Tak więc naukowcy do dziś nie wiedzą
kto i kiedy zbudował cyklopowe mury Sacsayhuaman – ani tym
bardziej dlaczego. Archeolodzy twierdzą oczywiście – bo jak
czegoś nie wiedzą zawsze tak mówią – że to ośrodek kultowy.
Inną koncepcją jest zamiejska siedziba Sapa Inki (czyli władcy
Tahuantinsuyu), względnie twierdza mająca bronić dostępu do
stolicy. |
Sacsayhuaman z bliska
|
Jeśli chodzi o tą ostatnią koncepcję rzeczywiście –
w czasie powstania Tupaca Amaru II zabudowania Sacsayhuaman
wykorzystane były jako powstańcza forteca kiedy już powstańczym
siłom nie udało się zdobyć stolicy a sam Jose Gabriel
Condorcanqui, Tupac Amaru II, skończył rozerwany końmi na głównym
placu Cuzco. |
Sacsayhuaman
|
Po tych wydarzeniach – powstańcy bronili się tu
kilka ładnych miesięcy - Hiszpanie na wszelki wypadek wyburzyli
obronne wieże kompleksu zwane Muyuq Marca – pozostały po nich tylko fundamenty (dwie wieże
były kwadratowe, ale trzecią wzniesiono na planie koła).
Cyklopowych murów zburzyć nie zdołali (a przy dzisiejszej
technologii byłoby to niezmiernie trudne i wiązałoby się z
użyciem wielu ton środków wybuchowych), więc te – według Inków
preinkaskie – pozostały. |
Pozostałości okrągłej wieży, uważane przez niektórych za Ołtarz Nieba |
Jeśli odrzucimy inkaskie podania o
starożytności murów Sacsayhuaman mógł chronić Cuzco przed
wojowniczym ludem Chanca – Inkowie prowadzili z nimi wyniszczające
walki, takie na śmierć i życie (to Chanca mieli przewagę, można
potraktować ich jako hegemona Świętej Doliny) i dopiero
Pachacutec, uznawany za Mieszka I pierwszego historycznego inkaskiego
władcę ich pokonał, zostając twórcą Tahuantinsuyu, które to
państwo syn i wnuk Pachacuteca rozciągnęli od Ekwadoru po Chile i
od dżungli po Pacyfik. |
Pomiędzy cyklopowymi murami
|
Co do siedziby władcy – po drodze do
Sacsayhuaman mija się kilka inkaskich pałaców, a w samym
kompleksie znajduje się wykute w kamieniu siedzisko na którym wedle
podań zasiadał Sapa Inka w czasie obrzędów religijnych (których
kontynuacje do dziś odbywają się w Sacsayhuaman) – jeśli tak,
to przecież musiał mieć w pobliżu jakiś pałac w którym mógłby
się drzemnąć. Czemu nie miałyby to być zburzone przez Hiszpanów
wieże Muyuq Marca ulokowane powyżej cyklopowych murów?
|
Muyuq Marca
|
Na
pewno Sacsayhuaman było też jednym z waka czy huaca (czytaj: łaka łaka eo eo),
świętych miejsc Inków (mniej więcej; można też je traktować
jako miejsca mocy, albo uświęcone granice jakiegoś obszaru, coś
jak rzymskie pomerium), więc musiało spełniać jakieś funkcje
sakralne. Swoją drogą jako, że waka spotkać można było niemal
na każdym kroku a andyjskie religie były politeistyczne i może
ciut animistyczne to co drugi kamień traktowany był jako
sanktuarium – w okolicach Sacsayhuaman jest jeszcze kilka innych
świątyń. |
Skala potęgi Sacsayhuam
|
Jeszcze jedną z tajemnic Sacsayhuaman jest –
legendarne – podziemne połączenie kompleksu z leżącym poniżej
w kotlinie centrum Cuzco, a konkretniej z królewskimi rezydencjami,
względnie z centralną świątynią państwa Qoricanchą. Trudno
powiedzieć, czy taki tunel naprawdę istniał, choć w każdej
legendzie jest cień prawdy. U mnie we Warcie istniało podanie o
tunelu łączącym zabytkowy klasztor – położony na wysokim
brzegu warckiej doliny z nadrzecznymi błoniami. Dowodów nie było
aż w zeszłym roku archeolodzy odkryli niewielki odpływ, zapewne
kanalizacyjny, który mógł przyczynić się do powstania legendy –
chyba, że kiedyś ludzie byli dużo mniejsi i mogli się tam tędy
przecisnąć. |
Warcki klasztor, bo każda pliszka swój ogonek chwali
|
Tym bardziej w centralnym punkcie imperium (Warta
jakoś nigdy nie została stolicą) taka droga ewakuacji władcy
(zakładając, że Sacsayhuaman to była twierdza) mogła mieć sens.
Zwłaszcza, że odkryto nawet wejście do ciągnących się pod
kompleksem korytarzy – spenetrować je chciała na początku lat
70-tych polska ekspedycja speleologiczna, lecz niestety nic z tego
nie wyszło. Dało to asumpt do powstania różnych teorii –
poczynając od tego, że rząd zablokował eksplorację bo pod
Sacsayhuaman jest coś ukryte, na przykład złoto Inków, na
interwencji Reptilian i Starożytnych Kosmitów kończąc. Prawda
okazała się dużo bardziej banalna i prozaiczna: w rejonie tak
aktywnym sejsmicznie żaden podziemny kanał nie może być pewny
długowieczności (nasza ekspedycja spenetrowała z kolei inne
pobliskie miejsca, ale o tym w osobnym wpisie). |
Mury Sacsayhuaman i ruiny Muyuq Marca
|
W każdym razie
kiedy już pomyszkowaliśmy po ruinach ruszyliśmy dalej – jak
wspominałem w poprzedniej części bilet turystyczny do Sacsayhuaman
obejmował także i inne atrakcje, w tym położony niedaleko
kompleks Qenko, niewielki skalny labirynt i podziemną świątynię.
Dodajmy, że po drodze – już nie biletowane – były kompleksy
Małe Qenko i poświęcona Pachamamie świątynia Qochapata.
Minęliśmy więc górującą nad Cuzco statuę Cristo Blanco (nad
większością południowoamerykańskich miast górują takie
monumenty – podobnie jak na Bałkanach krzyże; to efekt pewnego
rodzaju pobożności, czasem może na pokaz, ale zawsze szczerej;
pamiętam szyderstwa tak zwanych nowocześniaków i Uniopejczyków z
pomnika Jezusa w Świebodzinie, przez pewien czas największej na
Świecie – dziś największy Chrystus stoi w Peru – obrazującą
ich całkowitą ignorancję oraz nienawiść do ludzi eksponujących
swoją wiarę; to smutne, zwłaszcza, że dotyczy tylko ataków na chrześcijan) i poprzez zagajniki pochodzących z Australii eukaliptusów ruszyliśmy ku przygodzie – bo okazało się, że
Cristo Blanco Cristem Blankiem, a dawne wierzenia, waka i Pachamama,
dalej miały się bardzo dobrze. |
Kuzkański Cristo Blanco
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz