I oto zbliża się Święto Narodowe,
Dzień Niepodległości, od kilku ładnych lat okraszane nie tylko
oficjalnymi uroczystościami, ale i oddolnym Marszem Niepodległości,
inicjatywą ze wszech miar zacną – choć oczywiście listopadowa
pogoda niezbyt sprzyja plenerowym spotkaniom.
Faktycznie, termin,
dzień świętego Marcina (w związku z dawnym rozpoczynaniem się od
tego dnia postu przed Bożym Narodzeniem na stoły wjeżdżała wtedy
dziś nieco zapomniana gęsina, a w Wielkopolsce rogale nadziane
białym makiem) pod względem aury nie jest najszczęśliwszą datą.
Na blogu wspominałem, że pierwszym Świętem Narodowym w Polsce
była ustanowiona przez Władysława Jagiełły rocznica wiktorii
grunwaldzkiej, niestety się nie przyjęła.
Sam 11.11 pojawił
się w Polsce po Wielkiej Wojnie. Był to bowiem dzień podpisania
zawieszenia broni na frontach owej ludzkiej hekatomby. W naszej
historii data ta nie ma wielkiego znaczenia, ale – pewnie żeby
pokazać przynależność do grupy Narodów Europy Zachodniej
(ech...) tego dnia ustanowiono święto – acz tylko wojskowe. W
1919 roku, w związku z toczącą się wojną o przyszłość Europy
(nieukom wyjaśniam, że chodzi o konflikt polsko-bolszewicki, w
czasie której powstrzymaliśmy czerwoną zarazę ocalając Europę –
za co owa podziękowała nam dwadzieścia lat później stosując
wobec Polski klasyczną felonię, porzucenie sojusznika w trakcie
ataku przeciwnika) obchody były liche, ale już rok później była
to okazja do nadania Józefowi Piłsudskiemu tytułu Marszałka
Polski. Główne uroczystości odbywały się pod Pałacem Saskim –
jeszcze nie ubogaconym kulturowo zniszczonym przez Niemców nazistów nie wiadomo
kogo.
Swoją drogą plac, gdzie Marszałek został marszałkiem
dziś nosi jego imię – i nadal przed Grobem Nieznanego Żołnierza
odbywają się oficjalne uroczystości.
Dopiero od 1937 dzień
ten jest Świętem Narodowym. Łatwo policzyć, że do II Wojny
Światowej odbyło się ono zaledwie dwukrotnie.
I raz, w 1944, w Lublinie. O tak zwanej Polsce Lubelskiej, zaczątku sowieckiej kolonii, PRL-u, zdaje się już wspominałem na blogu. Podbijając nas sowieci starali się mydlić oczy Polakom (sporej części udało się wmówić, że socjalistyczna Polska będzie krajem niepodległym), więc nawet przeprowadzono niewielkie uroczystości. Chwilę potem marionetkowy rząd za święto przyjął 22. Lipca, datę ogłoszenia w Lublinie Manifestu PKWN (stworzonego i podpisanego w Moskwie, a ogłoszonego dzień wcześniej w Chełmie Lubelskim – ot, komuniści kłamią zawsze). I tak było do 1989 roku, kiedy to sejm PRL przywrócił datę listopadową. Był to rok z dwoma Dniami Niepodległości.
W pozostałych latach w PRL
świętowanie 11. Listopada było zakazane. Władze większy nacisk
kładły na mówienie o pierwszym po rozbiorach rządzie Ignacego
Daszyńskiego (socjalista, jakby nie było) albo – to dopiero
kuriozum – obchody rocznicy Rewolucji Październikowej (jak
wskazuje nazwa, ten zamach stanu miał miejsce w listopadzie 1917
roku). Tak byliśmy niepodlegli, ha. W III Rzeczypospolitej 11.
Listopada został jedynym oficjalny Świętem Niepodległości –
uroczystości wojskowe znalazły swoje miejsce w sierpniu, w dniu
Matki Boskiej Zielnej – i rocznicy Bitwy Warszawskiej – tej
która, jak wspominałem, ocaliła Europę. Warto dodać, że 15.
Sierpnia za komuny było datą jeszcze bardziej zakazaną.
Ale
wracając do Marszu Niepodległości – nie wiem, czy uda się w tym
roku dotrzeć – byłem kilka razy (w tym i na ogromnym zgromadzeniu
ludzkim z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości), piękna
sprawa, dziesiątki tysięcy ludzi maszerującymi w narodowych
barwach. Miejsca tam jest dla wszystkich.
Czego nie potrafią zrozumieć tak zwani postępowcy, uniopejczycy czy – ogólnie – ojkofoby. Jakże ich boli, że Polacy potrafią być dumni z Polski. Nie mieści im się w głowie – mimo, że już trzecie pokolenie, przywiezione na radzieckich tankach żyje na tej ziemi – że ktoś chce być gospodarzem w swoim kraju. Elity kompradorskie, taka jeich mać. Więc postępowi fajnopolacy notorycznie bluzgają na uczestników pochodu, ba, czasem organizują nawet kontrmarsze (w przeciwieństwie do tego oryginalnego mające poparcie nowoczesnych władz Warszawy, rok w rok rzucającego kłody pod nogi; latoś zdaje się zamykają Dworzec Centralny). Któregoś roku zajrzałem na taką demonstrację.
Ależ to był żenujący widok. Kilkadziesiąt
ekscentrycznie odzianych postaci puszczało głośno muzykę,
wymachując przy tym flagami najróżniejszego autoramentu, od
pirackich i Ludzi Alfabetu po Unii E***pejskiej. Nie było tam
żadnego odniesienia do polskiej niepodległości, a przecież akurat
o to w tym dniu chodziło. Bo nie do końca wiem po co taka
manifestacja była. Na złość? Antyniepodległość? Straszne to kognitywne
immakulaty.
Tak, że życzę W. Sz. Czytelnikom udanego Święta Niepodległości, udziału w Marszu, i noszenia barw narodowych i flag nie tylko na meczach reprezentacji Polski.
![]() |
| Marsz Niepodległości, zdaje się około 2016 roku |
![]() |
| Plenerowe ślady przemarszu na Grunwald |
| Okopy z czasu Bitwy Warszawskiej, Marki |
![]() |
| Grób Nieznanego Zołnierza |
I raz, w 1944, w Lublinie. O tak zwanej Polsce Lubelskiej, zaczątku sowieckiej kolonii, PRL-u, zdaje się już wspominałem na blogu. Podbijając nas sowieci starali się mydlić oczy Polakom (sporej części udało się wmówić, że socjalistyczna Polska będzie krajem niepodległym), więc nawet przeprowadzono niewielkie uroczystości. Chwilę potem marionetkowy rząd za święto przyjął 22. Lipca, datę ogłoszenia w Lublinie Manifestu PKWN (stworzonego i podpisanego w Moskwie, a ogłoszonego dzień wcześniej w Chełmie Lubelskim – ot, komuniści kłamią zawsze). I tak było do 1989 roku, kiedy to sejm PRL przywrócił datę listopadową. Był to rok z dwoma Dniami Niepodległości.
![]() |
| Lublin |
![]() |
| Pałac Zimowy - wtargnięcie do którego grupy spiskowców nazwano Rewolucją Październikową |
Czego nie potrafią zrozumieć tak zwani postępowcy, uniopejczycy czy – ogólnie – ojkofoby. Jakże ich boli, że Polacy potrafią być dumni z Polski. Nie mieści im się w głowie – mimo, że już trzecie pokolenie, przywiezione na radzieckich tankach żyje na tej ziemi – że ktoś chce być gospodarzem w swoim kraju. Elity kompradorskie, taka jeich mać. Więc postępowi fajnopolacy notorycznie bluzgają na uczestników pochodu, ba, czasem organizują nawet kontrmarsze (w przeciwieństwie do tego oryginalnego mające poparcie nowoczesnych władz Warszawy, rok w rok rzucającego kłody pod nogi; latoś zdaje się zamykają Dworzec Centralny). Któregoś roku zajrzałem na taką demonstrację.
![]() |
| Mroczny symbol braku niepodległości |
Tak, że życzę W. Sz. Czytelnikom udanego Święta Niepodległości, udziału w Marszu, i noszenia barw narodowych i flag nie tylko na meczach reprezentacji Polski.
![]() |
| Mecz siatkówki Polska-Brazylia w finałach MS w Łodzi |







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz