Skoro w poprzednim wpisie było o tym,
że francuskie dziś Annecy stało się refugium dla katolickiego
biskupa Genewy (był to, w tym nieszczęsnym 1533 roku zdaje się
Piotr de la Baume), to postanowiłem teraz udać się do pierwotnej
siedziby biskupa – miasta nad Rodanem i Jeziorem Genewskim (tu i
ówdzie zwanym Lemańskim).
Dzisiejsza Genewa to miasto ze wszech
miar nowoczesne i bogate (podobno prawie 1/5 mieszkańców to
milionerzy, a niemal połowa tam zameldowanych przy okazji nie ma szwajcarskiego
obywatelstwa), znane m.in z europejskiej siedziby ONZ, kwater WHO i
WTO czy głównej bazy Czerwonego Krzyża. Pod miastem – dosłownie
– i położonymi po obu stronach francusko-szwajcarskiej granicy przedmieściami znajduje się kompleks CERN-u, olbrzymiej konstrukcji służącej
według życzliwych do badania cząstek elementarnych i poznawania
tajemnic Wszechświata; wedle nieżyczliwych to igranie z nieznanym i
czekanie aż powstanie tam czarna dziura i wszystko pierdyknie. W
CERN pracują także Polacy – u nas takich instalacji nie ma, a
inne, jakie są, albo zostają zamykane albo mocno ogranicza się ich
rozwój. Nic mi nie wiadomo jednak, żeby któryś z nich był jednym
z genewskich milionerów (acz muszę się przyznać, że się nie
interesowałem; mam tylko nadzieję, że noszą niezwykle ekskluzywne
i niezawodne zegarki założonej w Genewie firmy Patek-Philippe –
twórcami której byli wszak powstańcy listopadowi Antoni Patek i
Franciszek Czapek; Francuz Philippe wszedł w interes kilka lat
później). Nowoczesność miasta doceniona została także przez
UNESCO. Organizacja wpisała na swoją Listę Dziedzictwa Ludzkości
jedno z dzieł Le Corbusiera, Immeuble Clarte z 1932 roku. Któregoś
razu poszedłem – z chętnymi turystami – właśnie pod ten
Szklany Dom. Dzień był niezwykle upalny, na szczęście budowla nie
stoi zbyt daleko od starego miasta i brzegu jeziora. Opinie o zabytku
były zaś – mimo moich ostrzeżeń – niezbyt pozytywne. Ot, taki
blok mieszkalny, którego to koncepcję spauperyzowali, jak wszystko, komuniści, na
potęgę budując m.in w Polsce olbrzymie osiedla z wielkiej
płyty. O dziwo budynek nie jest ocieplony styropianem.
Ale wróćmy z tej współczesnej – nudnej – Genewy
do tych wspominanych już wydarzeń z pierwszej połowy XVI wieku.
Genewa jest wtedy komuną miejską, dzielnie opierającą się (przy
pomocy Konfederacji Szwajcarskiej) władcom Sabaudii. Bogaci kupcy
przy okazji barują się przy tym z potężnym miejscowym
biskupstwem. Wreszcie, jak do wszystkich bogatych miast w rejonie,
napływają do Genewy (posiadającej własną drukarnię; to instytucja która wkrótce stanie się niezbędna w nowoczesnym Świecie) fale
umysłowego fermentu zwanego Reformacją. Genewa nie jest pierwszym
szwajcarskim miastem które przechodzi na nową religię (nie tylko
dlatego, że nie należy do Konfederacji Szwajcarskiej – ot,
Huldrych Zwingli w Zurychu jest pierwszy; samą ideę przynieśli zaś
Genewczykom najemni żołnierze z już protestanckiego Berna). Wbrew obiegowej opinii to
nie francuski myśliciel Jan Kalwin odpowiada za zmiany w mieście.
Odpowiedzialny jest inny kaznodzieja, Wilhelm Farel. Zna on jednak
Kalwina, i zaprasza go do świeżo konwertowanego miasta. Plotki
twierdzą, że dlatego, że sam był noga jeśli chodzi o zdolności
organizacyjne – i zdawał sobie z tego sprawę.
Stosunki
Kalwina z genewskim patrycjatem też nie były usłane różami – i
wkrótce został z miasta wydalony (udał się do Strasburga, miasta,
które też przechodziło na protestantyzm). Działania
kontrreformacyjne w Genewie sprawiły, że władze niedawno powstałej
protestanckiej republiki same poprosiły kaznodzieję o powrót. Co też się
stało – od tamtej pory mógł Kalwin spokojnie budować swoją
teokratyczną Rzeczpospolitą Genewską, a miasto – z racji
ożywionej działalności wydawniczej i umysłowego fermentu –
rychło poczęło być nazywane protestanckim – a później
kalwińskim – Rzymem. Fakt, starówka leży na wzgórzach,
znajdował się tu rzymski obóz, ale była to chyba lekka
przesada.
Pamiątką po tych czasach jest jedna z genewskich
atrakcji – Pomnik Reformacji. Olbrzymia ta rzeźba, wkomponowana w
dawne miejskie fortyfikacje i spoglądająca na główny gmach
miejscowego uniwersytetu ma również polskie konotacje. I nie, nie
chodzi o to, że wykonywał ją polskiego pochodzenia Paul Landowski
(ten od Chrystusa Odkupiciela z Rio de Janeiro). Oto obok Kalwina,
Farela, Knoxa i de Beze (głównych postaci pomnika) oraz tuzów Husa,
Zwingliego, Lutra mamy tam także swojego przedstawiciela. Jest to Jan
Łaski, bratanek słynnego kontrreformacyjnego biskupa, także Jana.
Takie rzeczy tylko w Polsce.
A jak sobie radził pan Kalwin jako
lider genewskiej republiki? Cóż, poczynał sobie bardzo
bezkompromisowo (dość powiedzieć, że katolicy swój kościół
uzyskali w Genewie na krótko w XIX wieku, na stałe dopiero w XX).
Rychło okazało się, że genewska kalwińska inkwizycja niczym się
nie różni od tej przesadnie oczernianej przez Protestantów
katolickiej. Oto bowiem do Genewy przybył kolejny wolnomyśliciel,
niejaki Michał Serwet. Lekarz, zasłynął z dzieła o syropach, ale
także lider Reformacji. Ten Hiszpan z pochodzenia (Miguel Servet; piłkarski klub Servette Genewa wbrew podobieństwu nazwy zwie się po dzielnicy miasta, miano której pochodzi od łacińskiego określenia lasu, silva) musiał być na
tyle uciążliwy dla francuskiej hierarchii duchownej, że w końcu
skazano go na stos. W porę ostrzeżony, Serwet wziął nogi za pas –
i w Lyonie spalono na stosie tylko jego wizerunek. Uciekł do
nieodległej Genewy, gdzie rządził – już po nowemu – jego
znajomy ze studiów w Paryżu, Kalwin. Po przybyciu do miasta okazało
się, że dla kalwińskich strażników czystości wiary Serwet
również jest nieprawowierny. Wolnomyśliciel trafił do więzienia
– a potem na stos. Trudno powiedzieć na ile odpowiadały za to
spory doktrynalne, a na ile osobista niechęć Jana Kalwina do
przybysza. W każdym razie Serwet zostaje spopielony, i jest to chyba
jedyna znana osoba która została spalona dwukrotnie, i przez
katolików, i przez protestantów. Sprawa ta rozpoczęła pono
dyskusję o tolerancji religijnej – ale późniejsze wojny
religijne pokazały, że obie strony niewiele się od siebie różnią
jeśli chodzi o stosunek do innowierców. Wyglądało na to, że w
całej tej Reformacji nie do końca chodziło o zmianę zapatrywań
ludzi...
![]() |
Jezioro Genewskie w Genewie, oraz słynna fontanna |
![]() |
Dzieło Le Corbusiera w Genewie |
![]() |
Genewski Zegar Kwiatowy, jeden z symboli miasta - tu wystrojony z okazji kobiecego EURO2025 w piłkę nożną |
![]() |
Panorama Zurychu z widokiem na Grossmünster - pierwszy protestancki zbór Szwajcarii |
Genewska katedra |
![]() |
Pomnik Reformacji |
![]() |
Ratusz Genewy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz