Tłumacz

8 maja 2023

Cami, han, hamam cz. 1

    Choć największym postosmańskim miastem jest Stambuł to moim zdaniem najładniejsza w Europie turecka starówka znajduje się całkiem gdzie indziej. Zanim jednak zdradzę gdzie się znajduje, to krótkie przypomnienie głównych elementów owych założeń architektonicznych. No i taki trochę przegląd osmańskiego dziedzictwa na Bałkanach.
Osmańskie stare miasto w Nesebyrze
    Najważniejszy jest oczywiście cami – czytamy dżami – czyli meczet. Turcy Osmańscy wznosząc te budowle mocno wzorowali się na Hagia Sophia, więc można powiedzieć, że bałkańskie meczety swymi korzeniami architektonicznymi sięgają późnego antyku.
Hagia Sophia
    Oczywiście, sam meczet to nie wszystko – musi on mieć minaret. Najbardziej na północ wysunięty osmański minaret – bo meczet się nie zachował – znajduje się w Egerze. Tak, zgadza się, to północne Węgry, niedaleko słowackiej granicy. Miasto znane jest raczej z Egri Bikaver, Jagierskiej Byczej Krwi, czerwonego esencjonalnego wina, ale ma ów wspomniany minaret i twierdzę, rozbudowywaną także przez Turków.
Minaret w Egerze
    Swoją drogą zamek, twierdza, po turecku to kala, i o kilku już na blogu było, chociażby o tej w Akermanie czy Belgradzie.
Twierdza w Belgradzie
    Oprócz minaretu dobrze jest, gdy meczet ma własną medresę, czyli szkołę koraniczną. Oprócz imamów kształcono tam też kadich, czyli sędziów. Piękny taki kompleks, autorstwa genialnego Sinana jest w Edirne przy meczecie sułtana Selima Pijaka.
Kompleks w Edirne
    Znajduje się tam też bazar mający ów meczet i medresy utrzymywać – wszak osmańskie miasta były też zawsze ośrodkami handlu.
Handlowy Stambuł dzisiaj
    A jak handel, to i kupcy. Których trzeba przenocować. Do tego służyły hany. Han zaś to nic innego jak karawanseraj, zajazd. Na terenach byłego Imperium Osmańskiego jest ich cała masa, w niektórych dalej mieszczą się restauracje – jak choćby w słynnym bukaresztańskim Hanul Manul. Smaczku miejscu dodaje fakt, że stoi on na przeciwko ruin pałacu Wlada Tepesa, pogromcy Turków znanego jako Dracula.
Osmański karawanseraj w Bukareszcie
    Ostatni zaś obowiązkowy punkt osmańskiego miasta to hamam. Mówiąc krótko: jest to łaźnia. Islam wymaga od wiernych rytualnego obmycia się przed modlitwą, ale z tureckich łaźni korzystano dużo częściej – Osmanowie połączyli tu rzymskie tradycje życia publicznego z własnymi nakazami religijnymi. Niestety, dziś najczęściej tureckie łaźnie spełniają już inne funkcje. Działające i oryginalne można natomiast znaleźć w Stambule. Ja spacerując późnym wieczorem po stambulskiej starówce (zdaje się, że była to dzielnica Fatih, ale pewności nie mam, a sprawdzać każdą informację, którą to zabrał mi ten złośliwy Niemiec, co to wszystko chowa, wiecie o kim mówię; EDIT: dobra, nie wytrzymałem i sprawdziłem – to było Nisanca Hamami) zaszedłem do takiego prawdziwego hamamu, powstałego w 1575 roku.
Dziedziniec Nisamca Hamami
    Cóż – turecka łaźnia zawiera w sobie także saunę, więc wewnątrz jest gorąco, mglisto i wilgotno. Pozwoliłem sobie na chwilę luksusu i postanowiłem skorzystać – ot, gdy zwiedzałem budynek namówił mnie pracownik hamamu, po to zresztą był. Gorąca łaźnia i odświeżający masaż pianą na kamiennym stole – polecam każdemu (oczywiście masażystą był mężczyzna, wszak Turcja jest krajem islamskim; zniknął już jednak zwyczaj osobnych godzin przyjęć dla kobiet i mężczyzn – zresztą było mi wszystko jedno, miałem bowiem zdjęte okulary, a najlepiej nie widzę). Spędziłem tam dobrze ponad godzinę – czyli przekroczyłem zapłacony czas, ale ruchu o tej porze nie było. 25 euro. Tak sobie.
    - 25? - zdziwiła się znajoma przewodniczka po Stambule – Za masaż pianą od ręki? W hamamie Sułtanki Hurem – didaskalia: tak, to ta pochodząca z terenów Rzeczypospolitej ulubiona żona Sulejmana Wspaniałego; ufundowała łaźnie tuż obok Hagia Sophia i Błękitnego Meczetu – zapłacił byś ze dwieście, i jeszcze musiałbyś umówić się tak trzy tygodnie wcześniej.
    Ot, trafiło się ślepej kurze ziarno.
Wnętrze hamamu
    Na innych tureckich starówkach działającego hamamu nie spotkałem, choć uczciwie muszę przyznać, że nie szukałem.
Turecka starówka w Sarajewie
    Ani na ateńskiej Place u stóp Akropolu, ani w Kruji u stóp zamku Skanderbega, ani w docenionym przez UNESCO Beracie. W także wyróżnionym Nesebyrze to chyba nawet nie ma post-haramowego budynku. Jest w katalońskiej Gironie, ale to replika dużo starszej arabskiej łaźni, więc nie do końca osmański hamam – zresztą i tak nie korzystałem.
Czifte Amam - galeria sztuki w podwójnej osmańskiej łaźni w Skopje
    Nie szukałem też na największej europejskiej (no, prawie – jest trzecia) i najładniejszej moim zdaniem tureckiej starówce – zwanej tu Czarsziją, od tureckiego słowa carsi, oznaczającego bazar; jest więc owa starówka ni mniej ni więcej tylko dawną dzielnicą handlową – w stolicy Północnej Macedonii, w Skopje.
Stare Skopje
    Mamy tu wszystko, czego obywatel Wysokiej Porty Potrzebował: kilka meczetów, zwanych tu dżamijami, hany – zajazdy, po macedońsku any, hamamy, w tym nietypowy, Czifte Amam, bo dwupłciowy (oczywiście, kobiety i mężczyźni korzystali z osobnych pomieszczeń; w innych łaźniach korzystali z tych samych, ale o innych porach), twierdza czyli kala, targowisko, tu zwane pit-bazarem, wieża zegarowa...
Pit-bazar w Skopje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...