Tłumacz

10 maja 2021

Petra cz. 2

    Czasy rozwoju Królestwa Nabatejczyków to dość ciekawy okres na Bliskim Wschodzie. Aleksander Wielki najpierw niszczy tradycyjny układ sił, a potem za łby biorą się diadochowie (informacja dla młodzieży: diadochos, z greki: następca; diadochowie to spadkobiercy Aleksandra) i na gruzach jego imperium powstaje kilka państw hellenistycznych. Toczących ze sobą, co oczywiste, wojny. W takim zgiełku mają szanse zaistnieć również mniejsi gracze – jak chociażby Nabatejczycy, koczownicy arabscy przejmujący szlaki handlowe. No i budujący pierwszą stolicę, Petrę. Swoją drogą w tym okresie zamętu pozostały również inne imponujące dzieła – Księgi Machabejskie w Biblii, Ołtarz Pergamoński czy – tu raczej już tylko in pectore – Mauzoleum w Halikarnasie i aleksandryjska Latarnia na Faros.

Widok na Petrę

    Nabatejczycy bogacą się, i stają społecznością osiadłą. Petra/Rakmu z obozowiska koczowników dzięki licznym urządzeniom hydrotechnicznym zamienia się w kwitnące miasto. Wspomniany w poprzednim wpisie ołtarz Duszary nie wystarcza – pojawiają się "normalne" świątynie. Najstarszą jest Kasr al-Bint, Kasr Bint Firaun – Pałac Córki Faraona. Prawdopodobnie było to jednak niezwiązane z faraonówną miejsce kultu – Duszary bądź Uzzy (a może jednego i drugiego, drugiej właściwie). Nabatejczycy nie mają swoich tradycji budowlanych, sięgają więc po pomysły sąsiadów – Egiptu Ptolemeuszy i Syrii Seleukidów. Kasr al-Bint czerpie garściami z tradycji znad Nilu – mało jest tam elementów jednak greckich/hellenistycznych, więcej kojarzonych z budowniczymi piramid. Tradycyjne nawiązanie do faraonowej córy jest więc tu jak najbardziej na miejscu. Wkrótce miasto zaczną zapełniać inne świątynie, ale tylko ta najstarsza przetrwała liczne trzęsienia ziemi – prawdziwą zmorę Petry – w miarę dobrym stanie. Ot, taka często powtarzająca się ciekawostka: starsze budowle są wytrzymalsze od młodszych.

Kasr al-Bint

    Oprócz samej Petry zmienia się także jej bóg. Duszara przestaje być bezkształtnym totemem: pod wpływem hellenistycznych wzorców z sąsiednich mocarstw dostaje twarz. Nabatejczycy utożsamiają go, przynajmniej wizualnie, z Zeusem, a potem z Dionizosem, greckim bogiem wina. To ciekawe, bo jako koczownicy z tym trunkiem byli bardzo na bakier (jest możliwym – niezrozumiałym, ale możliwym – że w czasach koczowniczych mieli nawet zakaz spożywania tego zacnego trunku), ale widać zmiana trybu życia sprawiła, że i wino zagościło na nabatejskie stoły – zapewne ku uciesze młodzieży i przy protestach plemiennej starszyzny.

Kamienne betyle - semickie wizerunki bóstw

    Zmieniają się także – czy raczej rozwijają – tradycje funeralne Nabatejczyków. Na początku zmarli chowani są w jaskiniach. Jest to stary, bliskowschodni zwyczaj: niedaleko Wadi Musa znajduje się domniemany grobowiec Aarona, w Jerozolimie mamy kilka grobów proroków i jeden – za to najważniejszy – Pusty Grób. Ale Nabatejczycy zaczynają tworzyć co raz to bardziej rozbudowane kamienne mauzolea (tak, tak, od imienia Mauzolosa z Halikarnasu, hellenistycznego króla który zbudował pierwsze Mauzoleum) – wspominałem o Domach Dżinów czy Al-Chaznie, Skarbcu Faraona. Grobowce Petry zasługują na osobny wpis, więc teraz nie będę się nad nimi rozwodził.

Grobowce

    Wraz ze wzrostem dobrobytu mieszkańców (oraz tradycyjnymi w tej części Świata ruchawkami) do Petry/Rakmu coraz częściej zagląda weltpolitik. Aleksander Janneusz, machabejski władca Izraela rozpychający się w Palestynie prawdopodobnie podporządkowuje sobie na chwilę Królestwo Nabatejskie. Gn. Pompejusz Wielki (słynny wódz rzymski), czy też może jego kwestor M. Emiliusz Skarus daje miastu spokój – wieść gminna niesie, że za sporą opłatą. Po okolicy kręcą się też postaci tej miary co Herod Wielki, Kleopatra czy Oktawian August. Co prawda nikomu z nich nie udaje się miasta zdobyć, ale wydaje się to być tylko kwestią czasu.

Centralny pasaż Petry - kolumnada

    Wtedy – na przełomie er – królem zostaje niejaki Aretas, czwarty tego imienia, o przydomku Filopatris ("Miłujący Ojczyznę"). Władca ów wchodzi w sojusz z Rzymem i zaczyna prawdziwą rozbudowę miasta. Wielka Świątynia czy Świątynia Skrzydlatych Lwów dziś są w ruinie (a Pałac Córki Farona stoi...), ale pozwalają ocenić rozmach działania tego króla. Szacuje się, że właśnie za panowania Aretasa IV Petra osiągnęła 40 tysięcy ludności. Dziś może trudno to sobie wyobrazić, ale główny plac miasta, obecnie pusty, był kiedyś gęsto zabudowany – podobno znajdowały się tam nawet trzy rynki (swoją drogą dalej dziś też jest tu trochę handlarzy – znaczy było przed paniką koronawirusową – ale nastawieni są tylko na turystów; część bazarów jest w tym samym miejscu co dwa tysiące lat temu). Aretas zadbał też o kulturę – na hellenistycznym Wschodzie (mimo, że ta epoka dobiegała właśnie końca – wraz z opanowaniem Egiptu przez Oktawiana) każde szanujące się miasto miało własny teatr: więc i Petra dostała. Później, w czasach rzymskich, rozbudowano go – ale pierwszy był Aretas IV.

Wielka Swiątynia
Swiątynia Skrzydlatych Lwów
Teatr

    Dzięki działalności takich władców Nabatejczycy hellenizowali się coraz bardziej. Owszem, nad miastem nadal stały betyle (bet-el, "Dom boga", kamień będący obiektem kultu dla plemion semickich), modlono się do Duszary i Al-Uzzy, ale mocno ich zhellenizowano, i dodano konkurencję w postaci Apolla, Aresa czy Afrodyty. Wkrótce też – mimo, że Petra nadal się rozwijała – stolicę królestwa przeniesiono do bardziej dostępnej Bosry. Niecałe zaś 70 lat po śmierci Aretasa IV Królestwo Nabatejskie zostaje zaanektowane przez Rzym.
    Co oznaczała dla Petry utrata suwerenności? Cóż, od dłuższego czasu władcy nabatejscy byli rzymskimi pachołkami, więc politycznie nie zmieniło się wiele – ale gospodarczo i owszem: została Petra stolicą nowo utworzonej prowincji Arabia Petraea, a cesarz Trajan nadał jej status rzymskiego miasta – z całym dobrodziejstwem inwentarza (znaczy, przywilejów). Spokojnie więc można główną ulicę Petry nazywać z rzymska cardo maximus – bo choć nie przypomina regularnych dróg wytyczanych w ówczesnych miastach, to właśnie taką funkcję pełniła: głównej arterii.

Cardo Maximus dzisiaj

    Zaledwie kilka lat po włączeniu miasta w obręb Imperium Petrę nawiedziło silne trzęsienie ziemi – nie pierwsze i nie ostatnie. Szybko jednak stolica Nabatejczyków podniosła się z ruin (Kasr al-Bint nie musiał) – ba, dzięki następcy Trajana, Hadrianowi, miasto stało się jeszcze piękniejsze. Świątynie i ogrody w centrum zapewne zachwyciły cesarza, który przybył tu wizytując – to wersja oficjalna – prowincje Imperium. Nieoficjalnie Hadrian był pierwszym turystą w Petrze (jakieś 1900 lat przede mną) – już wtedy, prawdopodobnie dzięki wykutym w skałach grobowcom – Petra wzbudzała zainteresowanie. Wówczas też w basenie Morza Śródziemnego trwał okres prosperity, znany jako Pax Romana (zakończony tzw. Kryzysem III wieku) – jako, że nie było wtedy wojen czy innych ruchawek czas ten w historiografii jest dosyć nudny, więc i ja nie będę się rozpisywał. W sumie następne przełomowe wydarzenia w Petrze związane są z początkiem IV wieku po Chrystusie – jest to też czas upadku miasta, więc w następnym wpisie właśnie o tym będzie: bo ostatnie ślady antycznego miasta w czasie przeczesywania ruin także udało nam się znaleźć.

Nabatejskie grobowce - największa atrakcja Petry


    Poprzedni wpis TU, następny - TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...