Tłumacz

30 czerwca 2023

Ziemia orłów

    Jakiś czas temu, we wpisie poświęconym problemom Północnej Macedonii było co nieco o Albańczykach – czy też może o Kosowarach, Albańczykach z Kosowa – destabilizujących od jakiegoś czasu sytuację polityczną w tym kraju. Roszczeniowa postawa przybyszów (to ważne – Albańczycy, zwani Wardarskimi, od zawsze niemal żyli na terenie dzisiejszej Macedonii; napływ Kosowarów po wojnie zburzył stan równowagi i naruszył strukturę etniczną – to niebezpieczne, w Libanie na przykład skończyło się wojną domową i faktycznym upadkiem tego niegdyś świetnie prosperującego państwa) sprawiła, że Macedończycy powoli przestają się czuć u siebie jak u siebie.
Albańscy bohaterowie w Skopje
    Powoduje to oczywiście konflikty i destabilizację w tym rejonie Europy, i tak niezbyt stabilnym. Pod koniec maja AD 2023 byłem świadkiem ruchów serbskich wojsk – oddziały zmierzały ku granicy z Kosowem; miejscowi mówią, że tym razem niepokoje mogą być większe niż zazwyczaj, a – tu cytuję – "Serbia, Albania i Macedonia nie są w tym roku dobrą turystyczną destynacją"; osobiście w to nie wierzę, ale..
Albański cmentarz w Macedonii
    W każdym razie obecnie w Macedonii sytuacja już się uspokoiła – choć zamazane napisy po albańsku na znakach drogowych świadczą, że problem istnieje. A i sama Albania, kiedyś popierająca Kosowarów trochę odpuściła – kandyduje wraz ze swoim słowiańskim sąsiadem do Unii E***pejskiej (robiąc głupio) i niepotrzebne im skorumpowane i mafijne państwo jakim jest Republika Kosowa – choć oczywiście na pewno istnieją zwolennicy Wielkiej Albanii, pragnący zjednoczyć wszystkich Albańczyków w jednych granicach (gdyby zaspokoić roszczenia wszystkich bałkańskich narodów i chcieć spełnić założenia Wielkiej Serbii, Wielkiej Bułgarii, greckiej Wielkiej Idei, zaspokoić roszczenia Węgrów, Turków, Chorwatów, Włochów Półwysep Bałkański musiałby być dwa albo trzy razy większy).
Adrianopol: Edirne - Adrianopoli - Odrin
    Ale zostawmy te geopolityczne rozważania (choć bez tej wiedzy nie da się zrozumieć Bałkanów oczywiście) i przejdźmy do Albanii – jednego z najmniej znanych krajów w Europie.
Jeden z albańskich landszaftów
    Shqiperia – czyli szcziperija, Ziemia Orłów – ma to wszystko, co i pozostałe bałkańskie kraje: problemy, piękną przyrodę, góry, zabytki sprzed tysiącleci, stulecia tureckiej okupacji, krwawą historię, komunistyczny reżym, załamanie gospodarcze, zróżnicowaną strukturę religijną... Słowem: bałkańska norma, choć spośród wszystkich poznanych przeze mnie bałkańskich krain są też ludem najbardziej wolnym. To znaczy jest Albania Dzikim Krajem. Najlepiej widać to na drogach – nie ma tu zasad ruchu drogowego, są tylko dobre obyczaje. Taką ciekawostką dla inostrańca będzie to, że na skrzyżowaniu pierwszeństwo ma lepszy samochód. A raczej: lepszy mercedes. Po upadku najokrutniejszej europejskiej (ZSRS to Azja) dyktatury Envera Hodży Albańczycy zakochali się w tych solidnych niemieckich samochodach – i choć dziś jakość wykonania jest już gorsza, dalej w dużej mierze Albańczycy uważają, że bez gwizdy nie ma jazdy.
Droga w Albanii
    Jaki by zresztą ten samochód nie był – musi być umyty. W Albanii jest chyba najwięcej myjni samochodowych, lavazh, na jednego mieszkańca. Jest on bowiem symbolem statusu społecznego. Młody Albańczyk co jakiś czas musi objechać miasto umytym samochodem (sam oczywiście jest równie zadbany) by nie stracić pozycji w grupie rówieśniczej – oraz u płci przeciwnej. Wspomniana płeć przeciwna robi to samo – wystrojone i odmalowane dziewczęta spacerują po pasażu by być widzianymi i oglądanymi. Nazywa się ten zwyczaj – zapewne z włoskiego – żiro, gjiro. W sumie rozumiem ten zwyczaj – jest taki... Normalny. Biologicznie ludzki.
    No ale jak ktoś już przeżyje jazdę albańskimi drogami i spotka się z mieszkańcami tego kraju okażą się oni ciepłymi i serdecznymi ludźmi – jak to na Bałkanach. Mają też Albańczycy jeszcze jedną cechę – chyba jest to efekt wielosetletniej tureckiej okupacji i bliskich związków między tymi narodami – a mianowicie każdy jeden jest dyrektorem. Współpracując z mieszkańcem Albanii bądź pewien, że będzie chciał wszystko za Ciebie zaplanować, a jeśli się nie zgodzisz albo wykażesz inicjatywę będzie kręcił nosem albo się obrazi. Musi być po ichniemu. Jest to niezwykle irytujące, ale ma swoje plusy: taki dyrektor zorganizuje dosłownie wszystko – ma bowiem znajomych innych dyrektorów, często nieoficjalnie, a honor mu nie pozwoli dać plamy.
    Jakby tego było mało Albańczycy są dość zróżnicowani: dwa dialekty, niezbyt zrozumiałe, islam (większość, a spora część to bektaszyci – czyli muzułmanie pijący alkohol), prawosławni, katolicy... Wszyscy uważają się za potomków starożytnych Ilirów i za Albańczyków. Miejscowy poeta Paszko Vasa tak właśnie podsumował tą albańską różnorodność: religią Albańczyków jest albańskość.
Centrum Tirany - i albańskość na muralu
    To szczytna idea, niestety wziął ją na warsztat, i wypaczył, a jakże, miejscowy komunista Enver Hodża. Najpierw walczył przeciwko królowi Ahmedowi Zogu I, potem przeciwko okupacyjnym siłom włoskim i niemieckim – a potem zwrócił się przeciwko własnemu narodowi, tworząc najbardziej represyjny reżym w Europie. Dyktator wpadł w paranoję i zabunkrował – dosłownie – cały kraj.
Jeden z tysięcy albańskich bunkrów
    Nakazał też, by wszyscy Albańczycy wyznawali tylko jedną religię – albańskość (choć – tu ciekawostka, nazwisko Envera, Hoxha, Hodża to tytuł nadawany przez osmańskiego sułtana ludziom zaangażowanym w krzewienie islamu). Za przeżegananie się, nawet ukradkiem, groził obóz koncentracyjny – a te były nad wyraz okrutne. Hodża pozamykał też wszystkie albańskie świątynie i meczety. Jak każdy szanujący się dyktator zbudować chciał dla siebie mauzoleum – w centrum Tirany powstała więc tajemnicza piramida (obecnie w remoncie) – ale zwłoki zbrodniarza nigdy tam nie spoczęły.
Tirańska piramida Hoxhy
    Po – naturalnej – śmierci Hodży władzę w Albanii utrzymała stara nomenklatura, i dopiero protesty w połowie lat 90-tych oddały Albanię w ręce Albańczyków (oraz mafii i innych patologii). Dzisiaj do Albanii wraca normalność (ale ta piękna – pełna wolności, jak to w Dzikich Krajach; wolność ma swoją cenę, pamiętajmy; niestety, pęd w stronę Unii E***pejskiej może ją zniszczyć), kraj otwiera się na zagranicznych gości (dość skorumpowana policja ma na przykład zakaz zatrzymywania autokarów na obcych blachach) i ma całkiem sporo do zaoferowania – nie tylko bunkry i pomniki komunistycznych zbrodniarzy.
Kolekcja zbrodniarzy w centrum Tirany
    Wraca też Albania do swoich tradycji i korzeni – i do Skanderbega, najsłynniejszego z Albańczyków. No, a przynajmniej mieszkańców Albanii.
Skanderbeg w Tiranie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...