Tłumacz

16 września 2022

Wyspy Słońca i Księżyca

    Trochę wiało, więc nasz kapitan, obdarzony niezdradzającą uczuć ciemną kamienną twarzą Ajmara naciągnął kaptur mocniej na głowę.
    - Zaraz dopływamy – mruknął.

Górski marynarz na Titicaca

    Z Copacabany na Wyspę Księżyca – nasz pierwszy punkt wyprawy – nie było daleko. Ponura aura przypominała trochę jeziora – loch – północnej Szkocji (z Jeziorem Ness, z Loch Ness na czele), ale byliśmy jakieś 3,5 kilometra wyżej i kilkanaście tysięcy dalej – w Boliwii, na Titicaca, najwyżej położonym żeglownym jeziorze Świata.

Jezioro Titicaca w pochmurny dzień

    Mieliśmy zamiar odwiedzić dwie najbardziej znane wyspy jeziora, poświęcone parze najważniejszych (poza wspominaną w poprzednim wpisie Pachamamą, Matką-Ziemią i nie wspomnianym Illapie, Panu Błyskawic i Deszczu) inkaskich bogów: Słońcu i Księżycowi – Inti i Quilla (przy czym Księżyc była kobietą, Słońce – mężczyzną). Oczywiście, Inti jest dużo bardziej znany z tej pary – tak jakiś czas zwały się chociażby sole, peruwiańska waluta, każdy, kto odwiedza Patallaqtę (czyli Machu Picchu) ogląda będący przedmiotem kultu gnomon Intihuantana (Kamień do Którego Przywiązane Jest Słońce) a wielkie ludowe święto na zboczach góry Ausangate (Pan Burzy – kolejna postać z inkaskiej mitologii) zwie się – podobnie jak miesiąc czerwiec w keczua – Inti Raymi. Quilla – albo Killa, ortografia hiszpańska w językach andyjskich nadal jest dość płynna – znana jest odrobinę mniej.

Intihuantana z Machu Picchu
Nevado Ausangate
    Główną atrakcją na mniejszej i obecnie niezamieszkanej Wyspie Księżyca są ruiny Iñaq Uyu, Klasztoru Dziewic Słońca.
Klasztor Dziewic Słońca

    Nazwa trąci jakąś mistyczną egzotyką, niechybnie związaną z pożyciem seksualnym – i trochę prawdy w tym jest. Nie od dziś wiadomo, że kobiece dziewictwo jest (i kulturowo, ale także biologicznie) pewną wartością dodaną, przetargową – i jest cenne. A – podobnie jak na przykład w Egipcie czy Japonii (ile jest tych podobieństw – dla dyfuzjonistów to dowód na przedwieczne kontakty międzykontynentalne, dla teoretyków Starożytnej Astronautyki na częste wizyty kosmitów; dla mnie na to, że Ludzie wszędzie wpadają na te same pomysły) – Sapa Inca, władca Tahuantinsuyu miał status boski, czy półboski: oficjalnie był Synem Słońca. A dla potomka Inti należało przeznaczać wszystko co najlepsze – także i dziewice. W większości były to panny z wysokich rodów – które to rody jak najchętniej wysyłały swoje księżniczki do klasztorów (nazwa oczywiście współczesna, ale wbrew pozorom całkiem trafna): jeśli któraś z Dziewic wpadła w oko Sapa Ince i zostawała główną małżonką Coyą oraz matką następcy, rodzina tylko na tym zyskiwała.

Panorama Wyspy Księżyca z terasami i ruinami Klasztoru Dziewic Słońca

    Większość panien dożywała swoich dni w spokoju, zajmując się tkaniem szat dla Inki czy uprawą ziemi (cała Wyspa Księżyca pokryta jest kiedyś uprawnymi polami tarasowymi) – choć według legend Dziewice Słońca notorycznie składano w ofierze krwawym andyjskim bóstwom. Cóż, mogło się tak zdarzyć, w końcu owe panny były niezwykle cenne, a ambiwalentna natura miejscowych bogów podpowiada nam, że im cenniejsza ofiara, tym i oczekiwany profit większy, ale były to naprawdę sporadyczne przypadki. Obraz konkwistadora ratującego przed krwawym kapłanem wprost z ołtarza Dziewicę Słońca to wymysł taniej literatury przygodowej (sam howardowski Conan nic innego nie robi jak raz za razem ratuje z takich opresji dziewice), kolejny klon Perseusza ratującego Andromedę. Motyw trafił także do książek o przygodach Tomka Wilmowskiego – a co.

Wyspa Słońca i Wyspa Księżyca

    Wyspa Słońca – drugi (i historycznie ważniejszy: tu miał przyjść na Świat słynny biały bóg Viracocha, nauczyciel i dawca wiedzy, a jak chcą teoretycy Starożytnej Astronautyki kosmita oraz wedle jednej z wersji pierwsi Inkowie, Manco Capac z żoną-siostrą Mamą Ocllą; sam Inti, Słońce też miałby stąd pochodzić) nasz przystanek – to już całkiem inna historia. Przede wszystkim jest zamieszkana, i to przez trzy communidas, trzy wspólnoty. Pech chce, że miejscowi, zamiast dogadać się i zarabiać na turystach kłócą się między sobą niczym nasi Górale w Zakopanem. Dzięki temu trudno jest swobodnie przemieszać się po wyspie, brakuje infrastruktury i dostępu do części zabytków.

Pałac Sapa Inki
Inkaskie wrota

    Na szczęście dostępne są ruiny pałacu Sapa Inki, z bardzo ciekawym pomieszczeniem, pokrytym dachem w kształcie kopuły. Oczywiście nie jest to prawdziwe łukowe sklepienie – to wynaleźli Rzymianie (i był to jeden z najważniejszych punktów w historii architektury – kto widział Panteon, Pont du Gard albo Kościół Mądrości Bożej ten ochoczo przytaknie) – ale inkascy budowniczowie zastosowali tu motyw używany w Starożytnej Grecji na przykład przy wznoszeniu tolosów (najsłynniejszym takim grobowcem jest tak zwany Grób Agamemnona) – każda następna warstwa kamieni wysuwa się lekko ponad poprzednią dając efekt kopuły – oczywiście bez jej wspaniałej trwałości, wytrzymałości i proporcji.

Sklepienie pałacowe

    Z – tym razem prawdziwych, nie pływających – wysp na Jeziorze Titicaca ruszyliśmy ku obiecanemu Tiwanaku, via La Paz, miasta przedziwnego i niebywale zatrutego. Po drodze – co już opisywałem – natknęliśmy się na niespodziewaną przeprawę promową oraz – o czym jeszcze nie było - pierwsze ślady wyjątkowej w skali Świata nowoczesnej boliwijskiej architektury.

Preinkaskie sanktuarium w Tiwanaku, cel podróży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Imeretia i Złoty Wiek

     Jak wspominałem, chrześcijaństwo trafiło do Gruzji na początku IV wieku po Chrystusie, i przyszło tu z Armenii (która była pierwszym of...