Jakiś czas temu rozpisywałem się o
niezwykle zakopconym mieście w Dzikich Krajach jakim jest La Paz.
Faktyczna stolica Boliwii (konstytucyjna to urocze Sucre) posiada
pewien budynek warty uwagi – dworzec autobusowy zaprojektowany
przez pana Gustawa Eiffela, francuskiego przemysłowca i wizjonera,
króla stalowych konstrukcji – który działał głównie w krajach
hiszpańskojęzycznych: zarówno na Półwyspie Iberyjskim, jak i w
Ameryce Łacińskiej.
Tu także zachowało się najwięcej dzieł
jego firmy – choć trzeba uczciwie przyznać, że nie wszystkie
stalowe konstrukcje przypisywane Eiffelowi muszą być faktycznie
jego. I tak słynny Stalowy Dom, jedna z atrakcji Iquitos (największe
miasto Świata bez dostępu lądowego – jest tylko wodny i
lotniczy; to jest można się tygodniami przebijać przez dżunglę,
ale autem się nie dojedzie) podobno wcale jego autorstwa nie
jest.
Na pewno firma Eiffela zaprojektowała i wykonała jeden z
mostów w Przemyślu. Jest to jedyne bodajże zachowane dzieło
przedsiębiorstwa w tej części Świata – a powstało jako jeden z
dwóch przenośnych mostów zamówionych przez cesarsko-królewską
armię Austro-Węgier, której to Przemyśl był ważną bazą –
przemyska zaś twierdza należy do największych w Europie zespołów
fortyfikacji powstałych w przededniu I Wojny Światowej (większe są
bodajże założenia w Ypres i Verdun). Miała strzec Habsburgów
przed najazdem Imperium Rosyjskiego (didaskalia: nie
ustrzegła).
Niewątpliwie najbardziej znanym dziełem Eiffela
jest paryska wieża wybudowana na Wystawę Światową Roku Pańskiego
1889 w Paryżu – i po tej wystawie miała zostać rozebrana,
niestety brakło na to środków (a i sam Eiffel zadziałał, montując na wieży stcję telegrfu bezprzewodowego polskiego projektu), i dziś to stalowe rusztowanie jest
jednym z symboli Paryża (miasta dużo bardziej niebezpiecznego niż
wspominane na początku La Paz – kto więc bardziej zasługuje na
tytuł Dzikiego Kraju musicie sobie, Drodzy Czytelnicy, sami
odpowiedzieć).
Sama wieża oryginalnie miała stanąć w Hiszpanii, ale ktoś się tam zorientował, że to straszny badziew, do tego drogi, i w porę zrezygnowano. Eiffel opchnął więc projekt Francuzom (nic dziwnego, że został milionerem – oprócz wizjonera był też niezłym handlowcem, takie bezużyteczne rusztowanie pchnąć komuś) i Paryż ozdobiony został taką właśnie krajobrazową dominantą.
Co wspaniale wpisało się w emploi miasta – miasta zbudowanego tak naprawdę w XIX wieku, gdy zburzono
historyczną tkankę miejską zastępując ją licznymi placami i
szerokimi arteriami komunikacyjnymi. W teorii miało to usprawnić
komunikację i podnieść komfort życia mieszkańców, ale dziś
stolica Francji jest jednym z najbardziej zakorkowanych miast Europy
(i jednym z niebezpieczniejszych, dodajmy; Dziki Kraj).
Jest też jednym z najczęściej odwiedzanym miast Świata – i jednym z najbardziej rozczarowujących: powstał nawet zespół chorobowy zwany syndromem paryskim. Jest to ciężki szok czy inna depresja występująca u turystów – najczęściej z Azji – w wyniku zderzenia się wyimaginowanej wizji Paryża (stworzonej w dużej mierze przez autorów powieści i hollywoodzkich reżyserów) z ponurą rzeczywistością. Skutków nie łagodzą wspaniałe muzea – jedyna rzecz dzięki której stolica Francji może należeć do pierwszej turystycznej ligi (podobnie jak Berlin czy w mniejszym stopniu Londyn – także smutne i nudne molochy).
Do niedawna jeszcze na Ile de France, wyspie gdzie Paryż, jako celtycko-rzymska Lutecja się rozpoczął, zobaczyć można było wspaniałą gotycką katedrę Notre Dame – miałem to szczęście jeszcze ją odwiedzić – ale kilka lat temu, w czasie remontu pracownik prawdopodobnie przypadkowo zaprószył ogień – i kilkaset lat dziedzictwa prawie doszczętnie strawił pożar (ocalała Święta Kaplica).
Kościół
miał zostać odbudowany w pierwotnej formie, ale... Na Zachodzie
Europy, od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej (ach, to
bezczeszczenie królewskich grobów w podparyskim opactwie St. Denis
– takie światłe i nowoczesne), następuje systematyczny upadek
Cywilizacji Białego Człowieka. Efekty owego przewrotu, wzmocnione
marksizmem są coraz bardziej widoczne – więc nic w tym dziwnego,
że w pewnym momencie podjęto jedyną słuszną, właściwą,
światłą, nowoczesną decyzję – Notre Dame zostanie odbudowana
jako galeria obrazów! Oczywiście, to nic nowego, przecież katedra
w Królewcu od dawna jest salą koncertową, toć to światłe takie.
A Francja, ta nowoczesna, postrewolucyjna, jest z założenia
państwem świeckim, więc czemu miałaby odbudowywać chrześcijański
kościół? Zwłaszcza, że można w tym samym czasie przeznaczyć
kilka milionów euro na budowę nowego meczetu w Strasburgu. Ot,
podwójne standardy nowoczesnej Europy.
Wracając do
przebudowanego Paryża i najbardziej charakterystycznej jego budowli
– UNESCO na szczęście nie doceniło wielkiej kratownicy autorstwa
pana Eiffela i nie wciągnęło jej na swoją Listę Dziedzictwa
Ludzkości. W mieście zwróciło uwagę jedynie na nabrzeża Sekwany
– z widokiem na obecnie zniszczoną, a niedługo byłą już,
katedrę Notre Dame. Czy nadają się one na romantyczny spacer –
trudno mi wyrokować. Często są zatłoczone, grasują tam
kieszonkowcy oraz swoje stragany mają bukiniści – nadsekwańscy
sprzedawcy książek. W dobie rozwoju urządzeń cyfrowych jest to
ginący zawód (żeby zostać handlarzem trzeba mieć specjalny
certyfikat), i utrzymuje się chyba tylko jako atrakcja turystyczna –
choć książka nadal jest droższa od chińskiego pochodzenia
breloczka z miniaturą Wieży Eiffela.
Generalnie to Paryża nie
polecam – jest brzydki, niebezpieczny, w cudownych muzeach tłok (znajomy grotołaz też poleca tylko sięgające Starożytności katakumby) –
i jest tyle pięknych miejsc, także we Francji, że szkoda marnować
nań życie. Dziś nie jest wart mszy.
Dworzec w La Paz |
Rynek San Pedro w Cuzco |
Most na Onyarze w Gironie |
Twierdza Przemyśl |
Sama wieża oryginalnie miała stanąć w Hiszpanii, ale ktoś się tam zorientował, że to straszny badziew, do tego drogi, i w porę zrezygnowano. Eiffel opchnął więc projekt Francuzom (nic dziwnego, że został milionerem – oprócz wizjonera był też niezłym handlowcem, takie bezużyteczne rusztowanie pchnąć komuś) i Paryż ozdobiony został taką właśnie krajobrazową dominantą.
Wieża Eiffela |
Jest też jednym z najczęściej odwiedzanym miast Świata – i jednym z najbardziej rozczarowujących: powstał nawet zespół chorobowy zwany syndromem paryskim. Jest to ciężki szok czy inna depresja występująca u turystów – najczęściej z Azji – w wyniku zderzenia się wyimaginowanej wizji Paryża (stworzonej w dużej mierze przez autorów powieści i hollywoodzkich reżyserów) z ponurą rzeczywistością. Skutków nie łagodzą wspaniałe muzea – jedyna rzecz dzięki której stolica Francji może należeć do pierwszej turystycznej ligi (podobnie jak Berlin czy w mniejszym stopniu Londyn – także smutne i nudne molochy).
Do niedawna jeszcze na Ile de France, wyspie gdzie Paryż, jako celtycko-rzymska Lutecja się rozpoczął, zobaczyć można było wspaniałą gotycką katedrę Notre Dame – miałem to szczęście jeszcze ją odwiedzić – ale kilka lat temu, w czasie remontu pracownik prawdopodobnie przypadkowo zaprószył ogień – i kilkaset lat dziedzictwa prawie doszczętnie strawił pożar (ocalała Święta Kaplica).
Ile de France |
Wnętrze katedry Notre Dame przed pożarem |
Sekwana |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz