Tłumacz

5 kwietnia 2020

Barcelona cz. 1

   Katalonia najczęściej utożsamiana jest ze swoim największym miastem – Barceloną. Słusznie, czy nie słusznie, jest Barcelona jednym z najchętniej odwiedzanych miast Świata (nawet zbyt chętnie – władze Barcelony nie wydają już nowych pozwoleń na budowę hoteli; liczą na to, że jeżeli zmniejszy się liczba miejsc noclegowych zmniejszy się także liczba turystów; myślę, że są to płonne nadzieje – i tak będą przybywać, chociażby na olbrzymich wycieczkowcach, i zadeptywać miasto). Zawsze będąc w mieście nucę sobie niesamowity kawałek w wykonaniu nieżyjących już Montserrat Caballe i Freddy'ego Merkurego. Utwór powstał bodajże na okoliczność Igrzysk Olimpijskich 1992, ale był tak dobry, że do dziś spełnia funkcje promocyjne (na przykład otwiera pokaz magicznych fontann – niby słynnych, ale już odrobinę przestarzałych).
Widok z Montjuic

   O Barcelonie powiedziano i napisano już tyle, że głupio coś dodawać – bo na pewno było. Powiem tylko, że jest jak cebula. Ma warstwy (tak, wiem, tort też ma warstwy). Ale każde miasto, które ma – powiedzmy – 2500 lat będzie je miało. Weźmy takie stanowisko archeologiczne Troja – okazało się, że Troi było co najmniej kilka. Albo – młodszy od Barcelony, ale kto wie, czy nie ładniejszy Kraków – też ma warstwy, pod Rynkiem Głównym można zobaczyć wczesnośredniowieczny gród pierwszych Piastów.
 Najnowsza warstwa to olbrzymie, kosmopolityczne miasto przemysłowe. W Barcelonie – z racji wielu imigrantów – dużo łatwiej dogadać się po hiszpańsku niż w reszcie Katalonii. Od czasów olimpiady, od 1992 roku trwa też nieprzerwany turystyczny boom na Barcelonę, ale o tym już wspominałem. Ta warstwa to też nowy port, niezłe oceanarium, nowoczesne parki i, hm, Ogórek (biurowiec w kształcie, hm, ogórka). Chce też być nowoczesna Barcelona traktowana jako kurort. W Barcelonecie, Małej Barcelonie, znajduje się sporo piaszczystych plaż – tłumnie odwiedzanych i podobno bardzo czystych. Również miejscowa marina, port jachtowy, bardzo się rozwija. Jako, że nie jestem fanem nowoczesności, warstwa ta niezbyt mi się podoba. Do tego zawiera zbyt dużo turystów.
Park Przemysłu Katalońskiego
Wieża Wodociągów, tzw Ogór
Barceloneta
   Kolejna warstwa to – kolejny – okres świetności na przełomie XIX i XX wieku. To wtedy powstaje ta genialna La Eixampla – nowoczesna wtedy, a i dziś zachwycająca przestrzenią dzielnica miasta. Wcześniej miasto – w ramach represji – dusiło się w swoich średniowiecznych granicach (no, jak na Średniowiecze to olbrzymich jednak), ale kiedy tylko mogło, to wybuchło z wielką mocą. Nie pozwolono jednak, żeby rozrost był bezładny (na barcelońskiej starówce tylko dwie ulice są w miarę proste, reszta wąska i kręta – wynikiem tego bezładu właśnie), o nie. Ogłoszono konkurs na projekt urbanistyczny tego rozszerzenia miasta – bo to znaczy słowo La Eixample, przyszło sporo prac. Wybrano zwycięską koncepcję Antoniego Rovira i Tras. I – oczywiście – nie zrealizowano jej (już wtedy przetargi i konkursy były niewiele warte). Projekt, autorstwa Ildefonsa Ceredy, zajął dopiero drugie miejsce. Może też nie zrealizowano go do końca, ale to co zrobiono wystarczyło. Nie wiem, czy autor był wizjonerem – możliwe, że przewidział taki rozwój motoryzacji – ale dzięki rozplanowaniu przestrzennemu i regularnej siatce ulic korki w Barcelonie są mniejsze niż być powinny (ale oczywiście są). Do tego te regularne kwartały nowej zabudowy zostały okraszone dziełami artystów takich jak Antoni Gaudi, Domenech i Monterer czy Puig i Cadafalch – ale o tym już pisałem.
Jeden z kwartałów na Eixample - najsłynniejszy
Kościół parafialny w Eixample
   Nie pisałem, że na początku XX wieku nabawiła się jeszcze – z okazji Wystawy Światowej – kompleksu wystawienniczego na Montjuic, Wzgórzu Żydowskim (zbudowane także wtedy pokazowe Miasteczko Iberyjskie – Poblat Iberica, jest na pewno przyjemniejsze do oglądania niż paryska Wieża Eiffel'a). Tam również znajduje się część kompleksu olimpijskiego (Stadion Olimpijski powstał już w 1936 roku, na Igrzyska Antyfaszystowskie, mające być przeciwwagą dla berlińskiej olimpiady), stacja kolejki linowej, hiszpańska twierdza, cmentarz i niezły punkt widokowy – w końcu jest to najwyższy punkt miasta.
Pozostałości po Wystawie Swiatowej
Stadion Olimpijski
   W XIX wieku powstała także Rambla – czy też może Ramble, Las Ramblas, liczba mnoga – najbardziej znana ulica Barcelony. W starożytności był to strumień o kamienistym dnie (stąd podobno arabska nazwa), potem port, wreszcie śmierdzący ściek, który zasypano i stworzono reprezentacyjną ulicę. Obecnie jest to miejsce pracy mimów (zatrudnieni na etacie przez magistrat), straganiarzy z pamiątkami oraz kelnerów z ogródków drogich knajpek. Kilka lat temu Rambla była malowniczą handlową ulicą – można było chociażby dostać tam żywe kanarki albo koguta, niestety potem zakazano tego handlu (liberałowie, socjaliści albo Unia E***pejska – zrobią wszystko, żeby zepsuć wszystkie miłe tradycje) i obecnie Rambla to zwyczajny pasaż porośnięty platanami.
Rambla

   Kończy – bądź zaczyna się – Rambla Placem Katalońskim. W każdym katalońskim mieście jest plac o tej nazwie – a w każdym hiszpańskim jeszcze Plac Hiszpański. W Barcelonie Kataloński jest większy niż Hiszpański i stoi na nim pomnik legendarnego założyciela miasta – Herkulesa. Na Placu Hiszpańskim stoi natomiast jedna z dwóch nieczynnych aren do korridy – przerobiona na galerię handlową (w drugiej, ładniejszej, secesyjnej, jest niewielkie muzeum korridy, ale wieść niesie, że jest na sprzedaż). Katalończycy zakazali tej rozrywki, argumentując, że to jest rozrywka hiszpańska, nie katalońska, i nie będą popierać okrucieństwa wobec zwierząt. Och, Erneście Hemingwayu, co tu się wyprawia.
Plac Hiszpański
   Zaczyna się – bądź kończy – Rambla kolejnym barcelońskim symbolem: Kolumną Kolumba. Zbudowana bodajże z końcem XIX wieku (albo na początku XX – parę lat w tę czy w tę, co za różnica) budowla jest także punktem widokowym i – w teorii – upamiętnia powrót Kolumba do Barcelony z Ameryki. Trochę to okrutne, że symbolem miasta jest monument upamiętniający czas, w którym Katalonia przegrała z kretesem z Kastylią. Od XVI do XIX wieku była bowiem Barcelona pogrążona w stagnacji, kiedy to przestała być jednym z najważniejszych portów Śródziemnomorza a nie zaczęła jeszcze być centrum przemysłowym.
Kolumna Kolumba
   Może dzięki temu Stare Miasto, Ciudat Vialle, czy może po hiszpańsku Ciudad Viaje, zachowała charakter z czasów świetności Krony Aragońskiej? Nazywa się to Barri Gotic – dzielnica gotycka, ale to już następna warstwa – dla mnie jedna z najciekawszych, a na dodatek wciąż obecna w tkance miejskiej.
   A więc: do następnej warstwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...