Tłumacz

20 czerwca 2025

Mała Francja

    Wyniosła wieża strasburskiej katedry, krajobrazowa dominanta północnej Alzacji zdaje się być axis mundi tej pogranicznej krainy. Wyrasta ona ponad uporządkowaną niemiecką starówką, taką jaką znamy z naszych, lokowanych na prawie magdeburskim średniowiecznych miast. Jest bowiem w swym początku Strasburg miastem na wskroś germańskim, choć niekoniecznie niemieckim.

Strasburska katedra
    Dobrze, zgadza się, ponad dwa tysiące lat temu było tu celtyckie oppidum (miasteczko, znaczy się; gród), zajęte następnie przez Rzymian i wcielone do potężnego Imperium. Nawet dzisiejsza nazwa, niemiecka, odnosi się do skrzyżowania rzymskich dróg przy których antyczne Argentoratum się bogaciło. Potem Strasburg znalazł się w samym sercu ziem Franków. Nie jest stąd daleko do Akwizgranu, do Reims także nie ma hektara. Kiedy Imperium Karola Wielkiego rozpadało się na trzy części właśnie tutaj dwóch młodszych wnuków – Karol Łysy i Ludwik Niemiecki – przysięgli pokonać Lotara, najstarszego z braci, dzierżącego tytuł cesarza Franków. Tekst owej przysięgi strasburskiej spisano w dwóch językach używanych w imperium: starofrancuskim i starowysokoniemieckim. Zarówno dla Francuzów, jak i dla Niemców jest więc Strasburg miejscem narodzin ich języków (dla tych pierwszych dodatkowo miejscem powstania Marsylianki – zwanej tak dla zmyły, oficjalna nazwa to Pieśń wojenna Armii Renu). Rok później w nieodległym Verdun (tym samym, gdzie ponad 1000 lat później toczyły się krwawe walki w czasie Wielkiej Wojny) bracia się dogadali, tworząc zalążki dzisiejszej Francji i Niemiec. Ziemia pomiędzy, Królestwo Lotara, Lotharii Regnum, Lotaryngia, pas ziemi od Lombardii po Fryzję przez następne jedenaście wieków było kością niezgody pomiędzy wyżej wymienionymi. Sama Alzacja przez ostatnie 150 lat zmieniała przynależność państwową co najmniej 4 razy.

Miejsce spoczynku Karola Wielkiego w Akwizgranie

    Sami Alzatczycy mieli z tego powodu trochę przegwizdane. Dla Francuzów byli Niemcami, dla Niemców ich dialekt/język był niezrozumiałym bełkotem. Taka dola pogranicza.

Ulice starego miasta
    Jedną z atrakcji Grande-Ile de Strasbourg, starego miasta, jest dzielnica Mała Francja. Starówka wpisana jest na List Światowego Dziedzictwa UNESCO, więc nie ma co ukrywać: gdy przybyłem do Strasburga od razu podreptałem w tamtą stronę. Cóż – czy ta część miasta wyglądała jakoś bardzo małofrancusko?
Mała Francja
    Nie powiedziałbym. Ot, typowe alzackie miasteczko, położone nad kanałami i zabudowane domkami z muru pruskiego (nie mylić z szachulcem – w murze pruskim drewniany szkielet wypełniają cegły, w szachulcu słoma i glina). Taka szkieletowa zabudowa jest urocza, ale żeby od razu małofrancuska, to bym nie powiedział. Obrazu Małej Francji dopełniały fortyfikacje Vaubana (Ludwik XIV zajął miasto w końcu XVII wieku i kazał fortyfikować; po Wielkiej Wojnie budowano tu słynną oraz horrendalnie drogą – i w końcowym rozrachunku nieużyteczną – Linię Maginota).
Colmar
Miluza
    W tej jakże uroczej nazwie La Petite France (po alzacku Französel) musi więc chodzić o coś innego. Zwłaszcza, że w oryginale była to dzielnica zamieszkana przez garbarzy – znaczy nie była to najlepsza część miasta.
Gildia Garbarzy
    Trochę człowiek poszperał, i okazało się, że winni tej nazwy są marynarze wraz z Kolumbem odkrywający Nowy Świat. Może i zarazili Indian ospą, ale w zamian dostali bladego krętka (zagadkowe zmiany kostne odkryte w jednym ze szkieletów w Pompejach mogą jednak sugerować, że bakteria nie była endemiczna dla Ameryki; albo że w Starożytności też pokonywano Atlantyk). Czyli zarazka powodującego kiłę. Ta przenoszona drogą płciową choroba w Europie znana była pod różnymi nazwami – pokazującymi drogę rozprzestrzeniania się mikroba po Starym Kontynencie. W Anglii nazywano ją hiszpańską chorobą. We Francji zwano angielskim przymiotem, w Rzeszy Niemieckiej (i u nas, choć spotykano też nazwę niemieckiej choroby) francą. Moskwiczanie mówili polska choroba. I właśnie forma franca, francuska choroba, dała obecną nazwę temu uroczemu zakątkowi starego Strasburga. Jako, że miejsce miało i tak słabą reputację właśnie tam umiejscowiono hospicjum dla osobników nieszanujących się seksualnie i zakażonych kiłą. Znaczy się: Mała Franca, a nie Mała Francja. Ale w bedekerach brzmiałoby to źle.
Mała Franca
    To jednak nie ta zakaźna choroba (można było ją dostać i od matki, jak cesarz Rudolf II, któremu kiła wrodzona nieźle gmatwała koromysły) a ta wspólna niemiecko-francuska historia sprawiła, że właśnie w Strasburgu umiejscowiono pierwszą siedzibę Parlamentu Europejskiego. Dla nas jest to miejsce jak miejsce, bo to nie nasza przeszłość, ale dla Francuzów, Niemców czy mieszkańców Beneluxu takie położenie narzucało się samo. Obecnie ta całkowicie zbędna i droga instytucja rozrosła się na tyle, że trzeba było przenieść ją w inne miejsce, do stolicy Brabancji (władcy której wcześniej tytułowali się książętami Dolnej Lotaryngii, wywodząc sukcesję od wnuka Karola Wielkiego; nasz Stanisław Leszczyński, ostatni król Lotaryngii to całkiem inna historia), i przy okazji Belgii, Brukseli. Nadal jednak pozostał w historycznej dzielnicy Lotara I.
Parlament Europejski w Brukseli
    Ku szkodzie i utrapieniu mieszkańcom Europy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Mała Francja

     Wyniosła wieża strasburskiej katedry, krajobrazowa dominanta północnej Alzacji zdaje się być axis mundi tej pogranicznej krainy. Wyras...