Tłumacz

7 listopada 2025

Marsz Niepodległości

    I oto zbliża się Święto Narodowe, Dzień Niepodległości, od kilku ładnych lat okraszane nie tylko oficjalnymi uroczystościami, ale i oddolnym Marszem Niepodległości, inicjatywą ze wszech miar zacną – choć oczywiście listopadowa pogoda niezbyt sprzyja plenerowym spotkaniom.
Marsz Niepodległości, zdaje się około 2016 roku
    Faktycznie, termin, dzień świętego Marcina (w związku z dawnym rozpoczynaniem się od tego dnia postu przed Bożym Narodzeniem na stoły wjeżdżała wtedy dziś nieco zapomniana gęsina, a w Wielkopolsce rogale nadziane białym makiem) pod względem aury nie jest najszczęśliwszą datą. Na blogu wspominałem, że pierwszym Świętem Narodowym w Polsce była ustanowiona przez Władysława Jagiełły rocznica wiktorii grunwaldzkiej, niestety się nie przyjęła.

Plenerowe ślady przemarszu na Grunwald
    Sam 11.11 pojawił się w Polsce po Wielkiej Wojnie. Był to bowiem dzień podpisania zawieszenia broni na frontach owej ludzkiej hekatomby. W naszej historii data ta nie ma wielkiego znaczenia, ale – pewnie żeby pokazać przynależność do grupy Narodów Europy Zachodniej (ech...) tego dnia ustanowiono święto – acz tylko wojskowe. W 1919 roku, w związku z toczącą się wojną o przyszłość Europy (nieukom wyjaśniam, że chodzi o konflikt polsko-bolszewicki, w czasie której powstrzymaliśmy czerwoną zarazę ocalając Europę – za co owa podziękowała nam dwadzieścia lat później stosując wobec Polski klasyczną felonię, porzucenie sojusznika w trakcie ataku przeciwnika) obchody były liche, ale już rok później była to okazja do nadania Józefowi Piłsudskiemu tytułu Marszałka Polski. Główne uroczystości odbywały się pod Pałacem Saskim – jeszcze nie ubogaconym kulturowo zniszczonym przez Niemców nazistów nie wiadomo kogo.

Okopy z czasu Bitwy Warszawskiej, Marki
    Swoją drogą plac, gdzie Marszałek został marszałkiem dziś nosi jego imię – i nadal przed Grobem Nieznanego Żołnierza odbywają się oficjalne uroczystości.
Grób Nieznanego Zołnierza
    Dopiero od 1937 dzień ten jest Świętem Narodowym. Łatwo policzyć, że do II Wojny Światowej odbyło się ono zaledwie dwukrotnie.
    I raz, w 1944, w Lublinie. O tak zwanej Polsce Lubelskiej, zaczątku sowieckiej kolonii, PRL-u, zdaje się już wspominałem na blogu. Podbijając nas sowieci starali się mydlić oczy Polakom (sporej części udało się wmówić, że socjalistyczna Polska będzie krajem niepodległym), więc nawet przeprowadzono niewielkie uroczystości. Chwilę potem marionetkowy rząd za święto przyjął 22. Lipca, datę ogłoszenia w Lublinie Manifestu PKWN (stworzonego i podpisanego w Moskwie, a ogłoszonego dzień wcześniej w Chełmie Lubelskim – ot, komuniści kłamią zawsze). I tak było do 1989 roku, kiedy to sejm PRL przywrócił datę listopadową. Był to rok z dwoma Dniami Niepodległości.

Lublin
    W pozostałych latach w PRL świętowanie 11. Listopada było zakazane. Władze większy nacisk kładły na mówienie o pierwszym po rozbiorach rządzie Ignacego Daszyńskiego (socjalista, jakby nie było) albo – to dopiero kuriozum – obchody rocznicy Rewolucji Październikowej (jak wskazuje nazwa, ten zamach stanu miał miejsce w listopadzie 1917 roku). Tak byliśmy niepodlegli, ha. W III Rzeczypospolitej 11. Listopada został jedynym oficjalny Świętem Niepodległości – uroczystości wojskowe znalazły swoje miejsce w sierpniu, w dniu Matki Boskiej Zielnej – i rocznicy Bitwy Warszawskiej – tej która, jak wspominałem, ocaliła Europę. Warto dodać, że 15. Sierpnia za komuny było datą jeszcze bardziej zakazaną.

Pałac Zimowy - wtargnięcie do którego grupy spiskowców nazwano Rewolucją Październikową
    Ale wracając do Marszu Niepodległości – nie wiem, czy uda się w tym roku dotrzeć – byłem kilka razy (w tym i na ogromnym zgromadzeniu ludzkim z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości), piękna sprawa, dziesiątki tysięcy ludzi maszerującymi w narodowych barwach. Miejsca tam jest dla wszystkich.
    Czego nie potrafią zrozumieć tak zwani postępowcy, uniopejczycy czy – ogólnie – ojkofoby. Jakże ich boli, że Polacy potrafią być dumni z Polski. Nie mieści im się w głowie – mimo, że już trzecie pokolenie, przywiezione na radzieckich tankach żyje na tej ziemi – że ktoś chce być gospodarzem w swoim kraju. Elity kompradorskie, taka jeich mać. Więc postępowi fajnopolacy notorycznie bluzgają na uczestników pochodu, ba, czasem organizują nawet kontrmarsze (w przeciwieństwie do tego oryginalnego mające poparcie nowoczesnych władz Warszawy, rok w rok rzucającego kłody pod nogi; latoś zdaje się zamykają Dworzec Centralny). Któregoś roku zajrzałem na taką demonstrację.

Mroczny symbol braku niepodległości
    Ależ to był żenujący widok. Kilkadziesiąt ekscentrycznie odzianych postaci puszczało głośno muzykę, wymachując przy tym flagami najróżniejszego autoramentu, od pirackich i Ludzi Alfabetu po Unii E***pejskiej. Nie było tam żadnego odniesienia do polskiej niepodległości, a przecież akurat o to w tym dniu chodziło. Bo nie do końca wiem po co taka manifestacja była. Na złość? Antyniepodległość? Straszne to kognitywne immakulaty.
    Tak, że życzę W. Sz. Czytelnikom udanego Święta Niepodległości, udziału w Marszu, i noszenia barw narodowych i flag nie tylko na meczach reprezentacji Polski.
Mecz siatkówki Polska-Brazylia w finałach MS w Łodzi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Marsz Niepodległości

     I oto zbliża się Święto Narodowe, Dzień Niepodległości, od kilku ładnych lat okraszane nie tylko oficjalnymi uroczystościami, ale i odd...