Tak więc ruszyliśmy z La Paz w
kierunku niewielkiej wioski skrywającej ruiny słynnego na cały
Świat stanowiska archeologicznego Tiwanaku (wpisanego, a jakże, na
Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO). Podróż odbywała
się – jest to właściwie taki topos, obecny w większości opisów
krótkodystansowych (poniżej jednej doby) tras po Dzikich
Krajach – rozklekotanym busikiem po prostej, choć nieco dziurawej,
asfaltowej drodze. Altiplano to olbrzymi płaskowyż, więc
zdezelowany silnik samochodu nie męczył się przesadnie, choć
oczywiście skłamałbym, że nie było go słychać. Wraz z nami
podróżowało jeszcze kilkoro Gringos – turystów – oraz
miejscowi Indianie, w dużej mierze Ajmarowie, zasiedlający ten
region co najmniej od dwóch tysięcy lat.
Kościół w centrum Tiahuanaco |
Cel naszej wyprawy
był związany właśnie z Ajmarami – według części archeologów
Tiwanaku było stolicą i głównym ośrodkiem kultowym ajmarskiego
imperium (zwanego, hm, Tiwanaku) które kwitło tutaj w drugiej
połowie pierwszego tysiąclecia naszej ery. Specjalnie tak
zagmatwałem. Chodzi o lata 800-900 po Chrystusie, gdzie Tiwanaku
wraz z leżącym w dzisiejszym Peru Wari tworzyło duet
najpotężniejszych państw w tej części Świata. Po upadku
Tiwanaku na te ziemie przyszli Inkowie (mocno skracam – przybyli
kilkaset lat później) i nazwali miejsce Tiahuanaco (wymawia się
właściwie tak samo), choć oczywiście dawne sanktuarium pokryła
mgła zapomnienia. Po konkwiście na ruinach – i przy pomocy ich
fragmentów – wyrosła tutaj niewielka wioska (jej istnienie
odrobinę przeszkadza archeologom: spora część ruin zdaje się być
pod współczesną zabudową). Dlatego, żeby uniknąć nieporozumień
na współczesną wioskę będę mówił po inkasku, w keczua,
Tiahuanaco, a do antycznych ajmarskich ruin użyję określenia
Tiwanaku.
- Chyba Tfu-łanaku! - obruszył się Jose z którym
razem zwiedzaliśmy stanowisko archeologiczne; Jose był delikatnie
ujmując rozczarowany Tiwanaku mimo wcześniejszej nim fascynacji,
ot, syndrom paryski w realiach Ameryki Południowej, ale o tym za
jakiś czas.
Brama Słońca - obiekt dawnych westchnień Jose |
W każdym razie Tiahuanaco to niewielka wioska
zbudowana w dużej mierze z obrobionych kamieni dawnej stolicy
Ajmarów (jeśli można tak powiedzieć). Nie był to oczywiście ze
strony Hiszpanów żaden wandalizm, a przykład recyklingu. W całej
Europie spotykamy budowle wzniesione z użyciem wcześniej wykonanych
elementów budowlanych (przykład naszych najstarszych kopców kujawskich – kamienne obramowania grobowców Prusacy wykorzystali
jako materiał do budowy drogi). Ot, przez wieki budowniczy był
tylko czymś na kształt przestawiającego piece zduna.
Kujawski grobowiec pozbawiony megalitycznego obmurowania |
Tuż za
wioską rozciągają się dwa stanowiska archeologiczne: to
najbardziej rozreklamowane, Tiwanaku, oraz Puma Punku. Może
szerszemu audytorium mniej znane, ale u zwolenników teorii
Starożytnych Kosmonautów wywołujące ciarki, dreszcze i ucieszne
podskoki rodem z tańca świętego Wita.
Puma Punku w pełnej krasie |
Z ręką na sercu mogę
powiedzieć, że Puma Punku (z keczua będzie to bodajże Brama Pumy)
sprawia dużo mniejsze wrażenie niż Tiwanaku. Jest też dużo
bardziej zniszczone. Najbardziej charakterystycznymi zabytkami
stanowiska są olbrzymie głazy, równo wycięte w kształty
przypominające literę H. Ich przeznaczenie oraz powód dokładnego
dopasowania ich do siebie jest całkowicie nieznany – choć teorii
nie brakuje. Podobnie jak pierwotny kształt Puma Punku.
Archeolodzy skłaniają się ku wersji, że był to pałac (albo
świątynia), aczkolwiek przedstawiona na miejscu rekonstrukcja nijak
ma się do tego, co widać gołym okiem. Można powiedzieć, że jest
to licentia poetica naukowców – zwłaszcza, że prawdopodobnie
kamienie Puma Punku wielokrotnie były przesuwane z miejsca na
miejsce.
Tajemnicze megality z Puma Punku |
Stanowisko Tiwanaku jest dużo obszerniejsze, dużo
lepiej zachowane i dużo bardziej (choć też bez przesady)
imponujące. Do tego znajduje się tam też muzeum, zawierające
wspaniałe skarby – pomijam tu oczywiście ajmarską mumię czy
jedną z tajemniczych długich czaszek (powstają w wyniku deformacji
kości głowy u niemowlaków i dzieci; dość to okrutne dla naszego
kręgu kulturowego, ale w Starożytności częsta praktyka na kilku
kontynentach; zwolennicy teorii Starożytnych Kosmitów twierdzą, że
robiono tak by upodobnić się do mających długie czaszki
przybyszów z obcych planet dysponujących nieziemską wiedzą i
technologią; ja twierdzę, że robiono tak by się wyróżniać, w
końcu dziś też ludzie się okaleczają by wyglądać
inaczej).
Mumia ajmarska |
Zdeformowana czaszka |
Prawdziwym skarbem muzeum jest coś, co nazywamy dziś
rzeźbą Pachamamy. Prawdopodobnie przedstawia właśnie tą
panandyjską boginię-ziemię (jakiś czas temu trochę o niej było
na blogu) i jest największą znaną prekolumbijską statuą. Ma
jakieś siedem metrów i góruje nad zwiedzającymi w specjalnie do
tego celu przygotowanym pomieszczeniu.
Olbrzymi posąg Pachamamy |
Rzeźbę tą znaleziono
przeszukując ruiny Tiwanaku – niestety nikt nie zanotował gdzie
dokładnie (o ile to było miejsce gdzie pierwotnie stała) – i
wywieziono do La Paz. Tam posąg spędził kilkadziesiąt lat w
oparach toksycznego powietrza, aż w końcu podjęto decyzję by z
powrotem odstawić Pachamamę (jeśli to rzeczywiście ona) na
stanowisko archeologiczne skąd pochodziła. A że nie wiadomo było
gdzie ją odłożyć – wstawiono (czym zabezpieczono przed
niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi) do największej i
specjalnie do tego przygotowanej sali muzeum.
Samo zaś
stanowisko Tiwanaku... będzie w drugiej części wpisu.
Tiwanaku |
Oglądam i zazdroszczę Głogów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Usuń