Tłumacz

3 czerwca 2022

Bursztynowa komnata

    Dawny Królewiec ma wiele wspólnego z Dreznem. Oba te miasta były przez wieki niemieckimi stolicami – Prus i Saksonii, oba przez jakiś czas należały do Polski, oba zostały doszczętnie zniszczone przez bombowce zachodnich Aliantów, oba też dostały się po 1945 roku pod sowiecką okupację. Tu dopiero pojawia się niewielka różnica: Drezno pozostawiono w quasi-niepodległym DDR, a Królewiec, przemianowany na Kaliningrad, wcielono bezpośrednio do ZSRS. Może dlatego drezdeńska starówka została odbudowana, a z królewieckiej pozostałą tylko przerobiona na salę koncertową gotycka katedra. Na szczęście zachował się w niej grób najsłynniejszego mieszkańca Królewca, ponurego filozofa Immanuela Kanta.

Miejsce spoczynku Kanta

    Niemcy pytani, czy Kaliningrad im się podoba odpowiadają, że jedyną ładną rzeczą jest tylko to, co udaje niemieckie – i rzeczywiście, obecnie próbuje się stworzyć coś na kształt starówki mającej nawiązywać wyglądem do przedwojennego Królewca. Efekt jest raczej niepowalający.

Centrum Kaliningradu

    Pozostałe atrakcje miasta to radziecki okręt podwodny i Muzeum Bursztynu, o którym zresztą już pisałem.

Radziecki okręt podwodny B-413

    Trudno o lepsze miejsce dla takiej instytucji, skoro właśnie Królewiec jest ostatnim znanym miejscem przechowywania jednego z najciekawszych dzieł stworzonych z bursztynu, słynnej Bursztynowej Komnaty.

Muzeum Bursztynu
Ekspozycja bursztynu

    Powstała w wyniku kaprysu pierwszego "króla w Prusach", Fryderyka I Hohenzollerna – władca zażyczył sobie, by ozdobić bursztynem ściany jego pracowni w podberlińskim Charlottenburgu. Gdańskim mistrzom bursztyniarstwa stworzenie dzieła zajęło kilka lat (i ton jantaru). W Berlinie niewykończony jeszcze pokój obejrzał car Piotr I Wielki – o tym ekscentrycznym władcy już było na blogu – i pokochał go. Kolejny władca Prus, Fryderyk Wilhelm bardziej cenił sobie armię niż poojcowskie pięknotki i podarował komnatę Piotrowi. Tony bursztynu zdemontowano i przewieziono do Sankt Petersburga. Ta – jak chcą Rosjanie – pierwsza Bursztynowa Komnata przeleżała w skrzyniach kilka ładnych lat – bowiem w Rosji nie było nikogo, kto mógłby złożyć ją z powrotem. Córka Piotra, Elżbieta I wyjęła dzieło z pudełek i wraz z Franciszkiem Rastrellim, największym architektem czasu baroku w Rosji, zamontowała komnatę w Pałacu Zimowym (była to – jak chcą Rosjanie – druga odsłona pomieszczenia). W końcu jednak caryca rozkazała przenieść skarb do pałacu w Carskim Siole w 1755 roku. Tam Bursztynową Komnatę zainstalowano ponownie, znacznie ją przebudowując – a raczej rozbudowując: pokój w którym ją rozłożono był bowiem większy niż te w Berlinie i Sankt Petersburgu. Dołożono więc kilka ton jantaru, kandelabry, lustra, oklejane bursztynem meble... W rozbudowie pomieszczenia gustowała zwłaszcza caryca Katarzyna II Wielka (Zofia von Anhalt ze Szczecina) i stworzyła zeń prawdziwą wizytówkę Imperium Rosyjskiego. Tą właśnie, Trzecią Bursztynową Komnatę, w 1941 roku zwinęli Niemcy naziści i przewieźli w skrzyniach na królewiecki zamek. Ta dawna krzyżacka twierdza spłonęła w czasie alianckich nalotów na miasto kilka lat później.

Berlin - pomnik św Jerzego, znak dobrych stosunków z Moskwą
Pałac Zimowy w Sankt Petersburgu

    Dziś na miejscu zbombardowanego przez Amerykanów zamku stoi – dziś pusty – ohydny dawny Dom Partii, zaś parking dookoła niego skrywa fundamenty dawnej krzyżackiej budowli oraz wypalone resztki piwnic, w których znajdować się miały skrzynie z łatwopalnymi przecież elementami Bursztynowej Komnaty.

Dom Sowietów

    No, przynajmniej tyle wiemy oficjalnie: Bursztynowa Komnata, zwana Ósmym Cudem Świata, spłonęła wraz z królewieckim zamkiem, God bless America. Jednak nie wszyscy się z tym zgadzają. Spora część poszukiwaczy skarbów czy innych Turbosłowian twierdzi, że skrzynie w porę wywieziono z zamku – albo na Dolny Śląsk, albo statkami do Niemiec. Tam mogły zostać ukryte (bądź zniszczone w trakcie walk chociażby o Wrocław lub ataków torpedowych podobnych do zatopienia "Wilhelma Gustloffa"; była to katastrofa morska z największą liczbą ofiar w historii) i możliwe, że leżą tam do dzisiaj. Dowodami w sprawie mają być znajdowane co jakiś czas elementy owej oryginalnej Komnaty – z których jeden znajduje się w najsłynniejszej kopii Komnaty – w pałacu w Carskim Siole podle Sankt Petersburga.

Typowy pałac na Dolnym Śląsku (tu: Kamienna Góra)

    Sam pałac jest oczywiście wspaniały – ale główną atrakcją jest właśnie Bursztynowa Komnata. Czy też jej kopia – choć pojawiają się głosy, że to może być oryginał, który albo przetrwał pożar Królewca, albo później został przejęty przez Sowietów na Dolnym Śląsku. W każdym razie – wewnątrz Bursztynowej Komnaty nie wolno robić zdjęć (stąd umieszczona na blogu fotka musiała powstać całkowitym przypadkiem, bez wiedzy Autora). Cóż, może mieć to też wymiar czysto marketingowy, ponieważ sama Bursztynowa Komnata (pomijając ogrom pracy i bursztynu włożonych w jej wykonanie i kunszt dawnych gdańskich i/lub obecnych rosyjskich mistrzów bursztyniarstwa) mówiąc kolokwialnie przyprawia o tzw. syndrom paryski. Ów Ósmy Cud Świata delikatnie widza może rozczarować.

Pałac w Carskim Siole
Przypadkowe zdjęcie Bursztynowej Komnaty

    Z ciekawostek: w Polsce także znajduje się kopia Bursztynowej Komnaty. Na Śląsku, na zamku w Niemodlinie – upamiętniać ma ona jedną z nitek Szlaku Bursztynowego, biegnącą onegdaj w okolicy. Cóż, prawdziwy paranoik zwolennik teorii spiskowych mógłby stwierdzić, że to ta śląska może być oryginalna.
    Mieszkająca w Petersburgu pół-Polka zajmująca się obsługą ruchu turystycznego zwykła komentować temat Bursztynowej Komnaty takimi słowami:
    - Nie jest ważne, czy Komnata spłonęła, czy nie. Ta w Carskim Siole, Czwarta Bursztynowa Komnata, jest oryginalna, podobnie jak te wcześniejsze. Kropka.
    Cóż.

Zamek Książ

    A tak na koniec jeszcze jedna myśl przyszła mi do głowy – w Zamku Książ znajduje się pokój odpowiadająca rozmiarom właśnie Bursztynowej Komnacie. Podobno kiedy Sowieci zajęli zamek była ona pusta – czy więc czekała na bursztynowe panele? A może tam właśnie były, i zdążono je zdemontować i wywieźć jakimś "Złotym Pociągiem"? Albo nie była pusta?

Podziemia zamkowe, element kompleksu "Riese"

    The truth is out there, jak to mówią.

Mające wywoływać wrażenie tajemniczości zdjęcie bunkra w Jeleniu

4 komentarze:

  1. Trafiłam na Pana blog za pośrednictwem Twittera i bardzo się z tego cieszę. Pozdrawiam, Sójka za morze

    OdpowiedzUsuń
  2. Trollosiewicz13 maja 2023 22:51

    Wspaniały wpis Panie Adamie.

    OdpowiedzUsuń

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...