Tłumacz

4 kwietnia 2022

Marrakesz cz. 2

    W poprzedniej części pisałem, że medyna w Marrakeszu poraża przybysza swoją chaotycznością, nielogicznością architektoniczną. Cóż, w tej części nie będę używał takich określeń, bo zajmę się miejscami nieco bardziej przestrzennymi, choć przecież umiejscowionymi na – nieregularnym jakby nie było – planie starego miasta.

Medyna w Marrakeszu

    Na teren najcenniejszych zabytków Marrakeszu turyści wchodzą nieco rzadziej niż na tak opiewany w bedekerach plac Dżami al-Fna, dlatego ścisk bywa tu odrobinę mniejszy, przynajmniej jeśli ma się szczęście. Nie będę ukrywał, że spora część tych architektonicznych cacek ukryta jest przed wzrokiem przechodniów za grubymi murami – możliwe też, że nie wszystkie zdołałem odnaleźć podczas mych wizyt w Marrakeszu.

Dżami al-Fna

    Przede wszystkim są to pałace dawnych władców. Oczywiście, mówiąc "pałace" mam na myśli cały kompleks parkowo-pałacowy, z obowiązkowym zbiornikiem wodnym. Wszak w pustynnym klimacie to właśnie woda symbolizowała bogactwo (wspaniale pokazał to Frank Herbert w "Diunie"; proszę czytać w tłumaczeniu pana Marszała, i unikać pana Łozińskiego oraz najnowszych ekranizacji). Do tego islamski raj też jest ogrodem pełnym wody (jakże inne to miejsce od pustynnych krain, gdzie religia ta została stworzona), więc pałac muzułmańskiego władcy nie tylko miał obrazować jego ziemską potęgę, ale także uświadamiał poddanym jego mocną pozycję u Najwyższego. Pomijam fakt, że wokół fontann czy sadzawek, w cieniu drzew pomarańczy, zwyczajnie milej się spędzało czas niż w zakurzonych uliczkach medyny, o pustyni poza murami miejskimi nie wspominając.

Pozostałości ogrodów pałacu El-Badii

    Najpotężniejszy i najstarszy pałac, z którego Saadyci rządzili państwem rozciągającym się od wybrzeży Atlantyku po dzisiejsze Mali jest niestety w ruinie. Z resztek potężnych murów na turystów spoglądają miejscowe bociany (takie jak nasze, ale dzioby mają czarne i nie migrują), po wystawnych komnatach pozostały tylko posadzki, ogród też jest tylko wspomnieniem – ale całe założenie nadal budzi respekt (i przypomina, że wszystkie potęgi upadają – i tylko Bóg jest wieczny, w czym absolutnie zgadzam się z mieszkańcami Marrakeszu).

Ruiny el-Badii

    Drugi z odwiedzonych przez mnie pałaców, siedziba Si Mussy, wezyra sułtana Hassana I jest dużo młodszy (Saadyci to XVI wiek, Si Mussa to XIX stulecie; tak swoją drogą Marrakesz powstał mniej więcej w tym samym czasie co państwo Polan). Ta budowla jest zachowana (przynajmniej z zewnątrz, wnętrza zostały splądrowane po śmierci wezyrowego syna), skromniejsza i dużo bardziej subtelna. Kiedy wszedłem na główny dziedziniec pałacu zdał mi się on jakby żywcem przeniesiony z Dalekiego Wschodu – choć oczywiście to było tylko pierwsze wrażenie.

Bahia - najwspanialszy pałac Marrakeszu

    W każdym razie w okalającym pałac ogrodzie można było odpocząć od skwaru pustynnego słońca i zgiełku ludnego miasta. Tak, zdecydowanie muzułmańskie ogrody miały stanowić namiastkę raju, taki mały, ziemski Eden.
    A żeby z ziemskiego przenieść się do niebieskiego raju trzeba było – volens nolens – umrzeć. Dotyczyło to – i dotyczy do dziś – zarówno biednych, jak i bogatych. Także wspomniana już dynastia Saadytów, władająca z Marrakeszu zarówno częścią Półwyspu Iberyjskiego, jak i słynnym Timbuktu, przeminęła. Była to prawdopodobnie najpotężniejsza z miejscowych dynastii – lecz aż do XX wieku (czyli dobrych kilkaset lat, Saadyci panowali w XVI i XVII wieku) nie było znane miejsce pochówku owych władców. Jeden z nich swoją rodową nekropolię zwyczajnie zamurował tak dokładnie, że odkryto ją dopiero przelatując nad miastem samolotem. Dlaczego nikt nie zorientował się przez tyle czasu? Może i się zorientował, ale wolał zamilczeć. A może nie – miałem nie używać określenia "chaotyczny", ale przecież w takim architektonicznym zgiełku łatwo coś przegapić.

Średniowieczne mury miejskie

    Ja nie przegapiłem. Odstałem chwilę w kolejce po bilet i wkroczyłem na teren saadyckiej nekropolii. Cóż, każdy, kto był w Portugalii czy hiszpańskiej Andaluzji (albo chociaż widział zdjęcia) od razu dostrzeże podobieństwo iberyjskiej architektury mudejar do niemal ażurowej budowli Saadytów – w końcu obracamy się w tym samym kręgu kulturowym. Z takich wzorców czerpali też XIX i XX-wieczni architekci wznoszący (bądź zdobiący pomieszczenia) budowle w całej Europie – pałace, synagogi, budynki użyteczności publicznej.

Mauzoleum Saadytów

    Marrakesz jest miastem muzułmańskim – wśród zabytków znajdują się też meczety, jak chyba największy (i najstarszy: XII wiek, czasy Almohadów, którzy pokonali przepotężnych Almorawidów, także rządzących Hiszpanią i Afryką Północną z Marrakeszu) na terenie medyny Meczet Księgarzy z dość topornym, typowym dla Maroka, kwadratowym minaretem (zdecydowanie bardziej podobają mi się tureckie minarety wraz z meczetami wzorowanymi na Kościele Mądrości Bożej w Konstantynopolu). Nazwa nie bierze się znikąd – w świątyni handlowano książkami. Swoją drogą islam od swoich wyznawców wymaga znajomości czytania – choć bardzo często ogranicza się ona tylko do umiejętności przeczytania, czy też może zaśpiewania, Koranu – i trudno zaprzeczyć, że dzięki temu język arabski opanował tak rozległe obszary (przyznać też trzeba, że często poszczególne regionalne formy języka są wzajemnie niezrozumiałe).

Minaret Meczetu Księgarzy

    Całość medyny otoczona jest potężnymi murami, sięgającymi XII wieku i czasów Almorawidów. Fortyfikacje te, jak już pisałem, zbudowane są głównie z ubitej ziemi, choć i tak były niezwykle trudne do sforsowania.

Mury Marrakeszu

    Cóż, trudno mi powiedzieć, czy to już wszystkie zabytki Marrakeszu – strzelam, że nie, i pozostaje mi po raz kolejny odwiedzić to pustynne miasto. Miasto, w którym spotkała mnie zabawna, choć mrożąca krew w żyłach przygoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...