Tak jak wspominałem – z turnieju rycerskiego na sieradzkich błoniach wyruszyłem (fakt, nie
bezpośrednio) pod Grunwald by być świadkiem rekonstrukcji
historycznej z okazji 600-lecia owej znamienitej średniowiecznej
batalii.
|
Wzgórze zamkowe
|
Gdyby jednak ktoś przypadkiem chciał jednak w Sieradzu
zostać, to postanowiłem przygotować tu krótki poradnik (nie
pierwszy na blogu, wszak było już o Podlasiu) po tym powiatowym
miasteczku. Z uwzględnieniem trzech tytułowych "najznamienitszych"
atrakcji miasta.
|
Rynek Praski
|
Na początek małe przypomnienie – sieradzki
zamek został doszczętnie rozebrany (jedyna pozostałość to
odrzwia, wbudowane w ścianę miejscowej kolegiaty), stary rynek
został zrewitalizowany bardzo kubistycznie a dawny przebieg murów
miejskich zaznaczono nic nikomu niemówiącymi tajemniczymi słupami
(zwolennicy starożytnej astronautyki pewnie znaleźliby jakieś
konotacje między tymi prostopadłościanami a – na przykład –
boliwijskim Tiwanaku; ja się nie podejmuję).
|
Odrzwia sieradzkiego zamku
|
|
Tajemnicze konstrukcje w miejscu bramy miejskiej
|
Ale o tym, i o
tym, że znaleźć w Sieradzu można analogie do Warszawy, już
pisałem, we wpisie poświęconym owemu rozebranemu zamkowi. Kto więc
będzie sobie chciał, to przeczyta.
Teraz do rzeczy, czyli
trzech atrakcji miasta. Nie dodałem tym razem słowa
"najznamienitszych" – można zresztą mniemać, i słuszne
to będą przypuszczenia, że używam go z niejakim przekąsem. Żeby
jednak nie tracić niepotrzebnie czasu – pierwsza atrakcja,
zdecydowanie najbardziej znana.
Zegar słoneczny.
|
Słynny zegar słoneczny
|
No dobra,
ktoś powie, przecież zegary słoneczne znajdują się w wielu
miejscach na Świecie, nieraz dużo brzydsze lub okraszone
bzdurniejszymi aforyzmami. Ba, wiele z nich będzie jeszcze
droższych, choć może niekoniecznie stawianych za publiczne
pieniądze. I zgadzam się: to wszystko prawda.
Znajdźcie mi
jednak taki zegar słoneczny, który przez kilka miesięcy stoi
całkowicie w cieniu. No, proszę. Jakieś propozycje? Właśnie. A w
Sieradzu się udało. Widocznie osoba zań odpowiedzialna chodziła na
wagary na geografii i nie zorientowała się, że na naszych
szerokościach geograficznych Słońce w trakcie swej pozornej
wędrówki po widnokręgu w zależności od pory roku znajduje się
na innej wysokości. Nawet obecne władze Warszawy miałyby problem z
przebiciem tej inwestycji, chociaż horrendalnie droga Strefa Relaksu
czy hodowla kóz na wiślanych wyspach jest podobnej klasy (po
namyśle stwierdzam, że jednak przebija: drewniane palety były dużo
droższe, a kozy zmarły).
Pomnik Jana Pawła II. |
Pomnik św Jana Pawła II
|
Druga z
atrakcji. Papież-Polak ma swoje pomniki w większości miast naszego
kraju (i uważam, że to przejaw bezmyślnej idololatrii: statua
zamiast wsłuchania się w słowa Świętego; do tego zero
refleksji), najczęściej takich samych, troszkę kiczowatych, i
właściwie całkiem nudnych.
Władze Sieradza stwierdziły, że
nie będą szły za trendami (co mogę pochwalić), zwłaszcza, że
darmo dostały – wprost z zakładu kamieniarskiego – autorski
pomnik papieża. Postanowiły ustawić go w miejscu dosyć
reprezentacyjnym, obok miejskiego teatru (dawne carskie stajnie –
ot, taka ciekawostka) i średniowiecznego klasztoru.
Sęk w tym,
że pomnik jest okropny – brzydszy widziałem tylko w Augustowie
nad Neckiem w białe dnie nad Kanałem Augustowskim. Ten augustowski,
wyrzeźbiony w drewnie przypomina trolla z norweskiej ludowej
mitologii, sieradzki zaś sprawia wrażenie jakby był zrobiony z
lastryko. Papież wygląda też, jakby był przedstawiony w końcowej
fazie choroby na którą cierpiał w ostatnich latach pontyfikatu.
Zero witalności.
Zresztą do pomników jakoś Sieradz nie ma
szczęścia – zlokalizowany niedaleko kościoła farnego pomnik
ofiar katastrofy smoleńskiej wygląda jakby projektował go
kubista-amator zakochany w filmie Kubricka Odyseja Kosmiczna, a
banalna statua Anoniego Cierplikowskiego, najsłynniejszego
Sieradzanina ginie na rynku pośród nowoczesnych ozdobników
placu.
|
Antoine w czasach paniki koronawirusowej
|
Sam zaś Cierplikowski, znany jako Antoine, to jeden z
największych fryzjerów XX wieku. W pewnym momencie wyjechał do
Paryża, gdzie wynalazł żeńską fryzurę "na chłopczycę".
W dziedzinie stylu uważam, że był to jak najgorszy krok, i
doprowadził w końcu do aseksualnych fryzur w typie tych noszonych
przez Sinead O'Connor. Cierplikowski wrócił do Polski i zmarł w
biedzie.
Plac Wojewódzki. |
Komunistyczna dominanta w krajobrazie miasta
|
Trzecia atrakcja to założenie
urbanistyczne z czasów gdy decyzją władz sowieckich w Polsce
utworzono w Sieradzu województwo.
Zamiast skorzystać z szansy i
rozwijać przemysł zaczęto stawiać bloki mieszkalne oraz ohydny
gmach urzędu wojewódzkiego. Do dziś jest to dominanta w
krajobrazie miasta – a z racji utraty funkcji wojewódzkich budynek
nie jest do końca wykorzystywany.
Czekać tylko, aż ktoś
wpadnie na pomysł obłożyć go styropianem – wtedy będzie już
całkiem nie do zniesienia.
Sam zaś plac to dziś wylany
nierównym asfaltem zatłoczony parking otoczony budynkami w stylu
gierkowskiego modernizmu (inspirowane to było chyba Le Corbusierem,
ale socjaliści wszystko potrafią wypaczyć), na szczęście
usunięto jakiś czas temu ohydne betonowe rzeźby, nieco
bezkształtne, przedstawiające przy bliższym przyjrzeniu się (i
popuszczeniu wodzy wyobraźni) podobno Władysława Łokietka i
dzieci grające na fujarkach (EDIT: jednak nie usunięto, Łokietek
dalej straszy, nie wiem jak fujarkowcy).
Cóż, wobec powyższych
atrakcji naprawdę trudno mi zrozumieć, dlaczego Sieradz nie jest
turystyczną stolicą Polski...
|
Zrewitalizowany stary Rynek
|
Zabawne bo mieszkam 50 km od Sieradza a nigdy tam nie byłem (przejazdem jeno w drodze do Łodzi nim powstała obwodnica). Ale widzę, że niewiele straciłem.
OdpowiedzUsuńJedna uwaga - Antoni był Cierplikowski a nie Cieplikowski. I w zasadzie nie zmarł w nędzy - tylko żył bez rozmachu na jaki mógłby sobie pozwolić.
Składam samokrytykę (i dziękuję za wnikliwe czytanie) - Cierplikowski. Zjadłem "R", pewnie dlatego, że starałem się nie przekręcić Le Corbusiera :)
OdpowiedzUsuńJuż poprawiam!