Kończąc poprzednią część zadałem
sam sobie pytanie co sądzę o stanowisku archeologicznym w Knossos,
znanym szerszej publiczności jako Pałac Minosa. No to trzeba by –
chociażby krótko – odpowiedzieć.
|
Pałac w Knossos
|
Przede wszystkim pałac w
Knossos jest ogromny obszarowo. Co prawda spacerując po jego
fundamentach (gdzieniegdzie są fragmenty zrekonstruowanych kolumn
czy pokrytych barwnymi freskami pomieszczeń) trudno się zgubić,
ale wystarczy trochę wyobraźni (należy dobudować ze dwa piętra),
a można odkryć jego wielkość. Pomaga też makieta ustawiona w
muzeum w Heraklionie.
|
Pałac w Knossos
|
|
Makieta pałacu
|
Stanowisko archeologiczne jest jednak tylko
stanowiskiem – i malkontent mógłby skwitować, że to tylko kupa
kamieni. Cóż, miałby trochę racji, choć na tle innych minojskich
zabytków (w poprzednim wpisie narzekałem, że sporej części w
czasach paniki koronawirusowej nie da się zobaczyć) zapewne i tak
jest nieźle podrasowany.
|
Fundamenty knossyjskiego pałacu
|
|
Wizualizacja Heraklionu z epoki minojskiej
|
|
Minojskie ślady w Chanii
|
Można się też domyślać, że
najcenniejsze znaleziska nie będą prezentowane in situ – ich
miejsce będzie w herakliońskim muzeum. Na ten temat zresztą
pisałem już przy okazji Akrotiri – miasta na Santorynie
zasypanego wulkanicznymi popiołami. Miejscowość owa była pod
silnymi wpływami Minojczyków – i tam dopiero można zobaczyć jak
wyglądało ich codzienne życie, ich domy (piętrowe, z kanalizacją,
o bogatym wystroju). Moim zdaniem Akrotiri na odwiedzających zrobi
dużo większe wrażenie. Pałac w Knossos nie do końca uzmysławia
zwiedzającym potęgę i stopień rozwoju dawnych Minojczyków –
nie każdy też wstąpi potem do Muzeum Archeologicznego.
|
Akrotiri na Santorynie
|
|
Freski z Akrotiri w muzeum w Firze
|
A zajść
tam powinien. Znajdują się tam istne cuda. Byki czy topory z dwoma
ostrzami – symbole zaginionej cywilizacji. Posążek (bo większość
tych misternie wykonanych figurek jest malutka, kilka centymetrów
wysokości zaledwie) tak zwanej Wężowej Bogini. Złota spinka z
pszczołami z pałacu w Melii. Model wozu – dużo młodszy od
naszej wazy z Bronocic, ale uświadamiający nam, że Kreteńczycy
podróżowali także lądem: pałace musiały ze sobą nieźle
skomunikowane. Bogato zdobione urny. Rekonstrukcje fresków (w
Akrotiri zachowały się lepiej). Dokumenty. Słowem: wszystko co pozostało po zaginionej cywilizacji.
|
Minojskie topory
|
|
Wężowa Bogini
|
|
Misterna ozdoba z Melii
| Model wozu
|
|
|
Skok przez byka
|
|
Dysk z Fajstos
|
A jak zaginęła? Kiedyś
zdawało się, że dość nagle. Oto handlowali sobie z Egiptem,
Bliskim Wschodem, aż tu myk – i zaawansowana cywilizacja znika,
jakby się pod wodę zapadła. Dało to asumpt do łączenia Krety z
Atlantydą. Niestety, po jakimś czasie okazało się, że Egipcjanie
doskonale Minojczyków znali, więc raczej trudno sobie wyobrazić,
że – skoro mieli liczne zapiski – totalnie o nich zapomnieli i
uważali ich za Atlantów. Zwłaszcza, że mieli świadomość, iż
ich własna cywilizacja jest starsza. Również i upadek Krety nie
był tak nagły jak się mogło zdawać. Owszem, decydujący cios
zadała wyspie erupcja Thiry, dzisiejszego Santorynu i towarzyszące
jej tsunami oraz seria trzęsień ziemi – ale współcześni
badacze są zgodni: Minojczycy już na wiele lat przedtem ciężko
przędli. Ot, zwyczajne koleje losu cywilizacji. Mykeńczycy, Grecy z
kontynentu, przyjechali już na gotowe: nie bardzo było komu bronić
zrujnowanych pałaców.
|
Kaldera na Santorynie
|
|
Mykeński hełm z kłów dzika
|
Minojska Kreta – choć wspaniale
rozkwitała w Epoce Brązu – została jednak zapomniana – i
odkryta ponownie dopiero po 3 tysiącach lat. Zniszczona mniej więcej
w tym samym czasie (to okres, kiedy imperia Epoki Brązu chwieją się
i upadają; tak zwane ciekawe czasy) co osada (miasto właściwie)
dziś zwane Akrotiri na Santorynie Atlantydą chyba jednak nie była
– ale podróżując po Krecie znalazłem jedno miejsce wspaniale
obronne, na terenie którego znaleziono jeszcze przedminojskie ślady
rolnictwa i osadnictwa. W czasach Thalassokracji było ośrodkiem
kultowym, a i późniejsi Grecy odnosili się do niego ze sporą
atencją. O nim w najbliższym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz