Kim jest Hunderwasser wiem nawet ja –
który o nowoczesnej architekturze mam zdanie prawie tak złe jak o
socjalizmie (bo wiadomo, że o nim mam jak najgorsze). Kim natomiast
jest Freddy Mamani Silvestre nie miałem pojęcia aż do wizyty w
Boliwii.
A z wpływami tegoż pana spotkałem się właściwie od
razu po przekroczeniu peruwiańsko-boliwijskiej granicy. Oto Yunguyo
po stronie Peru miało typową nowoczesną andyjską zabudowę –
składającą się głównie z niedokończonych konstrukcji z
żelbetonu i kinkierowej cegły (o czym już pisałem), zaś w
Kasani, już w Boliwii, pojawiły się domy ukończone – i to w
dość niecodzienny dla Gringo sposób – kolorowe i pełne
szklanych powierzchni (co nie znaczy, że zniknęły te ceglane i
niedokończone, nie; dalej stanowiły większość). Bardziej
estetyczne, tak, jakby Boliwijczykom w przeciwieństwie do ich
sąsiadów bardziej zależało na porządku i ładzie w przestrzeni
publicznej.
Pierwszy kontakt z architekturą nowoandyjską |
A przecież Boliwia jest od Peru dużo biedniejsza i
bardziej zacofana.
- Jest też ze dwa razy bezpieczniejsza –
stwierdził znajomy z Limy – U nas to złodzieje, bandyci, a tam
spokój.
Faktycznie, na ulicach nie było wrogich spojrzeń,
nawet zamaskowani chłopcy w La Paz okazywali się zawodowymi
pucybutami – z jakichś względów pracującymi w kominiarkach. W
każdym razie przekroczyliśmy przyjazną granicę (kiedyś
oczywiście Peru z Boliwią toczyły wojny, raz nawet Boliwijczycy
najechali północnego sąsiada i rozbili go na dwa państwa, ale
dziś są, jak to się mówi, best friend forever i razem z
Ekwadorczykami tworzą Comunidad Andina, wspólnotę państw
andyjskich; za to z Chilijczykami jest wieczna kosa) i od razu na
ulicach stało się porządniej, nawet śmieci było jakby mniej –
choć to mogło akurat wynikać z biedy, sprawiającej, że słowo
recykling nie jest w Dzikich Krajach jakąś-li tylko fanaberią
ekoterrorystów.
Prawdziwe zaskoczenie czekało mnie jednak gdy
dotarłem do aglomeracji La Paz. Samo miasto jest niezwykle
zanieczyszczoną i ponurą (mimo tego ogarnięcia o którym
wspominałem przed chwilą) faktyczną stolicą kraju (de iure
siedzibą rządu jest przesympatyczne kolonialne Sucre, docenione
przez UNESCO i naprawdę warte odwiedzenia – może też zrobię wpis, choć nie spotkała tam mnie żadna poważniejsza przygoda, to
wpis będzie nudnawy i typowo krajoznawczy) oraz trzecim co do
wielkości ośrodkiem miejskim. Leży sobie w wysokogórskiej
kotlinie napełnionej smogiem produkowanym przez siebie samego oraz
położone tuż nad nim (to jest nad kotliną) El Alto, drugie pod
względem liczby ludności miasto kraju. Największe jest Santa Cruz
– ma ponad milion mieszkańców (czyli niewiele jak na standardy
Ameryki Łacińskiej) i dynamicznie się rozwija w związku z
odkryciem nieodległych złóż ropy – przynajmniej tak było kiedy
prezydentem Boliwii był nastawiony antyamerykańsko i
antykapitalistycznie Evo Morales (obecnie odsunięty od władzy w
wyniku protestów społecznych, hm).
Aglomeracja La Paz - El Alto: domy-transformersy w deszczu |
Oto bowiem tkanka miejska La
Paz i El Alto poprzetykana jest czymś, co można nazwać
"domami-transformersami". Budynki te swoją stylizacją
przypominają bowiem Optimusa Prime i jego koleżków z komiksów o
wielkich robotach (no, albo japońskiego Daimosa).
Autorem,
pomysłodawcą tego zjawiska, zwanego architekturą neoandyjską,
albo krócej: cholte, jest właśnie wspomniany na początku Freddy
Mamani – choć znalazł również naśladowców. Na razie ten na
poły komiksowy styl architektoniczny nie wykracza poza Amerykę
Południową, ale może któregoś dnia zawojuje światowe stolice
designu.
El Alto |
Co oczywiście nie oznacza, że trafia to w moje gusta.
Cholte jest przaśne i jarmarczne, ale wyróżniające się. No i w
sumie zabawne, że jedyni architekci o jakich do tej pory wspominałem
na blogu to tuzy katalońskiej secesji z Gaudim na czele, których
działa doceniło UNESCO (było jeszcze o niesamowitym Salwadorze Dalim, ale trudno go za architekta uważać) oraz nieznany szerzej
Latynos.
A gdyby ktoś jednak nie wiedział kim jest
Hunderwasser, to poniżej krótkie biogramy jego i mojego
boliwijskiego faworyta.
Freddy Mamani Silvestre (ur. 1971 w
Catavi) – boliwijski inżynier i architekt-samouk, twórca stylu
neoandyjskiego w architekturze, odwołującego się do preinkaskiego
wzornictwa tekstylnego i ceramicznego; głównym polem działania
jest od 2005 roku miasto El Alto leżące w aglomeracji La Paz.
Freddy zaprojektował grubo ponad 60 "domów-transformersów".
Sam styl cholte spotkał się z uznaniem (byłego już) prezydenta
Boliwii Evo Moralesa oraz zaciekawieniem światowych
krytyków.
Friedensreich Hunderwasser (właść. Friedrich
Stowasser, ur. 1928 w Wiedniu, zm. 2000) – żydowskiego pochodzenia
austriacki architekt i filatelista, swoim stylem nawiązywał do
twórczości artystów z kręgów secesji, zarówno wiedeńskiej, jak
i katalońskiej. Najwięcej jego dzieł znajduje się w Austrii i
Niemczech, najsłynniejsze – publiczna toaleta – w Nowej
Zelandii.
Dom Hunderwassera w Wiedniu |
Ach, i jako ciekawostkę można dodać, że dworzec
autobusowy w La Paz jest projektu niejakiego Gustawa Eiffel'a. Tak,
tego samego który skonstruował przenoszone mosty dla armii
Austro-Węgier (oraz paryskiego paszkwila); jeden z tych mostów do
dziś służy mieszkańcom Przemyśla.
Dworzec autobusowy w La Paz |
Gustaw Eiffel (ur. 1832 w Dijon, zm. 1923 w Paryżu) - francuski inżynier pochodzenia niemieckiego, architekt, wizjoner, przedsiębiorca - znany głównie z paryskiej stalowej kratownicy wieży, i symbolu stolicy Francji.
Most w Gironie projektu Eiffel'a |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz