Tłumacz

18 września 2020

Idealne społeczeństwo cz.1

  Siedzieliśmy sobie na – leżeliśmy właściwie – na hamakach w dżungli w okolicach Puerto Maldonado nad rzeką Madre de Dios. Dzień upływał leniwie, tak jak tylko w dżungli potrafi to robić. I to nie byle jakiej – może pobliski Park Narodowy Tambopata nie był wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO tak jak pobliski PN Manu, ale selva baja – dżungla nizinna była dokładnie tak samo bogata (tylko tańsza – i łatwiejsza – w dostępie; żeby wejść na teren rezerwatów nie potrzebowaliśmy bowiem żadnych trudno dostępnych zezwoleń; najciekawsze części Parku Narodowego Manu dla zwykłego turysty są niemal całkowicie niedostępne).
Madre de Dios
  W każdym razie – leżeliśmy.
  - Patrz – zauważył kolega – Gniazdo os. Ciekawe czy są niebezpieczne?
Osy
  Zapytaliśmy o to naszego przewodnika.
  - Nie są. Tylko im nie przeszkadzajcie – poinstruował.
  Czy do końca mu wierzyliśmy? Cóż. Krocząc przez dżunglę pytany o to, czy dany stwór jest niebezpieczny, to znaczy: czy zabija – zawsze odpowiadał po angielsku z silnym akcentem:
  - No. Just fiber – Nie. Tylko gorunczka.
  Czyli ukąszenie nie zabijało... Z drugiej strony – jako licencjonowanemu pilotowi wycieczek – coś mi podpowiadało, że gdybym prowadził ze sobą grupę nieogarniętych gringos (czyli Białasów) w życiu bym nie powiedział, że coś jest niebezpieczne. Białasy rozbiegły by się zapewne po dżungli – a selva baja to las, w którym wszystko może zrobić kuku – i tyle by ich widzieli. Najlepiej więc było uspokajać (o czym zresztą już kiedyś pisałem).
  - O. To fire-ant, mrówka ogniowa. Ukąszenie boli jak przypiekanie ogniem. A to bullet-ant. Mrówka pociskowa. Ukąszenie boli jak postrzał z broni palnej – tłumaczył nasz cicerone pokazując dwie, na pozór niczym się nie różniące błonkówki (błonkówki – Hymenoptera – rząd owadów do których należą mrówki, osy czy pszczoły).
  Generalnie mam sporą wprawę w poruszaniu się po trudnym terenie (o czym już pisałem), ale prawdziwa dżungla to teren także dla mnie nieznany i niebezpieczny.
  - Nie zrywaj tej karamboli – karambola to taki owoc w kształcie gwiazdki, u nas używany do dekoracji deserów czy drinków, całkiem kwaśny, nawet cierpki; ja lubię.
  - Bo?
  - Patrz! - na karambolowcu wisiało pokaźne gniazdo zirytowanych os.
Gniazdo os
  Tak więc w dżungli trzeba być czujnym. Na przykład standardowa procedura rano to wytrząsanie z butów różnych takich dzikich lokatorów. Zaskoczyć może także prysznic – w którym ktoś zbudował sobie gniazdo.
Dżunglowe niespodzianki

  Nasze osy były jednak naprawdę grzeczne – dawały się nawet fotografować. Co to był jednak za gatunek, to nie mam pojęcia. Zapewne był znany nauce, ale z dżunglą to nigdy nic nie wiadomo. W każdym razie były te osy dla mnie jako biologa niezwykle ciekawe, ponieważ stanowiły przystanek na drodze (uwaga, socjolodzy) do stworzenia idealnego społeczeństwa.
  Idealne społeczeństwo tworzą organizmy – trudna nazwa – eusocjalne. I, oczywiście, Człowiek (Homo sapiens) do takich oczywiście nie należy. Właściwie są to głównie błonkówki i termity. Działa takie społeczeństwo jak jeden organizm – co oczywiście budzi całkiem niesłuszne skojarzenia z ustrojami totalitarnymi, jak choćby w książkach pana White z cyklu "Był sobie raz na zawsze król". Polecam, to niezłe połączenie fantasy z cyklem arturiańskim i jeden z kamieni milowych tego gatunku literackiego.
Pracujące mrówki
    Ad rem jednak. Czemuż to te osy tak mnie zaciekawiły?
  Otóż na samym początku błonkówki, jak właściwie wszystkie szanujące się zwierzęta, były samotnikami. Każda osa czy pszczoła sama musiała zadbać o swoje potomstwo. Był to proces dosyć żmudny, choć nie na tyle, żeby wszystkie błonkówki zrezygnowały z tej drogi życia (okej, mrówki zrezygnowały i wszystkie tworzą mrowiska; ale już osy czy pszczoły nie wszystkie). Na przykład nasza szczerklina piaskowa, piękna osa-samotnica kopiąca w piaszczystych miejscach norki w których składa jaja. No, właściwie to jedno jajo w jednej norce – czy też w ciele sparaliżowanej ofiary, którą do norki zanosi. Larwa rozwija się wewnątrz innego owada zjadając go od środka. Takie coś nazywa się fachowo: parazytoid – a najsłynniejszym był Obcy – Ósmy Pasażer Nostromo. Bardzo mnie kusi popisać trochę o parazytoidach, na przykład o takich, które składają jaja w larwach innych parazytoidów, które złożyły jaja... Incepcja. Albo Ubiq, jak u Philipa K. Dicka.
Błonkówka z ofiarą
  W pewnym momencie część błonkówek stwierdziła (nie jest to naukowa opinia – teoria ewolucji zakłada całkowitą losowość, więc nikt nie może czegoś chcieć, stwierdzić et cetera), że takie samotne troszczenie się o potomstwo zwyczajnie się nie opłaca. Zawiązały więc spółkę – zbudowały wspólne gniazdo, gdzie wszystkie składały jaja a potem na zmianę część leciała zdobywać pokarm, część pilnowała pociech. Do tego etapu dotarły te nasze osy – oraz całkiem sporo stadnych zwierząt, w tym i Człowiek. Tylko jednak niektóre gatunki potrafiły pójść o ten krok dalej i stworzyć prawdziwe społeczeństwo.
Gniazdo klecanek
  Nie jest to długa lista, choć gatunków mrówek czy termitów jest naprawdę sporo na Świecie (a zwłaszcza w tropikach – fenomenalny David Attenborough w którymś ze swoich programów mówił, że na jednym drzewie w dżungli żyje tyle samo gatunków mrówek co w całej Anglii).
Mrowisko rudnic
  Wciórności, jak to się zabawnie mówi – rozpisałem się o tych stworzeniach eusocjalnych (i to mimo pominięcia milczeniem parazytoidów; są takie... straszne). I chyba, co już mi się kilka razy zdarzyło, trzeba będzie podzielić wpis na dwie części.
Królowa mrówek
  W następnym odcinku (21.09) wyjaśnię dlaczego część organizmów jednak zdecydowała się na życie w kolonii.
  Tu na zakończenie dodam, że także i wśród ssaków zdarzyły się gatunki eusocjalne – to afrykańskie gryzonie – kretoszczury. Najpopularniejsze z nich, choć nie jedyne, to golce. Nie tworzą one orkiestry, ale żyją w podziemnych gniazdach, takich mrowiskach – mają króla i królową i są niewyobrażalnie brzydkie. Zobaczcie sobie zresztą w Internetach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Cziatura

     Zostajemy na blogu na terenach byłego ZSRS, acz w miejscu o dużo dłuższej i jeszcze mniej znanej w Polsce historii . Choć także będą po...