Dawny Królewiec ma wiele wspólnego z
Dreznem. Oba te miasta były przez wieki niemieckimi stolicami –
Prus i Saksonii, oba przez jakiś czas należały do Polski, oba
zostały doszczętnie zniszczone przez bombowce zachodnich Aliantów,
oba też dostały się po 1945 roku pod sowiecką okupację. Tu
dopiero pojawia się niewielka różnica: Drezno pozostawiono w
quasi-niepodległym DDR, a Królewiec, przemianowany na Kaliningrad,
wcielono bezpośrednio do ZSRS. Może dlatego drezdeńska starówka
została odbudowana, a z królewieckiej pozostałą tylko przerobiona
na salę koncertową gotycka katedra. Na szczęście zachował się w
niej grób najsłynniejszego mieszkańca Królewca, ponurego filozofa
Immanuela Kanta.
|
Miejsce spoczynku Kanta
|
Niemcy pytani, czy Kaliningrad im się
podoba odpowiadają, że jedyną ładną rzeczą jest tylko to, co
udaje niemieckie – i rzeczywiście, obecnie próbuje się stworzyć
coś na kształt starówki mającej nawiązywać wyglądem do
przedwojennego Królewca. Efekt jest raczej niepowalający.
|
Centrum Kaliningradu
|
Pozostałe atrakcje miasta to
radziecki okręt podwodny i Muzeum Bursztynu, o którym zresztą już pisałem.
|
Radziecki okręt podwodny B-413
|
Trudno o lepsze miejsce dla takiej
instytucji, skoro właśnie Królewiec jest ostatnim znanym miejscem
przechowywania jednego z najciekawszych dzieł stworzonych z
bursztynu, słynnej Bursztynowej Komnaty.
|
Muzeum Bursztynu
|
|
Ekspozycja bursztynu
|
Powstała w wyniku
kaprysu pierwszego "króla w Prusach", Fryderyka I
Hohenzollerna – władca zażyczył sobie, by ozdobić bursztynem
ściany jego pracowni w podberlińskim Charlottenburgu. Gdańskim
mistrzom bursztyniarstwa stworzenie dzieła zajęło kilka lat (i ton
jantaru). W Berlinie niewykończony jeszcze pokój obejrzał car
Piotr I Wielki – o tym ekscentrycznym władcy już było na blogu –
i pokochał go. Kolejny władca Prus, Fryderyk Wilhelm bardziej cenił
sobie armię niż poojcowskie pięknotki i podarował komnatę
Piotrowi. Tony bursztynu zdemontowano i przewieziono do Sankt
Petersburga. Ta – jak chcą Rosjanie – pierwsza Bursztynowa
Komnata przeleżała w skrzyniach kilka ładnych lat – bowiem w
Rosji nie było nikogo, kto mógłby złożyć ją z powrotem. Córka
Piotra, Elżbieta I wyjęła dzieło z pudełek i wraz z Franciszkiem
Rastrellim, największym architektem czasu baroku w Rosji,
zamontowała komnatę w Pałacu Zimowym (była to – jak chcą
Rosjanie – druga odsłona pomieszczenia). W końcu jednak caryca
rozkazała przenieść skarb do pałacu w Carskim Siole w 1755 roku.
Tam Bursztynową Komnatę zainstalowano ponownie, znacznie ją
przebudowując – a raczej rozbudowując: pokój w którym ją
rozłożono był bowiem większy niż te w Berlinie i Sankt
Petersburgu. Dołożono więc kilka ton jantaru, kandelabry, lustra,
oklejane bursztynem meble... W rozbudowie pomieszczenia gustowała
zwłaszcza caryca Katarzyna II Wielka (Zofia von Anhalt ze Szczecina)
i stworzyła zeń prawdziwą wizytówkę Imperium Rosyjskiego. Tą
właśnie, Trzecią Bursztynową Komnatę, w 1941 roku zwinęli
Niemcy naziści i przewieźli w skrzyniach na królewiecki zamek. Ta
dawna krzyżacka twierdza spłonęła w czasie alianckich nalotów na
miasto kilka lat później.
|
Berlin - pomnik św Jerzego, znak dobrych stosunków z Moskwą
|
|
Pałac Zimowy w Sankt Petersburgu
|
Dziś na miejscu zbombardowanego przez
Amerykanów zamku stoi – dziś pusty – ohydny dawny Dom Partii,
zaś parking dookoła niego skrywa fundamenty dawnej krzyżackiej
budowli oraz wypalone resztki piwnic, w których znajdować się
miały skrzynie z łatwopalnymi przecież elementami Bursztynowej
Komnaty.
|
Dom Sowietów
|
No, przynajmniej tyle wiemy
oficjalnie: Bursztynowa Komnata, zwana Ósmym Cudem Świata, spłonęła
wraz z królewieckim zamkiem, God bless America. Jednak nie wszyscy
się z tym zgadzają. Spora część poszukiwaczy skarbów czy innych
Turbosłowian twierdzi, że skrzynie w porę wywieziono z zamku –
albo na Dolny Śląsk, albo statkami do Niemiec. Tam mogły zostać
ukryte (bądź zniszczone w trakcie walk chociażby o Wrocław lub
ataków torpedowych podobnych do zatopienia "Wilhelma
Gustloffa"; była to katastrofa morska z największą liczbą
ofiar w historii) i możliwe, że leżą tam do dzisiaj. Dowodami w
sprawie mają być znajdowane co jakiś czas elementy owej
oryginalnej Komnaty – z których jeden znajduje się w
najsłynniejszej kopii Komnaty – w pałacu w Carskim Siole podle
Sankt Petersburga.
|
Typowy pałac na Dolnym Śląsku (tu: Kamienna Góra)
|
Sam pałac jest oczywiście wspaniały
– ale główną atrakcją jest właśnie Bursztynowa Komnata. Czy
też jej kopia – choć pojawiają się głosy, że to może być
oryginał, który albo przetrwał pożar Królewca, albo później
został przejęty przez Sowietów na Dolnym Śląsku. W każdym razie
– wewnątrz Bursztynowej Komnaty nie wolno robić zdjęć (stąd
umieszczona na blogu fotka musiała powstać całkowitym przypadkiem,
bez wiedzy Autora). Cóż, może mieć to też wymiar czysto
marketingowy, ponieważ sama Bursztynowa Komnata (pomijając ogrom
pracy i bursztynu włożonych w jej wykonanie i kunszt dawnych
gdańskich i/lub obecnych rosyjskich mistrzów bursztyniarstwa)
mówiąc kolokwialnie przyprawia o tzw. syndrom paryski. Ów Ósmy
Cud Świata delikatnie widza może rozczarować.
|
Pałac w Carskim Siole
|
|
Przypadkowe zdjęcie Bursztynowej Komnaty
|
Z ciekawostek: w Polsce także
znajduje się kopia Bursztynowej Komnaty. Na Śląsku, na zamku w
Niemodlinie – upamiętniać ma ona jedną z nitek Szlaku
Bursztynowego, biegnącą onegdaj w okolicy. Cóż, prawdziwy
paranoik zwolennik teorii spiskowych mógłby stwierdzić, że to ta
śląska może być oryginalna.
Mieszkająca w Petersburgu pół-Polka
zajmująca się obsługą ruchu turystycznego zwykła komentować
temat Bursztynowej Komnaty takimi słowami:
- Nie jest ważne, czy Komnata
spłonęła, czy nie. Ta w Carskim Siole, Czwarta Bursztynowa
Komnata, jest oryginalna, podobnie jak te wcześniejsze. Kropka.
Cóż.
|
Zamek Książ
|
A tak na koniec jeszcze jedna myśl
przyszła mi do głowy – w Zamku Książ znajduje się pokój
odpowiadająca rozmiarom właśnie Bursztynowej Komnacie. Podobno
kiedy Sowieci zajęli zamek była ona pusta – czy więc czekała na
bursztynowe panele? A może tam właśnie były, i zdążono je
zdemontować i wywieźć jakimś "Złotym Pociągiem"? Albo
nie była pusta?
|
Podziemia zamkowe, element kompleksu "Riese"
|
The truth is out there, jak to mówią.
Trafiłam na Pana blog za pośrednictwem Twittera i bardzo się z tego cieszę. Pozdrawiam, Sójka za morze
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo i pozdrawiam.
UsuńWspaniały wpis Panie Adamie.
OdpowiedzUsuńA dziękuję Panie Marcinie
Usuń