Tytuł wpisu mógłby odnosić się na
przykład do setek posągów ustawionych w Skopje w wyniku budowania
tożsamości narodowej Macedończyków (znaczy: megalomanii takiej
trochę, o czym zresztą pisałem na blogu; pisałem też, że mały
ów słowiański naród z każdej strony ma pod górkę, ale nie o
tym teraz), ale jako, że cały listopad jest o Polsce, to i ten wpis
będzie o własnym podwórku.
Własnym, bo powiatowym (tak więc
nie będzie o horrendalnie drogich "dziełach sztuki"
stawianych ostatnio w wielu uszczęśliwionych miastach naszego
uśmiechniętego udręczonego kraju). O Sieradz chodzi konkretnie.
Miasto, o którym na blogu już było, wszak to miejsce nie tylko
narodzin Antoine'a i Ari Szternfelda (o Lwie Starowiczu na blogu nie
było, więc nie przytaczam tego akurat nazwiska) czy rozebranego zamku, ale i wielu plenerowych dzieł sztuki. Taka – moglibyśmy
powiedzieć – galeria pod otwartym niebem. O niektórych z tych
cudeniek zresztą też wspominałem.
Z tą galerią to tak
troszkę żartowałem. Po prostu centrum miasta upstrzone jest
wątpliwej urody monumentami, przedstawiającymi czasem nie wiadomo
co i po co. Najwspanialszym – i wpisującym się w trend
przepalania na głupoty publicznych (czyli naszych; niektórzy,
pozostający pod mentalnym wpływem PRL myślą, że są to pieniądze
niczyje, i można je dowolnie brać – znaczy kraść) jest słynny
zegar słoneczny postawiony w cieniu.
Najstarsze z owych rzeźb
zdobią Plac Wojewódzki – pamiątkę po tej strasznej
komunistycznej reformie administracyjnej niszczącej wielowiekowe
powiązania między polskimi ziemiami i wprowadzającej te 49 w
większości niezdatnych do funkcjonowania małych województw.
Jedynym efektem było wykształcenie się miejscowej nomenklatury
partyjnej. Oprócz wątpliwej urody gmachu dawnego urzędu
wojewódzkiego, niewiele piękniejszego urzędu miasta i kompleksu
gierkowskich domów towarowych (sąd jest ciut dalej) na tym parkingu
stoi takie cuś:
Władysławowi "Jestem Olbrzymim Trójkątem"
Łokietkowi towarzyszy kilka abstrakcyjnych kształtów i klombów –
także z betonu – oraz najstraszniejsza z sieradzkich rzeźb:
Dzieci z fujarkami (czy tam inni Muzykanci, nigdy nie zastanawiałem
się nad nazwą). Pomnik często jest upiększany wylewaniem nań
kolorowych farb. Raczej nie pomaga, ale jest przynajmniej kolorowo, a
w pobliskim dawnym domu towarowym Hermes (dobudowany obok starszej
Warty) ktoś zrobił przedszkole. Fujarkarze stoją tuż obok placu
zabaw. Dosyć makabryczne.
Jest niewiele polskich miast bez
pomnika Jana Pawła II (na przykład moja rodzinna Warta – mamy za
to pomnik nieistniejącego zamku; było na blogu, wrzucę go na koniec wpisu), Sieradz gorszy być
nie chciał. Pomiędzy średniowiecznym klasztorem a dawnym carskimi
stajniami przerobionymi na teatr w końcu postawiono i naszego
papieża. Jedno trzeba przyznać – nie jest to sztampowy pomnik,
tak jak te wszystkie robione seryjnie. To plus. Minus jest taki, że
jest on paskudnie brzydki. Zrobiony z jakiegoś lastryko, Karol
Wojtyła wygląda na nim na człowieka bardzo schorowanego. Gorszą
statuę widziałem chyba li tylko w Augustowie nad Neckiem w białe
dnie. Kiedyś zapytałem się lokalnych notabli dlaczego ktoś na to
pozwolił. Odpowiedź, zaskakująco szczera, brzmiała: bo to darmowy
dar od twórcy (chciałem napisać artysty rzeźbiarza, ale się
powstrzymałem). Cóż, lepiej tak niż wydać dziesiątki tysięcy
na ten wspominany wyżej zegar słoneczny w cieniu.
Drugi z
gotyckich kościołów miasta, sieradzka fara, także doceniona
została pomnikiem. Tym razem smoleńskim. Czarny kamienny
prostopadłościan został pod kątem wbity w chodnik. Plus jest
taki, że monument jest naprawdę niewielki i niezbyt rzuca się w
oczy. Do tego rewitalizując starówkę niedaleko postawiono cztery
szare obeliski, żywcem wyjęte z Odysei Kosmicznej (albo Szninkla).
Odwracają uwagę od nieudanego pomniczka, a symbolizują – co nie
jest oczywiste – przebieg murów miejskich. Ot, taka licentia
poetica.
Zrewitalizowane stare miasto dorobiło się kwadratowych
baraków na rynku oraz pomnika najsłynniejszego Sieradzanina –
wspomnianego już na początku wpisu Antoine'a. Przedstawia ona
Mistrza przy pracy, a każdy może przysiąść na fryzjerskim fotelu.
Ari Szternfeld dorobił się tylko tablicy pamiątkowej. Lew
Starowicz jeszcze jej chyba nie ma.
Sam Cierplikowski ma jeszcze jeden
pomnik – na Starym Cmentarzu. Otóż ufundowano mu tam rzeźbę
projektu Dunikowskiego (albo i samego Antoine'a, różnie ludzie
mówią) w teorii przedstawiającą duszę oddzielającą się od
ciała. W praktyce ludzie różne rzeczy tam widzieć
potrafią.
Jedynym chyba sensownym pomnikiem miasta jest
upamiętnienie Józefa Piłsudskiego, dlatego nie będę go tu
wrzucał. Ani lekko upośledzonych sów które zamontowano na takiejż
gałązce przy wejściu do Biblioteki Powiatowej. Nie dość, że
czytelnictwo leci, to jeszcze tak ludzi płoszą. U mnie w mieście,
po sąsiedzku, tak nie robią. Bo i pomników mniej – acz
porządniejsze takie.
Nawet jak upamiętniają nieistniejący zamek.
| Najsłynniejszy z setek skopijskich pomników - Jeździec na koniu aka Aleksander Wielki |
![]() |
| Kubizm na pełnej |
![]() |
| Zegar słoneczny w Sieradzu, akurat w słońcu |
![]() |
| Łokietek |
![]() |
| Muzykanci |
![]() |
| Papież |
![]() |
| Pomnik smoleński |
![]() |
| Fara i tajemnicze monolity |
![]() |
| Antoine w czasach zarazy |
![]() |
| Grobowiec Antoine'a |
![]() |
| Pomnik naszego warckiego bohatera |
![]() |
| Pomnik warckiego zamku |











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz