Tłumacz

4 lipca 2022

Turniej rycerski

Współczesny turniej rycerski
    Obaj zakuci w stal mężczyźni wznieśli miecze i na dany znak żwawo – mimo ciążących im zbroi – ruszyli ku sobie. Zwarli się, szczęknęło żelazo. Po chwili zaś zaczęli regularnie okładać się ciosami, to przez jedną, to drugą stronę parowanymi tarczami. Wreszcie któryś z walczących nieopatrznie opuścił gardę, co natychmiast wykorzystał przeciwnik trafiając go w głowę. Mężczyzna zachwiał się, a sędzia zawodów dał znak – trafienie prawidłowe, punkt zdobyty, mamy zwycięzcę.
    Tak to w dużym, niepoetyckim, skrócie wyglądają współczesne walki turniejów rycerskich, przynajmniej w formule mano a mano, 1 na 1 (jakby ktoś chciał przeczytać bardziej literacki opis średniowiecznego pojedynku odsyłam do nieśmiertelnych "Krzyżaków" Sienkiewicza). Wraz ze wzrostem popularności grup rekonstrukcyjnych pojawił się bowiem pomysł wskrzeszenia turniejów rycerskich we współczesnej, bardziej sportowej odsłonie.
Turniejowa walka
   Ktoś, kto powie, że to tylko zabawa dla dużych chłopców – będzie miał oczywiście rację. Dla dużych i silnych, bowiem zarówno zbroja, jak i tępa turniejowa broń swoje ważą. Ważyły one także w dawnych wiekach, zwłaszcza gdy możni mogli sobie pozwolić na produkcję specjalnych bezpiecznych zbroi turniejowych. Taki pancerz był cięższy i grubszy od zwykłego bojowego, przez co wspaniale chronił, ale w walnym boju przeciwnik miał nad nim przewagę szybkości i zwrotności – w porównaniu z bitwą pojedynki turniejowe musiały wyglądać jakby były puszczane w slow-motion.
Bojowa zbroja (kirys) z końca XIV wieku
    Skąd jednak idea turnieju rycerskiego? Trochę z nudów, trochę z chęci zysku. Otóż w normalnych czasach rycerz – cytując niezrównanego Waligórskiego – rycerz, rzecz znana wszędzie żył z tego co zdobędzie. Kiedy zaś od czasu do czasu wybuchał pokój dużo trudniej było biednemu wojakowi poprawić swój los. Skrzykiwali się więc chłopaki i w bojowym rynsztunku biegali po lasach polując na wroga. W takiej sztucznej wojnie – podobnie jak i w prawdziwej – nie chodziło o zabicie przeciwnika, a o pojmanie go i zawołaniu zań okupu. Potem koncepcja ewoluowała – i turniej rycerski przemienił się w dworską rozrywkę, gdzie oprócz pojedynków – raczej konno i 1 na 1 – dokonywano i innych popisów zręczności. Wydaje mi się jednak, że taki obraz turnieju jaki znamy z popkultury powstał dopiero u schyłku Średniowiecza, albo i później – wtedy bowiem turniej rycerski zamienia się w wykwintne widowisko. Dość powiedzieć, że wielkim propagatorem – i uczestnikiem – turniejowych potyczek był władca Kostrzyna Jan Hohenzollern, ten po którym na kostrzyńskiej starówce został tylko cokół pomnika. A przecież był to władca stricte renesansowy.
Pozostałość po Janie z Kostrzyna
    Co nie zmienia faktu, że także w Średniowieczu rządzący stawali w szranki turniejowe. Pośród Piastów wielkimi fanami turniejów był choćby Bolesław Rogatka (chory psychicznie władca zwany też Wysokim, Łysym i Cudacznym) czy Jan Ziębicki. Władysław Biały, cierpiący na ADHD ostatni przedstawiciel linii kujawskiej pojedynkował się z kolei z Bartoszem z Węzeborka, drugim po Zawiszy Czarnym najbardziej znanym polskim rycerzem (choć tu pojedynek mógł nie do końca być turniejowym).
    Niemniej wraz z nadejściem nowoczesności koncepcja turniejów rycerskich umarła – choć oczywiście pojedynki honorowe jako takie nadal się odbywały – przynajmniej aż do naszych czasów (czyżby znaczyło to, że honor jako taki przestał mieć znaczenie? Ech, ci komuniści).
Zamek w Malborku
    Powróciły za to turnieje rycerskie – jest to przecież tylko inna forma pojedynków bokserskich czy zapaśniczych. Zawodnicy walczą odziani w ciężkie zbroje w kilku kategoriach (między innymi: miecze, topory, broń drzewcowa), jest sędzia, który jak we współczesnej szermierce zalicza trafienia – słowem: normalny, choć drogi sport. Owszem, kontuzjogenny, ale bez ryzyka nie ma zabawy.
    Do tego od jakiegoś czasu organizuje się także międzynarodowe zawody. Miałem przyjemność być w Malborku – największym ceglanym zamkiem Europy – w czasie gdy trwały tam II Mistrzostwa Świata Walk Rycerskich (pierwsze odbyły się bodajże gdzieś w Portugalii), Tam oprócz pojedynków 1 na 1 były pojedynki grupowe: 3 na 3, 5 na 5, 9 na 9. Taka zabawa polegała na powaleniu jak największej liczby przeciwników (przewrócony przestawał brać udział w zawodach) – i ta forma, najbardziej chyba widowiskowa (porównałbym ją do grupowych zapasów pancerników) w moim mniemaniu najbliższa jest pierwotnym turniejom rycerskim, tym, w których grupa rycerzy biegała po lesie i tłukła się po łbach buzdyganami.
Rycerska wioska olimpijska w Malborku
    Dodam, że owe malborskie mistrzostwa zakończyły się ogromnym tryumfem neo-rycerzy z Polski – występujących wszak nie tylko pod flagą narodową ale i jako reprezentanci Wielkiej Brytanii. Nieźle zaprezentowali się też Litwini – czyli w sumie potomkowie obu nacji które pod niedalekim Grunwaldem spuściły łomot Zakonowi Krzyżackiemu i jego zachodnioeuropejskim gościom.
Polska - Niemcy (fot. M. Korzański)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...