Via Dolorosa – w dosłownym
tłumaczeniu "droga cierpienia" – to jeden z traktów
przebiegających przez Stare Miasto w Jerozolimie. Jest to też –
przede chyba wszystkim – próba odtworzenia ostatniej (przed
Zmartwychwstaniem oczywiście) ziemskiej drogi Jezusa Nazarejczyka,
zwanego Chrystusem. Czyli – dla mnie jako Chrześcijanina jest to
oczywiste – Syna Bożego i Zbawiciela.
|
Wzgórze Swiątynne w Jerozolimie
|
Powinienem zacząć może
ab ovo, od pełnych zachwytu opisów nad historią Jerozolimy,
dawnego grodu Jebusytów, nad wyglądem, ciekawostkami, nad Zachodnim
Murem, albo chociaż od historii Drogi Krzyżowej – ale wtedy wpis
rozrósłby się do monstrualnych rozmiarów (kto wie, jeśli panika koronawirusowa nie ustąpi to z braku nowych wypraw opowieści o
Jerozolimie pojawią się pewnie na blogu szybciej niżbym się
spodziewał) a tu nie o to chodzi – biega mi o te 650 metrów,
które zmieniły oblicze Świata.
|
Via Dolorosa
|
|
Pierwszy Upadek
|
|
V Stacja
|
Odległość bowiem od Twierdzy
Antonia, gdzie Poncjusz Piłat tak wspaniale pokazał jak działa
demokracja ("Uwolnij Barabasza!" - toć przeca jest decyzją
Ludu, do którego prokurator się odwołał) do miejsca kaźni –
Golgoty wynosi właśnie troszkę mniej niż 2/3 kilometra. Dziś
oryginalna topografia terenu właściwie nie istnieje – stąd
miejsce Pierwszego Upadku (III stacja – ta, której kaplicę
odnowili żołnierze Polskich Sił Zbrojnych w latach 40-tych XX
wieku) nie mówi nam, że nastąpił on w chwili gdy potwornie
skatowany Człowiek musiał przekroczyć Dolinę Tyropeonu (nazwę tą
przytacza były żydowski bojownik, potem rzymski historyk Józef
Flawiusz; jego pisma – człowieka nijak z chrześcijaństwem nie
związanego - są jednym z naukowych dowodów na istnienie, czasem
jeszcze podważane przez wszelkiej maści dziwaków, Jezusa; cóż,
Wiara jest Darem, nie każdy go otrzymuje, ale brak wiedzy trudno wybaczać). Wyjść z niej bez pomocy
Szymona z Cyreny nie mógł. Obecnie – jak mówiłem – Droga
Krzyżowa przebiega ulicami – czy też ulicą – Starego Miasta.
Którego w czasach Jezusa jeszcze tu nie było – Miasto Dawidowe,
powstałe w miejscu stolicy Jebusytów, rozwijało się z innej
strony Wzgórza Świątynnego – ale w roku 70 AD zostało
zniszczone przez Tytusa – późniejszego cesarza. Obok ruin
założono nowe, rzymskie miasto Aelia Capitolina o regularnej siatce
ulic. Kto był w Jerozolimie popatrzy teraz na mnie z politowaniem –
bo czego jak czego, ale regularności w układzie ulic miejscowej
starówki dopatrzeć się jest bardzo trudno. Zgadza się – wieki
chaotycznej zabudowy z czasów bizantyjskich, arabskich, Outremeru
czy w końcu tureckich mocno zatarły rzymskie ślady. Stacja VII –
Drugi Upadek – lokalizowana jest w miejscu, gdzie kilkadziesiąt
lat później powstał główny plac rzymskiej kolonii, forum będące
skrzyżowaniem Cardo Maximus i Decumanus. Każde rzymskie miasto
miało taki plac – w niektórych jest on jeszcze czytelny (w Barcelonie czy Rimini na przykład), w innych – jak tu –
nie.
|
Miasto Dawidowe
|
|
Mury Starego Miasta
|
Skatowany Człowiek po raz kolejny upada u stóp Golgoty –
miejsca zlokalizowanego trzysta lat później przez św. Helenę
(matkę Konstantyna Wielkiego): cesarzowa kazała kopać i znaleziono
tam fragment belki – Krzyża Świętego, jednej z najcenniejszych
relikwii Chrześcijaństwa (drzazgę z tego Drzewa Życia mamy w mojej
rodzinnej Warcie – choć najsłynniejsze polskie Sanktuarium Krzyża Świętego znajduje się gdzie indziej i dało nazwę jednemu z
łańcuchów górskich, fakt, że nie nazbyt wysokiemu). Jezus
wchodzi jednak na górę i zostaje ukrzyżowany. Umiera – wszak
żaden organizm nie jest w stanie przeżyć takich obrażeń. Jakich?
Krwawych. Śladem ich jest Całun Turyński – a wyprodukowane na
jego podstawie dzieło Mela Gibsona "Pasja" to makabryczny
zapis kaźni. Bo oryginalna Droga Krzyżowa to była krwawa jatka.
Zapewne, jak każde takie widowisko, przyciągała tłumy gapiów,
śmieszków i kibiców – złorzeczących i szydzących idącemu na
Śmierć Synowi Bożemu. Ta mentalność tłumu nie zmieniła się
zresztą do dzisiaj – Jezus nadal lżony jest na najróżniejsze
sposoby...
|
Góry Świętokrzyskie |
|
Widok na Golgotę
|
|
Golgota dzisiaj
|
Ładunek emocjonalny jaki osobie wierzącej niesie Via
Dolorosa można zrozumieć tylko wtedy, kiedy uświadomimy sobie, że
ta antyczna "ścieżka zdrowia" ma cel – Zbawienie
Ludzkości. Że nie jest to koniec – a raczej początek. Uzmysłowić
można to sobie najdokładniej wewnątrz Bazyliki Grobu Pańskiego –
kiedy w końcu zejdzie się schodami do poziomu z I wieku n.e i –
niczym św Tomasz Didymos – dotknie się ścian groty – miejsca
złożenia ciała Jezusa. Wtedy – mimo, że w związku z
konfliktami pomiędzy poszczególnymi odłamami Chrześcijaństwa to
najświętsze miejsce jest nieco zaniedbane – można z tryumfem
zakrzyknąć: "Grób jest pusty! Chrystus zwyciężył
Śmierć!".
|
Bazylika Grobu Swiętego
|
|
Ołtarz obok Grobu
|
|
Pusty Grób
|
Kompletny odlot. Per aspera ad astra – ktoś
by powiedział, ale Zmartwychwstanie jest jeszcze bardziej. I nadaje
Ono sens całej Męce Pańskiej, temu Poświęceniu Boga dla
Człowieka. Coś pięknego.
Przeżycie Drogi Krzyżowej wiedzie
wprost do Zbawienia – i wcale nie trzeba, niczym Niewierni Tomasze,
musieć przeżywać ją w Jerozolimie (choć jest to niezapomniane
wydarzenie – zwłaszcza dla osób wierzących; niewierzącym można
tylko podpowiedzieć, że Jezus umarł także za nich). Najważniejsze
jest to, że daje ona Nadzieję. Zwłaszcza w dziwnych, trudnych i
ponurych czasach. I tego na te Święta Wielkiej Nocy życzę.
Wesołego Alleluja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz