No jak już zacząłem o tej secesji katalońskiej – to niech będzie. O politycznej też napiszę.
Najpierw – gwoli przypomnienia –
krótka historia Katalonii (ale trochę dłuższa niż ta z wpisu o
Katalonii)...
Zamek w Barcelonie |
Jak już pisałem – dzieje Katalonii
związane są z podbojem wizygockiego Królestwa Toledo przez Arabów
i stworzeniem przez Karola Wielkiego łańcucha pirenejskich marchii
oddzielających Cesarstwo Karolingów od terenów na Półwyspie
Iberyjskim (swoją drogą mieszanie się Karola w sprawy hiszpańskie
doprowadziło do powstania jednego z najważniejszych – a na pewno
najbardziej znanych – średniowiecznych eposów; "Pieśń o
Rolandzie", bo o niej mowa, jest oczywiście oparta na faktach,
choć w oryginale nie było zapewne nic o ideałach rycerskich
Rolanda, o muzułmanach pokotem kładzionych ciosami rolandowego
miecza Durandala, o tym, że nie zadął w róg – et cetera; w
skrócie wyglądało to tak: Karol Wielki przyjechał do Pampeluny,
nakopał miejscowym Baskom, zburzył miejskie mury i wrócił – w
odwecie zdenerwowani pirenejscy górale zaskoczyli tylną straż
dowodzoną przez karolowego siostrzeńca Rolanda i wycięli ją w
pień; jak mawiał klasyk – "jest prawda czasu i prawda
ekranu"; ale lektura wyszła niezła). Pierwszym historycznym
władcą katalońskim był Wilfred Włochaty, któremu – według
legend – Katalończycy zawdzięczają opactwo w Montserrat i herb
(cztery czerwone pasy na złotym tle – umierając na polu bitwy
hrabia Wilfred poprosił Karola Wielkiego o – nie ważne o co, o
jakąś przysługę, czy coś – w każdym razie władca Franków
zanurzył dłoń w krwi rannego hrabiego i przejeżdżając nią po
złotym pancerzu rycerza zostawił cztery ślady, do dziś widoczne
na historycznej fladze Katalonii; flaga separatystów ma jeszcze
niebieski trójkąt z białą gwiazdą, flaga zaś
ultra-super-nacjonalistów ma takiż trójkąt żółty, a gwiazdę
czerwoną). Po jakimś czasie władcy Katalonii weszli w mariaż z
władcami innego pogranicznego państewka, Aragonii. Powstało
Królestwo Aragonii – czy może szerzej, Korona Aragonii, która
rychło stała się potęgą w basenie Morza Śródziemnego.
Pozostałościami po czasach świetności (XIII-XV wiek) jest
współczesne rozmieszczenie języka katalońskiego – oprócz
historycznej Katalonii jest w użyciu w Walencji, na Balearach, w
kilku sardyńskich wioskach i francuskim Roussillion (we współczesnej
Aragonii mówi się pokrewnym językiem Aragońskim).
W pewnym
momencie król Ferdynand Aragoński wstąpił w związek małżeński
ze swoją kuzynką Izabelą Kastylijską – królową, można się
domyślać, Kastylii. Małżonkowie na początku mieli trochę pod
górkę, ale po pokonaniu opozycji i zakończeniu rekonkwisty –
1491 rok po Chrystusie, zdobycie Emiraty Grenady – mogli skupić
się na przykład na zasponsorowaniu pewnej niewielkiej pewnego
genueńskiego tercjarza franciszkańskiego wyprawy w celu odkrycia
drogi morskiej do Indii. Krzysztof Kolumb jak wiadomo, drogi tej nie
znalazł, ale znacząco zmienił układ sił na Półwyspie
Iberyjskim. Bogata Katalonia czerpała wcześniej dochody z handlu ze
Wschodem – niestety akurat upadł Konstantynopol, i tradycyjne
drogi ku bogactwom Orientu zostały zablokowane przez Turków. Biedna
i nieokrzesana Kastylia natomiast właśnie znalazła nowe źródło
bogactw na Zachodzie. Jedyna córka Królów Arcykatolickich (takimi
tytułami Papież obdarzył Ferdynanda i Izabelę) Joanna Szalona
została wżeniona w ród Habsburgów – i to właśnie ta dynastia
przejęła oba trony (oraz na jakiś czas Portugalię). Wtedy też
Korona Aragonii straciła na rzecz Królestwa Kastylii i Leonu
przewodnią rolę w Hiszpanii – a w 1714 roku władcy z nowej
dynastii Burbonów zlikwidowali niezależność Katalonii (taka moda
była – 1707 rok, na ten przykład, to powstanie Wielkiej Brytanii
na miejsce Anglii i Szkocji). XVIII i XIX wiek to liczne powstania
przeciwko władzy Madrytu (Portugalii się udało wywalczyć
niepodległość, Katalonii nie), natomiast jakby na złość
Kastylijczykom stała się pod koniec XIX wieku Katalonia najlepiej
uprzemysłowionym regionem Hiszpanii (nieźle poszło też żyjącym
w dawnym Królestwie Nawarry Baskom w okolicach Bilbao). No i
właściwie do dzisiaj jest to region najbogatszy.
Zdobycie Majorki |
Kolumna Kolumba |
I tu chyba jest pies pogrzebany.
Strata tak bogatej prowincji musiałaby bardzo niekorzystnie odbić
się na gospodarce hiszpańskiej. Generał Franco (panujący
nad Hiszpanią w latach 1936-1974) wydobył państwo z ogromnej nędzy
oraz w znacznym stopniu zunifikował je. Przed Hiszpańską Wojną
Domową Hiszpania stanowiła zlepek prowincji o różnej historii czy
języku – Franco zarządził, że Hiszpania ma być "Una,
Grande y Libre" – "Jedna, Wielka i Wolna". Wszystkie
separatyzmy były brutalnie tłamszone – powodowało to oczywiście
reakcję narodów zamieszkujących Hiszpanię – najsłynniejsza z
nich to baskijska ETA, organizacja walcząca o wyzwolenie Kraju
Basków, mająca na swoim koncie sporo ofiar (po zlikwidowaniu przez
rząd hiszpański dochodowego przemysłu ciężkiego w Baskonii
separatyzm ten jakby upadł, pozbawiony mocnego zaplecza
finansowego). Katalończycy nie chwycili za broń – nie są narodem
gorącogłowym – ale nie zapomnieli o swojej historii (symbolem
Katalonii nie jest porywczy hiszpański byk – to osioł, wolno, ale
uparcie dążący do celu). Nie zapomnieli też o swoim języku – a
mówienie po katalońsku w czasach Franco było karane więzieniem
(podobną akcję w stosunku do Polaków mieszkających na Litwie w
latach 20.i 30. XX wieku przeprowadził ówczesny litewski dyktator
Smetana – no cóż, przypominam, że na Katalończyków mówi się
Polacos).
Camp Nou |
Stąd zapewne taka sympatia
mieszkańców Katalonii do FC Barcelony – stadion tego klubu był
jedynym miejscem, gdzie można było publicznie używać tego
niezrozumiałego dla pozostałych Hiszpanów języka. "Més que un club" – "Więcej niż klub" brzmi motto tego
zespołu (FC Barcelona najbardziej znana jest ze swojej sekcji
piłkarskiej, ale jest wyśmienita również w innych grach
zespołowych – na przykład niekwestionowaną gwiazdą tego klubu w
piłkę ręczną był Bogdan Wenta, jeden z najlepszych polskich
szczypiornistów). Poza Camp Nou – i jedną jedyną mszą na
Montserrat, o czym już pisałem – za kataloński była czapa.
Opactwo na Montserrat |
Poprzedni król Hiszpanii Jan Karol I
Burbon po otrzymaniu od generała Franco pełni władzy (i śmierci
dyktatora) mimo danego słowa odszedł od polityki poprzednika i nadał
poszczególnym częścią Hiszpanii szeroką autonomię – w tym
uznał język kataloński za główny język urzędowy tej Wspólnoty
Autonomicznej.
Parlament Kataloński |
Katalończycy przyjęli to z
wdzięcznością, niemniej z czasem – z uporem swojego totemicznego
zwierzęcia, osła – rozpoczęli poszerzanie autonomii. Następnym
logicznym krokiem jest więc ogłoszenie pełnej niepodległości –
Wspólnota Autonomiczna Katalonii ma już wszelkie potrzebne ku temu
instytucje – oraz chęć Narodu. Jedyną przeszkodą jest zgoda
Madrytu (oraz zapewne innych państw zachodnioeuropejskich – spora
ich część ma regiony, które z największą chęcią odłączyłyby
się od Macierzy: Szkocja, Flandria, Korsyka, Padania, Bawaria...
Lista jest długa).
Przyszły budynek rządu niepodległej Katalonii |
Kto ma rację – trudno powiedzieć,
zresztą już o tym pisałem. Sytuacja Katalonii jest w pewnym sensie
dość paradoksalna (też już o tym było): socjaliści hiszpańscy,
odmawiając Katalończykom prawa do samostanowienia realizują
polityczny testament tak tępionego i nienawidzonego przez nich Francisco Franco.
Dziwna sprawa.
Swoją drogą – jako ciekawostkę
powiem – słynny song Jacka Kaczmarskiego o poecie, który pieśnią
swoją zagrzewa ludzi do zburzenia murów komunizmu to nic innego jak
przeróbka katalońskiej pieśni równie niepodległościowego barda
Lluisa Llacha. Można sobie posłuchać obie wersje i porównać.
I na koniec jeszcze żarcik, związany
z sympatią jaką czują do siebie Hiszpanie i Katalończycy:
Rzecz dzieje się na katalońskiej
prowincji. Mała, zabita dechami wioska. Na środku – tam gdzie być
powinna – studnia. Z przyczepioną kartką napisaną po katalońsku:
"Nie pij wody! Jest zatruta". Do studni podchodzi
spragniony przyjezdny – powiedzmy z Madrytu. Jako, że nie umie po
katalońsku zanurza wiadro i wyciąga wodę. Podbiega do niego
miejscowy wieśniak:
- Nie pij tej wody – krzyczy –
Jest zatruta.
Przyjezdny patrzy na niego i kiwa
głową:
- Nic cię nie rozumiem, koleś. Mów
po chrześcijańsku (to najgorsza obelga dla Katalończyka; Hiszpanie
– Kastylijczycy – twierdzą, że jedyny chrześcijański język
na półwyspie to ich, reszta to pogańskie narzecza jakieś;
Katalończyk odpowie, że przecież jedyna część Hiszpanii jaka
nie została podbita przez Maurów to Katalonia, więc to u nich mówi
się właśnie po chrześcijańsku; nie będzie miał racji,
Katalonia też była pod panowaniem muzułmanów, ale dużo krótszy
okres niż Kastylia).
Słysząc to wieśniak uśmiecha się
szeroko, klepie przyjezdnego po ramieniu i mówi:
- Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz