Tłumacz

19 lipca 2022

Włocławek

    Jakiś czas temu zły los (znaczy – praca) pchnął mnie do nadwiślańskiego grodu zwanego Włocławkiem. Jako, że miałem tam trochę czasu nie dość, że spotkałem się z dawno nie widzianymi znajomymi to jeszcze, mimo niekorzystnej deszczowej aury, zrobiłem sobie krótki spacer – by odświeżyć wspomnienia związane z tym miejscem.

Włocławska katedra

    Oczywiście nie chodzi tu o znaną z piosenki o Irlandii włocławską ulicę Fabryczną (wbrew legendzie istnieje, jest bardzo krótka i nigdy jej nie widziałem). Jako przedstawiciel największego związku wyznaniowego w Polsce za młodego (jako ministrant) wielokrotnie odwiedzałem "swoją" włocławską katedrę – tradycyjnie w Wielki Czwartek. Po wielu latach stwierdzam, że kościół ów kiedyś wydawał mi się dużo większy (ale może dlatego, że ja byłem dużo mniejszy) – po raz pierwszy też widziałem wystrój wnętrza pozbawiony uroczystej oprawy.

Gotyckie wnętrza

    Niemniej diecezja włocławska jest jedną z najstarszych stolic biskupich w Polsce, podobnie jak pobliskie seminarium jednym z - jeśli nie najstarszym – w naszym kraju. Do budynku przylega kościół św. Witalisa – tu kolejne powtórzenie – najstarszy zachowany we Włocławku (a przejściowo także zastępujący katedrę). Okolice głównej świątyni miasta są przy okazji całkiem zadbane.

Seminarium i kościół św Witalisa

    Natomiast co do pobliskiej starówki...
    - Zaraz – przerwała mi koleżanka, Włocławianka – U nas nie ma starówki!
    - Jest – odparłem – Mapa mówi, że jest.
    - Jeśli tak stawiasz sprawę, to faktycznie jest. Ale nie wygląda wyjściowo.
    Cóż, musiałem przekonać się na własne oczy.
    - Jestem pod wrażeniem – stwierdziłem, kiedy siedzieliśmy już w lokalu na nadwiślańskich bulwarach, całkiem zadbanych – Wielkie gratulacje dla włodarzy miasta, że potrafili tak wspaniale zachować w centrum klimat lat 90-tych zeszłego stulecia. Chyba opiszę to na blogu.
    - Nie bądź zbyt surowy – znajomi pokręcili głowami – Podobno mają się w końcu wziąć za remonty...

Wisła we Włocławku

    Możliwe. Choć znając życie remont starego rynku skończy się betonozą, jak chociażby we wspominanym niedawno na blogu Sieradzu.

Betonowo-kubistyczny rynek w Sieradzu po modernizacji

    Tymczasem leżące rzut kamieniem od katedry włocławskie stare miasto jest... Jak mówiłem, spacerując tamtejszymi ulicami człowiek przenosi się te 30 lat wstecz, kiedy po upadku komuny miasta już zaczynały przybierać nową, kapitalistyczną twarz (objawiającą się głównie krzykliwymi szyldami przedsiębiorstw o nazwach kończących się na -x), a jeszcze nie pozbyły się topornej komunistycznej szarości.

Odcienie szarości

    Włodarze Włocławka – zapewne nieumyślnie – potrafili ten stan zachować nie remontując i zapominając o historycznym centrum miasta. A przecież można było wybudować nową halę sportową (Włocławek wraz z Wrocławiem i Pruszkowem na przełomie XX i XXI wieku trząsł polską klubową koszykówką; ostatnio chyba znowu jest na topie, ale wielkim fanem nie jestem, to trudno mi stwierdzić) zaś w dawnych budynkach fabrycznych zrobić centrum handlowe. Taki powrót do przeszłości miałem ostatnio spacerując brzegiem Słupi w Słupsku, ale skala zachowania klimatu lat 90-tych jest nieporównywalnie większa. Zaprawdę, warto urządzać wycieczki, by obcokrajowcy i młodzież zobaczyli jak Polska wyglądała te 30 czy 20 lat temu. Będzie to robić piorunujące wrażenie.

Rynek we Włocławku

    Jeśli jednak to prawda, i zarządcy Włocławka wezmą się za starówkę, to tym bardziej warto miasto odwiedzić teraz – bo zapewne skasztanią sprawę. A szkoda, bo tuż niedaleko płynie Wisła, obok średniowieczna gotycka katedra... Ech.

Murale starego miasta

    Na zakończenie – tak się trochę nabijam z zapóźnienia Polski powiatowej (jest to nieprawda, bardzo ją cenię – choć może bardziej na poziomie gminy), a przecież Łódź, do niedawna drugie pod względem wielkości miasto w Polsce często jest wykorzystywana jako plener – bez charakteryzacji – do nagrywania filmów dziejących się w Dwudziestoleciu czy w czasie II Wojny Światowej – i też duża w tym zasługa włodarzy miasta (podobnie jak – charakterystyczne i dla Łodzi i dla Włocławka – dziurawe drogi).
    Po tym krótkim wtręcie dotyczącym Kujaw wracam do głównego tematu lipcowych wpisów, czyli Krzyżaków (w sumie Zakon Kujawy najeżdżał, bywało, że część okupował - no to artykuł nie jest aż tak nie na miejscu). Wpis o Włocławku miał pojawić się jesienią, jak uporam się z wpisami i wizytą w Ameryce Południowej, ale ponieważ znajomi co i rusz się o niego dopytują, to i wrzucam. Naści!
    No i pozdrawiam – kiedy następna wizyta nie wiem, teraz wybierałem się dobrych osiem lat.

Południowoamerykańskie strąki drzewa inga

    Na zakończenie: jest też Włocławek miejscem kaźni bł. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego przez komunistów. Wielokrotnie odwiedzałem tamę na Wiśle (sama tama jest miejscem potencjalnej katastrofy, jeśli pęknie zabierze ze sobą spory kawał miasta) - ale gdy teraz byłem nie udało nam się podjechać: na parkingu trwały jakieś prace (albo był zwyczajnie zamknięty), więc może faktycznie Włocławek się niedługo zmieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...