenniejszych średniowiecznych zabytków –
jeden z pięciu zachowanych na Świecie gotyckich kandelabrów. Stoi
sobie w nawie bocznej i waży kilka ton – a mało brakło a
poszedłby na złom. W czasie oblężenia przez Sowietów świecznik
rozkręcono i ukryto.
Został znaleziony przypadkiem w czasie
odbudowy kościoła i jako jakieś żelastwo spieniężony przez
robotników na złom. W ostatniej chwili jeden ze znawców sztuki
odkupił bezcenne arcydzieło i dziś można je podziwiać w bazylice
– podobnie jak dwa niezwykle cenne żyrandole, chrzcielnicę, stele
i kilka obrazów – ale o tym można sobie przeczytać w
Internetach. Ja zachęcam do odwiedzenia Kołobrzegu – bo bardzo
mnie zaskoczył. Przyjeżdżając nastawiałem się na komunistyczne blokowisko (owszem, jest w tym trochę prawdy), a tu całkiem się
zdziwiłem. Przypomina normalne, nie post-sowieckie, miasto.
Serendypność.
Katedra |
Gotycki świecznik |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz