Tłumacz

23 kwietnia 2021

Na dnie cz. 1

Zatoka Akaba leżąca w rowie tektonicznym

    Nie dało się ukryć – byliśmy na dnie. Jednego z największych rowów tektonicznych (a właściwie całego jeich zespołu) ciągnącego się od Turcji po Mozambik. Ale żeby nie było za różowo – w najbardziej niegościnnej części tegoż pęknięcia w płytach kontynentalnych – u wylotu Rowu Jordanu, przechodzącego tu wprost w Morze Czerwone. Dookoła – niemal w zasięgu wzroku – mieliśmy ergi północnej Arabii i hamady Synaju (erg to pustynia piaszczysta, hamada – kamienista, serir – żwirowa), na rogatkach zaś miasta czaił się złowieszczy Negew a niedalekie hałdy soli – strasznej przecież trucizny – wydobywane z miejscowych salin tylko potęgowały uczucie bezsilności Człowieka w starciu z przyrodą.

Złowieszcza Pustynia Negew
Na progu pustyni
Hałdy trującego halitu po horyzont

   Innymi słowy – był styczniowy upalny dzień nad Morzem Czerwonym, a my staliśmy w nadbrzeżnej oazie i szukaliśmy transportu w głąb jordańskiego interioru by dotrzeć do jednego z najsłynniejszych zaginionych miast – Petry. O czym jednak – pobycie w Akabie/Ejlacie – już pisałem.
   
Kiedy jednak podróżowaliśmy w te okolice – przez pustynię, a jakże – trudno było nam uwierzyć, że ta niegościnna ziemia zaliczana jest do tzw. Żyznego Półksiężyca, rejonu w którym w naszej części Świata Ludzkość wynalazła rolnictwo i – co za tym idzie – setki innych pożytecznych umiejętności, prowadzących do powstania naszego współczesnego Świata (efektem – dość odległym oczywiście – owej rewolucji jest m.in. możliwość oglądania zdjęć słodkich kotków w Internetach). A jednak. Wystarczy tylko odrobina słodkiej wody – i już. Można żyć.

Mgła - źródło ożywczej wilgoci na pustyni
Masada - skraj Pustyni Judzkiej

    Jest jednak pewien szkopuł. Wody w okolicy wcale nie ma zbyt dużo – a jako zasób bez mała strategiczny jest stałym powodem do wojny. I właśnie tereny uprawne (a więc i dostęp do wody) Bliskiego Wschodu są głównym powodem niekończących się wojen. Religia? Rasa? Narodowość? To tylko przykrywka – naprawdę podłoże jest czysto biologiczne: zasoby. Najmocniej technicznie rozwinięte państwo w okolicy – Izrael – do pozyskiwania wody używa coraz bardziej wyrafinowanych metod, ale w końcu i tak zacznie jej brakować. Co wtedy? Biedniejsze okoliczne kraje – pogrążone w dużym procencie w wojnach domowych i zamieszkach, a w całości w wielkiej eksplozji demograficznej – swojej wody nie oddadzą, tym bardziej, że im też brakuje. Wojna w Ziemi Świętej nie ustanie – choćby nie wiadomo ile bomb i Pokojowych Nobli zrzucono na ten skrawek Świata. Dla człowieka z kraju, gdzie dostęp do broni jest skrajnie reglamentowany (co sprawia, że jesteśmy społeczeństwem totalnie bezbronnym w razie W) dodatkową "atrakcję" stanowią uzbrojeni cywile, obnoszący się z giwerami (bo uzbrojonych po zęby stróżów prawa w Europie Zachodniej też można spotkać – zwłaszcza od czasu wybuchu tam konfliktu na tle kulturowym z tzw uchodźcami). Jadąc znad Morza Czerwonego do Jerozolimy przejeżdżałem przez Zachodni Brzeg, autokar zatrzymał się na popas w miejscu będącym największą depresją na Świecie – na wybrzeżu Morza Martwego. Po stronie izraelskiej w pośród słonej pustyni stały hotele – po stronie palestyńskiej wielbłąd z którym za niewielką opłatą można było zrobić sobie zdjęcie. Na rejsowy autokar, wielbłąda i beduinów spoglądał uzbrojony gieroj z naładowaną giwerą i spokojnie palił papieros. Trudno było orzec, czy to ochroniarz, bojownik, policjant czy po prostu właściciel karabinu. Cóż, kiedy peruwiańskie wojsko z okazji paniki koronawirusowej zaganiało mnie na ciężarówkę latynoscy żołdacy mieli kamienne twarze, takież palce na spuście i poczucie misji – tu karabin był po prostu elementem krajobrazu (oraz, co przecież logiczne, wyznacznikiem męskości).

Na autokarowym popasie
Morze Martwe i kurort

    Samo zaś Morze Martwe już na blogu gościło – we wpisach poświęconych soli. Warto jednak nadmienić, że w okolicach tego akwenu lokowano Sodomę, Gomorę oraz kilka innych zaginionych miast – istnieją przesłanki, że w związku z aktywnością sejsmiczną terenu mogło faktycznie tu dojść do zniszczenia jakichś starożytnych ośrodków miejskich. Czy była to kara Boża, czy zwykły kataklizm, czy atak atomowy Starożytnych Kosmitów, nie mnie oceniać – w każdym razie owo wydarzenie przez wieki było ostrzeżeniem dla grzeszników. No i tłumaczyło skąd w okolicy sól (dla niewtajemniczonych – żona Lota, abrahamowego krewniaka, uchodząc z ginących miast mimo zakazu obejrzała się za siebie – i ze zgrozy w słup soli się zamieniła; to także jedna z biblijnych nauk, oraz nieczęsto obecnie używany zwrot frazeologiczny "stać jak słup soli"). Swoją drogą smoła czy tam asfalt, razem z siarką łączona z zagładą biblijnych miast, jest dziś głównym surowcem mineralnym wydobywanym w Jordanii – dlaczego nie ropa naftowa, która przecież od wielu dekad kojarzy się z pustynią i Arabami to już pisałem: zadecydowała o tym geopolityka i niefart.

Uzdrowisko
Kurort

    A. W Morzu Martwym – które w sumie też jest pustynią (miejscem nieomal pozbawionym życia) naprawdę nie da się utopić (chociaż niby, jak to mówią: dla chcącego nic trudnego...). Sprawdziłem to organoleptycznie.

Autor usiłujący utonąć w Morzu Martwym (foto: P. Strzelczyk)

    Ale – miało być oprócz dna rowu tektonicznego także o podróży do Petry... No, to będzie następnym razem. Wspomnę też o tym, że ów system pęknięć skorupy ziemskiej prawdopodobnie odpowiada za wykształcenie się nas jako gatunku – Homo sapiens. Napisałbym o tym już teraz, ale wyszłoby pewnie zbyt długo – a wpisy i tak są dosyć obszerne. Walnę więc na koniec zabawny landszaft z ptasiego sanktuarium w Ejlacie (tam też jest woda – więc i życie; ptaki zrobiły sobie w tym miejscu ważny pit-stop w swoich wędrówkach w te i nazad, zupełnie jak u mnie na zbiorniku Jeziorsko). A co.

Ptasie sanktuarium w Ejlacie - Jezioro Anita
Ptasie sanktuarium we Warcie - Jezioro Jeziorsko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...