Wydarzenie to w Polsce raczej przeszło
bez echa, ale jak mieszkaniec obszarów dawnego Księstwa Sieradzkiego
muszę wspomnieć – oto sztuka tworzenia haftu sieradzkiego wpisana
została latoś na listę Niematerialnego Dziedzictwa Polski. Miła
rzecz, zwłaszcza, że Mama została depozytariuszem tej tradycji (i
rozpoczęły się wywiady, czerwone dywany, dzieci z kwiatami). Jest
też wycinankarką, sieradzka wycinanka mniej znana od łowickiej,
ale w przeciwieństwie do tamtej nie jest kolorowym małpim gajem
(stara legenda mówi, że kiedyś położono kameleona na pasach
łowickich, i biedak zmarł, bo nie wiedział jaki kolor ma przybrać)
– ze swym geometrycznym minimalizmem pasuje do współczesnych
ascetycznych wnętrz.
![]() |
| Przykład wycinanki sieradzkiej (fot. A. E. Adamas) |
![]() |
| Róża sieradzka (fot. A. E, Adamas) |
![]() |
| Dzień Zaduszny w wysokich Andach |
Oczywiście, i u
nas te tradycje się zmieniają, wiele zwyczajów, zwłaszcza
związanych z życiem na wsi, odchodzi już do lamusa, nieraz
pozostają tylko w formie szczątkowej. Na przykład nikt już chyba
w kącie izby nie stawia snopka zbóż (bo i – w sumie – nie
wiąże się już traw uprawnych w snopy). Czasem pod obrus trafi
jeszcze siano. Swojską podłaźniczkę, zawieszaną na belkach u
powały, z braku takowych, zastąpiła powszechnie choinka
(wynaleziona w Rydze).
![]() |
| Smutna choinka w bezśnieżną zimę |
Znikają też powoli zawieszane na
zielonym drzewku – jak i na podłaźniczce – różne frukta:
ciastka, słodycze, jabłka, orzechy. Zastępują ją chińskie
świecidełka i plastikowe bombki. Pamiętam za dzieciaka, że
własnoręcznie robienie ozdób na choinkę było elementem
przygotowań do Świąt. Tak zwanej magii. Tak jak Świętego Mikołaja zastąpił ten czerwony grubas od Coca-Coli.
![]() |
| Wszędzie Coca-Cola (tu w górach Atlas) |
I tu
pojawia się pierwszy problem z tradycją polskiej Wigilii. U mnie
prezenty przynosi Święty Mikołaj, ale w innych rejonach Polski
mówią: jak to? Mikołaj to na 6. Grudnia. Na Wigilię to Gwiazdor.
Albo Dzieciątko. Albo Aniołek. Śnieżynka. Dziadek Mróz. Swego
czasu handlowałem choinkami w Wielkopolsce, i tam zachęcając do
kupna niekłujących jodeł zamiast pachnących świerków
zagadywałem:
- No, Mikołaj się nie pokłuje, będzie więcej
prezentów.
- Chyba Gwiazdor?
- Tak, właśnie! Gwiazdor się nie pokłuje!
Ciężki zaiste jest los handlowca. Piękna jodła, Duńczyk płakał jak wycinał (Dania to europejski potentat w produkcji jodeł; kiedyś była też liderem produkcji futer, ale pseudoekolodzy sprawili, że branża przeniosła się do Rosji i Chin; teraz robią to u nas).
Albo taka sprawa – ile potraw ma być tradycyjnie na Wieczerzy Wigilijnej? Dwanaście? Otóż w Księstwie Sieradzkim ma to być nieparzysta liczba dań. Pięć, siedem, dziewięć – w zależności od zasobności domu. Pewnie różnice regionalne są też z potrawami. Chyba w całym kraju mamy jedzony czerwony barszcz z uszkami. Uszka to takie lekko niekształtne pierogi z farszem z mielonych suszonych grzybów i kiszonej kapusty. Ależ twórczo wykorzystaliśmy ten chiński wynalazek. My w sieradzkiem wykorzystujemy też pozostałości z produkcji uszek – woda w której obgotowuje się suszone grzyby i kwas odciśnięty z kiszonej kapusty dają nam drugą z wigilijnych zup, charakterystyczną kwaśną grzybową. Zresztą owe grzyby – i kiszona kapusta – zesmażone stanowić mogą następne danie. Obok kapusty z grochem (uwaga: u nas ten wigilijny "groch" to nic innego jak fasola; dziwne, wiem, ale tak jest), pięknie zagotowanej. Co do ryb – owszem, może być karp po żydowsku, ale może być i szczupak w sosie szarym/polskim/piernikowym. Nawet i filet, ważne, żeby była jakaś.
![]() |
| Ryba w pierniku |
![]() |
| Kompot z suszu w La Paz |








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz