Tłumacz

21 listopada 2025

Filary świata

    W poprzednim wpisie zapowiedziałem, że ten ma być o tym jak to współczesny Świat został w dużej mierze stworzony przez Polaków. Cóż, chciałbym się skupić na rzeczach mniej oczywistych, więc nie będzie nic o Mikołaju Koperniku (ów urodzony w Toruniu poddany polskiego króla pochodził z niemieckiego mieszczaństwa które to nad Wisłę przybyło z czeskiego w dużej mierze ówcześnie Dolnego Śląska, więc dla Niemców to Niemiec, dla Czechów zaś Czech; nie dajmy się ogłupić, gdy było trzeba ten prawdziwy polihistor prał Krzyżaka ile wlezie) czy Witelonie Ślązaku (to jego prace były podstawą do prac Newtona o optyce; stworzyły też podwaliny nauki o perspektywie, tej obsesji renesansowych artystów). Może i powinno, ale to ja jestem Autorem i demokratycznie tak zadecydowałem.
Konkatedra we Fromborku - miejsce pracy i spoczynku Kopernika
    O Chopinie też nie będzie – mimo iż latoś rozgrywany był kolejny już Międzynarodowy Konkurs Chopinowski – bo mimo talentu nie odcisnął on wielkiego piętna na współczesności. Zresztą o panu Kompozytorze na blogu już było, jakieś dwa konkursy temu, AD 2020 (którego to roku kultura i sztuka przegrała z paniką koronawirusową).
Koncert pod pomnikiem Chopina
    Innych worldwide artystów chyba nie mamy – a przynajmniej ja nie kojarzę – choć rzeźby Mitoraja można spotkać na stanowisku archeologicznym w Pompejach (taki ten centaur bez prącia), a Chrystusa w Rio (i pomnik Reformacji w Genewie, na którym mamy Joachima Łaskiego) wyrzeźbił polskiego pochodzenia Paul Landowski.

Genewski Pomnik Reformacji
    Sportowcy – owszem – tworzą wizerunek kraju, ale cywilizacji nie zbudują. Choć miło się słyszy, że wszędzie znają Lewandowskiego. Albo – w ostateczności – Świątek. O Bońku i Kubicy powoli się zapomina.
Stadion Narodowy w Warszawie
    O Janie Pawle II też nie będzie, bo to zbyt oczywiste. Choć duchowego wpływu na światową historię nie można pomijać (na Kościół wpływ ten był chyba trochę słabszy, a efektem jego są te różne pachamamy).
Nie wszystkie pomniki naszego papieża chwytają za serce.
   O wycieraczce samochodowej i wykrywaczy min wiedzą wszyscy.
    Niewiele jednak osób wie, że wygląd wielu ludzi na całym Świecie (w mojej opinii jest to oczywiście wygląd nieestetyczny, umożliwiający promocję brzydoty – a przecież naturalnym dążeniem Człowieka jest marsz w stronę Piękna) to efekt inwencji prostego chłopaka z Sieradza, Antoniego Cierplikowskiego. Tak, wiem, o tym Dalim fryzjerstwa na blogu już było, ale zawsze warto się chwalić (choć – vide poprzedni nawias – w sumie nie powinniśmy być dumni).
Antoine w czasach zarazy na sieradzkim rynku
    Obcięcie długich, panieńskich włosów (jakby nie było, III-rzędowej cechy płciowej; tradycyjnie mężatki nie nosiły ponętnych fryzur czy innych warkoczy – właśnie by być mniej atrakcyjnymi dla postronnych samców; znacznie utrudniało to zdrady i rozpad rodziny) to właśnie dzieło Antoine'a. Podobnie jak farbowanie włosów na małpie kolory (artysta trenował wytrzymałość farb i kolorów na swoim psie – dzisiejsi "ekoaktywiści", tłumnie korzystający z pomysłu Mistrza i farbujący pecynę na owe chemiczne barwy pewnie podnieśliby kwik) – które dziś jest znakiem rozpoznawczym różnych Ludzi Alfabetu czy osób zaburzonych psychicznie (zabawne, w przyrodzie toksyczne zwierzęta też się oznaczają jaskrawą barwą). Tak zwana rewolucja seksualna z radością wykorzystała patenty Cierplikowskiego. Swoją drogą miał też swój wkład w popularyzację kosmetyków, ale ta dziedzina twórczości najsłynniejszego fryzjera wszech czasów została zbyta przez hippisów milczeniem.
Współczesna wioska hippisów, na szczęście w Australii.
    Na przełomie lat 50. i 60. XX wieku Ludzkość weszła w erę lotów kosmicznych. W ZSRS ojcem sukcesu sputników (i, prawdopodobnie, Gagarina) był Korolew i anonimowi niemieccy konstruktorzy, w USA zaś zasłużony nazista Werner von Braun, główny konstruktor rakiety V2, pramatki wszystkich rakiet kosmicznych, zaczynającej jako Wunderwaffe. Niewielu jednak wie, że koncepcję napędu rakietowego (i wodoru jako najlepszego paliwa) opracował mieszkający w ówczesnej Rosji (początek XX wieku, Polski nie ma, są tylko Polacy) Konstantyn Ciołkowski. A orbity wyliczył Ari Szternfeld – żydowskiego pochodzenia Polak z Sieradza.
Pamiątka po nalotach z II wojny światowej gdzieś w Londynie
    Pod koniec lat 40. XX wieku Ludzkość wkroczyła w erę atomową. Wszyscy znamy Oppenheimera (możliwe, że sowieckiego agenta), ale tego, że bombę termojądrową konstruował lwowski matematyk Stanisław Ulam to już niekoniecznie (ogólnie do matematyków mamy spore szczęście, inny Lwowianin, Stefan Banach to chyba najwybitniejszy umysł w tej dziedzinie, któremu Turing mógłby czyścić buty najwyżej (ale nie mógł - w czasie wojny Banach by przeżyć pracował jako karmiciel wszy, dostał tyfusu i zaraz po zdobyciu miasta przez komunistów zmarł); swoją drogą to nie Turing – także geniusz – złamał Enigmę, zrobili to nasi, tym razem poznańscy, matematycy; o tym też się nie wie na Świecie). Jak już przy atomie i radioaktywności mówimy, to Maria Skłodowska na Zachodzie zwana jest po mężu, Curie. Ich córka też dostała Nagrodę Nobla, tak przy okazji. To, że nie mamy w Polsce elektrowni atomowej i takiejż broni jest chichotem losu (i sąsiednich państw).

Polskie rudy uranowe
    Ale chyba najważniejszy wkład Polaków we współczesny Świat (no dobra, zniszczenie planety za pomocą bomb termojądrowych to nie w kij pierdział) to rozwój komputerów. Oczywiście działo się to na Zachodzie – w okupowanej przez Sowietów Polsce rozwój i odkrycia były nie możliwe (pytanie, kto okupuje nas dzisiaj, skoro zwija się na potęgę projekty badawcze i wstrzymuje dofinansowania, vide najnowsza sprawa radioteleskopu w Toruniu; co do astronomii to Aleksander Wolszczan odkrył pierwsze planety spoza Układu Słonecznego). I nie mówię tu o twórcy Apple Steve Wozniaku, bo choć ma polskie korzenie to naciąganym by było branie go za Polaka (Białorusini, Litwini czy Ukraińcy na potęgę kradną bohaterów innym narodom – głównie nam – więc my tak nie róbmy). Ale już taki założyciel Commodore (C64 to najpopularniejszy komputer wszech czasów) a potem właściciel Atari (Atari ST) to przecież żaden Jack Tramiel, tylko łódzki Żyd Jacek (Icek) Trzmiel. Nigdy o swoim pochodzeniu nie zapomniał – dzięki temu w Pewexach pojawiły się atarynki. Ja akurat miałem ZX Spectrum jako pierwszy komputer.
    Chwalmy się, bo nikt za nas tego nie zrobi.

A propos działalności Polaków za granicą (materiał na inne wpisy) - twórca peruwiańskich nauk technicznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Filary świata

     W poprzednim wpisie zapowiedziałem, że ten ma być o tym jak to współczesny Świat został w dużej mierze stworzony przez Polaków . Cóż, ...