Dawno, bardzo dawno temu – tak
dawno, że nawet najstarsi górale nie pamiętają – tereny
obecnego Bałtyku porastały potężne lasy iglaste (zdanie to, rzecz
jasna, nie dotyczy zwolenników teorii kreacjonistycznych – w myśl
większości z nich wtedy, tj. bardzo dawno temu, Ziemia jeszcze nie
istniała). Co prawda nie wiemy dokładnie jakie drzewa konkretnie w
tych lasach rosły, niemniej – choć też nie wiemy dlaczego –
wiemy, że produkowały niezwykłe wręcz ilości żywicy. Żywica ta
po wielu milionach lat zamieniła się w jeden z najdziwniejszych
kamieni na Świecie, w Grecji znanym jako elektron, w Rzymie sucinum,
a w języku pokoju i miłości der Bernstein, "Płonący
Kamień". Względnie amber albo jantar.
Bursztyn.
|
Bursztyn w Królewcu
|
Od tysiącleci ta skamieniała żywica
fascynowała Człowieka, bo nie dość, że się paliła (phi –
powiedzieliby na Górnym Śląsku – każdy węgiel to potrafi!), to
aromatycznie przy tym pachniała. Oraz – może przed wszystkim –
intrygująco wyglądała, mało tego, potrafiła zawierać w sobie
inkluzje z żywych organizmów (głównie bezkręgowce, ale zdarzają
się na przykład małe gady czy płazy, nieraz zaskoczone w bardzo
intymnych pozach). Skąd w kamieniu wzięły się zwierzęta
pozostawało dla Starożytnych wielką tajemnicą (dziwne, że
Atlanci ani kosmici im nie powiedzieli). Cenę bursztynu podnosił
fakt, że kamień ten nie występował masowo. W Starożytności (a
głównym odbiorcą bursztynu był Świat Śródziemnomorski)
spotykano go jedynie na dwóch półwyspach: w Jutlandii i na Sambii.
Łatwiej dostępne były zasoby z tego pierwszego miejsca, ale szybko
się wyczerpały – i pozostała tylko odległa Sambia. Oczywiście,
nie nazywała się tak wtedy, gdyż Sambiowie, plemię pruskie,
jeszcze tam nie dotarło (swoją drogą prawdopodobnie tam właśnie
najdłużej przetrwał język pruski – aż do XVIII wieku), ale
wiemy o jaką krainę chodzi. Wiemy? Sambia/Samland z leżącym u jej
wrót Królewcem/Konigsbergiem to dziś Obwód Kaliningradzki – po
zniszczeniach drugowojennych i sowieckich właściwie już pozbawiony
swoich historycznych korzeni (prosta sprawa: większość nazw
miejscowych została poprzekręcana i zsowietyzowana; ech, byle tylko zniszczyć kulturę, historię i tradycję). Jedno, co na Sambii
pozostało niezmienne – to bursztyn.
|
Dom Sowietów stojący na miejscu królewieckiego zamku
|
|
Katedra królewiecka, obecnie sala koncertowa
|
Dziś – w przeciwieństwie do
polskiej części wybrzeża – bursztyn na Sambii pozyskiwany jest
na skalę przemysłową w kopalniach odkrywkowych, a w samym Królewcu
znajduje się całkiem sympatyczne Muzeum Bursztynu (sympatyczne, bo mające swą siedzibę w jednym z nielicznych pozostałych po 1945 zabytków
miasta – Konigsberg został zniszczony w znacznej mierze przez
naloty bombowe zachodnich Aliantów, Sowieci tylko dopełnili dzieła
zniszczenia) – podobnie zresztą jak w Gdańsku.
|
Muzeum Bursztynu w Kaliningradzie
|
Zresztą spora część sambijskiego
złota trafia właśnie do Gdańska. Tu bowiem znajduje się światowe
centrum obróbki tego półszlachetnego kamienia – i to, jak
dowodzą badania archeologiczne, od kilku tysięcy lat. To znaczy w
okolicy. Muszę bowiem rozczarować Turbosłowian wierzących, że
miasto Gdańsk, zwane Kodan, ma wiele tysięcy lat; nie ma –
funkcjonuje od około tysiąca, a i to się kwestionuje. Niedaleko
Malborka, w Niedźwiedziówce, znaleziono pozostałości kilkuset
neolitycznych warsztatów bursztynników, a także liczne ślady z
okresu intensywnego handlu bursztynem z czasów rzymskich – tu
bowiem kończył się (bądź zaczynał) słynny szlak bursztynowy –
sieć dróg, ścieżek, duktów łączących Morze Sarmackie (Bałtyk)
z Akwileją w Italii (gdzie także kwitła obróbka bursztynu). Przez
setki lat był ów trakt jednym z ważniejszych szlaków handlowych
Europy – dzięki niemu na północ kontynentu trafiały zdobycze
rzymskiej cywilizacji a cesarz Neron mógł w swoim Złotym Domu
palić bursztynowe kadzidła (dobra – na północ trafiało srebro,
a Neron organizował igrzyska z większym przepychem, ozdabiając
wszystko jantarem – poczytajcie u Pliniusza Starszego, tego co to
go Wezuwiusz zabił). I tylko dzięki temu mamy jakiekolwiek
informacje o terenach dzisiejszej Polski. Leżąca na szlaku Calisia,
dość powszechnie, choć niekoniecznie trafnie utożsamiana z
Kaliszem, czy Askaukalis (ninie Bydgoszcz albo okolice) mogły być
rzeczywistymi barbarzyńskimi miastami, celtyckimi bądź germańskimi
oppidiami. Lugiowie, plemię nieznanej proweniencji (najczęściej
widzi się w nich Celtów), walczące o wpływy nad Dolną Wisłą z
germańskimi Gotami czy Wandalami posłużyło Henrykowi
Sienkiewiczowi do kreacji postaci Ligii i Ursusa z noblowskiego (w
czasach, kiedy Nagroda Nobla miała jakąś wartość, oczywiście)
"Quo Vadis?".
|
Gdańsk współcześnie
|
|
Gdański barbakan (Katownia) - Muzeum Bursztynu
|
Przebieg szlaku bursztynowego na
"polskim" odcinku, od Bramy Morawskiej do Zatoki Gdańskiej
potwierdzają też badania archeologiczne – od olbrzymiego
bursztynowego skarbu z wrocławskich Partynic, przez rzymskie monety
znajdowane w dolinie Prosny, ostatnie odkrycia w Bydgoszczy po
wspomniane już znajdźki na Pomorzu. Świadczy to o tym, że –
wbrew wierzeniom niektórych, często prominentnych i znanych,
ojkofobów euroentuzjastów – tereny Polski zawsze były częścią
europejskiej ekumeny (a co najmniej dwa razy – w neolicie i u
zarania czasów nowożytnych – stanowiły prawdziwe centrum
cywilizacyjne).
Ale wracając do bursztynu – oprócz
właściwości wizualnych czy kadzidlanych używany jest także w
medycynie i kosmetologii (oraz w tzw. medycynie alternatywnej;
wiecie, napary z kupy konia i inne takie) – także w domu można
przyrządzić sobie nalewkę bursztynową: do picia nadaje się
średnio, ale pomaga na obolałe stawy.
|
Zatoka Ryska |
Poza wybrzeżem Morza Bałtyckiego
złoża bursztynu znajdują się także na Kurpiach (były eksploatowane
na niewielką skalę przez kilkaset lat – elementami ludowych
strojów kurpiowskich nie bez przyczyny są bursztynowe naszyjniki)
oraz na współczesnej Ukrainie. Również poza Europą występują
złoża kopanych żywic – najliczniej chyba w Kolumbii, ale wszyscy
zgodnie przyznają, że konkurencyjne substancje, zwane kopal, nie
mają ani uroku, ani leczniczych właściwości bursztynu – choć
są sporo tańsze (może właśnie dlatego).
I jeszcze na koniec ciekawostka: na
całym Świecie z bursztynem kojarzy się właściwie głównie jedna
rzecz. I to prawdopodobnie nieistniejąca: Bursztynowa Komnata.
|
Bałtycki zachód słońca - w kolorze bursztynu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz