Tłumacz

16 kwietnia 2021

Jordańska riviera

    Haszymidzkie Królestwo Jordanii nie jest szczególnie mocno kojarzone z morzem – turyści przylatują najczęściej do stolicy, Ammanu (dawniej Rabba, stolica Ammonitów oraz Filadelfia, założona przez egipskich Ptolemeuszy; nie mylić ze szwajcarskim skoczkiem narciarskim Simonem Ammannem ani z piosenką Bruce'a Springsteena) lub wjeżdżają przez Jordan od strony Palestyny/Izraela – głównie po to by odwiedzić pustynną Wadi Rum oraz jeden z Nowych Cudów Świata – stolicę Nabatejczyków Petrę (to nie jedyne dawniej zaginione miasto na tej liście).
    Nie ukrywam, że właśnie ów antyczny gród był celem mojej pierwszej wizyty w Jordanii (na przepiękną Wadi Rum zwyczajnie nie miałem czasu), ale jako, że wyjazd był całkowicie "na dziko" prywatny nie musiałem korzystać z obu wyżej wymienionych dróg. Żeby było ciekawiej udałem się nad Morze Czerwone – do izraelskiego Ejlatu – a stamtąd wprost na jordańską riwierę: do Akaby.

Jordańska riviera

    Te dwie miejscowości wraz z egipską Tabą spokojnie mogłyby stanowić jeden ośrodek miejski, ale geopolityka zadecydowała inaczej – i to Trójmiasto jest też trójkrajowe. Wszystkie i tak są czerwonomorskimi kurortami i leżą u stóp wzgórz pustyni Negew – podobno jednej z najbardziej niegościnnych pustyń Świata. Miejsce to jest zamieszkane nieprzerwanie do dobrych dziesięciu tysięcy lat – i mniej więcej od tego okresu jest ważnym punktem handlowym. Także dziś – Akaba to jedyny port w Jordanii, a Ejlat – izraelskie okno na Morze Czerwone.

Pustynia na Bliskim Wschodzie
Morze Czerwone

    Ale wracamy do Akaby – stąd w Starożytności wyruszały statki króla Salomona do Ofiru, Tarsziszu czy innego Puntu, tu zapewne przypłynęła legendarna Makeda, władczyni Saby, tu handlowano z całym niemal Starożytnym Światem. Tu także kończy się akcja pierwszej części filmowego fresku "Lawrence z Arabii" – podpuszczeni przez tytułowego brytyjskiego oficera Arabowie zdobywają ottomańską twierdzę w Akabie, przekraczając wcześniej ową owianą złą sławą pustynię Nefud (akcja dzieje się – tu informacja dla absolwentów gimnazjum – w czasie I Wojny Światowej; w filmie gra plejada aktorska, m.in sir Alec Guinness czyli Obi-Wan Kenobi oraz – dziś to chyba nie do pomyślenia – nie pojawia się nawet najmniejsza kwestia wypowiadana przez kobietę; w sumie nic w tym dziwnego, jest to opowieść o męskich przyjaźniach, niebezpieczeństwach i wojnie, a Kobiety są zbyt cenne by pozwolić im ginąć na pustyni/wojnie; dobrze, że "nowoczesne" media jeszcze nie wpadły na pomysł remake'u tego filmu). Po czasach minionej świetności pozostało tu kilka zabytków, niestety niezbyt często odwiedzanych.

Akaba dzisiaj
Kawa po arabsku - akabskie życie codzienne

    Bo dla – nielicznych, ale jacyś jednak są – zachodnich turystów Akaba to przede wszystkim kurort, starający się przyćmić sławę pobliskiego Ejlatu. Cóż, nie idzie mu najlepiej, więc większość plażowiczów to nadal miejscowi (a ci też przecież po jakichś zabytkach nie będą hasać – zwłaszcza po tych nie będących pamiątkami islamskimi). Czy taki turysta będzie wiedział o istnieniu w tym miejscu portu Salomona albo fortu krzyżowców? Wątpię.

Knajpka nad morzem
Akaba - kurort
Ejlat - kurort

    A natknąć się tu można na przykład na pozostałości jednego z pierwszych chrześcijańskich kościołów na Świecie! Budowla powstała w III wieku po Chrystusie – czyli tuż przed ustanowieniem chrześcijaństwa oficjalną religią Imperium Rzymskiego. Odkryto ją ponownie na początku XX wieku – i choć może nie wygląda imponująco jest bardzo cenna. Wraz z pobliskimi ruinami Ayli tworzy niewielki kompleks archeologiczny w centrum Akaby – otwarty, darmowy i świecący pustkami.

Dawna Ayla - wykopaliska
Pozostałości kościoła z początku III wieku

    Trochę bardziej imponujący – i obecnie rekonstruowany – jest mamelucki fort (Mamelukowie to islamscy władcy Egiptu, rywalizujący na Bliskim Wschodzie z Osmanami – takie małe didaskalia). Leży on tuż koło gigantycznej flagi – podobno największej w Jordanii – sterczącej na wybrzeżu Morza Czerwonego. Futurystyczny maszt i zabytkowa twierdza w sumie nijak mają się do siebie, a efekt bliskowschodniego chaosu potęgują jeszcze wąska plaża oraz sztucznie nawadniane poletka uprawne, wyglądające jak odpowiednik naszych ogródków działkowych. Akaba jest także niewielką oazą – dzięki temu ludzie mogli tu egzystować przez te wspomniane kilka tysięcy lat.

Fort Mameluków
Oazowe działki

    Dla miejscowych najważniejszym budynkiem jest – również niezbyt imponująca (cóż za niespodzianka) – rezydencja szarifa Mekki Husajna. Tutaj właśnie ów wybitny arabski mąż stanu przebywał, pod kuratelą Turków Osmańskich, na wygnaniu z rodzinnej Mekki. Dzisiaj znajduje się tu niewielkie muzeum skupiające pamiątki po władcy. Dlaczego ta postać jest ważna dla miejscowych muzułmanów (i nie tylko)? Od początku: pełna nazwa Jordanii to Haszymidzkie Królestwo Jordanii. Haszymici to ród z którego pochodził prorok Mahomet oraz czczeni przez szyitów jego wnukowie Husajn i Hasan. Haszymitami byli również szarifowie najświętszego miejsca Islamu – Mekki. Szarif to tytuł władcy tego miasta – na Zachodzie znany chyba głównie z refrenu piosenki The Clash "Rock the Casbah" – pochodzącego z rodu Proroka. Przetrzymywany w niewielkim domku pałacu Husajn Ibn Ali był właśnie szarifem – przedostatnim. Ostatnim, obalonym przez Saudów był najstarszy syn Husajna Ali, król Hidżazu. Kolejny syn, Abd Allah został królem Transjordanii, następny – Fajsal (to jego grał Obi-Wan w "Lawrence z Arabii") władcą Iraku i Syrii (jego potomków na irackim tronie niemal zastąpił kolejny brat, tym razem przyrodni, Zajd – niemal, bo wprowadzono tam socjalistyczną republikę). Dziś potomkowie Husajna władają tylko Jordanią, przekształconą z Transjordanii – stąd więc przymiotnik "haszymidzki" w nazwie królestwa.

Dom szarifa Mekki na uchodźstwie

    Królestwa, dodajmy, dość ubogiego. Jordania nie ma złóż ropy – historia ta związana jest też między innymi z Akabą. Otóż Saudowie, władcy Arabii Saudyjskiej odstąpili Jordanii kawałek wybrzeża – te 27 kilometrów będące do dziś oknem na Morze Czerwone dla królestwa. W zamian za to Jordańczycy oddali kawał pustyni. Dlaczego? Ano dlatego, by Arabia Saudyjska nie graniczyła z Izraelem – państwa te nie są, ujmijmy to delikatnie, zaprzyjaźnione. Wydawało się, że dzięki takim geopolitycznym uwarunkowaniom Jordania zrobiła świetny interes. Aż do czasu gdy pod tą oddaną pustynią znaleziono ropę...

Zatoka Akaba

    Taka to historia.
    Ale nie koniec przygody z Akabą – stamtąd bowiem wyruszyłem do Wadi Musa, Doliny Mojżesza – miasta leżącego u wrót antycznej Petry.
    Zanim się to stało wypadało jednak coś zjeść – sęk w tym, że nie pamiętam co to było. Taka gęsta zupa z mięsem, wyglądająca jak – tu zacytuję kolegę "psie żarcie". Ale – obaj to stwierdziliśmy – smakująca wyśmienicie. Jakby ktoś wiedział co to za danie – niechże się podzieli tą wiedzą. A jakby miał przepis, to już w ogóle... (EDIT: fatteh, podobno pochodzi z Syrii. Smacznego).

Miejscowe jedzenie

1 komentarz:

Najchętniej czytane

Enver i never

     Oczywiście wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO Linie z Nazca to nie jedyne geoglify w Ameryce Południowej. Geogli...