Tłumacz

25 lipca 2025

Alzackie Wadowice

    Eguisheim (albo Egisheim) to urocza wioska leżąca u stóp Wogezów na Alzackim Szlaku Win. Ale to już wiecie. Z racji przepięknego położenia i zachowanego dawnego układu urbanistycznego (oraz licznych sklepów z alzackim winem – głównie delikatnym białym muskatem oraz takimż gazowanym w typie szampańskim zwanym, z racji praw autorskich, cremant) jest dosyć licznie odwiedzana przez turystów. Starówka, mimo, że niewielka potrafi zaskoczyć – z wierzchu typowe kolorowe alzackie szachownice, w głębi oryginalne zakamarki dawnej wsi.
Eguisheim od frontu...
...i od zakrystii.
    Do tego w samym sercu osady, tuż obok kościoła mamy prawdziwy zamek. Z kaplicą poświęconą lokalnemu notablowi, który został świętym. A wcześniej papieżem.
Zamek w Eguiheim
    Wychodzi, że Eguisheim to takie dużo mniejsze i starsze alzackie Wadowice, tylko z tarte flambee zamiast kremówek. No i ma zameczek.

Rynek w Wadowicach
    Trochę ubarwiam, nie wiem czy Bruno, hrabia Egisheim-Dagsburg (spowinowacony z najmożniejszymi rodami ówczesnego Cesarstwa, oraz samą dynastią salicką, od Konrada II był młodszy, od Henryka III starszy; wspomniana w poprzednim wpisie Hildegarda była z hrabiów Egisheim-Dagsburg) znał ów alzacki przysmak – a nasz Karol Wojtyła wuzetki, zwane też kremówkami zajadał aż mu się uszy trzęsły – ale obaj zostali wybrani na biskupów Rzymu. W XX wieku przez konklawe, w XI z poruczenia cesarskiego.

Tarte flambee
    Hrabia Bruno przyjął miano Leona, Dziewiątego papieża o tym imieniu (Pierwszy powstrzymał Attylę, Trzeci koronował Karola Wielkiego, Trzynasty stanął w obliczu antyludzkiego socjalizmu, a obecny, Czternasty jest wielką niewiadomą, ale wyglądam pontyfikatu z pewną nadzieją), i żył w niezwykle ciekawych czasach. Oto bowiem chrześcijaństwo wciąż stanowiło jedność, choć różnice między Katolicyzmem a Prawosławiem narastały coraz bardziej. Po podbiciu przez muzułmanów patriarszych stolic w Jerozolimie, Antiochii i Aleksandrii na placu boju pozostali tylko patriarcha Konstantynopola i biskup Rzymu. Jeden grecki, drugi łaciński. Obaj mieli swoich spokrewnionych cesarzy, obaj chcieli wieść prym w świecie chrześcijańskim.
Lateran - przez wieki siedziba biskupa Rzymu
    Leon przygotował się na wojnę całkiem nieźle – otaczając się naprawdę zgraną ekipą świetnych polityków z Hildebrandem czy Humbertem z Silva Candida na czele. Tego ostatniego wysłał do Konstantynopola jako legata by negocjował zażegnanie sporów z patriarchą Michałem Cerulariuszem oraz pomoc Bizancjum w walce z Normanami. Jak te negocjacje poszły wszyscy wiemy. Zarówno papiescy legaci, jak i patriarcha okazali się ludźmi nieustępliwymi i zbyt dumnymi by próbować załagodzić spory. Michał obłożył anatemą legatów, ci na ołtarzu Hagii Sophii złożyli bullę wyklinającą patriarchę. Był rok 1054, zachodnie (bo wschodnie to Ormianie, Gruzini, Koptowie, nestorianie) chrześcijaństwo oficjalnie rozpadło się na gałąź katolicką i prawosławną.

Hagia Sophia - przez wieki siedziba patriarchy Konstantynopola
    W praktyce, bo w teorii patriarcha nie mógł legatów przeklnąć gdyż nie byli już legatami. Leon IX – późniejszy święty – akurat wziął był i zmarł (a sam patriarcha konstantynopolitański wyklął tylko owych legatów – na czele z Humbertem - personalnie). Alzatczyka bowiem chwilę wcześniej ułapił potomek wikingów Robert Guiscard. I osadził w więzieniu. Kiedy papież wreszcie wyszedł na wolność (i oddał najeźdźcom Apulię, wspaniały przyczółek do ataku na Sycylię) był już na tyle słaby, że szybciutko odszedł do Domu Pana. Niestety, nikomu nie chciało się odkręcać wzajemnych klątw – a rychło i na Wschodzie i na Zachodzie zaroiło się od lokalnych problemów, takich jak najazd Turków Seldżuckich czy spór o inwestyturę. Europejska jedność, od pewnego czasu iluzoryczna, pękła na dobre, i każde władztwo musiało opowiedzieć się po którejś ze stron Wielkiej Schizmy Wschodniej. A kiedy jedność raz pękła – dalsze rozłamy były tylko kwestią czasu.
Jeden z normandzkich zamków w Apulii
    Jednym z następnych papieży, Grzegorzem VII został wspominany wcześniej Hildebrand. Tak, ten od Canossy i konfliktu z Henrykiem IV, cesarzem i krewnym hrabiego Brunona. Grzegorz też został świętym, acz nie za politykę, tylko jak Leon IX za dokończenie zaczętej przez hrabiego Egisheim-Dagsburg reformy kluniackiej w kościele (opaci z Cluny także z Leonem współpracowali, a byli to najznamienitsi intelektualiści owych czasów – Kościół od zawsze był w awangardzie nauki).
Klasztor w mojej rodzinnej Warcie - przed zniszczeniem przez Rosjan z olbrzymią biblioteką
    A potem przyszły krucjaty, wzajemne rzezie i wyrwa – nawet mimo Unii Florenckiej – stała się zbyt głęboka. Istnieje zresztą do dziś – i miała ogromny wpływ na historię Europy i całego Świata.
IV krucjata - mozaika z epoki
    A wszystko zaczęło się w niewielkim alzackim miasteczku (dziś technicznie to wieś) Eguisheim. Ciekawe jak często podróżując po Świecie człowiek z niewiedzy omija takie smaczki. I jak dużo jest ich u nas w Polsce?
Domniemany grobowiec Krysty w Górze
    Na koniec jeszcze co do papieży: można wiele zarzucać Leonowi czy Grzegorzowi, rozwiązłość, przedkładanie rzeczy świeckich nad duchowe, nepotyzm, symonię (choć reforma kluniacka z takimi patologiami walczyła przecież) – ale przynajmniej nie byli bałbochwalcami...
Nieusankcjonowany przez Kościół obiekt kultu w Ameryce Południowej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Alzackie Wadowice

     Eguisheim (albo Egisheim) to urocza wioska leżąca u stóp Wogezów na Alzackim Szlaku Win. Ale to już wiecie. Z racji przepięknego położe...