Jakiś czas temu – może i odległy –
opisywałem na blogu spotkanie z Jamelem, przewodnikiem z Cuzco oraz
miejsca z nim odwiedzone. Wspominałem także, że w rozmowie o
Coricanchy i Inkach zarzekał się dawni władcy Tahuantinsuyu mieli
swój sekretny język inny od runa simi, keczua, głównego języka
ich poddanych. Do tego – dowodził na podstawie mglistych zapisków
z czasów konkwisty – język ten, qhapac simi (w tłumaczeniu "mowa
panów"; runa simi to "mowa ludu"), miał posiadać
także własne pismo.
|
Coricancha dzisiaj |
Oficjalnie nie odkryto w Ameryce
Południowej pełnowartościowego pisma, i za jedyny system notacji
uznaje się tajemnicze pismo węzełkowe, kipu, do dziś zresztą
nieodczytane.
|
Inkaskie kipu
|
Oczywiście nie był to inkaski wynalazek,
wszystkie niemal wcześniejsze kultury miały swoje sznureczki, ba,
nawet w
Caral, najstarszym znanym
centrum cywilizacyjnym tego rejonu
Ziemi także coś na kształt
kipu znaleziono. Warto też dodać, że
żadnego z
kipu dotychczas sensownie nie odczytano.
Nie
zachowało się ich też tak wiele (na przykład to znalezione w
zamku Dunajec też gdzieś
wsiąkło) –
kipu było niszczone nie
tylko przez Hiszpanów, ale i przez Inków – tworząc swoje
Tahuantinsuyu andyjscy górale prowadzili planową politykę
ujednolicania (inikizacji? Keczuaizacji?) podbitych ludów – czyli
między innymi niszczono obce
kipu, mające jakoby być historycznymi
zapiskami owych plemion. Faktem jest, że Inkowie zachowywali się
bardzo
socjalistycznie, ale czy rzeczywiście węzełki na
sznureczkach mogły zawierać rzeczywiste historyczne informacje –
nie wiem. Nie wydaje mi się. Ale
kipu nigdy nie odczytano, więc
wszystko jest możliwe.
|
Klasztor dominikański na murach Coricanchy
|
Co zaś się tyczy rzekomego
pisma
inkaskiej elity – tu także brak dowodów. Złote płyty
Coricanchy
na których miały znajdować się symbole przepadły. A kopia
inkaskiej kosmogonii przerysowana z jednej z kronik (inkaskiego potomka, don Juana de Santa Cruz Pachacuti Yamacui) i zdobiąca dziś
pozostałości tej najważniejszej w Tahuantinsuyu świątyni jest,
obiektywnie mówiąc, niezbyt pomocna.
|
Rekonstrukcja ozdób Coricanchy
|
Ale
nie jestem w Cuzco,
tylko w Moche
koło Trujillo i zwiedzam eponimiczne (no, chyba, że ktoś zamiast Moche mówi Mochica; zmiana nazwy czysto techniczna)
stanowisko archeologiczne tej dużo starszej, bo istniejącej na pacyficznym
wybrzeżu mniej więcej od I wieku AC do VIII AD, niż inkaska kultury.
|
Stanowisko archeologiczne Moche
|
Jak
wspominałem, Piramida Księżyca budowana była, zgodnie z miejscowymi
standardami, jedna na drugiej, z cegieł
adobe. I to właśnie te
cegłówki zwróciły moją uwagę. No, będąc szczerym najpierw
zainteresowały archeologów. Ozdobione są bowiem symbolami –
podejrzewa się, że to puncmarki, oznaczające grupę społeczną,
rejon, może warsztat, które to wykonały ową cegłę.
|
Znaki na cegłach w Piramidzie Księżyca
|
Swoją
drogą w Starożytnym Egipcie w taki sposób oznaczano kamienie
budujące piramidy – może po to, żeby w razie czego, gdyby kamień
był zły
i podwozie też było złe rzucić partaczy krokodylom na
pożarcie; lub żeby ocenić wydajność danego twórcy. Możliwe, że
tu było to robione w podobnym celu – chodzi oczywiście o
wydajność pracy, w Ameryce Południowej nie ma bowiem krokodyli, a kajmany
i aligatory w okresowych nierzadko
rzekach wybrzeża pacyficznego nie
występują – przynajmniej współcześnie.
|
Znaki Mochica
|
Czy takie symbole
mogły być jakimś południowoamerykańskim protopismem? Możliwe.
Na całym Świecie istnieją – i istniały – różnorakie systemy
notacji, choć oczywiście nie można wyciągać zbyt pochopnych
wniosków: jeśli coś jest podobne, wcale nie musi być tym samym. W
przeciwnym razie to magia sympatyczna, a nie
nauka.
Niemniej w
jednym z niedalekich stanowisk archeologicznych kultury Moche (El Brujo,
niedaleko miejscowości Cartavio, słynnej z, jeśli mnie pamięć nie
myli, pierwszej w Peru fabryki rumu; marka cartavio jest niezwykle
popularna) odnaleziono znaki uważane przez archeologów za zapis
cyfr. A stąd przecież tylko krok do prawdziwego pisma – krok
spory, ale nie niemożliwy do pokonania.
Nawet jednak jeśli
został on w Ameryce Południowej wykonany to zapewne pismo nie było
powszechne. Mogły posługiwać się nimi tylko elity (jak w wypadku
postulowanej puquiny, języka inkaskiej arystokracji) albo kapłani –
a sama umiejętność utracona w wyniku
polityki kulturowej Inków
(to moja teoria – ale skoro Tahuantinsuyu było bardzo
socjalistyczne to ekstrapoluję nań
działalność marksistów w
Starym Świecie; możliwe, że robię to bezpodstawnie). Albo
zwyczajnie – sama zanikła, bo okazała się (choć nie mogę sobie
tego wyobrazić) nieprzydatna – tak jak koło, zapomniane z powodu
braku odpowiednich zwierząt pociągowych i
dróg.
|
Inkaska droga, niezdatna do ruchu kołowego
|
Czy więc w
Ameryce Południowej przed Kolumbem powstało pismo inne niż kipu
tego jeszcze nie wiadomo – możliwe, że nigdy się nie dowiemy.
Ale problem ten pokazuje tylko ile tam jeszcze jest do znalezienia. I
nie wiadomo – znowu – czy zdąży się odnaleźć. Nie dość, że
rozwój Ameryki Południowej, i permanentny wyż demograficzny,
powoduje zajmowanie przez miasta, pola i fabryki coraz to nowych
terenów, to jeszcze rabunek ukrytych w ziemi skarbów przeszłości
jest jeszcze większy niż łapówkarstwo w Unii E***pejskiej...
|
Rozkopane przez huaceros inkaskie groby
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz