Czasy rozwoju Królestwa Nabatejczyków
to dość ciekawy okres na Bliskim Wschodzie. Aleksander Wielki
najpierw niszczy tradycyjny układ sił, a potem za łby biorą się
diadochowie (informacja dla młodzieży: diadochos, z greki: następca;
diadochowie to spadkobiercy Aleksandra) i na gruzach jego imperium
powstaje kilka państw hellenistycznych. Toczących ze sobą, co
oczywiste, wojny. W takim zgiełku mają szanse zaistnieć również
mniejsi gracze – jak chociażby Nabatejczycy, koczownicy arabscy
przejmujący szlaki handlowe. No i budujący pierwszą stolicę, Petrę. Swoją drogą w tym okresie zamętu pozostały
również inne imponujące dzieła – Księgi Machabejskie w Biblii,
Ołtarz Pergamoński czy – tu raczej już tylko in pectore –
Mauzoleum w Halikarnasie i aleksandryjska Latarnia na
Faros.
|
Widok na Petrę
|
Nabatejczycy bogacą się, i stają społecznością
osiadłą. Petra/Rakmu z obozowiska koczowników dzięki licznym
urządzeniom hydrotechnicznym zamienia się w kwitnące miasto.
Wspomniany w poprzednim wpisie ołtarz Duszary nie wystarcza –
pojawiają się "normalne" świątynie. Najstarszą jest Kasr al-Bint,
Kasr Bint Firaun – Pałac Córki Faraona. Prawdopodobnie było to
jednak niezwiązane z faraonówną miejsce kultu – Duszary bądź
Uzzy (a może jednego i drugiego, drugiej właściwie). Nabatejczycy
nie mają swoich tradycji budowlanych, sięgają więc po pomysły
sąsiadów – Egiptu Ptolemeuszy i Syrii Seleukidów. Kasr al-Bint
czerpie garściami z tradycji znad Nilu – mało jest tam elementów
jednak greckich/hellenistycznych, więcej kojarzonych z budowniczymi
piramid. Tradycyjne nawiązanie do faraonowej córy jest więc tu jak
najbardziej na miejscu. Wkrótce miasto zaczną zapełniać inne
świątynie, ale tylko ta najstarsza przetrwała liczne trzęsienia ziemi – prawdziwą zmorę Petry – w miarę dobrym stanie. Ot,
taka często powtarzająca się ciekawostka: starsze budowle są
wytrzymalsze od młodszych.
|
Kasr al-Bint
|
Oprócz samej Petry zmienia się
także jej bóg. Duszara przestaje być bezkształtnym totemem: pod
wpływem hellenistycznych wzorców z sąsiednich mocarstw dostaje
twarz. Nabatejczycy utożsamiają go, przynajmniej wizualnie, z
Zeusem, a potem z Dionizosem, greckim bogiem wina. To ciekawe, bo
jako koczownicy z tym trunkiem byli bardzo na bakier (jest możliwym
– niezrozumiałym, ale możliwym – że w czasach koczowniczych
mieli nawet zakaz spożywania tego zacnego trunku), ale widać zmiana
trybu życia sprawiła, że i wino zagościło na nabatejskie stoły
– zapewne ku uciesze młodzieży i przy protestach plemiennej
starszyzny.
|
Kamienne betyle - semickie wizerunki bóstw
|
Zmieniają się także – czy raczej rozwijają –
tradycje funeralne Nabatejczyków. Na początku zmarli chowani są w
jaskiniach. Jest to stary, bliskowschodni zwyczaj: niedaleko Wadi Musa znajduje się domniemany grobowiec Aarona, w Jerozolimie mamy
kilka grobów proroków i jeden – za to najważniejszy – Pusty Grób. Ale Nabatejczycy zaczynają tworzyć co raz to bardziej
rozbudowane kamienne mauzolea (tak, tak, od imienia Mauzolosa z
Halikarnasu, hellenistycznego króla który zbudował pierwsze
Mauzoleum) – wspominałem o Domach Dżinów czy Al-Chaznie, Skarbcu
Faraona. Grobowce Petry zasługują na osobny wpis, więc teraz nie będę się nad nimi rozwodził.
|
Grobowce |
Wraz ze wzrostem dobrobytu
mieszkańców (oraz tradycyjnymi w tej części Świata ruchawkami)
do Petry/Rakmu coraz częściej zagląda weltpolitik. Aleksander
Janneusz, machabejski władca Izraela rozpychający się w Palestynie
prawdopodobnie podporządkowuje sobie na chwilę Królestwo
Nabatejskie. Gn. Pompejusz Wielki (słynny wódz rzymski), czy
też może jego kwestor M. Emiliusz Skarus daje miastu spokój –
wieść gminna niesie, że za sporą opłatą. Po okolicy kręcą się
też postaci tej miary co Herod Wielki, Kleopatra czy Oktawian
August. Co prawda nikomu z nich nie udaje się miasta zdobyć, ale
wydaje się to być tylko kwestią czasu.
|
Centralny pasaż Petry - kolumnada
|
Wtedy – na przełomie
er – królem zostaje niejaki Aretas, czwarty tego imienia, o przydomku Filopatris ("Miłujący Ojczyznę"). Władca
ów wchodzi w sojusz z Rzymem i zaczyna prawdziwą rozbudowę miasta.
Wielka Świątynia czy Świątynia Skrzydlatych Lwów dziś są w
ruinie (a Pałac Córki Farona stoi...), ale pozwalają ocenić
rozmach działania tego króla. Szacuje się, że właśnie za
panowania Aretasa IV Petra osiągnęła 40 tysięcy ludności. Dziś
może trudno to sobie wyobrazić, ale główny plac miasta, obecnie
pusty, był kiedyś gęsto zabudowany – podobno znajdowały się
tam nawet trzy rynki (swoją drogą dalej dziś też jest tu trochę
handlarzy – znaczy było przed paniką koronawirusową – ale
nastawieni są tylko na turystów; część bazarów jest w tym samym
miejscu co dwa tysiące lat temu). Aretas zadbał też o kulturę –
na hellenistycznym Wschodzie (mimo, że ta epoka dobiegała właśnie
końca – wraz z opanowaniem Egiptu przez Oktawiana) każde
szanujące się miasto miało własny teatr: więc i Petra dostała.
Później, w czasach rzymskich, rozbudowano go – ale pierwszy był
Aretas IV.
|
Wielka Swiątynia
|
|
Swiątynia Skrzydlatych Lwów
|
|
Teatr |
Dzięki działalności takich władców Nabatejczycy
hellenizowali się coraz bardziej. Owszem, nad miastem nadal stały
betyle (bet-el, "Dom boga", kamień będący obiektem kultu
dla plemion semickich), modlono się do Duszary i Al-Uzzy, ale mocno
ich zhellenizowano, i dodano konkurencję w postaci Apolla, Aresa czy
Afrodyty. Wkrótce też – mimo, że Petra nadal się rozwijała –
stolicę królestwa przeniesiono do bardziej dostępnej Bosry.
Niecałe zaś 70 lat po śmierci Aretasa IV Królestwo Nabatejskie
zostaje zaanektowane przez Rzym.
Co oznaczała dla Petry utrata
suwerenności? Cóż, od dłuższego czasu władcy nabatejscy byli
rzymskimi pachołkami, więc politycznie nie zmieniło się wiele –
ale gospodarczo i owszem: została Petra stolicą nowo utworzonej
prowincji Arabia Petraea, a cesarz Trajan nadał jej status
rzymskiego miasta – z całym dobrodziejstwem inwentarza (znaczy,
przywilejów). Spokojnie więc można główną ulicę Petry nazywać
z rzymska cardo maximus – bo choć nie przypomina regularnych dróg
wytyczanych w ówczesnych miastach, to właśnie taką funkcję
pełniła: głównej arterii.
|
Cardo Maximus dzisiaj
|
Zaledwie kilka lat po włączeniu
miasta w obręb Imperium Petrę nawiedziło silne trzęsienie ziemi –
nie pierwsze i nie ostatnie. Szybko jednak stolica Nabatejczyków
podniosła się z ruin (Kasr al-Bint nie musiał) – ba, dzięki
następcy Trajana, Hadrianowi, miasto stało się jeszcze
piękniejsze. Świątynie i ogrody w centrum zapewne zachwyciły
cesarza, który przybył tu wizytując – to wersja oficjalna –
prowincje Imperium. Nieoficjalnie Hadrian był pierwszym turystą w
Petrze (jakieś 1900 lat przede mną) – już wtedy, prawdopodobnie
dzięki wykutym w skałach grobowcom – Petra wzbudzała
zainteresowanie. Wówczas też w basenie Morza Śródziemnego trwał okres prosperity, znany jako Pax Romana
(zakończony tzw. Kryzysem III wieku) – jako, że nie było wtedy
wojen czy innych ruchawek czas ten w historiografii jest dosyć
nudny, więc i ja nie będę się rozpisywał. W sumie następne
przełomowe wydarzenia w Petrze związane są z początkiem IV wieku
po Chrystusie – jest to też czas upadku miasta, więc w następnym
wpisie właśnie o tym będzie: bo ostatnie ślady antycznego miasta
w czasie przeczesywania ruin także udało nam się znaleźć.
|
Nabatejskie grobowce - największa atrakcja Petry
|
Poprzedni wpis TU, następny - TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz